Czy to aby nie wygodne podejście?
Tak zdjąć z siebie odpowiedzialność za własne życie i własną drogę.
Niech ktoś inny zadecyduje.
Moderator: Moderatorzy
Jak dla mnie raczej trudność "wytrzymania napięcia".Aleksander pisze: ↑09 paź 2019, 20:29Czy to aby nie wygodne podejście?
Tak zdjąć z siebie odpowiedzialność za własne życie i własną drogę.
Niech ktoś inny zadecyduje.
Myślę że to normalne podejście, nie wygodne Trzeba porozmawiać i podjąć decyzję.Aleksander pisze: ↑09 paź 2019, 20:29Czy to aby nie wygodne podejście?
Tak zdjąć z siebie odpowiedzialność za własne życie i własną drogę.
Niech ktoś inny zadecyduje.
Hm ....nie do końca tak.marylka pisze: ↑10 paź 2019, 14:20 Triste....z tego co pisalaś to podjeliscie decyzje o rozwodzie
Ja to zrozumialam że to Ty kilkakroktnie pierwsza wychodzilas z decyzja o rozwodzie
Co jeszcze chcesz żeby Ci maż powiedział?
Jesli chcesz znac moje zdanie - popelnilas błąd.
Naciskalas goscia na "już" - powrot i bycie szcześliwym przy Twoim boku
W koncu zdecydowalas za niego - rozwód - a on przystal na Twoja decyzje rozwodu i sie upłynnił - bo co mialby robic?
Gosc sie wahal, mimo że nie mieszkaliscie razem - potrafiliscie powiedziec sobie "kocham" spędzic fajnie czas i wtedy to on podejmowal decyzje o powrocie do Ciebie i potrzebowal czasu właśnie
A Ty poprzez swoja......niecierpliwosc upewnilas go że on nie jest w stanie żyć pod Twoje dyktando.
Ja to tak widze
Pozdrawiam
Marylko na pewno po tym jak mnie potraktowal, nie zmienię siebie. Ja będę szanować ludzi i ich uczucia.