Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
Moderator: Moderatorzy
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
Twoja żona straciła do Ciebie zaufanie, oddaliła się od Ciebie, stałeś się obcy. W tym czasie znalazła zastępstwo- kowalskiego. Jemu mówi o swoich problemach, troskach i radościach. Pewno już się nim zauroczyła. Stał się dla niej przyjacielem , a Ty wrogiem. Tłumaczy, że to nic takiego, ale tak nie jest. Zbliża się do niego coraz bardziej , a od Ciebie ucieka. Ty rób swoje, bądź dobry dla żony, a przede wszystkim dla dzieci , bo jak już tu kiedyś czytałam takie mądre słowa, kobieta patrzy na męża przez pryzmat tego jakim jest ojcem dla dzieci.
Jeśli zauroczenie jest zaawansowane to Ty nie możesz zrobić zbyt wiele. Teraz jesteś ten zły, a kowalski ten dobry. I pomimo tego, że nie łączy ich nic fizycznego dla kobiety to wystarczy. Jeżeli emocjonalnie kobieta czuje się dobrze, szczęśliwa to nie potrzebuje zbliżenia fizycznego ( przynajmniej przez długi czas). To, że żona ma zmienne nastroje i nastawienie do Ciebie, świadczy o tym , że próbuje jeszcze być z Tobą, może nawet toczy wewnętrzna walkę. Wraca jednak do tego co było złe z Twojej strony i tak w kółko, raz jest uśmiechnięta, nawet może miła, a raz następny zła i nie podchodź bo gryzę. Musisz sam wyczuć kiedy możesz podejść, przytulić, porozmawiać , a kiedy zostawić ją w spokoju...... Coś musi się stać, aby żona otworzyła oczy i się opamiętała. Może kowalski zrobi zły ruch, popełni błąd , a wtedy wróci do Ciebie jeśli będziesz przy niej trwał, jeśli będziesz kochał. Przytul się do Pana Jezusa i proś o siły dla siebie, opamiętanie dla żony i uratowanie małżeństwa. Dbaj też o siebie, kobiety są wzrokowcami......
Jeśli zauroczenie jest zaawansowane to Ty nie możesz zrobić zbyt wiele. Teraz jesteś ten zły, a kowalski ten dobry. I pomimo tego, że nie łączy ich nic fizycznego dla kobiety to wystarczy. Jeżeli emocjonalnie kobieta czuje się dobrze, szczęśliwa to nie potrzebuje zbliżenia fizycznego ( przynajmniej przez długi czas). To, że żona ma zmienne nastroje i nastawienie do Ciebie, świadczy o tym , że próbuje jeszcze być z Tobą, może nawet toczy wewnętrzna walkę. Wraca jednak do tego co było złe z Twojej strony i tak w kółko, raz jest uśmiechnięta, nawet może miła, a raz następny zła i nie podchodź bo gryzę. Musisz sam wyczuć kiedy możesz podejść, przytulić, porozmawiać , a kiedy zostawić ją w spokoju...... Coś musi się stać, aby żona otworzyła oczy i się opamiętała. Może kowalski zrobi zły ruch, popełni błąd , a wtedy wróci do Ciebie jeśli będziesz przy niej trwał, jeśli będziesz kochał. Przytul się do Pana Jezusa i proś o siły dla siebie, opamiętanie dla żony i uratowanie małżeństwa. Dbaj też o siebie, kobiety są wzrokowcami......
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
Akurat w naszym przypadku nie ma szczególnego znaczenia z czyjej winy będzie ewentualny rozwód ...Aleksander pisze: ↑18 kwie 2019, 12:53 No jak to po co by ukrywała?
A ma sama na własne życzenie dawać Tobie argumenty do sprawy rozwodowej, abyś mógł zrobić rozwód z orzeczeniem o jej winie?
Jeśli Twoja żona ma odrobinę rozsądku, to oczywiście, że będzie ukrywać... raczej nie wyśle Ci serii zdjęć, jak wtula się w ramiona kowalskiego.
Nie chce tego tłumaczyć ... ale faktycznie masz racje przeciez by mi sie do tego nie przyznała.....
Na chwile obecna kowalski jeszcze nie wie o jej fascynacji, chociaz moze sie domysla ......
Mam tylko nadzieje że będę stał u boku żony
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
O przytuleniu mogę tylko pomarzyć. W jednej ze spokojniejszych rozmów żona powiedziała mi, że nie może sobie wyobrazić ze kiedyś będzie ze mną spać. Aktualnie nie ma mowy o żadnym dotyku.Klara* pisze: ↑18 kwie 2019, 13:39 Twoja żona straciła do Ciebie zaufanie, oddaliła się od Ciebie, stałeś się obcy. W tym czasie znalazła zastępstwo- kowalskiego. Jemu mówi o swoich problemach, troskach i radościach. Pewno już się nim zauroczyła. Stał się dla niej przyjacielem , a Ty wrogiem. Tłumaczy, że to nic takiego, ale tak nie jest. Zbliża się do niego coraz bardziej , a od Ciebie ucieka. Ty rób swoje, bądź dobry dla żony, a przede wszystkim dla dzieci , bo jak już tu kiedyś czytałam takie mądre słowa, kobieta patrzy na męża przez pryzmat tego jakim jest ojcem dla dzieci.
Jeśli zauroczenie jest zaawansowane to Ty nie możesz zrobić zbyt wiele. Teraz jesteś ten zły, a kowalski ten dobry. I pomimo tego, że nie łączy ich nic fizycznego dla kobiety to wystarczy. Jeżeli emocjonalnie kobieta czuje się dobrze, szczęśliwa to nie potrzebuje zbliżenia fizycznego ( przynajmniej przez długi czas). To, że żona ma zmienne nastroje i nastawienie do Ciebie, świadczy o tym , że próbuje jeszcze być z Tobą, może nawet toczy wewnętrzna walkę. Wraca jednak do tego co było złe z Twojej strony i tak w kółko, raz jest uśmiechnięta, nawet może miła, a raz następny zła i nie podchodź bo gryzę. Musisz sam wyczuć kiedy możesz podejść, przytulić, porozmawiać , a kiedy zostawić ją w spokoju...... Coś musi się stać, aby żona otworzyła oczy i się opamiętała. Może kowalski zrobi zły ruch, popełni błąd , a wtedy wróci do Ciebie jeśli będziesz przy niej trwał, jeśli będziesz kochał. Przytul się do Pana Jezusa i proś o siły dla siebie, opamiętanie dla żony i uratowanie małżeństwa. Dbaj też o siebie, kobiety są wzrokowcami......
Z tym kowalskim mi się wydaje ze to nie ma przyszłości, on na razie nawet sobie nie zdaje sprawy ze ona ciągle ogląda jego profil. On jest dużo młodszy i nie wiem czy by nawet był zainteresowany. Jednak ona żyje w swoim urojonym świecie, mam nadzieje to jej przejdzie.
Teraz faktycznie jestem lepszy i milszy dla niej i dla dzieci, ale nigdy nie byłem potworem, jakiego ona we mnie widzi.
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
Robertb - ale próbujesz siebie czy nas przekonać... że "to nie ma przyszłości"?
Zwykle jest tak - że Ty jako najbardziej zainteresowany dowiesz się o ewentualnym spełnieniu żony z kowalskim jako jeden z ostatnich. Bardzo wielu/wiele z nas (z mężczyzn i z kobiet z tego forum) też długo wypierało taką możliwość.
Ja sam również nie mogłem w to uwierzyć ... takie rzeczy przecież tylko w filmach... albo u innych.
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
No tak masz rację , zawsze uważałem ze moja żona to mądra i rozsądna kobieta i dlatego tak myslę.
Teraz faktycznie jej zachowanie się bardzo zmieniło i nie wiadomo czego się spodziewać .
Musze jednak wierzyć ze do niczego miedzy nimi nie dojdzie, bo jak mysle inaczej to wariuje. Mimo wszystko jestem czujny.
Teraz faktycznie jej zachowanie się bardzo zmieniło i nie wiadomo czego się spodziewać .
Musze jednak wierzyć ze do niczego miedzy nimi nie dojdzie, bo jak mysle inaczej to wariuje. Mimo wszystko jestem czujny.
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
Dziś mieliśmy zaplanowany wspólny wyjazd, tak jak pisałem żona chodziła już ostatnie dni poddenerwowana.
Dziś rano wybuchła, że nie da radę spędzić ze mną całego dnia, że wkurza ją „jaki jestem teraz zajebisty”. Że nie może na mnie patrzeć nienawidzi mnie od kilu lat …..
Znów odwołała po raz kolejny wszystkie zaplanowane wyjazdy……
Niestety wszystko wykrzyczała przy dzieciach i wszyscy będziemy mieli popsuty dzień….
Ale chyba jedziemy…….to bedzie cięzki dzień
Zawsze po takich wybuchach przychodziło lekkie ocieplenie…
Jak przeglądałem to forum to nigdzie nie znalazłem podobnych wątków za szczęśliwym zakończeniem, czy są tu takie?
Ciągle się zastanawiam, czy może lepiej postawić sprawy jasno dać jej czas żeby się zdecydowała i poszła w jedna albo drugą stronę, może wtedy się zmusi do przemyśleń i gdy zobaczy ze to może się naprawdę skończyć zmieni zdanie…
Dziś rano wybuchła, że nie da radę spędzić ze mną całego dnia, że wkurza ją „jaki jestem teraz zajebisty”. Że nie może na mnie patrzeć nienawidzi mnie od kilu lat …..
Znów odwołała po raz kolejny wszystkie zaplanowane wyjazdy……
Niestety wszystko wykrzyczała przy dzieciach i wszyscy będziemy mieli popsuty dzień….
Ale chyba jedziemy…….to bedzie cięzki dzień
Zawsze po takich wybuchach przychodziło lekkie ocieplenie…
Jak przeglądałem to forum to nigdzie nie znalazłem podobnych wątków za szczęśliwym zakończeniem, czy są tu takie?
Ciągle się zastanawiam, czy może lepiej postawić sprawy jasno dać jej czas żeby się zdecydowała i poszła w jedna albo drugą stronę, może wtedy się zmusi do przemyśleń i gdy zobaczy ze to może się naprawdę skończyć zmieni zdanie…
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
Widze ze ona wami rzadzi a Ty mimo ze facet to sie jej boisz i chodzisz na paluszkach. Trzeba bylo zabrac dzieci i jechac samemu bez wzgledu na jej humory. To jest stawianie granicy.Robertb pisze: ↑19 kwie 2019, 9:02 Dziś mieliśmy zaplanowany wspólny wyjazd, tak jak pisałem żona chodziła już ostatnie dni poddenerwowana.
Dziś rano wybuchła, że nie da radę spędzić ze mną całego dnia, że wkurza ją „jaki jestem teraz zajebisty”. Że nie może na mnie patrzeć nienawidzi mnie od kilu lat …..
Znów odwołała po raz kolejny wszystkie zaplanowane wyjazdy……
Niestety wszystko wykrzyczała przy dzieciach i wszyscy będziemy mieli popsuty dzień….
Ale chyba jedziemy…….to bedzie cięzki dzień
Zawsze po takich wybuchach przychodziło lekkie ocieplenie…
Jak przeglądałem to forum to nigdzie nie znalazłem podobnych wątków za szczęśliwym zakończeniem, czy są tu takie?
Ciągle się zastanawiam, czy może lepiej postawić sprawy jasno dać jej czas żeby się zdecydowała i poszła w jedna albo drugą stronę, może wtedy się zmusi do przemyśleń i gdy zobaczy ze to może się naprawdę skończyć zmieni zdanie…
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
To trzymaj się tego promyczka nadziei.
To zdanie świadczy, że kierunek jaki obrałeś jest dobry.
Żona ustaliła ze sobą, że ty jesteś ten gorszy. A takie zafiksowanie nie mija szybko u kobiet. Teraz widzi, że ona powinna ,,doszlusować'' do Ciebie. To ją złości. Może podjąć wysiłek swoich zmian lub zaprzeczyć ich potrzebie. Ale teraz jest w zawieszeniu i się miota. Bądź dla niej oazą spokoju i nie ponaglaj. Nie wypominaj i nie pouczaj. Możliwe, że widzi swoje błędy, ale nie chce się do nich przyznawać, bo boi się Twojej pogardy?
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
I dobrze. Bądź zajefajny- ale bez "umizgów". Bez nadskakiwania.
Rób swoją robotę - swoje 100%.
Wiesz - u mnie pomogło (choć tylko na rok - 1.5 roku) ale pomogło zdecydowanie - złożenie pozwu o rozwód. To oczywiście nie jest polecane rozwiązanie... ale mówię na podstawie swojego doświadczenia. Czyli po Dobsonowskiemu - otworzyłem klatkę i dałem kopniaka na rozpęd... - czy coś "ugrałem"? - no coś tak ok 1.5 roku wspólnego całkiem stabilnego życia. W sumie byłoby więcej - gdybym nie był taki "czujny" i "nadgorliwy"... bo żona nauczona doświadczeniem, dużo lepiej "kryła" się kolejnym razem... czyli z jakiś względów pasowała jej ta "stabilność małżeńska" plus atrakcje na zewnątrz. Moja żona nie chce rozwodu. Jeszcze w grudniu 2018 i styczniu 2019 planowała wspólne wakacje (mimo rozglądania się już zdecydowanego po sąsiednich ogródkach), wspólne aktywności... nawet za rok (2020) ... jakiś remont, jakiś wspólny wyjazd do Paryża, jakaś biegi wspólne itd. i gdybym przymykał oko na jej poczynania, to ta iluzja mogłaby trwać pewnie jeszcze dość długo... - tylko że ja wole trudniejsze doświadczenia, ale prawdziwsze - niż przyjemniejsze, ale zakłamane.
Wiesz - mojej żonie w małżeństwie z pewnością brakowało dynamicznych zwrotów akcji - jako DDA, to co znała i w czym paradoksalnie czuła się dobrze, to awantury pijackie... spokojne życie małżeńskie - to było (jest?) dla niej obce (diagnoza psychologa) - wieje nudą... - NIC SIĘ DZIEJE... a przecież za tydzień można mieć zawał... no więc trzeba korzystać i doświadczać... ale do kompletu lubi bezpieczeństwo, jakie zapewnia stabilne gniazdo... do którego można wrócić i odpocząć... więc żona próbowała to na swój sposób to połączyć.
Spróbuj dociec, czego Twojej żonie brakowało (brakuje).
Trzymaj się
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
Twoja żona może teraz też zintensyfikować zabiegi o kowalskiego. On może jawić się jako jej wybawiciel ze strefy dyskomfortu samej ze sobą. Uniesie jak rycerz na białym koniu, akceptując ją całą a ona nic nie będzie musiała zmieniać w sobie. Jeżeli kowalski to wykorzysta, nic z tym nie zrobisz. Tu tylko modlitwa Ci pozostaje a Ty rób dalej swoje.
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
HB, czy jesteś pewna, że to co piszesz, jest pomocowe? Ile takich uwag dostałaś na priva?happybean pisze: ↑19 kwie 2019, 9:21Widze ze ona wami rzadzi a Ty mimo ze facet to sie jej boisz i chodzisz na paluszkach. Trzeba bylo zabrac dzieci i jechac samemu bez wzgledu na jej humory. To jest stawianie granicy.Robertb pisze: ↑19 kwie 2019, 9:02 Dziś mieliśmy zaplanowany wspólny wyjazd, tak jak pisałem żona chodziła już ostatnie dni poddenerwowana.
Dziś rano wybuchła, że nie da radę spędzić ze mną całego dnia, że wkurza ją „jaki jestem teraz zajebisty”. Że nie może na mnie patrzeć nienawidzi mnie od kilu lat …..
Znów odwołała po raz kolejny wszystkie zaplanowane wyjazdy……
Niestety wszystko wykrzyczała przy dzieciach i wszyscy będziemy mieli popsuty dzień….
Ale chyba jedziemy…….to bedzie cięzki dzień
Zawsze po takich wybuchach przychodziło lekkie ocieplenie…
Jak przeglądałem to forum to nigdzie nie znalazłem podobnych wątków za szczęśliwym zakończeniem, czy są tu takie?
Ciągle się zastanawiam, czy może lepiej postawić sprawy jasno dać jej czas żeby się zdecydowała i poszła w jedna albo drugą stronę, może wtedy się zmusi do przemyśleń i gdy zobaczy ze to może się naprawdę skończyć zmieni zdanie…
Facet też ma prawo się bać, bo jest człowiekiem. Lęk i strach są ogólnoludzkie, a nie tylko "kobiece" lub "dziecięce".
A to co opisujesz jako stawianie granic, równie dobrze może być strzeleniem focha.
Granice stawia się SOBIE, a jedną z kluczowych spraw w stawianiu granic jest ochrona siebie i swoich wartości przy zachowaniu maksimum relacji z drugą stroną. Zwłaszcza w obliczu kryzysu małżeńskiego i postawy, decyzji naprawy małżeństwa.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
Robertb w tym komunikacie że nienawidzi Cię od kilku lat być może jest coś ważnego.Robertb pisze: ↑19 kwie 2019, 9:02 Dziś mieliśmy zaplanowany wspólny wyjazd, tak jak pisałem żona chodziła już ostatnie dni poddenerwowana.
Dziś rano wybuchła, że nie da radę spędzić ze mną całego dnia, że wkurza ją „jaki jestem teraz zajebisty”. Że nie może na mnie patrzeć nienawidzi mnie od kilu lat …..
I żródło - być może dla Ciebie niedostrzegalne i mało ważne, bo wiele rzeczy jest dla nas niezrozumiałych i wydawałoby się małostkowych a dla płci przeciwnej wręcz odwrotnie. No i vice versa.
Coś być może zostało wtedy zasiane i rosło podsycane aż wyrosło i owocuje.
Być może żonę czymś wtedy zraniłeś.
Być może zawiodłeś.
Może to Ty , może to żona zawaliła - bo też tak może być.
Sprawa nieporuszona, nie załatwiona.
Albo po łebkach nie do końca.
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
Robertb, nasze przypadki wyglądają na bardzo podobne. Patrząc wstecz, porównując z moją sytuacją, namawiam Cię do uważnego przeczytania, co napisały Ci Klara i Angela i wyciągnięcia wniosków, jaką postawę przyjąć.
Ale miej z tyłu głowy też to:
Motto tego forum "Daj czas czasowi" działa dla obydwu małżonków: dla tego, który chce zawalczyć o małżeństwo, pracuje nad sobą i "odwiesza się" od współmałżonka, ale i dla drugiego, ktory wchodzi w relację z kowalskim: na rozmowy "o wszystkim", wzajemne poznawanie się, itp. itd. Dlatego, gdybym mógł cofnąć czas, to postawiłbym ostrą granicę najszybciej, jak to było możliwe, by fascynacja mojej żony nie zamieniła się w zakochanie i bliską relację. Ale to mój przypadek, efekt końcowy znasz. U Ciebie może być inaczej. Powodzenia! Będę pamiętać w modlitiwe.
Ale miej z tyłu głowy też to:
U mnie tak właśnie się stało, a znajomość była w realu. Moja żona swoje nieprzepracowane sprawy "zamalowała" relacją z kowalskim, który jest dla niej człowiekiem bez wad, który jej nigdy nie skrzywdzil, jest czuły, troskliwy, po prostu kochający i kochany. Nie to, co mąż.. Same wady.. A moja dobra relacja z dziećmi i nowy atrakcyjny wygląd nie miały żadnego znaczenia.Angela pisze: ↑19 kwie 2019, 9:52 Twoja żona może teraz też zintensyfikować zabiegi o kowalskiego. On może jawić się jako jej wybawiciel ze strefy dyskomfortu samej ze sobą. Uniesie jak rycerz na białym koniu, akceptując ją całą a ona nic nie będzie musiała zmieniać w sobie. Jeżeli kowalski to wykorzysta, nic z tym nie zrobisz. Tu tylko modlitwa Ci pozostaje a Ty rób dalej swoje.
Motto tego forum "Daj czas czasowi" działa dla obydwu małżonków: dla tego, który chce zawalczyć o małżeństwo, pracuje nad sobą i "odwiesza się" od współmałżonka, ale i dla drugiego, ktory wchodzi w relację z kowalskim: na rozmowy "o wszystkim", wzajemne poznawanie się, itp. itd. Dlatego, gdybym mógł cofnąć czas, to postawiłbym ostrą granicę najszybciej, jak to było możliwe, by fascynacja mojej żony nie zamieniła się w zakochanie i bliską relację. Ale to mój przypadek, efekt końcowy znasz. U Ciebie może być inaczej. Powodzenia! Będę pamiętać w modlitiwe.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?
A że tak się spytam, jakby Panowie postawili tą granice ?
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
Wayne Dyer