Pornografia i masturbacja

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Pijawka »

Aleksander pisze: 06 maja 2019, 13:53
Mnie zastanawia, na ile w tym wszystkim przewija się poczucie "bycia lepszym".
Że wolność od jakiegoś nałogu sprawia, że czuję się lepiej od innych...

Że nie dopuszczam do siebie tych z problemami - odcinam się - stawiam warunki (albo będziesz wolny... albo) ... i cieszę się jeszcze z takiej decyzji.

Przecież to, że nie jestem hazardzistą ani onanistą - to przecież żadna moja zasługa. Żadnej pracy nie wykonałem.

Jeśli już ktoś może faktycznie czuć satysfakcje - to właśnie ludzie "pracy" - którzy popracowali nad sobą - czyli trzeźwy alkoholik, czy wolny od masturbacji onanista (onanistka).
"Komu wydaje się,że stoi niechaj baczy aby nie upadł" ;-)
Nigdzie nie napisałam i nie śmiałabym uważać siebie za lepszą od innych. Lepsze jest być wolnym niż zniewolonym- to fakt. Ale nie wartościuję tutaj osoby ale stan ducha ( i ciała). Nie wchodzenie w nałóg to wybór i niekiedy naprawdę "ciężka praca"- unikanie okazji, nie wodzenie się na pokuszenie ewentualnie jak najszybsza interwencja i ratowanie się kiedy zaczyna się robić niebezpiecznie. Oczywiste jest też to, że podziwiam zarówno tych, którzy opierają się nałogom jak i tych, którzy z nich wychodzą... W niczym nie czuję się lepsza, więc to jedynie Twoje wrażenie Aleksandrze.

To,że przed ślubem nie dopuszczałam do pogłębienie związku ( i w konsekwencji do ślubu) z osobą jawnie uzależnioną uważam za objaw mojego zdrowego rozsądku i wolności wyboru. Niekóre moje koleżanki wybierały dokładnie odwrotnie- wolały "biednych misiów z problemami", kórym one niosły pomoc, nawrócenie, wybawienie, oświecenie i sama nie wiem co jeszcze. To był ich wybór- ja wolałąm inaczej. Nielicznym udało się wyjść z nałogów przed ślubem albo krótko po...i to mnie cieszy. Tak, nie chciałam ryzykować swojego życia wiążąc się z kimś uzależnionym od masturbacji i nikotynizmu. Naprawdę cieszę się, że takiego wyboru dokonałam. Nie uważam tych ludzi za "gorszych" ale po prostu uznałam, że wchodzę w małżeństwo wolna od nałogów to tego samego oczekuję od mojego przyszłego męża. Dlatego szybko zakończyłam tamtę realcję widząc, że "nie rokuje" poprawy. Jak facet chce niech sobie walczy ze swoimi nałogami, jeśli nie to nie- jego wybór. Ja nie będę ponosić tego konsekwencji bo nie muszę- nie jestem jego żoną i wcale nie muszę nią być :-)
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Czarek »

malinaa pisze: 06 maja 2019, 17:43 Mąż na mitingi nie pójdzie. Powiedział, że nie będzie się otwierał przed obcymi osobami i tyle. Pójdzie na terapię i mam mu dać spokój, nie poruszać już tematu jego uzależnienia. Ostatnio bardzo się wściekł, kiedy chciałam wykorzystać jego dobry humor i poprosiłam go o to, że może chociaż mógłby pójść na spotkanie i zobaczyć czy to by mu pomogło. Nie wiem czy chciał mną zmanipulować czy po prostu takiego ataku histerii dostał, ale w aucie nie odzywał się do mnie, a w domu kiedy zapytałam się go dlaczego jest taki dla mnie, przecież chcę jego dobra...Chcę mu pomóc i dlatego proponuję mu różne pomoce, zaczął krzyczeć, że oszaleje i nie może tak żyć. Że pieprzy to wszystko, uderzał dłońmi o ścianę, drzwi...Powiedział, że słaba jest atmosfera w tym domu i ma tego dosyć, już woli do pracy chodzić.Zaczął się zbierać do wyjścia, ale zatrzymałam go. Poprosiłam go, aby nie robił nic głupiego i nie włóczył się. Chciałam go przytulić, ale odtrącił mnie. Poszedł do pokoju, położył się na łóżku i leżał taki zachmurzony. Przeprosiłam go, że czasem jestem oschła, czasem jestem jak zwierzak kolczatka. Mam taki system obronny, że czasem go kuję, ale będę nad tym pracować. Poprosiłam, żeby się na mnie nie gniewał, że przecież nie chcę źle dla niego. Nie pamiętam co mi odpowiedział, ale zrobiło mi się strasznie przykro i wyszłam z pokoju. Jednak kiedy on tak ciągle tam leżał, nie umiałam zostawić go samego by tak cierpiał. Przyszłam znów do niego, przytuliłam i powiedziałam, że jesteśmy w tym razem. Zapytał dlaczego do niego przyszłam. Odpowiedziałam, że go kocham, a słowa przysięgi traktuję poważnie. Chcę mu pomóc, ale on musi dać sobie pomóc. Pogodziliśmy się, później pojechaliśmy na rodzinne spotkanie i miło spędziliśmy czas integrując się przy planszówkach. Dzisiaj minęliśmy się. Ja skończyłam pracę, on poszedł. Oczywiście znów pojawiła mi się w głowie myśl czy on to robił. Kiedyś dostałam od rodziny taki wygodny fotel biurowy. Prosiłam go kiedyś, żeby wyczyścił ten fotel, bo widzę na nim ślady po tym, jak to robił. Zapomniał, albo mu się nie chce, a te ślady ciągle tam są. Kiedy wchodzę do pokoju i widzę te ślady, pojawiają mi się wtedy myśli czy to te stare czy nowe i bierze mnie obrzydzenie do tego co robi i do niego samego...
Malinaa opisałaś typowy taniec osoby współuzależnionej z osobą uzależnioną. Dopóki któreś z Was nie wyjdzie ze swojej roli to tak będziecie tańczyli dalej :( Chwile wytchnienia i pozornego spokoju pomiędzy kolejnymi tańcami będą coraz krótsze.
malinaa pisze: 06 maja 2019, 17:43 Wiem, że jestem osobą współuzależnioną, bo żyję tym jego uzależnieniem. Często pojawiają mi się w głowie myśli, czy kiedy ja jestem w pracy, a on ma wolne, to czy wtedy zdradza mnie przez pornografię. Nie znoszę tego, tych myśli. To jak wróg, jak robak w mojej głowie.
Współuzależnienie jest Twoim problemem i to Ty jesteś odpowiedzialna żeby sobie z nim poradzić, tym bardziej gdy masz już jego świadomość.
Osoby współuzależnione i uzależnione mają "chore" myślenie i dopóki w nim trwają to potrzebują ze sobą tańczyć.
malinaa pisze: 06 maja 2019, 17:43 Ta cała sytuacja pokazuje mi, że to Bóg ma być na pierwszym miejscu, nikt inny. Dopiero wtedy kiedy tak na to patrzę, jest mi dużo lżej i nie załamuję się tak uzależnieniem męża. Myślę, że mam żywą relację z Bogiem, nie jestem tylko "niedzielnym" katolikiem. Ale ta sytuacja z mężem niszczy mi świat. Chcę ją oddać Bogu, ale nie wierzę, że On mi pomoże, bo człowiek ma wolną wolę, a mąż nie chce tak do końca zostawić uzależnienia... A przecież On wszystko może i wie najlepiej jak mi pomóc. Wiem, że sama sobie nie poradzę z tym, muszę Jemu to oddać, ale na 100%, a nie tylko tak mówić. Wtedy On poprowadzi to tak, żeby było dobrze. Chodzę na terapię, będę pojawiać się czasem na spotkaniach s-anon, ale to przede wszystkim Boga będę prosić o pomoc i Jemu mam to oddać.

Super, że budujesz relację z Bogiem.
Może przez tą sytuację Bóg chce w pierwszej kolejności pomóc Tobie i będzie do tego potrzebował Twojej współpracy?
Czy byłaś już na spotkaniu s-anon, czy jest to dopiero w planach?
malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa »

Czarek pisze: 06 maja 2019, 19:21 Malinaa opisałaś typowy taniec osoby współuzależnionej z osobą uzależnioną. Dopóki któreś z Was nie wyjdzie ze swojej roli to tak będziecie tańczyli dalej :( Chwile wytchnienia i pozornego spokoju pomiędzy kolejnymi tańcami będą coraz krótsze.
Czarek pisze: 06 maja 2019, 19:21 Współuzależnienie jest Twoim problemem i to Ty jesteś odpowiedzialna żeby sobie z nim poradzić, tym bardziej gdy masz już jego świadomość.
Osoby współuzależnione i uzależnione mają "chore" myślenie i dopóki w nim trwają to potrzebują ze sobą tańczyć.
O co chodzi z tym tańcem, co masz na myśli? Rozumiesz przez to, że ja przyjmuję rolę ofiary, a on oprawcy?
Czarek pisze: 06 maja 2019, 19:21
malinaa pisze: 06 maja 2019, 17:43 Ta cała sytuacja pokazuje mi, że to Bóg ma być na pierwszym miejscu, nikt inny. Dopiero wtedy kiedy tak na to patrzę, jest mi dużo lżej i nie załamuję się tak uzależnieniem męża. Myślę, że mam żywą relację z Bogiem, nie jestem tylko "niedzielnym" katolikiem. Ale ta sytuacja z mężem niszczy mi świat. Chcę ją oddać Bogu, ale nie wierzę, że On mi pomoże, bo człowiek ma wolną wolę, a mąż nie chce tak do końca zostawić uzależnienia... A przecież On wszystko może i wie najlepiej jak mi pomóc. Wiem, że sama sobie nie poradzę z tym, muszę Jemu to oddać, ale na 100%, a nie tylko tak mówić. Wtedy On poprowadzi to tak, żeby było dobrze. Chodzę na terapię, będę pojawiać się czasem na spotkaniach s-anon, ale to przede wszystkim Boga będę prosić o pomoc i Jemu mam to oddać.

Super, że budujesz relację z Bogiem.
Może przez tą sytuację Bóg chce w pierwszej kolejności pomóc Tobie i będzie do tego potrzebował Twojej współpracy?
Czy byłaś już na spotkaniu s-anon, czy jest to dopiero w planach?
Byłam na jednym spotkaniu s-anon. Na drugie pójdę dopiero pod koniec miesiąca, bo mam wyjazd służbowy niestety. Nie jestem przekonana do końca do tej grupy, bo nie mogę wprost powiedzieć o swoje wierze, a Boga muszę nazywać "siłą wyższą", do tego przez 15 min czyta się ich punkty. Ale mam w planach pochodzić trochę na tą grupę. :)
Ostatnio zmieniony 06 maja 2019, 19:49 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
jacek-sychar

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: jacek-sychar »

Malinaa

Słyszałaś o trójkącie dramatycznym?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tr%C3%B3j ... ramatyczny
Chyba Czarkowi o to chodziło.
malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa »

jacek-sychar pisze: 06 maja 2019, 19:53 Malinaa

Słyszałaś o trójkącie dramatycznym?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tr%C3%B3j ... ramatyczny
Chyba Czarkowi o to chodziło.
Nie słyszałam o tym trójkącie dramatycznym.
Przeczytałam wyjaśnienie z wikipedii i jestem w szoku, bo to bardzo o mnie. :shock: :o :shock: :o :shock:
PS Dziękuję Jacku za edytowanie posta. Muszę nauczyć się opcji "cytuj". :)
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Czarek »

malinaa pisze: 06 maja 2019, 19:48 O co chodzi z tym tańcem, co masz na myśli?
To metafora relacji, którą stwarzają osoba uzależniona z osobą współuzależnioną (tak z perspektywy dzisiejszej patrzę na siebie w relacji z moją żoną).
Żeby w niej trwać obydwoje potrzebujecie siebie nawzajem.
Zmiana myślenia u któregokolwiek z Was poskutkuje tym, że relacja na dotychczasowych warunkach będzie mocno dyskomfortowa lub wręcz niemożliwa.
Uczestnictwo w grupie s-anon (w przypadku osoby współuzależnionej) lub SA (osoby uzależnionej) poparta pracą nad sobą np. według programu 12 kroków stwarza możliwość nauczenia się bycia w relacjach na nowo, w zdrowy i satysfakcjonujący sposób.
malinaa pisze: 06 maja 2019, 19:48 Rozumiesz przez to, że ja przyjmuję rolę ofiary, a on oprawcy?
Z wielkim prawdopodobieństwem te role przyjmujecie naprzemiennie obydwoje.
malinaa pisze: 06 maja 2019, 19:48 Byłam na jednym spotkaniu s-anon. Na drugie pójdę dopiero pod koniec miesiąca, bo mam wyjazd służbowy niestety. Nie jestem przekonana do końca do tej grupy, bo nie mogę wprost powiedzieć o swoje wierze, a Boga muszę nazywać "siłą wyższą", do tego przez 15 min czyta się ich punkty. Ale mam w planach pochodzić trochę na tą grupę.
Malinaa możesz poszukać innej grupy.

Pogody ducha :)
jacek-sychar

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: jacek-sychar »

malinaa pisze: 06 maja 2019, 20:22 Muszę nauczyć się opcji "cytuj"
Tutaj jest instrukcja:
viewtopic.php?f=20&t=229
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: nałóg »

Sugeruję regularne uczestniczenie w mityngach bo tam znajdziesz wsparcie ludzi przeżywających ten sam problem.Twoje uczestnictwo w mityngach to podbijanie dna mężowi i jego „ popapraniu”.PD
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: nałóg »

To są też i Twoje „ punkty” bo i Ty jesteś koseksoholiczką( współuzależnoną).Te „punkty” to są kroki dla SĄ i sl-anonn
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: lena50 »

Pijawko......chyba mnie nie zrozumiałaś.
Moje pytanie czy doświadczyłaś pornografi i masturbacji dotyczyło małżeństwa i ewentualnej postawy własnej w związku z tym problemem.
Pytanie wcale by nie padło,gdyby nie Twój post skierowany do Maliny,który jak dla mnie był niestosowny i niesprawiedliwy.
Nie doświadczyłaś,więc nie wiesz co i jak się czuje taka żona....np,taka jak Malina,która mimo wszystko kocha i stara się,sama uczestniczy w terapii, daje szanse za szansą,tkwi w związku,który ja niszczy,a mimo to wciąż trwa,wciąż ma nadzieję.........podczas........kiedy mąż nie robi nic.

Tym bardziej nie rozumię Twojej wypowiedzi skierowanej do Maliny ,skoro dalej piszesz .......
Jeden z moich kolegów z DA dawał świadectwo, że "niewinna" pornografia nigdy nie jest "stacją docelową" ale najczęściej pierwszym przystankiem w drodze do piekła... człowiek uzależniony chce coraz więcej, potrzebuje coraz mocniejszych wrażeń, w końcu zaczyna się eksperymentowanie w realu.. oczywiście większość z tych moich znajomych mężczyzn miała dziewczyny, niekiedy nawet żony i 90% Z nich nie wiedziało (albo wolał nie wiedziec) o tym problemie...
Znaczy ....masz świadomość,bo kolega tak miał.
Osobiście też mam świadomość ,bo mój mąż tak miał(od pornografii do reala).......i......właśnie dlatego napisałam ,choć raczej już się nie udzielam.
Powiedziałam uczciwie, że nie chcę być z kimś uzależnionym od masturbacji ( i papierosów) i życzę mu powodzenia w uwalnianiu z nałogów. Szczerze modliłam się za niego, wspierałam go jak mogłam po rozstaniu ale chciałam chronić siebie i wybrałam swój spokój.
i......
Znam siebie i wiem, że nie zniosłabym kręcenia, oszukiwania, manipulacji itd. Albo ktoś staje się wolny i wtedy z nim mogę budować "coś więcej" albo...adieu! Może niektórym to się wydaje egoistyczne- ale naprawdę nie miałam ani ochoty ani odwagi wiązać się z kimś uzależnionym i liczyć na cud, że " jak się ożeni to się odmieni".
Teraz rozumiesz o co mi chodziło ?


Malinko.....granice,jak pisze nałóg i zajęcie się sobą.
lena50....dawniej lena
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Pijawka »

Leno50- być może się nie zrozumiałyśmy. Fakt, że nie doświadczyłam takich problemów ( w małżeństwie) jak autorka postu nie powoduje jednak, że nie mam o nich żadnego pojęcia...
Znam siebie i swoje liczne ograniczenia, dlatego ja wiele lat temu zdecydowałam się nie wchodzić na tę drogę życia w małżeństwie z kimś uzależnionym od masturbacji. To był mój wybór.
Rozumiem, że inne kobiety mają inaczej i to też jest ich wybór. Naprawdęszczerze współczuję autorce postu, ponieważ była oszukana i zmanipulowana a poza tym sama przyznaje się do swoich błędow- co też świadczy o pewnej refleksji.. Niestety (?) w międzyczasie zawarła małżeństwo i teraz ponosi konsekwencje tej decyzji.
Nie może odejść od męża ( = porzucić go) ale może i chyba powinna się od separować, żeby chronić siebie ( nie jest to żadna rada z mojej strony, ale jedynie przytoczenie Waszych licznych wypowiedzi- w których jest dużo sensu)
Mam świadomość jak niszczycielski jest to nałóg ( bardzo powszechny wśród znanych mi mężczyzn....i kobiet-choć w mniejszym stopniu) i widzę wiele kolei losów par, w których mężczyzna nie widzi w tym nic złego a żona wprost przeciwnie. I nie chcę tutaj nikogo straszyć albo "mydlić oczu", ale nie rokuje to dobrze. Chyba, że zdarzy się cud i mąż się nawróci, zerwie z nałogiem i będzie dobrze. Tak może być.
Wiem, że autorce postu jest ciężko, rozumiem ją, modlę się za nią i jej męża....ale z mojej strony na tym koniec.
malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa »

Pijawka pisze: 08 maja 2019, 8:33 Naprawdęszczerze współczuję autorce postu, ponieważ była oszukana i zmanipulowana a poza tym sama przyznaje się do swoich błędow- co też świadczy o pewnej refleksji.. Niestety (?) w międzyczasie zawarła małżeństwo i teraz ponosi konsekwencje tej decyzji.
No właśnie, gdybym znała prawdę, wtedy podjęłabym taką samą decyzję jak Ty. Po prostu bym go zostawiła i ułożyła sobie życie z wierzącym mężczyzną, który ma takie same wartości. Wiem, że każdy ma swoje wady. Wiele wierzących osób też ma problem z czystością. Ale przynajmniej taka osoba widziałaby szansę w Bogu.
Pijawka pisze: 08 maja 2019, 8:33 Wiem, że autorce postu jest ciężko, rozumiem ją, modlę się za nią i jej męża....ale z mojej strony na tym koniec.
I to jest największy prezent, jaki mogę dostać. Bardzo za to dziękuję. ;)

Czasem myślę sobie, że jestem za słaba do tej sytuacji. Ale później przypominam sobie słowa "Według wiary waszej niech wam się stanie!" Mt, 9, 29 oraz słowa, że każdy ma taki krzyż, jaki jest w stanie unieść. Kiedy nie robię z męża najważniejszej osoby w moim życiu, a stawiam tam Boga, wtedy widzę po sobie, że staję się radośniejsza i szczęśliwsza. Niszczy mi nerwy i zdrowie ta sytuacja, ale przybliża do Boga.
malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa »

lena50 pisze: 07 maja 2019, 21:56 Malinko.....granice,jak pisze nałóg i zajęcie się sobą.
Tylko co znaczy to "stawianie granic", kiedy jemu już tak weszło w krew okłamywanie mnie, że nawet nie wiem kiedy jest ze mną szczery, a kiedy nie...Na pewno będę co jakiś czas pytać jak terapia. A po nim będę widzieć czy to coś daje, czy innaczej się zachowuje.
Zaczynam więcej uwagi poświęcać sobie. Nawet wczoraj złapałam się na tym, że chciałam iść na nabożeństwo majowe (oczywiście tekst męża "przecież w niedzielę byłaś w Kościele, teraz znów idziesz? Nie za często?" :lol: ) ale pomyślałam o tym, że mąż będzie wtedy w domu i skoro będzie miał puste mieszkanie, to pewnie znów to zrobi...Poza tym idzie później do pracy i znów go nie zobaczę. Dostrzegłam te myśli w sobie i powiedziałam sobie "koniec". Idę na to nabożeństwo, bo jest dla mnie ważne i daje mi siłę. A mąż jeśli znów "to" zrobi, to już jest jego problem, to siebie najbardziej niszczy. To była dobra decyzja, że poszłam. ;)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Nirwanna »

malinaa pisze: 08 maja 2019, 10:14
Zaczynam więcej uwagi poświęcać sobie. Nawet wczoraj złapałam się na tym, że chciałam iść na nabożeństwo majowe (oczywiście tekst męża "przecież w niedzielę byłaś w Kościele, teraz znów idziesz? Nie za często?" :lol: ) ale pomyślałam o tym, że mąż będzie wtedy w domu i skoro będzie miał puste mieszkanie, to pewnie znów to zrobi...Poza tym idzie później do pracy i znów go nie zobaczę. Dostrzegłam te myśli w sobie i powiedziałam sobie "koniec". Idę na to nabożeństwo, bo jest dla mnie ważne i daje mi siłę. A mąż jeśli znów "to" zrobi, to już jest jego problem, to siebie najbardziej niszczy. To była dobra decyzja, że poszłam. ;)
Malinaa, tak wygląda pierwszy krok do wyjścia ze współuzależnienia, dobry kierunek obrałaś - powodzenia :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Pijawka »

malinaa pisze: 08 maja 2019, 10:08 No właśnie, gdybym znała prawdę, wtedy podjęłabym taką samą decyzję jak Ty. Po prostu bym go zostawiła i ułożyła sobie życie z wierzącym mężczyzną, który ma takie same wartości. Wiem, że każdy ma swoje wady. Wiele wierzących osób też ma problem z czystością. Ale przynajmniej taka osoba widziałaby szansę w Bogu.
Pijawka pisze: 08 maja 2019, 8:33 Wiem, że autorce postu jest ciężko, rozumiem ją, modlę się za nią i jej męża....ale z mojej strony na tym koniec.
I to jest największy prezent, jaki mogę dostać. Bardzo za to dziękuję. ;)
Z przyjemnością się pomodlę bo tyle jestem w stanie zrobić. W jakiś sposób wyczuwam się w Twoja sytuację, tymbardziej, że ona mi "unaocznia" to, co mnie kiedyś przerażało i czego chciałam uniknąć.. Ale patrząc na przykład mojego małżeństwa nasuwa się jeden wniosek: nie pornografia i masturbacja- to inne grzechy nas pogrążają. Może nawet gorsze.
Masz rację, że wspólne wartości, wiara itd..są bardzo istotne i łączą, ale również odwołam się do swojego nędznego przykladu:
Co dało nam wspólne chodzenie na Mszę,modlitwa, życie sakramentalne itd..jeśli "skończyliśmy" marnie jako rozbite małżeństwo... teraz do kościoła chodzimy osobno, a mąż wraca do mieszkania z kowalską...
Chciałabym, żeby jednak te wartości, które wspólnie wyznawaliśmy jednak przyniosły konkretny owoc. Ja podjęłam decyzję i próbę mojego nawrócenia. Tylko na tyle mam wpływ A za męża się modlę.
Kiedyś wspólnie zawierzyliśmy się Maryi..liczę więc na to,że Ona zaradzi coś na naszą nędzę.
Tobie radzę to samo :-) TAK...TO BYŁA RADA udzielona publicznie na forum....mam nadzieję, że moderacja "puści" ;-)
ODPOWIEDZ