zniszczyłam swoje małżeństwo
Moderator: Moderatorzy
Re: zniszczyłam swoje małżeństwo
Dobrze, Jacku, nadal jednak nie rozumiem tej potrzeby utrzymywania kontaktu z jego strony.
Co powinnam zrobić ?
Opisywałam już jak wyglądała nasza rozmowa.
Powiedziałam mu że widzę jak się męczy, że nasza terapia małżeńska nie przynosi efektów, że oddalamy się od siebie coraz bardziej.
Że rozumiem jego brak zaufania do mnie ale też sama chciałabym zacząć normalnie żyć bez podejrzeń "o majtki z 5 zł które kupię ....:
To taki przykład w cudzysłowiu ale to tego wszystko zaczęło się sprowadzać między nami.
Podjęliśmy decyzję po czym oboje się przytuliliśmy do siebie. Powiedział że mnie kocha i przeprasza że zawiódł.
i odszedł.
Powiedział moim rodzicom że się rozstajemy i odjechał.
Więc nie rozumiem w którym miejscu molestuję swojego męża ? Nie rozmawiałam ze swoim mężem nerwowo.
Czy możesz mi to Jacku jakoś jaśniej wytłumaczyć ?
Co to znaczy że mąż przyznał mi rację bo nie chciał się kłócić ?
Tu chodzi o rozwód, o rozpad naszego małżeństwa, jeżeli miał inne stanowisko i inne zdanie to mógł walczyć o to do końca.
Co powinnam zrobić ?
Opisywałam już jak wyglądała nasza rozmowa.
Powiedziałam mu że widzę jak się męczy, że nasza terapia małżeńska nie przynosi efektów, że oddalamy się od siebie coraz bardziej.
Że rozumiem jego brak zaufania do mnie ale też sama chciałabym zacząć normalnie żyć bez podejrzeń "o majtki z 5 zł które kupię ....:
To taki przykład w cudzysłowiu ale to tego wszystko zaczęło się sprowadzać między nami.
Podjęliśmy decyzję po czym oboje się przytuliliśmy do siebie. Powiedział że mnie kocha i przeprasza że zawiódł.
i odszedł.
Powiedział moim rodzicom że się rozstajemy i odjechał.
Więc nie rozumiem w którym miejscu molestuję swojego męża ? Nie rozmawiałam ze swoim mężem nerwowo.
Czy możesz mi to Jacku jakoś jaśniej wytłumaczyć ?
Co to znaczy że mąż przyznał mi rację bo nie chciał się kłócić ?
Tu chodzi o rozwód, o rozpad naszego małżeństwa, jeżeli miał inne stanowisko i inne zdanie to mógł walczyć o to do końca.
Re: zniszczyłam swoje małżeństwo
A on ma dodatkowo swoje z którymi nie może sobie poradzić.jacek-sychar pisze: ↑23 maja 2019, 10:02 Penie zarzuciłaś go swoimi emocjami i on biedny załamał się pod ich ciężarem i zgodził się na wszystko.
A emocje u faceta mocno rozwalają rozum.
I wyrzuca słowa które ranią, ale nad którymi właśnie przez emocje nie potrafią zapanować. Mogą zranić.
Hehe Jacku skąd ja to znam.
No siłą nas nie przewyższają, ale znają emocje lepiej niż my.
Jak kochają to nie będą nimi manipulować, uzależniać.
Mieć władzę nad mężczyzną przez jego emocje.
To bardzo oddala.
Re: zniszczyłam swoje małżeństwo
Triste
Moim zdaniem Ty ciągle z mężem walczysz. Nie troszczycie się o małżeństwo, jak je ratować, tylko kto ma rację.
Tak, wiem. Uważasz, że nie mam racji. Ty jesteś nieszczęśliwa i próbujesz znaleźć swoje szczęście. Ale Ty próbujesz znaleźć szczęście w mężu lub u niego. A szczęście jest w Tobie niezależnie od męża.
Ja też po odejściu żony czułem się strasznie. Wydawało mi się, że moje życie straciło sens. Ponad 4 lata trwało, zanim udało mi się znaleźć szczęście we mnie. Oczywiście była i relacja z Bogiem, ale chodzi o to, że nie jestem już zależny od żony.
Zapraszam na wakacje z Sycharem. Tam zobaczysz wiele osób od wielu lat samotnych a szczęśliwych. Wtedy może zrozumiesz, o czym teraz piszę.
A przyznaję. Możliwe, że mąż poddał się przed Twoimi emocjami i nie chcąc się kłócić, zgodził się na rozwód. Ale zgodził się tylko werbalnie. Po tym co piszesz, jak się zachowuje, on ciągle chce być z Tobą. Tylko że Wy nie potraficie żyć razem bez spięć. Oczywiście gdyby Wam na sobie nie zależało, to tych spięć by nie było. Ale Wam zależy i dlatego iskrzy. Ty chcesz wyłączyć zasilanie (rozwód), a Twój mąż stara się wprowadzić tylko jakąś izolację. Wyszedł, żeby dalej nie iskrzyło.
Gorąco polecam literaturę fachową:
viewtopic.php?f=10&t=383
Oczywiście:
Gary Chapman, 5 języków miłości, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2014
oraz
John Gray, Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2017
na poczatek
Moim zdaniem Ty ciągle z mężem walczysz. Nie troszczycie się o małżeństwo, jak je ratować, tylko kto ma rację.
Tak, wiem. Uważasz, że nie mam racji. Ty jesteś nieszczęśliwa i próbujesz znaleźć swoje szczęście. Ale Ty próbujesz znaleźć szczęście w mężu lub u niego. A szczęście jest w Tobie niezależnie od męża.
Ja też po odejściu żony czułem się strasznie. Wydawało mi się, że moje życie straciło sens. Ponad 4 lata trwało, zanim udało mi się znaleźć szczęście we mnie. Oczywiście była i relacja z Bogiem, ale chodzi o to, że nie jestem już zależny od żony.
Zapraszam na wakacje z Sycharem. Tam zobaczysz wiele osób od wielu lat samotnych a szczęśliwych. Wtedy może zrozumiesz, o czym teraz piszę.
A przyznaję. Możliwe, że mąż poddał się przed Twoimi emocjami i nie chcąc się kłócić, zgodził się na rozwód. Ale zgodził się tylko werbalnie. Po tym co piszesz, jak się zachowuje, on ciągle chce być z Tobą. Tylko że Wy nie potraficie żyć razem bez spięć. Oczywiście gdyby Wam na sobie nie zależało, to tych spięć by nie było. Ale Wam zależy i dlatego iskrzy. Ty chcesz wyłączyć zasilanie (rozwód), a Twój mąż stara się wprowadzić tylko jakąś izolację. Wyszedł, żeby dalej nie iskrzyło.
Gorąco polecam literaturę fachową:
viewtopic.php?f=10&t=383
Oczywiście:
Gary Chapman, 5 języków miłości, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2014
oraz
John Gray, Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2017
na poczatek
Re: zniszczyłam swoje małżeństwo
Jacku bo ja go kocham i moje szczęście to onjacek-sychar pisze: ↑23 maja 2019, 10:39 Triste
Moim zdaniem Ty ciągle z mężem walczysz. Nie troszczycie się o małżeństwo, jak je ratować, tylko kto ma rację.
Tak, wiem. Uważasz, że nie mam racji. Ty jesteś nieszczęśliwa i próbujesz znaleźć swoje szczęście. Ale Ty próbujesz znaleźć szczęście w mężu lub u niego. A szczęście jest w Tobie niezależnie od męża.
Ja też po odejściu żony czułem się strasznie. Wydawało mi się, że moje życie straciło sens. Ponad 4 lata trwało, zanim udało mi się znaleźć szczęście we mnie. Oczywiście była i relacja z Bogiem, ale chodzi o to, że nie jestem już zależny od żony.
Zapraszam na wakacje z Sycharem. Tam zobaczysz wiele osób od wielu lat samotnych a szczęśliwych. Wtedy może zrozumiesz, o czym teraz piszę.
A przyznaję. Możliwe, że mąż poddał się przed Twoimi emocjami i nie chcąc się kłócić, zgodził się na rozwód. Ale zgodził się tylko werbalnie. Po tym co piszesz, jak się zachowuje, on ciągle chce być z Tobą. Tylko że Wy nie potraficie żyć razem bez spięć. Oczywiście gdyby Wam na sobie nie zależało, to tych spięć by nie było. Ale Wam zależy i dlatego iskrzy. Ty chcesz wyłączyć zasilanie (rozwód), a Twój mąż stara się wprowadzić tylko jakąś izolację. Wyszedł, żeby dalej nie iskrzyło.
Gorąco polecam literaturę fachową:
viewtopic.php?f=10&t=383
Oczywiście:
Gary Chapman, 5 języków miłości, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2014
oraz
John Gray, Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2017
na poczatek
Re: zniszczyłam swoje małżeństwo
Dziękuję, zapoznam się z tym.jacek-sychar pisze: ↑23 maja 2019, 10:43Czyli starasz się za bardzo.
Literatura, którą Ci poleciłem na początek.
Pozwól wejść mężowi do swojej jaskini, żeby zatęsknił za Tobą.
Zrobiłam to. Dlatego przestałam utrzymywać z nim kontakt, przestałam do niego pisać, dzwonić.
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
- Płeć: Kobieta
Re: zniszczyłam swoje małżeństwo
Ja też to przeczytałam - więc wtrącę swoje trzy grosze Kochasz go emocjonalnie - to najgorszy sposób miłości. Ale naprawdę on jest Twoim szczęściem???? Jak nauczysz się kochać postawą - dojrzale, to sama zauważysz, że wcale tak nie jest i Twoje bycie szczęśliwą nie będzie zależało od niego, tylko od Ciebie. "Nie będziesz miał inny bogów przede mną."
Re: zniszczyłam swoje małżeństwo
Tak to wygląda AleksandrzeAleksander pisze: ↑23 maja 2019, 11:26Szczerze mówiąc, to trochę nie kumam.
On Cię kocha, Ty go kochasz i się chcecie rozwieźć.
Zgadza się?
On nie potrafi sobie poradzić z tym że przestał mi ufać, ja go oszukałam.
Ja nie potrafię sobie poradzić z jego podejrzeniami, z tym że odszedł ode mnie 4 miesiące temu, zostawił mnie.
Chodziliśmy na terapię tylko że to nic nie dało.
Nie umiemy sobie pomóc.
Ja nie widzę wyjścia z tej sytuacji ... Ja nie wiem w którą stronę iść.
Re: zniszczyłam swoje małżeństwo
Witam, rozumiem cię bo tak samo wyglądał moj rozwód. Obydwoje się kochaliśmy, o czym nawet powiedzieliśmy w sądzie ale brak chęci przebaczenia zaprowadził nas do nikąd. My już naszego małżeństwa nie uratowaliśmy chociaż przez dwa lata wierzyłam że się uda, że to tylko rozwód. Nie mam dla ciebie rozwiązania ani lekarstwa ale też nie za bardzo zgadzam się z opinią większości że trzeba dać sobie czas, nauczyć się żyć bez kogoś itd. My tak zrobiliśmy. Przestaliśmy się odzywać, szybko pojawili się osoby trzecie, a nasze drogi rozchodziły się coraz bardziej. Im więcej mijało czasu tym bardziej moj mąż oddalał się ode mnie. Teraz jak twierdzi nie ma odwrotu bo za dużo się wydarzyło i mamy już oddzielne życia, myśle że gdybym pokazała chęć walki wtedy, pokazała mu że jestem zamiast wyznaczać granic to znaczy odcinać się jako od krzywdziciela to bylibyśmy razem. Pewnie ci to nie pomoże ale wiedz, że nie jesteś sama. Taki mamy świat, tak sobie go urządziliśmy niestety.
Re: zniszczyłam swoje małżeństwo
Triste, jakieś kuriozum:
Jako facet nie pojmuje tego. Jak go kochasz to daj mu podjąć decyzję. Czego oczekujesz? oczekiwałaś gdy to mu oświadczałaś? Że on się rozpłacze i na kolanach będzie prosił abyś wycofała swoje słowa?
Facet to prosty mechanizm (moja współmałżonka czasami żartuje , że facet rozwija się do 5-6 roku życia ,a potem to już tylko rośnie) i jak słyszy "rozwód" to odbiera prosty sygnał: ona chce rozwodu.
Tyle. Bez drugiego dna, bez podtekstu.......
Otrząśnij się ...... czego chcesz
PD
i dlatego proponujesz mu rozwód? Nie ma przemocy ze strony męża, nie ma zagrożenia zdrowia czy zycia , nie ma uzależnień a Ty mu z tej "miłości" proponujesz "ROZWÓD"??.
Jako facet nie pojmuje tego. Jak go kochasz to daj mu podjąć decyzję. Czego oczekujesz? oczekiwałaś gdy to mu oświadczałaś? Że on się rozpłacze i na kolanach będzie prosił abyś wycofała swoje słowa?
Facet to prosty mechanizm (moja współmałżonka czasami żartuje , że facet rozwija się do 5-6 roku życia ,a potem to już tylko rośnie) i jak słyszy "rozwód" to odbiera prosty sygnał: ona chce rozwodu.
Tyle. Bez drugiego dna, bez podtekstu.......
Otrząśnij się ...... czego chcesz
PD
Re: zniszczyłam swoje małżeństwo
żeby zobaczyć gdzie popełnialismy błędy, dlaczego mamy problem z komunikacją, jak pracować nad odzyskaniem zaufania przez męża.
Nie poszłam z nastawieniem żeby terapeuta wskazał czyjąś winę.
Terapia trwała 4 miesiące.
Re: zniszczyłam swoje małżeństwo
Więc bo nie blokuj po prostu.
On nie jest Twoim bogiem wszechmocnym, który wszystko zniesie, wszystko przetrzyma.
Poradzi sobie z każdymi Twoimi emocjami, strachem, lękami.
To być może go gniecie.
Mąż do tego nie służy - to nie kosz na brudne rzeczy.
Owszem pomóc zanieść w kierunku pralki to może, ale pranie już dla Ciebie.
Lepiej się na tym znacie
To oczywiście przenośnia i w żadnym wypadku męska dominacja.
W świecie emocji tak jak w życiu rozróżniam trzy kolory: biały, czarny i kolorowy.
Nie znam ich odcieni, różnorodności.
Nie znam całej gamy bluzek, bluzeczek,
Moja mała córka ma pełno jakiś spinek do włosów, takie, taka, owakie.
Ona zna każdą z nich, a ja nawet z trudem rozróżniam jedną od drugiej.
A już żeby odróżnić jedną od drugiej, zapamiętać nazwę.
Hehe czasem próbuje mi tłumaczyć, ale wierz mi już bym wolał skopać pól hektara łopatą i będę mniej zmęczony.
No i bardziej usatysfakcjonowany
Chyba to my od was mamy się nauczyć radzić sobie z naszymi emocjami, tak żeby i was nie obciążały.
Lepiej sobie z nimi radzicie niż my.
Tak myślę.
Re: zniszczyłam swoje małżeństwo
Jedyne co w tej chwili mogę zrobić to dać mi przestrzeń i czas żeby zastanowił się nad wszystkim, czego naprawdę chce.Jonasz pisze: ↑23 maja 2019, 13:35Więc bo nie blokuj po prostu.
On nie jest Twoim bogiem wszechmocnym, który wszystko zniesie, wszystko przetrzyma.
Poradzi sobie z każdymi Twoimi emocjami, strachem, lękami.
To być może go gniecie.
Mąż do tego nie służy - to nie kosz na brudne rzeczy.
Owszem pomóc zanieść w kierunku pralki to może, ale pranie już dla Ciebie.
Lepiej się na tym znacie
To oczywiście przenośnia i w żadnym wypadku męska dominacja.
W świecie emocji tak jak w życiu rozróżniam trzy kolory: biały, czarny i kolorowy.
Nie znam ich odcieni, różnorodności.
Nie znam całej gamy bluzek, bluzeczek,
Moja mała córka ma pełno jakiś spinek do włosów, takie, taka, owakie.
Ona zna każdą z nich, a ja nawet z trudem rozróżniam jedną od drugiej.
A już żeby odróżnić jedną od drugiej, zapamiętać nazwę.
Hehe czasem próbuje mi tłumaczyć, ale wierz mi już bym wolał skopać pól hektara łopatą i będę mniej zmęczony.
No i bardziej usatysfakcjonowany
Chyba to my od was mamy się nauczyć radzić sobie z naszymi emocjami, tak żeby i was nie obciążały.
Lepiej sobie z nimi radzicie niż my.
Tak myślę.
Ja nie mogę go już więcej naciskać, już rozmów setki przeprowadziliśmy.
Z jednej strony on już też tą decyzję podjął razem ze mną ..... czy będzie chciał się z niej wycofać to czas pokaże.
Pytanie tylko - co to tak naprawdę da skoro nie potrafiliśmy sobie poradzić z problemami w naszym związku.