Strona 20 z 37

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 09 paź 2019, 20:29
autor: Wiedźmin
Triste pisze: 09 paź 2019, 19:07 [...] Chciałabym żeby on uciął moje nadzieje... [...]
Czy to aby nie wygodne podejście?
Tak zdjąć z siebie odpowiedzialność za własne życie i własną drogę.

Niech ktoś inny zadecyduje.

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 10 paź 2019, 0:15
autor: Pustelnik
Aleksander pisze: 09 paź 2019, 20:29
Triste pisze: 09 paź 2019, 19:07 [...] Chciałabym żeby on uciął moje nadzieje... [...]
Czy to aby nie wygodne podejście?
Tak zdjąć z siebie odpowiedzialność za własne życie i własną drogę.

Niech ktoś inny zadecyduje.
Jak dla mnie raczej trudność "wytrzymania napięcia".
Niestety "tego typu" trudność jest "dniem codziennym" dojrzałego życia (w tym duchowego), mylę się ?
Pozdrawiam !

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 10 paź 2019, 7:26
autor: Triste
Aleksander pisze: 09 paź 2019, 20:29
Triste pisze: 09 paź 2019, 19:07 [...] Chciałabym żeby on uciął moje nadzieje... [...]
Czy to aby nie wygodne podejście?
Tak zdjąć z siebie odpowiedzialność za własne życie i własną drogę.

Niech ktoś inny zadecyduje.
Myślę że to normalne podejście, nie wygodne :) Trzeba porozmawiać i podjąć decyzję.
Jak ze wszystkim w życiu. A nie odciąć się jakbym nie istniała.
Niedojrzałe zachowanie dla mnie.
Mój mąż osiem miesięcy temu zadecydował o wyprowadzce.
To teraz niech pociągnie dalej swoją decyzję.

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 10 paź 2019, 9:09
autor: marylka
Triste
A co jeśli on nie jest jeszcze gotowy na podjecie decyzji?
Potrafisz to uszanowac?

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 10 paź 2019, 9:45
autor: Triste
marylka pisze: 10 paź 2019, 9:09 Triste
A co jeśli on nie jest jeszcze gotowy na podjecie decyzji?
Potrafisz to uszanowac?
Wystarczy żeby tylko mi powiedział - potrzebuję czasu.
Dam czas.
Potrafię czekać.

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 10 paź 2019, 14:20
autor: marylka
Triste....z tego co pisalaś to podjeliscie decyzje o rozwodzie
Ja to zrozumialam że to Ty kilkakroktnie pierwsza wychodzilas z decyzja o rozwodzie
Co jeszcze chcesz żeby Ci maż powiedział?

Jesli chcesz znac moje zdanie - popelnilas błąd.
Naciskalas goscia na "już" - powrot i bycie szcześliwym przy Twoim boku
W koncu zdecydowalas za niego - rozwód - a on przystal na Twoja decyzje rozwodu i sie upłynnił - bo co mialby robic?
Gosc sie wahal, mimo że nie mieszkaliscie razem - potrafiliscie powiedziec sobie "kocham" spędzic fajnie czas i wtedy to on podejmowal decyzje o powrocie do Ciebie i potrzebowal czasu właśnie

A Ty poprzez swoja......niecierpliwosc upewnilas go że on nie jest w stanie żyć pod Twoje dyktando.

Ja to tak widze
Pozdrawiam

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 10 paź 2019, 15:38
autor: Triste
marylka pisze: 10 paź 2019, 14:20 Triste....z tego co pisalaś to podjeliscie decyzje o rozwodzie
Ja to zrozumialam że to Ty kilkakroktnie pierwsza wychodzilas z decyzja o rozwodzie
Co jeszcze chcesz żeby Ci maż powiedział?

Jesli chcesz znac moje zdanie - popelnilas błąd.
Naciskalas goscia na "już" - powrot i bycie szcześliwym przy Twoim boku
W koncu zdecydowalas za niego - rozwód - a on przystal na Twoja decyzje rozwodu i sie upłynnił - bo co mialby robic?
Gosc sie wahal, mimo że nie mieszkaliscie razem - potrafiliscie powiedziec sobie "kocham" spędzic fajnie czas i wtedy to on podejmowal decyzje o powrocie do Ciebie i potrzebowal czasu właśnie

A Ty poprzez swoja......niecierpliwosc upewnilas go że on nie jest w stanie żyć pod Twoje dyktando.

Ja to tak widze
Pozdrawiam
Hm ....nie do końca tak.
W pewnym momencie podjęliśmy decyzję o rozwodzie.
Póxniej wrócilismy do siebie.
Z moich ust nie padło słowo rozwód, nie naciskałam niego.

Widzisz w pewnym sensie też żyłam pod jego dyktando - wg. ustalonego scenariusza.
Przez niego.
Ale nie ważne.
Mnóstwa razy upadamy .... Taki jest kryzys.
Nie ma jednej prostej linii.
Sens w tym aby się z tego podnieść.
Ja też już przestałam oczekiwać.
Mam poukładane w głowie - wiem co chcę zrobić. Czy to przyniesie skutek nie wiem.
Ale ... jeszcze się nie poddaję. Gdybym to zrobiła to znaczy że nie kocham już.
A to nie prawda.

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 20 paź 2019, 13:27
autor: Triste
Przyszedl czas że proszę o wygaszenie (zamknięcie) mojego wątku.

Ta historia ma swój dalszy ciąg - ta miłość jest silniejsza niż wszystko.
Jesteśmy z mężem dalej razem.
Te osiem miesięcy było bardzo trudne. To był czas kiedy każde z nas musiało przejść przez bardzo trudną drogę. Jak to teraz piszę to łzy mi kąpią gdy pomyślę ile rzeczy zrobiłam źle. Jak wiele błędów popełniłam.
Myślę jednak że Bóg mnie poprowadził wlasciwie.To że odnalazłam to miejsce - sychar- nie było przypadkiem. Dlatego dziękuję wszystkim którzy tak wiele pozwolili mi zrozumieć.

Szczególne podziękowania składam Cybernetykowi - Ty mi pomogłeś zrozumieć tak wiele rzeczy i bez Ciebie prawdopodobnie wszystko pozostałoby w stanie zawieszenia - dziękuję !

Wszystkim życzę powodzenia ....odnalezienia swojej drogi. Takiej która przyniesie Wam realne szczęście.

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 20 paź 2019, 13:59
autor: s zona
:D Chwala Panu Triste i Bog zaplac za piekne zyczenia.
Pogody Ducha :D

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 26 paź 2019, 12:28
autor: Triste
Hahaha ja nie wiem czy się śmiać czy płakać.
Tydzień temu gdy spotkałam się z mężem było naprawdę cudnie :-) chęć powrotu z obu stron. Miłość bliskość cudowny czas.
Czule pożegnanie na dworcu po czym z dnia na ziemi mój mąż przestał się do mnie odzywać.
Obecnie nie nam z nim kontaktu wcale.

I wiecie co ? Takim postępowaniem wbił mi nóż w serce.
Wypalil całą moja milosc.
Manipulacja z jego strony jest perfidna.
8 miesięcy szukałam winy w sobie i dziś wiem że mój dług był przykrywką a cała historia na drugie dno.
Dno o którym chyba nigdy już się nie dowiem
Czuje tak ogromną niechęć do tego człowieka że o miłości nie na już nawet mowy ...

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 26 paź 2019, 13:07
autor: Wiedźmin
Triste pisze: 26 paź 2019, 12:28 Hahaha ja nie wiem czy się śmiać czy płakać.
(...)

(...) wbił mi nóż w serce.
Wypalil całą moja milosc.
Manipulacja z jego strony (...)
Czuje tak ogromną niechęć (...)

Skończyła się miłość... bo... nie jest tak, jak Ty chciałabyś, aby było?

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 26 paź 2019, 13:33
autor: Triste
Wiedźmin pisze: 26 paź 2019, 13:07
Triste pisze: 26 paź 2019, 12:28 Hahaha ja nie wiem czy się śmiać czy płakać.
(...)

(...) wbił mi nóż w serce.
Wypalil całą moja milosc.
Manipulacja z jego strony (...)
Czuje tak ogromną niechęć (...)

Skończyła się miłość... bo... nie jest tak, jak Ty chciałabyś, aby było?
Nie nie dlatego.
To by był bardzo zawężony poglad.

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 26 paź 2019, 19:18
autor: marylka
Triste naprawde mi przykro....
Ja mysle że każdy z Was ma swoje deficyty i za nie odpowiada.
Zmieniaj sie kochana dla siebie
Nie dla meża
A on....no coż...z tego co piszesz dojrzałościa sie nie wykazał
Ale...niech jeszcze zobaczy co stracił.

Pozdrawiam

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 26 paź 2019, 20:03
autor: Triste
marylka pisze: 26 paź 2019, 19:18 Triste naprawde mi przykro....
Ja mysle że każdy z Was ma swoje deficyty i za nie odpowiada.
Zmieniaj sie kochana dla siebie
Nie dla meża
A on....no coż...z tego co piszesz dojrzałościa sie nie wykazał
Ale...niech jeszcze zobaczy co stracił.

Pozdrawiam
Marylko na pewno po tym jak mnie potraktowal, nie zmienię siebie. Ja będę szanować ludzi i ich uczucia.
Nie potrafię tak pogrywać ludźmi.
Mój mąż mną doskonale manipulował.
Pytanie kto w tym małżeństwie bardziej oszukał ...

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

: 31 paź 2019, 7:31
autor: Triste
Tak sobie czytam swój wątek od początku.
Czasem uderza mnie jeszcze to jak bardzo miałam ogromną wolę walki żeby to wszystko jakoś uratować.
Nie wszystko zrobiłam dobrze. Czasem, działałam po omacku, czasami na oślep.
Nie mam doświadczenia ..... wiele tutaj się nauczyłam.

Dzisiaj już tej woli walki nie ma we mnie. Czuję się jakby mi ktoś wyrwał serce, jakby ktoś wyłączył zasilanie.
Jest cisza, jest pustka.

Przez większą część wątku bardzo winiłam samą siebie, to był taki ciężki krzyż który trudno mi było unieść samej.
Trochę może oczekiwałam że mąż pomoże mi go dzwigać - nie powinnam.
Sama odpowiadam za siebie, za to co zrobiłam.

Dziś już odpuszczam całkowicie. Nie walczę. Nie czekam. Nie rozmyślam. Odcięłam się.
Przestałam w końcu myśleć o mężu 24 h na dobę.
On się przestał do mnie odzywać zupełnie - uciął ze mną kontakt. Miałabym żal do siebie gdyby to się stało jakimś moim wybuchu, po kłótni, po pretensjach, po jakimś ataku ale nie, nic takiego z mojej strony nie nastąpiło. Można powiedzieć że obchodziłam się z nim jak z jajkiem. Aby tylko nie urazić, nie obrazić, nie skrzywdzić.

Nie widzę dalszej drogi z mężem. Nie z takim człowiekiem jaki teraz jest.
Trudne uświadomić sobie. Trudne jest pogodzenie się z tym. Trudna jest samotność.
Ale jestem spokojniejsza. Nie męczę się już tak bardzo, przestałam wciąż czekać, budzić się w nocy z atakiem paniki.

Ten który miał być, chronić, wspierać ....
Ten co przysięgał miłość, gdzie on jest ??