W którą stronę?
Moderator: Moderatorzy
Re: W którą stronę?
Ja mam takie wrażenie , że w dzisiejszym świecie
( "zachodnim" , a ściślej polskich pokoleniach tych 20 , 30 latków
max 40 latków ) istnieje taki bajkowy obraz związku .
Celowo nie używam określenia małżeństwa .
Otóż istnieje jakby wymóg życia w stanie jakiejś relacji doskonałej .
I tak ma być od początku aż do końca ( kogoż związku ) .
Inaczej ludzie "powinni się rozchodzić" .
I mam takie wrażenie , że ten kult "uczucia" jest dość nierealistyczny .
Jakby pomija się inne role , a czasem nawet neguje .
Ot chociażby potrzebę posiadania dzieci .
Trochę takie singielstwo w związku , czy singielstwo w rodzinie .
I drogie panie .
No , albo równouprawnienie , albo kwiaty .
A przynoś kwiaty i klękaj jedna z drugą .
W końcu też spodnie nosicie .
( "zachodnim" , a ściślej polskich pokoleniach tych 20 , 30 latków
max 40 latków ) istnieje taki bajkowy obraz związku .
Celowo nie używam określenia małżeństwa .
Otóż istnieje jakby wymóg życia w stanie jakiejś relacji doskonałej .
I tak ma być od początku aż do końca ( kogoż związku ) .
Inaczej ludzie "powinni się rozchodzić" .
I mam takie wrażenie , że ten kult "uczucia" jest dość nierealistyczny .
Jakby pomija się inne role , a czasem nawet neguje .
Ot chociażby potrzebę posiadania dzieci .
Trochę takie singielstwo w związku , czy singielstwo w rodzinie .
I drogie panie .
No , albo równouprawnienie , albo kwiaty .
A przynoś kwiaty i klękaj jedna z drugą .
W końcu też spodnie nosicie .
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: W którą stronę?
Mare uwielbiam Cię ale przyznaję Ci rację. Tylko skąd to się wzięło - ano u mnie z braków wzorców od rodziców. Przejęłam od nich raczej antytezę malżenstwa, czy, jak mówisz, związku w ogóle. W sensie - wiedziałam jak związek ma nie wyglądać. A jak ma wyglądać? No i tu krzywdę se zrobiłam pewnie ksiażkami, filmami, swoimi wizjami i tym, że u innych trawa zawsze idealna i zielona. Nie żebym się usprawiedliwiała, ale kto nas miał tego uczyć...Każdy szyje i dzierga na swój sposób, a jesteśmy kwintesencją wchloniętych wzorów i przykładów z tego co poznaliśmy i doświadczyliśmy. +te wszystkie właśne infantylne filmy, opowieści i scenariusze w głowie, ze wiemy jak ma być.
Re: W którą stronę?
Trafna analiza Niezapominajko.
A z Mare również trudno się nie zgodzić, ostatnio regularnie zresztą
A z Mare również trudno się nie zgodzić, ostatnio regularnie zresztą
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: W którą stronę?
Mare, Niezapominajko, Pavle macie rację.
Brak narzędzi/nieumiejętność posługiwania się nimi we właściwy sposób - w celu zbudowania dobrej zdrowej rodziny, związku.
To wyniesione z rodziny, z której się wyrastało.
Dodałbym jeszcze może jeden element. Coś na kształt strachu. Bo tyle rozwodów, tyle zła. Pewnie i mnie się nie uda, a jeśli coś będzie nie tak no to będzie nowe. Pragnę szczęścia, miłości ale jak coś nie tak, pierwsze kłopoty, trudności to ucieczka.
I jeszcze jedno.To przedmiotowe traktowanie. Dwa lata gwarancji i nowy model. Lepszy.Jak się coś psuje to zmienić na nowe.Szybko, już. A kiedyś się wszystko naprawiało. Ale było mądrze skonstruowane od początku, przemyślany dobór materiałów
zadbane w trakcie użytkowania. I to coś miało wartość samo w sobie. Że warto było naprawiać.
Brakujący element odrzucany, lekceważony to CZAS.
Brak narzędzi/nieumiejętność posługiwania się nimi we właściwy sposób - w celu zbudowania dobrej zdrowej rodziny, związku.
To wyniesione z rodziny, z której się wyrastało.
Dodałbym jeszcze może jeden element. Coś na kształt strachu. Bo tyle rozwodów, tyle zła. Pewnie i mnie się nie uda, a jeśli coś będzie nie tak no to będzie nowe. Pragnę szczęścia, miłości ale jak coś nie tak, pierwsze kłopoty, trudności to ucieczka.
I jeszcze jedno.To przedmiotowe traktowanie. Dwa lata gwarancji i nowy model. Lepszy.Jak się coś psuje to zmienić na nowe.Szybko, już. A kiedyś się wszystko naprawiało. Ale było mądrze skonstruowane od początku, przemyślany dobór materiałów
zadbane w trakcie użytkowania. I to coś miało wartość samo w sobie. Że warto było naprawiać.
Brakujący element odrzucany, lekceważony to CZAS.
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: W którą stronę?
Nirvanno - tak jak polecilas poszukałam na starym forum wątku Twojego autorstwa ale nie widzę nic w ząb.tylko 1 znalazłam coś w tytule o świadectwach. Sporo czytałam starego forum już kiedyś. Historie każda ważna aż ściskają za serce.
W każdym razie jakbyś mogła podlinkowane Twój temat?
W każdym razie jakbyś mogła podlinkowane Twój temat?
Re: W którą stronę?
Mare masz rację...mare1966 pisze: ↑18 lip 2017, 23:40 (...)
Nastąpiło znaczne oddalenie , piszesz że teraz nastąpiło
ZATRZYMANIE i ZWROT kierunku .
Być może że teraz następować będzie POWOLNY bardzo proces zbliżenia .
Proces w atmosferze ostrożności , braku zaufania itd.
Cudem jest już sam zwrot ,
a tobie się bajki zachciewa .
Też bym raczej nie myślał o kwiatach na takim etapie .
..właśnie tak łatwo jest o tym zapomnieć... u mnie oddalenie zaczęło się już długo przed kowalską..
i o tym CUDzie zapominam niestety często :/
Pavle zgadzam się... cierpliwość, pokora, nic na siłę i nic w pośpiechu.. bo to gubi... dlatego też u siebie napisałam taki długi post, żeby pokazać jak bardzo błądzę..Pavel pisze: ↑19 lip 2017, 4:34
Konsekwentnie jednak uczę się (w praktyce, bo w teorii mam to opanowane ) panowania nad swoimi oczekiwaniami i wyobrażeniami. Bo zwłaszcza zwerbalizowane są "kłodą pod nogi" odbudowywanego małżeństwa.
(...)
Poza tym, czy nie mam tego o czym w trakcie objawionego kryzysu tylko marzyłem?
Po mojemu, trzeba po prostu cierpliwości i masę pracy nad sobą, przynajmniej tyle co w kryzysie, aby było coraz lepiej.
Krok po kroku przeć do przodu.
Re: W którą stronę?
Czy naprawdę błądzisz?
Błądzi raczej ten, kto nie ma świadomości, że idzie zła drogą.
Ty szukasz właściwej drogi.
Czy to jest jeszcze błądzenie?
Raczej szukanie właściwej drogi, czyli "odzgubianie się".
Nie mogłem znaleźć właściwego słowa, więc zrobiłem przeciwieństwo od "gubienia się".
Re: W którą stronę?
Może być jeszcze "odbłąkanie" jako przeciwieństwo "zabłąkania"
Nie mylić z "obłąkaniem"
Polski język piękny jest
Nie mylić z "obłąkaniem"
Polski język piękny jest
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: W którą stronę?
Jak dotrzeć do serca mężczyzny? Jak mówić/działać żeby zrozumiał? To nie może być takie proste - nakarmić, pochwalić, przytulić (sex). Jak dotrzeć naprawdę?
Re: W którą stronę?
Niezapominajko a po co chcesz tam dotrzeć?Niezapominajka pisze: ↑25 lip 2017, 23:54 Jak dotrzeć do serca mężczyzny? Jak mówić/działać żeby zrozumiał? To nie może być takie proste - nakarmić, pochwalić, przytulić (sex). Jak dotrzeć naprawdę?
Może wystarczy aby to mężczyzna sam oddawał Tobie po kawałku swoje serce, w tempie które jest dla niego odpowiednie?
I po prostu, bez roztrząsania, bez zastanawiania się cieszyć się tym co się dostaje
Ja kiedyś usłyszałem takie powiedzenie, które bardzo mi się spodobało i sprawdza się w moim życiu, gdy moje pragnienia i potrzeby nadmiernie się rozrastają:
"łyżeczką Panie Czarku a nie chochlą"
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: W którą stronę?
Racja, może za bardzo zachłanna jestem. Mąż mi często mówi że ja to bym chciała wszystko od razu a tak się nie da, że to samo musi wyjść.
Re: W którą stronę?
Jak tam Niezapominajko radzisz sobie? Jest lepiej? Zdecydowałaś sie na rozmowę? Pytam bo również stoję na rozdrożu emocjonalnym w które sama się pakuję...
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: W którą stronę?
Hej Udasiek.
Nie wiem jak się naprawia, jak w ogóle zacząć przerabiać kryzys. Rozmowa? Boję się. Nie jestem chyba silna na tę porę, bo emocje biorą górę, a nie chce tego popsuć. Czekam na rady. Fajnie że mam swój wątek. Czytam wstecz, widzę wiele fajnych rad, staram się z tego wyciągać wnioski. Nie wiem jak będzie....
Nie wiem jak się naprawia, jak w ogóle zacząć przerabiać kryzys. Rozmowa? Boję się. Nie jestem chyba silna na tę porę, bo emocje biorą górę, a nie chce tego popsuć. Czekam na rady. Fajnie że mam swój wątek. Czytam wstecz, widzę wiele fajnych rad, staram się z tego wyciągać wnioski. Nie wiem jak będzie....
Re: W którą stronę?
Właśnie chyba tej informacji potrzebujemy , zadałam to pytanie u Tomaszka, może Ludziaszki pokierują, mi bardzo potrzebna w tym pomoc... bo nie robić nic (zamieść) to chyba krótka ścieżka a robić... nie wiem czy w moim stanie to nie jeszcze krótsza Bowiem jestem człowiekiem praktycznym, chciałabym tak: robimy wg listy ciach ciach ciach i idziemy dalej (ależ to mało romantyczne i beznadziejne ) . To chyba się tak nie da, muszę uczyć się cierpliwości...
Pozdrawiam!!
Pozdrawiam!!
Re: W którą stronę?
Udasiek, a dasz radę przyjąć, że taka lista jest i jest bardzo precyzyjna, a jednocześnie elastyczna? Tylko, że ma ją przed sobą Pan Bóg, a Tobie pokazuje jeden, góra dwa kroki naprzód? Bo prawdopodobnie całej byś i tak nie ogarnęłachciałabym tak: robimy wg listy ciach ciach ciach i idziemy dalej
Umiesz brać od Pana Boga pomysł na to, co ma być najbliższym krokiem w tym przerabianiu kryzysu?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II