Jak ratować..

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak ratować..

Post autor: lustro »

Unicorn2 pisze: 04 paź 2017, 6:58 Lustro za to Cię lubie jesteś bezpośrednia .
Niestety co byś nie napisała to nie zmienisz tego co czuje osoba zdradzona .
Piszesz źe twój mąź Ci ufa , a ja zapytam skąd to wiesz co on myśli ?
Sama pisałaś do dziewczyn o procesie powrotu , jak to długo trwa i jakie ma myśli osoba powracająca .
Ty wiesz jak to jest bo to przeźyłaś , ja wiem natomiast jak się czuje osoba zdradzona mam wtym doświadczenie.
Rana moźe się zagoić ale blizna zostaje na całe źycie , moźemy ją maskować ale co jakiś czas na nią popatrzymy.
Unicorn

Ja nie piszę, co myśli mój mąż.
Przecież wcale do końca tego nie wiem.
Ja piszę co okazuje mój mąż. Jaki jest względem mnie.

Od samego początku (powrotu) ustaliliśmy wspólnie "zasady" wspólnego funkcjonowania i ruszenia z miejsca.
Zasady w sumie banalne I całkiem oczywiste.
Ja nie zdradzam i dokładam wszelkich starań, żeby być dobrą zoną.
On obdarza zaufaniem i stara się być dobrym mężem.
I oboje siebie pewnie sprawdzalismy, ale nie dawali wzajemnie podstaw do zwątpienia w trzymanie się ustalonych zasad.

Pewnie mój mąż miewa czasem chwile obawy.
Tak jak ja miewam chwile gorsze.
Nie dajemy sobie wzajemnie tego odczuć.

A tak na marginesie...Unicorn, mój mąż mi ufa. Tak po prostu. Nie wiem jak to robi, trzeba by zapytać jego.
Gdyby było inaczej wspólne życie stalo by się dla nas nie do zniesienia.
Bo ja jestem żywioł.
A żywiołu nie da się inaczej opanować jak zaufaniem.
Magnolia

Re: Jak ratować..

Post autor: Magnolia »

lustro pisze: 04 paź 2017, 8:53
Tak się np. wychowuje dzieci, ze obdarza się je zaufaniem. I one poczuwaja się do odpowiedzialności.
Brak zaufania wywołuje brak odpowiedzialności.
Zgadzam się z lustro, że bez zaufania nie ma zobowiązania. Druga osoba musi czuć zaufanie, by chcieć dotrzymać słowa, by stanąć na wysokości zadania. Bez wyzwania nie ma starania.

Ale rozumiem chyba skąd u Unikorn taka postawa ograniczonego zaufania... To ukryty lęk przed ponownym zranieniem, prawda?
Tylko czy taka postawa Cię uchroniła przed zranieniem?
Czy w ogóle da się uniknąć w życiu zranień?
W moim odczuciu nie da się tego uniknąć, zawsze coś lub ktoś... wiec po co zabezpieczać się przed czymś co nieuniknione? Cały mój wysiłek, aby się zabezpieczyć był płonny.
Kiedy zrozumiałam, że nie potrafię się zabezpieczyć to przestałam to robić. Zaakceptowałam, że będę raniona od czasu do czasu. Istotniejsze jest, co wtedy z tym zrobię...Będę cierpieć, ale postaram się jak najszybciej wybaczyć i dać kolejną szansę.
Jeśli buntujecie się w duchu na taki schemat to pomyśl, że Bóg robi dokładnie tak samo: pozwala się ranić, ale też przebacza i daje człowiekowi kolejną szansę. Przebacza bo kocha człowieka, bo jest miłosierny.
"Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień" oraz "idź i nie grzesz więcej" ewangelia św. Jana
Ale gdy pozwala nam odejść, po przebaczeniu nam naszych win i grzechów, to Jezus ufa, że od teraz będziemy żyć dobrze, prawda? UFA, a to zaufanie jest dla nas zobowiązaniem.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak ratować..

Post autor: Unicorn2 »

Lustro Ty patrzysz z perspektywy kobiety i tak to rozumiesz , dla faceta kobieta która była z innym zdradziła nigdy już nie będzie tą jedyną.
Ja teź napisze to co myśle .Po takim maratonie jak otrzymał twój mąź myśle źe się uodpornił i nie potrzebuje Ci ufać.Moja źona jest na 10 kilometrze a we mnie juź niewiele zostało uczuć , jak przebiegnie cały maraton będe jak zombie.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak ratować..

Post autor: lustro »

Unicorn 😂 to mój mąż nie jest pewnie facetem.
Choć kurcze...wygląda naprawdę jak facet 😂
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak ratować..

Post autor: Dotka »

lustro pisze: 04 paź 2017, 8:53
Jeżeli ktoś Ci nie ufa. I demonstruje to na każdym kroku.
Pomimo, ze przeprosiles i obiecales, ze to się nie powtórzy, to po pewnym czasie przestaniesz się czuć zobowiązany do lojalności. Bo skoro nie ma zaufania, to nie ma też ani nadużycia ani złamania tego zaufania.
Jak czegoś nie ma, to nie na. W obie strony.

Tak się np. wychowuje dzieci, ze obdarza się je zaufaniem. I one poczuwaja się do odpowiedzialności.
Brak zaufania wywołuje brak odpowiedzialności.
Ale co zrobić w przypadku gdy osoba która zdradziła, uważa że nie zrobiła nic złego bo nie odeszła i nie zostawiła, ale jednak zdradziła i chciała odejść do kogoś innego? Mój mąż mnie zdradził, ale nie odszedł ode mnie, pomimo tego że bardzo tego chciał... ale kowalska go nie chce... Przeprosił ale tylko w momencie kiedy zdradzał, nie za samą zdradę ale za cierpienie które mi zadawał. Nie obieca że to się już nie powtórzy, bo nie jest sam siebie pewien, bo uważa że zakochał sie w kowalskiej mimo swej woli, że to podziało się poza nim. I on nie może mi obiecać, że to się nie powtórzy.
No to jak w takiej sytuacji zaufać i całkowicie wybaczyć?
Jednego dnia mi mówi "dobrze że cię mam" a dwa dni później nie chce mi powiedzieć że jest ze mną bo chce być i że chce być ze mną juz na zawsze...
Każdego ranka budzę się obok mężczyzny i każdego wieczoru zasypiam obok mężczyzny którego kocham, który jest moim mężem i wiem, że pomimo tego wszystkiego co się wydarzyło chcę być z nim do końca swoich lub jego dni, mój mąż mnie przytula, jest obok, a mnie dręczy obawa, że jest tylko na chwilę aż znowu pojawi się jakaś kobieta, bo on nie potrafi podjąć decyzji że dalej chce być ze mną. Nie chce się zobowiązać do czegokolwiek. I to mnie dobija strasznie i męczy czały czas. Jak zaufać jak on nie chce obiecać że zrobi wszystko aby się to nigdy nie powtórzyło...? :(
Magnolia

Re: Jak ratować..

Post autor: Magnolia »

Dotka pisze: 04 paź 2017, 11:22
Ale co zrobić w przypadku gdy osoba która zdradziła, uważa że nie zrobiła nic złego bo nie odeszła i nie zostawiła, ale jednak zdradziła i chciała odejść do kogoś innego? Mój mąż mnie zdradził, ale nie odszedł ode mnie, pomimo tego że bardzo tego chciał... ale kowalska go nie chce... Przeprosił ale tylko w momencie kiedy zdradzał, nie za samą zdradę ale za cierpienie które mi zadawał. Nie obieca że to się już nie powtórzy, bo nie jest sam siebie pewien, bo uważa że zakochał sie w kowalskiej mimo swej woli, że to podziało się poza nim. I on nie może mi obiecać, że to się nie powtórzy.
No to jak w takiej sytuacji zaufać i całkowicie wybaczyć?
Jednego dnia mi mówi "dobrze że cię mam" a dwa dni później nie chce mi powiedzieć że jest ze mną bo chce być i że chce być ze mną juz na zawsze...
Każdego ranka budzę się obok mężczyzny i każdego wieczoru zasypiam obok mężczyzny którego kocham, który jest moim mężem i wiem, że pomimo tego wszystkiego co się wydarzyło chcę być z nim do końca swoich lub jego dni, mój mąż mnie przytula, jest obok, a mnie dręczy obawa, że jest tylko na chwilę aż znowu pojawi się jakaś kobieta, bo on nie potrafi podjąć decyzji że dalej chce być ze mną. Nie chce się zobowiązać do czegokolwiek. I to mnie dobija strasznie i męczy czały czas. Jak zaufać jak on nie chce obiecać że zrobi wszystko aby się to nigdy nie powtórzyło...? :(
Dotko, po ludzku myśli Ci podpowiadają obawy i wątpliwości, ale to Cie chyba prowadzi na manowce... tak mozna sie pogubić...
Boża logika jest odwrotna, czyli kochać, dawać, nie lękać się, ufać Bogu i do Niego w opiekę uciekać się, nie szukać swego,
"Dając otrzymujemy, wybaczając otrzymujemy przebaczenie."

Jesli idziesz i przed sobą widzisz ciemność, to odwróć się w stronę światła. Obrót to przecież zmiana perspektywy o 180 C, prawda? Czyli jeśli wątpisz i masz obawy, tym bardziej zaufaj.
"Ufam Ci, wierzę Ci, bo jesteś godny zaufania jak każde dziecko Boże".
okazując zaufanie przenosisz na niego odpowiedzialność, żeby starał się go nie zawieść.
No ale najpierw zaufaj Bogu!
Pozdrawiam, Z Bogiem
Wiedźmin

Re: Jak ratować..

Post autor: Wiedźmin »

lustro pisze: 04 paź 2017, 8:53 [...]

Jeżeli ktoś Ci nie ufa. I demonstruje to na każdym kroku.
Pomimo, ze przeprosiles i obiecales, ze to się nie powtórzy, to po pewnym czasie przestaniesz się czuć zobowiązany do lojalności. Bo skoro nie ma zaufania, to nie ma też ani nadużycia ani złamania tego zaufania.
Jak czegoś nie ma, to nie na. W obie strony.

Tak się np. wychowuje dzieci, ze obdarza się je zaufaniem. I one poczuwaja się do odpowiedzialności.
Brak zaufania wywołuje brak odpowiedzialności.
OK lustro - rozumiem, że "pijesz" do odpowiedzi Unicorna.

Ale ja swoim przykładem obrazuje, że było u nas zupełnie odwrotnie.
Żona od dnia ślubu mi nie ufała - i nie dlatego, że jestem jakiś wyjątkowy albo że dałem jej jakiś powód tylko po prostu tak ma - mówi że nikomu nie ufa i już. Miało mnie to z czegoś "zwolnić"? Z czego... skoro małżeństwo to decyzja, a nie jakiś kaprys warunkowany zaufaniem czy motylkami w brzuchu.

Ja z kolei jej ufałem, bo bym sam się zamęczył snując jakieś podejrzenia przez 10 lat.
lustro pisze: 04 paź 2017, 8:53 Bo skoro nie ma zaufania, to nie ma też ani nadużycia ani złamania tego zaufania.
OK - czyli jak brak zaufania, to już wszelkie "nadużycia" są usprawiedliwone?
No pokrętna logika - jak na katolika ;) :P
helenast
Posty: 2966
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak ratować..

Post autor: helenast »

Dotka pisze: 04 paź 2017, 11:22

Ale co zrobić w przypadku gdy osoba która zdradziła, uważa że nie zrobiła nic złego bo nie odeszła i nie zostawiła, ale jednak zdradziła i chciała odejść do kogoś innego? Mój mąż mnie zdradził, ale nie odszedł ode mnie, pomimo tego że bardzo tego chciał... ale kowalska go nie chce... Przeprosił ale tylko w momencie kiedy zdradzał, nie za samą zdradę ale za cierpienie które mi zadawał. Nie obieca że to się już nie powtórzy, bo nie jest sam siebie pewien, bo uważa że zakochał sie w kowalskiej mimo swej woli, że to podziało się poza nim. I on nie może mi obiecać, że to się nie powtórzy.
No to jak w takiej sytuacji zaufać i całkowicie wybaczyć?
Jednego dnia mi mówi "dobrze że cię mam" a dwa dni później nie chce mi powiedzieć że jest ze mną bo chce być i że chce być ze mną juz na zawsze...
Każdego ranka budzę się obok mężczyzny i każdego wieczoru zasypiam obok mężczyzny którego kocham, który jest moim mężem i wiem, że pomimo tego wszystkiego co się wydarzyło chcę być z nim do końca swoich lub jego dni, mój mąż mnie przytula, jest obok, a mnie dręczy obawa, że jest tylko na chwilę aż znowu pojawi się jakaś kobieta, bo on nie potrafi podjąć decyzji że dalej chce być ze mną. Nie chce się zobowiązać do czegokolwiek. I to mnie dobija strasznie i męczy czały czas. Jak zaufać jak on nie chce obiecać że zrobi wszystko aby się to nigdy nie powtórzyło...? :(

Wiele w Twoim wpisie jest zaprzeczeń. Piszesz ,że mąż nie poczuwa się do jakiejkolwiek winy , a w następnych zdaniach ,że przeprosił ... To się wyklucza samo w sobie , ponieważ w słowie ,,przepraszam,, jest uznanie swojej winy. Nie wszyscy potrafią go wypowiedzieć słowami. Czasami świadectwo zachowania, poprawy też jest formą przeprosin / zadośćuczynienia. Zwłaszcza,że jak opisujesz mąż jest czuły.... Nie wiem jakie Ty masz wyobrażenie o przepraszaniu, ale skoro oczekujesz ,że oddzielając każdy jego zły czyn i za każde słowo należą Ci się osobne przeprosiny to chyba nie o to chodzi...
Nie możesz zaufać bo nie przebaczyłaś - nie przebaczyłaś bo nie chcesz zaufać ...
Oczekujesz od męża obietnicy ,że więcej tego nie zrobi - czy naprawdę uważasz,że taka obietnica załatwi i naprawi między Wami wszystko ? Że nagle po tych słowach poczujesz ulgę , zaufanie ? przecież nie słowa, a czy­ny mogą nas pop­ra­wić... Każde głośne pos­ta­nowienie nie jest war­te ciche­go działania.


Moim zdaniem najważniejsze jest poznanie argumentu i powodu zdrady oraz złego , niewłaściwego zachowania, a następnie praca nad tym problemem. Praca nad Wami razem i każdego z osobna. Nieprzepracowanie pewnych spraw kiedyś uderzy z podwójną siłą.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak ratować..

Post autor: lustro »

Aleksander

Nie ma tu żadnej pokretnej logiki.
Nawet jak na katolika.
Jeżeli nie ma zaufania, to nie ma odpowiedzialności za nie. Trudno zdradzić lub stracić cos, czego nie ma.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak ratować..

Post autor: Unicorn2 »

Lustro cieszy mnie twoja pewność siebie .
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak ratować..

Post autor: Unicorn2 »

Magnolia pisze.

Jesli idziesz i przed sobą widzisz ciemność, to odwróć się w stronę światła. Obrót to przecież zmiana perspektywy o 180 C, prawda? Czyli jeśli wątpisz i masz obawy, tym bardziej zaufaj.
"Ufam Ci, wierzę Ci, bo jesteś godny zaufania jak każde dziecko Boże".

Magnolia przeczytaj wątek Dotki , zobacz co zrobiło to dziecko Boźe .Dobrze źe kowalska go olała bo było by nieciekawie.
Moźesz pisać piękne teksty o Bogu ale rzeczywistość to juź inna bajka.
Myśle źe Dotka powinna myśleć realnie i pierwsze co zrobić to przenieść połowe własności działki pod domem na siebie a później odbudowywać zaufanie.
udasiek
Posty: 149
Rejestracja: 15 lip 2017, 9:59
Płeć: Kobieta

Re: Jak ratować..

Post autor: udasiek »

Lustro powiedz czy mąż wymuszał lub prosił o całkowite zerwanie kontaktu z kowalskim?
Wiedźmin

Re: Jak ratować..

Post autor: Wiedźmin »

lustro pisze: 04 paź 2017, 13:22 Aleksander
Nie ma tu żadnej pokretnej logiki.
Nawet jak na katolika.
Jeżeli nie ma zaufania, to nie ma odpowiedzialności za nie. Trudno zdradzić lub stracić cos, czego nie ma.
lustro - nigdy z takim Twoim absurdalnym stwierdzeniem się nie zgodzę.

Jak rozkapryszony dzieciak: "będę kłamać bo Ty mi nie ufasz" - no i co z tego, że ktoś dzieciakowi nie ufa?

To zwalnia bachora ;) (lubie to słowo :P) z jakieś elementarnej uczciwości? I co... powinien teraz kłamać dzieciak do czasu, aż nabędzie przekonania, że wszyscy mu ufają? Wówczas dopiero weźmie odpowiedzialność za słowa?


Zostawmy zdradę na boku - a weźmy takiego zwykłego złodzieja.

Złodziej wchodzi sobie do sklepu - żeby nikt mu nie ufał, to jeszcze na czole sobie przylepił naklejke "ZŁODZIEJ"
I teraz kradnie jakieś rzeczy z tego sklepu ... i Twoim zdaniem (niezależnie czy go złapią na kradzieży czy nie) - to nie ponosi odpowiedzialności za swój czyn (ukradzione rzeczy)?
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak ratować..

Post autor: Dotka »

Helenast ja nie potrzebuje słowa przepraszam za każde przewinienie mojego męża ale tamto przepraszam było na zasadzie przepraszam ze cierpisz ale ja i tak odejde, bo kocham kowalska. Teraz kowalskiej nie ma, bo ona urwala ich kontakt, a mój mąż nie widzi w sumie nic bardzo złego w tym co zrobił bo przecież nie odszedl.
Same czułości ze strony męża nie mogą w tym momencie świadczyć o tym że żałuje tego co zrobił i że w ten sposób chce mnie przeprosić, bo przecież jak nawet zauważył to któryś z panów na forum, to jest przyjemne dla niego.
Ja wiem że same słowa niczego nie zmienią jeśli nie będą szczere i na takie szczere słowa czekam. Wiem że ich potrzebuję.
Pan Jezus też przebacza i odpuszcza grzechy dopiero w momencie kiedy idziemy do spowiedzi i okazujemy skruche, żal i postanowienie poprawy. I tak czuję że teraz tego mi najbardziej brakuje u mojego męża, tego nie czuję i nie słyszę. Nie chcę przeprosin na kazdym kroku, za kazdym razem gdy pojawi się coś co przypomni. Ale potrzebuje raz szczerych przeprosin i skruchy i może to mi pomoże w pełnym wybaczeniu... Czy to tak wiele.?
Magnolia

Re: Jak ratować..

Post autor: Magnolia »

Powierz Bogu potrzeby swojego serca.
Przypomnę tylko, że Jezus wybaczył Ci wszystkie Twoje( i moje) grzechy i winy jeszcze zanim się urodziłaś. Nie czekał na Twoje przepraszam.
I mimo że chwilę wcześniej został zdradzony i wyśmiany, opluty i pobity wtedy właśnie wybaczył. Na nikogo nie oglądając się...
Jezus naprawdę wie co to znaczy być zdradzony, upokorzony i zraniony, a mimo to przebacza. I co się wtedy dzieje?
Pokonuje grzech i śmierć, rozlewa się ocean łaski.
Niech to będzie zachęta dla nas do naśladowania.
Kiedy naśladujemy Jezusa w przebaczaniu dzieją się cuda. Ot taka rzeczywistość;-)
ODPOWIEDZ