W którą stronę?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: Niezapominajka »

nie wiem nawet co mysle o tej calej sytuacji.
Wahał się czy mi powiedziec, uwazal ze nie powinien, ze to miał byc jego krzyz niesiony do konca zycia.
Chyba dobrze sie stało, bo w końcu znam prawdę. Jesli z tego da sie cos odbudować to nie wiem.
Akurat bylam w trakcie odmawiania 3 Pompejanki z intecją - oddaję Wam (Maryi, Jezusowi, Bogu, aniołom, całemuNiebu) mojego męża i siebie i róbcie co chcecie, bo ja już tak dalej nie moge tak żyć. Czułam podskórnie, że cos jest nie tak.
I Niebo zadzialało.
Nie wiem nawet co myśeć i czuć. Ciężko mi to zrozumiec.
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: Niezapominajka »

Nirwanno, tak, czuję wielki szok. Ale dobrze, że wyszło. Wolę Prawdę. Czy to zniosę? Na razie katuję się bólem. Cała jestem wielkim bólem, po koniuszki palców. Nie myślę. 3 lata, kurczę... Całe kłamstwo. Doceniam prawdę i że powiedział. ALe ten ból...Szarpie mocno. Nie mam komu powiedzieć. Tylko Wam. Płaczę...
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: Niezapominajka »

Powiedział, że ona miała nad nim całkowitą władzę, był totalnie zakochany.Jak nigdy w życiu. Powiedział, że nawet mnie tak nie kochał. Wczoraj jak siedzieliśmy i gadaliśmy powiedział,że nie sodziewał się takiej reakcji (spokój, w miarę powiedzmy).Wyrzucił wszystko z siebie. Nawet jak opowiadal to się śmiałam z niektórych sytuacji (chyba efekt szoku). Nagle wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce, fakty, zdarzenia. 3 lata.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: s zona »

Niezapominajko tak na szybko to przytulam i pomodle sie zaraz za Was ...
Paradoksalnie moze to jest dobra wiadomosc ,ze maz pekl , nie mogl zniesc dluzej cisnienia .. takie wyznanie
pomoze na nowo budowac ...nieraz burza oczyszcza ...
Nie znam sie na psychologi, ale wydaje mi sie ,ze takie przeciecie wrzoda ,ktory zbieral sie latami moze byc kojace ,teraz tylko dobra dezynfekcja i z gorki :)
Moze taka Nowenna do Krwi Chrystusa
okaze Ci sie pomocna ,krotka jest ale podobno b skuteczna ...
https://www.youtube.com/watch?v=McVY_Kw ... jztD5k2Xzx
dostalam od Utki :D
z ostrzezeniem ,ze to silny egzorcyzm jest ... i zly tez szaleje ...
Niezapominajko , marzylabym ,zeby to moj maz tez tak stanal w prawdzie a nie ciagle wypieral ...
Sciskam Cie ,pamietam w modlitwie i wierze ,ze bedzie dobrze :D
bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: bosa »

Niezapominajko, w takie historie trudno uwierzyć..., nie rób nic na szybko, poczekaj aż ochłoniesz , poskładasz wszystko w głowie...
Mówią,że nie należy mówić zdradzanemu o wszystkim...to jest przerzucenie ciężaru na Twoje barki...,ale już wiesz, i Ty podejmiesz decyzję co dalej..
Wspieram modlitwą.
Jak czytam takie historie ,to nóż mi się w kieszeni otwiera..
To ona zerwała, a jak jej się znowu odwidzi? to co on poleci za nią znowu?
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: Niezapominajka »

dziekuję Kochane. Powiedział, że nie, że to już skończone od 2 lat (2 lata kiszenia w sobie i życia w kłamstwie, czyli w sumie 5 lat). Że czuje do niej odrazę, że tak to podeptała, zniszczyła, gdy on jej się oddał cały i był w stanie zrobić dal niej wszystko (rozejść się ze mna) gdyby tylko powiedziała słowo. A ona się pobawiła i wyrzuciła jak starą rzecz.
Simon

Re: W którą stronę?

Post autor: Simon »

Niezapominajka pisze: 13 sty 2018, 20:09 dziekuję Kochane. Powiedział, że nie, że to już skończone od 2 lat (2 lata kiszenia w sobie i życia w kłamstwie, czyli w sumie 5 lat). Że czuje do niej odrazę, że tak to podeptała, zniszczyła, gdy on jej się oddał cały i był w stanie zrobić dal niej wszystko (rozejść się ze mna) gdyby tylko powiedziała słowo. A ona się pobawiła i wyrzuciła jak starą rzecz.
A czy na dzień dzisiejszy jest związany z jakąś inną kowalską? Bo chyba pisałaś o tym na początku w pierwszym poście. Że jest jakaś.
Jeżeli nie ma, to uważam, że to wielka szansa dla Was. Mąż jest niesamowicie poraniony, tak jak i teraz Ty. Możesz teraz pokazać, że jesteś większa, niż jakieś tam kowalskie. Ty trwasz przy nim bez względu na wszystko.

Jeszcze przychodzi mi na myśl, że określenie "miłość życia" pada najczęściej w stronę jakiejś wielkiej, utraconej miłości... bo czegóż się tak nie docenia, jak utraconego? To bardzo intensywne uczucie - tęsknota. Ciebie, która trwasz, nie docenia, bo Cię nie stracił. Więc określenie "miłość życia" jest tu przekłamane. Nie bierz tego tak bardzo do serca.

A już tak mniej "na różowo"... niestety ta sytuacja pokazuje jak głęboko zaniedbane było Wasze małżeństwo przez wiele lat. Ile osadziło się na nim kurzu i jak wiele jest do odbudowy. Co mąż mówi teraz? Widzi dla Was szanse?
nie_ewa
Posty: 19
Rejestracja: 30 lis 2017, 8:22
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: nie_ewa »

Niezapominajko, dziś jedna dziesiątka różańca za Ciebie. Niech Maryja złagodzi ten okrutny ból, ukoi Twoją skołataną głowę i da dobre natchnienia na jutro.
Postaraj się wypocząć, dużo zadań przed Tobą. Z Panem Bogiem, Kochana, dasz radę.
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: Lavenda »

Niezapominajki...ciężko uwierzyć w to co piszesz...ściskam Cię mocno i wspieram modlitwą. Jak czytam to wszystko to mam odczucie że moje małżeństwo jest na etapie, który u Ciebie był parę lat temu...tylko mój mąż tak popłynął, że złożyl pozew w sądzie, nie liczy się dla niego nikt i nic...i prawdopodobnie skończy się jak u Was bo kowalska to człowiek o niskiej moralności, też koleżanka z dawnych lat.
Pamiętaj wszystko dzieje się po coś, może to ciezki początek czegoś pięknego...na pewno ta burza oczyści atmosferę, teraz na pewno bardzo boli ale za jakiś czas spojrzysz na to inaczej.
Utka2
Posty: 222
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:47
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: Utka2 »

bosa pisze: 13 sty 2018, 19:57 Niezapominajko, w takie historie trudno uwierzyć..., nie rób nic na szybko, poczekaj aż ochłoniesz , poskładasz wszystko w głowie...
Mówią,że nie należy mówić zdradzanemu o wszystkim...to jest przerzucenie ciężaru na Twoje barki...,ale już wiesz, i Ty podejmiesz decyzję co dalej..
Wspieram modlitwą.
Jak czytam takie historie ,to nóż mi się w kieszeni otwiera..
To ona zerwała, a jak jej się znowu odwidzi? to co on poleci za nią znowu?
Bosa - niekoniecznie poleci. Troche jakbym czytała o sobie, bo dla mnie tamten facet też był ogromną "miłoscią" , "Kochał" mnie jak chyba żaden inny, w ogóle cud miód i orzeszki.

Jak nastąpiło wielkie BUM, to okazało sie ze potraktował mnie jak brudną szmatę, którą rzuca sie do kosza jak już jest niepotrzebna.
Bolało, i to bardzo.

Ale jak później próbował odnowić kontakt, to dostał po głowie tak, ze chyba sie zdziwił. Bo drugi raz nie chciałam sie pakować w takie emocje, takie traktowanie, w ogóle w coś takiego. Co wypalało, spalało a skonczyło sie jak skonczyło.


Nie wiem czy u mężczyzn bywa podobnie, i czy w tym przypadku będzie podobnie (oby).
Ale nie ma reguły, ze jak sie odwidzi, to zdradzajacy znów zdradzi.
helenast
Posty: 3040
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: helenast »

Niezapominajko chciałaś by mąż był szczery prawda? więc był - to dla niego było równie trudne jak i dla Ciebie podejrzewam. A czy pomyślałaś ,że takim wyznaniem w pewnym sensie prosi Cię o pomoc ? Pomoc w poradzeniu sobie z tym wszystkim , bo myślę,że cierpi nie tylko przez tamtą kobietę , ale i przez to co zrobił Tobie.
Powiem tak - zakładam,że wciąż kochasz męża , a miłość to oddanie, wsparcie, pomoc. Rozumiem,że teraz jesteś w zawieszeniu jeżeli chodzi o decyzje, jakieś ruchy, ale rozważ proszę pomoc mężowi . Porozmawiaj z nim o tym , gdy będziesz gotowa i zdecydowana na taki krok. Pomoc jako gest miłości z Twojej strony bez oczekiwań, bez roszczeń.
kasedo
Posty: 92
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:39
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: kasedo »

Niezapominajko .... Wiem, że teraz niezbyt wiele przebije się przez ten obezwladniajacy ból.... Ale proszę Cię... Nie podejmuj żadnych decyzji w tym momencie, daj sobie czas na wyplakac ie, wykrzyczenie.... Jak pisała Lawenda... Wszystko dzieje się po coś.... Bog ma swoj plan, którego nie rozumiemy... Ale z każdego zła On jest w stanie wydobyć piękno, coś dobrego. Twój mąż zmagał się z ciężkim krzyżem.... Mógł nie mówić nic.... Ale przypuszczam, że go to niszczylo, zjadło od środka.... Stanął w prawdzie... Licząc się z konsekwencjami.... Teraz wiesz, co było przyczyną, że był jaki był przez ostatnie lata...
Nie poddawaj się... Złap się ręki Jezusa... On nie pozwoli Cię skrzywdzić. Powtarzaj jak mantre... Jezu, Ty się tym zajmij.... To naprawdę działa.
pomodle się za Ciebie i Twojego męża... Bo zły teraz będzie Was szarpać niemiłosiernie i uderzał w słabe punkty...
Ukasz

Re: W którą stronę?

Post autor: Ukasz »

Może myślenie o tym, jak pomóc mężowi pomoże Ci przejść przez ten ból? Bo on na pewno teraz potrzebuje pomocy - stawiania wymagań, wskazania drogi ciężkiej pracy, z miłością i stanowczością (w tej kolejności!). Wypłakać się trzeba, ale rozeznać wolę Boga w tej sytuacji także, a nawet przede wszystkim, i to pilnie. Działać na zewnątrz powoli, ale w środku, w modlitwie, przed Bogiem od razu i intensywnie, ze świadomością celu i odpowiedzialności.
Lawendowa
Posty: 7688
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: Lawendowa »

Niezapominajko poniosłam Cię dzisiaj na Wieczór Uwielbienia.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Wiedźmin

Re: W którą stronę?

Post autor: Wiedźmin »

Niezapominajka pisze: 13 sty 2018, 20:09 dziekuję Kochane. Powiedział, że nie, że to już skończone od 2 lat (2 lata kiszenia w sobie i życia w kłamstwie, czyli w sumie 5 lat). Że czuje do niej odrazę, że tak to podeptała, zniszczyła, gdy on jej się oddał cały i był w stanie zrobić dal niej wszystko (rozejść się ze mna) gdyby tylko powiedziała słowo. A ona się pobawiła i wyrzuciła jak starą rzecz.
Droga niezapominajko...

Nie wiem co Ci odpowiedzieć.
Zrobiło mi się fizycznie niedobrze... po przeczytaniu - znam Twoją historię doskonale - czytałem wielokrotnie.

Moje zdanie i przypuszczenia znasz (wcześniejsze) - więc nie będę się powtarzać.

Dobrze, że się przyznał - że wywalił ten syf z siebie - to go dręczyło i paliło... zrobił to głównie dla siebie.
Ale chyba dobrze... ja zawsze jestem zwolennikiem poznania prawdy - prawda wyzwala... chociaż jest czasem cholernie trudna do zaakceptowania.

Trzymaj się dzielnie... nie rób gwałtownych ruchów...
ODPOWIEDZ