Nie kocham męża

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

mysikrolik
Posty: 62
Rejestracja: 25 sty 2018, 8:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: mysikrolik »

Inko, nie czytałam wszystkiego, więc może nie znam ważnych faktów ale... Jakieś półtora roku temu szukałam tu również pomocy, ponieważ nie kochałam męża. Czułam do niego wstręt, gorycz, żal i trwało to długo, prawie 2lata plus minus. Też myślałm dużo o swoim byłym, miałam nawet okazję z nim pogadać, z której nie skorzystałam (bałam się, że skończy się jak u Ciebie). Co nie zmienia faktu, że ciągle o nim myślałam i tesknilam za tymi emocjami i uczuciami z nim z kiedyś. Mąż również traktował mnie przedmiotowo w łóżku, na myśl o seksie zaczynalam panikowac i czułam obrzydzenie. Też był oziebly, wredny, przykry, pastwil się nade mną jak miałam gorsze momenty i nie dawałam rady, był choleryczny i obrazalski itp. Bardzo podobnie jak u Ciebie. Byłam pewna, że pokochanie go było by w tej sytuacji jakimś kurka wodna cudem, bo to było dla mnie nie możliwe. Ale powiedziałam sobie, Bogu i swojemu wewnętrznemu ja, że to zrobię. Baaaardzo dużo się modliłam, do św Józefa, do Rity, do Archaniolow, MB i gdzie tylko wpadło mi do głowy szukać ratunku. Codziennie szukałam dobrych cech u Męża, żeby na siłę nawet próbować zrobić z niego człowieka dobrego... No mowie Ci - cyrk i schizofrenia.
Ale się udało. I owszem, fajerwerków nie ma jeszcze, ale jest naprawdę dużo lepiej. Bywa, że naprawdę czuje do niego te "czułość", która Ty nazywasz miłością. Zrozumiałam czym jest i ma być małżeństwo. Niestety, nie braniem.
"Miłość to wybór i wierność wyborowi" JPll
Dla Ciebie na ten moment to pewnie przykre stwierdzenie, wobec którego się będziesz buntowac, ale tak naprawdę taka właśnie miłość jest dopiero Boska. Gdy nie chcesz, nie widzisz sensu, ale trwasz.
Sam Jezus mówił kiedyś Faustynie, że nie zawsze ma się władze nad uczuciami (czy jakoś tak ;P)
Lawendowa
Posty: 7695
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Lawendowa »

Inka pisze: 09 kwie 2019, 12:32 Chciałabym się zapisać do wspólnoty, nawet bardzo ale najbliższe ognisko Sycharu znajduję się z 60 km od mojego miejsca zamieszkania 😰Po to właśnie odnalazłam waszą stronę i to forum, bo nie mam do kogo zwrócić się z moim problemem a moje otoczenie nie ułatwia mi walki o moje małżeństwo. Czuję się strasznie osamotniona z tym wszystkim
Pomimo tej odległości naprawdę warto się zmobilizować i na takie spotkanie pojechać. Ja przez pierwsze lata w Sycharze jeździłam na spotkania ponad 100 km (w jedną stronę), bo tam było najbliżej. Dla mnie wyjazd na pierwsze spotkanie był najlepszą rzeczą jaką mogłam dla siebie w tym czasie zrobić.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby mi się udało wybrać na takie spotkanie, bardzo bym chciała należeć do takiej wspólnoty, w której odnalazłabym wsparcie, bo póki co jestem ze wszystkim sama.
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Tylko jak wyjaśnić mężowi, że chcę jeździć na takie pytania? On nie dostrzega problemu w naszym małżeństwie. I kwestia opieki nad dziećmi, takie spotkania odbywają się niestety wieczorem. Ciężko będzie 😫
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Pijawka »

mysikrolik pisze: 09 kwie 2019, 20:48 Sam Jezus mówił kiedyś Faustynie, że nie zawsze ma się władze nad uczuciami (czy jakoś tak ;P)
Możliwe, że miałaś na myśli fragment z Dzienniczka św.s.Faustyny nr 1628 czyli:
"Podczas mszy św. ujrzałam Jezusa rozciągniętego na krzyżu — i powiedział mi: Uczennico moja, miej wielką miłość do tych, którzy ci zadają cierpienie, czyń dobrze tym, którzy cię nienawidzą. — Odpowiedziałam: O mój Mistrzu, przecież Ty widzisz, że nie mam uczucia miłości dla nich, i to mnie martwi. — Jezus mi odpowiedział: Uczucie nie zawsze jest w twej mocy; poznasz po tym, czy masz miłość, jeżeli po doznanych przykrościach i przeciwnościach nie tracisz spokoju, ale modlisz się za tych, od których doznałaś cierpienia, i życzysz im dobrze. "

Pan Jezus jak na prawdziwego mężczyznę przystało: krótko i konkretnie rozprawia się z kobiecymi rozkminami w stylu: "a czy ja kocham, a może nie kocham, a może kocham ale nie tak..?" :-) Uwielbiam czytać Dzienniczek i dostrzegać z jaką czułą miłością Bóg pochyla się nad ludzką niedolą :-)
happybean

Re: Nie kocham męża

Post autor: happybean »

nałóg pisze: 09 kwie 2019, 14:46 Co do informowania o zdradzie......... to co napisze to fakt z życia :
pewien człowiek prowadził dość rozrywkowy tryb życia, lecz jego współmałżonka nie wiedziała o zdradzie(choć takie myśli miała). Ten "rozrywkowy" dostaje olśnienia, przestaje pic, przestaje hulać, nawraca się i staje się gorliwym katolikiem. Zaczyna przepraszać swoje otoczenie, rodzinę i współmałżonkę. I co mu przychodzi w tej neofickiej gorliwości do głowy? on musi być prawdomówny i szczery, musi wyznać swoje winy i prosić o wybaczenie.... także współmałżonka. Mimo sugestii aby zachował ostrożność i nie spowodował jeszcze większych zranień wyznaje żonie że zdradzał ją wielokrotnie. Opisuje dokładnie z kim i kiedy i prosi o wybaczenie. Jego współmałżonka nie jest w stanie udźwignąć ciężaru jak na nią spadł. Depresja i myśli samobójcze. Dochodzi do siebie po jakimś czasie, lecz nie chce mieć nic wspólnego z wiarołomnym współmałżonkiem przy jednoczesnym wybaczeniu mu. Wybaczyła lecz nie była w stanie pojednać się z nim.
A on? a on w tej swojej neofickiej szczerości miał do niej żal, bo on chciał być biblijnie prawdomówny , a jak sobie z tą jego "prawdomównością" poradzić ma współmałżonka to już.....jej sprawa. On szczery, bogobojny i prawdomówny.

Inka, ten grzech już wyznałaś publicznie, teraz czas na wyznanie Bogu przy kratkach konfesjonału i odcięcie się od tego co "wodzi na pokuszenie".....myśli, projekcji, spotkań, telefonów, smsów .
Alkoholik aby zacząć trzeźwienie MUSI odstawić alkohol. Ty aby zacząć "trzeźwieć emocjonalnie" (sory Jacek) musisz odciąć się od "faceta". PD
Ten przyklad jest wyrazem tego ze nasza ludzka natura jest slaba i nie umiemy ani tak kochac ani tak wybaczac jak wiara i Pan Jezus nas tego naucza. Koscioł naucza ze prawde nalezy wyjawic temu kto ma do niej prawo. A jesli komus przysiegamy uczciwosc przed Bogiem to ta osoba jak nikt inny ma do prawdy prawo. Gdyby tej przysiegi uczciwosci nie bylo wtedy mozna bylo nie mowic.Jesli spyta wprost klamac nie mozna bez wzgledu na konsekwencje. Ale nie ze szczegolami bo nie ma takiej potrzeby. Czy to wyznanie moze spowodowac rozpad nalzenstwa? Owszem moze ale to juz doczesny skutek bardzo ciezkiego grzechu jakim jest zdrada. Tych skutkow doczesnych spowiesz nie zmywa. Chrystus jest prawda i nic poza prawda wyzwolic nas nie moze. I tez przyklad tych uzytkownikow pokazuje ze znajac prawde sa gotowi wybaczyc i przyjac malzonka spowrotem
happybean

Re: Nie kocham męża

Post autor: happybean »

JolantaElżbieta pisze: 09 kwie 2019, 16:43
happybean pisze: 09 kwie 2019, 14:23
JolantaElżbieta pisze: 09 kwie 2019, 14:02 Przyznawanie się do zdrady w niektórych okolicznościach jest obarczaniem drugiego czlowieka niepotrzebnym balastem. Zwłaszcza, gdy zrozumiało się swoja winę i ciężar tego co się zrobiło. Niepotrzebna szczerość może niszczyć zamiast pomagać.
A co z przysiega uczciwosci? Czy ona dotyczy tylko milych spraw? Jak ktos spyta wprost -klamac nie wolno bez wzgedu na konsekwencje. Co autorka zrobi jej sprawa. Zycie z taka "tajemnica" tez jest ciezkie no i pewnie towazyszy lek ze jednak sie jakims cudem wyda. A wydac sie moze. Takie sprawy lubia wychodzic na swiatlo dzienne.
Ale to juz konsekwencje doczesne grzechu zdrady nalezy poniesc, ktorych spowiedz nie zmywa.
Czy na pytanie gestapowca - czy ukrywa Żydów, Polak katolik miał powiedzieć prawdę? Oczywiście, że są sytuacje, że nie można być szczerym. Spowiedź, pokuta, zadośćuczynienie, wyjście z grzechu to wystarczy. Jeśli wyjawienie prawdy może spowodować większą tragedię, to się jej nie wyjawia. I nie jest to przekroczenie żadnego z przykazań. Nie ma przykazania nie kłam - tylko nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Jak myślisz dlaczego? Bo życie nie jest czarno-białe - i ja myślę, że Pan Bóg wiedział, że będą takie sytuacje jak te z Żydami. A czy prawda wykdzie na jaw czy nie, nie wiadomo.
Ponownie przypomne nauczanie Kosciola w tej kwestii ze prawde nalezy wyznac temu kto ma do niej prawo. Jasnym jest ze gestapowiec ktory chcial wiedziec gdzie sa zydzi chcial ich zabic wiec do tej prawdy prawa nie mial. A Kosciol takze uznaje klamstwo jako czyn zly sam w sobie, zatem klamac nie wolno niezalezenie od okolicznoscibo jest to zawsze zle, wiec twierdzac ze mozna klamac wykazujesz sie brakiem znajomosci nauczania Kościoła w tej materii.
jesli gestapowiec pytal najlepiej bylo milczec. Jasnym jest ze Ci ludzie w czasie wojny wykazywali sie heroizmem ratujac zydow bo grozila im smierci i ich rodzina.
Z wspolmalzonkiem jest tez inaczej bo jest przysiega uczciwosci, i tak jak przed slubem nie wolno zataic rzeczy waznych ani klamac bo slub jest wtedy niewaznie zawarty, takni po slubie ukrywanie zdrady jest zlamaniem przysiegi uczciwosci.

Ciężko mi wyobrazić sobie, jak ktoś może trwać całe życie w małżeństwie ukrywając tak ważny fakt i udawać, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Nie wiem, jak można chcieć dobra dla swojego małżeństwa mając ciągle z tyłu głowy fakt tego, co się zrobiło i to, że druga strona nigdy nie będzie wiedzieć, jak można kochać, zatajając taką prawdę.

Sam fakt, że druga strona może zareagować skrajnie oznacza, jak taki fakt jest ważny. Jeśli dowiadujesz się, że zostałeś zdradzony, obraz osoby, z którą związałeś się na całe życie, zostaje zniszczony, zaczynasz zadawać sobie pytanie, kim ona jest, bo nie jest tym, kim myslałeś, że była, a co za tym idzie - kwestionujesz autentyczność całego waszego dotychczasowego związku. Dlatego to boli. Ale tylko w ten sposób można wejść na wyższy poziom autentyczności w relacji. W tym między innymi tkwi idea małżeństwa na całe życie: na przyznaniu, że pomimo swoich słabości, będziemy o siebie walczyć i nie uciekniemy od tego. Alternatywą jest fundowanie iluzji własnej osoby w nadziei na to, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw. A gdyby do tego doszło, nie wierzę, że sumienie pozostałoby niewzruszone.
happybean

Re: Nie kocham męża

Post autor: happybean »

Inka pisze: 09 kwie 2019, 22:10 Tylko jak wyjaśnić mężowi, że chcę jeździć na takie pytania? On nie dostrzega problemu w naszym małżeństwie. I kwestia opieki nad dziećmi, takie spotkania odbywają się niestety wieczorem. Ciężko będzie 😫
Moze prosba? Ze chcesz, potrzebujesz ze to.dla.Ciebie wazne i ze go.prosisz zeby pojechal.na jakies rekolekcje malzenskie a jesli zdrcyduje ze nie to prosisz go aby pozwolil Ci samej. Dzieci 1 wieczor chyba moze on sie zajac lub ktos z rodziny
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie kocham męża

Post autor: nałóg »

Inka, jak pisałaś wyżej oddałaś Bogu siebie, uznałaś ( nie wiem na ile świadomie), że w zakresie tego kryzysu nie kierujesz własnym życiem. Pan Bóg czekał spokojnie i wytrwale delikatnie naciskając Twoje sumienie, pozwalając aby to "popapranie" w które weszłaś zaczęło boleć, by przyjemności związane z romansem i obsesyjne myślenie o "kowalskim" były zdecydowanie mniejsze od dyskomfortu, bólu jaki powoduje ta sytuacja. Poprosiłaś o pomoc ..... dostałaś ją....... weszłaś na to forum......jak piszesz zerwałaś kontakt z "kowalskim" .

I teraz: pozwól aby Bóg poprowadził Cię dalej. Nic na siłę w sprawie spotkania w Ognisku Sychar. Jak masz tam się znaleźć to się znajdziesz.
"kusy" pomagał w spotkaniach z "kowalskim" a Bóg pomoże w Twoim zdrowieniu bo Go o to poprosiłaś.
Teraz wykorzystuj te doświadczenia forumowiczek i forumowiczów. Wentyluj swoje emocje, wywalaj to co boli.
Daj czas Czasowi.
A pro po.......dobrze spałaś?

I jeszcze jedno........ uważaj na komputer bo tu wyjawiłaś dużo i gdyby mąż dotarł do tego to........ może być mało miło. Wylogowywanie się , pilnowanie historii wchodzenia na stronę Sychar.

PD
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie kocham męża

Post autor: nałóg »

A do wspólnoty Sychar to Ty już należysz bo jesteś na tym forum i zadeklarowałaś przestrzeganie zasad tej wspólnoty.
Wirtualnej wspólnoty lecz to też wspólnota. PD
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Macie rację, nie będę robiła nic na siłę. Jeśli będzie taka Wola Boża to tak czy siak znajdę się w tym Ognisku. W każdym razie Bóg już poczynił króli kierując mnie na to forum. Tworząc ten post byłam jeszcze pełna emocji, bólu i złości. Ale czytając Wasze odpowiedzi stopniowo otwierały mi się oczy. Odzyskiwałam wewnętrzny spokój, choć wydawało mi się to niemożliwe w tak krótkim czasie. Byłam przekonana że to cierpienie będzie trwało długo. Dzięki Bogu tę noc w końcu przespałam spokojnie, bo poprzednie noce były okropne. Budziłam się z opuchniętymi oczami, we łzach, wciąż dręczyły mnie myśli. Teraz tylko muszę zebrać się na odwagę i wyspowiadać się. Muszę w pierwszej kolejności odbudować relację z Bogiem a reszta niech się dzieje wedle Jego woli.
mysikrolik
Posty: 62
Rejestracja: 25 sty 2018, 8:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: mysikrolik »

Pijawka, dokładnie o te słowa mi chodziło. Myślę, że są bardzo w punkt dla Inki i dla mnie, bo mamy podobną sytuację 😉
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Happybean no niestety jest z tym problem, bo mój mąż jest daleko od Boga tak samo jak ja. Kiedyś zanim to wszystko się wydarzyło i próbowałam modlić się za niego, to niestety stwarzał mi problemy nawet abym mogła pójść na Mszę Świętą, nie chciał mi zostawać z dziećmi. Z wielką niechęcią to robił. Chciałam z nim zapisać się nawet do Domowego Kościoła to też nie chciał o tym słyszeć. Już nie wspomnę o wspólnej terapii, bo on uważa że ani jemu, ani naszemu małżeństwu nie jest to do niczego potrzebne. Ja bardzo długo w ogóle walczyłam z nim abym chociaż z koleżanką raz na jakiś czas mogła się spotkać. On by chciał abym siedziała w domu z dziećmi, nie myślała o swoich potrzebach bo dzieci według niego są najważniejsze i to na nich powinnam cała swą uwagę skupić. A o zostawianiu dzieci pod opieką moich rodziców nawet nie chce słyszeć.
Pustelnik

Re: Nie kocham męża

Post autor: Pustelnik »

Inka pisze: 10 kwie 2019, 10:44 Happybean no niestety jest z tym problem, bo mój mąż jest daleko od Boga tak samo jak ja. Kiedyś zanim to wszystko się wydarzyło i próbowałam modlić się za niego, to niestety stwarzał mi problemy nawet abym mogła pójść na Mszę Świętą, nie chciał mi zostawać z dziećmi. Z wielką niechęcią to robił. Chciałam z nim zapisać się nawet do Domowego Kościoła to też nie chciał o tym słyszeć. Już nie wspomnę o wspólnej terapii, bo on uważa że ani jemu, ani naszemu małżeństwu nie jest to do niczego potrzebne. Ja bardzo długo w ogóle walczyłam z nim abym chociaż z koleżanką raz na jakiś czas mogła się spotkać. On by chciał abym siedziała w domu z dziećmi, nie myślała o swoich potrzebach bo dzieci według niego są najważniejsze i to na nich powinnam cała swą uwagę skupić. A o zostawianiu dzieci pod opieką moich rodziców nawet nie chce słyszeć.
Chyba to Inko pewien model małżenstwa/rodziny wyniesiiony z domu. I być może, Twój mąż, na chwilę obecną mocno tkwi przy swoim modelu/przy swoich wyobrażeniach. Zapewne (wcześnie czy później) jakiś kryzys (?) umożliwi mu jego zmianę ....
A co do tego kto jest "blisko Boga" - byłbym ostrożny z wyrokowania na podstawie zwyczajowo u nas (w kulturze) przyjętych oznak (pobożności/religijności).

Dobrego dnia !
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie kocham męża

Post autor: tata999 »

Może zamiast udawać się do zewnętrznych instytucji najpierw spróbować naprawić/zmienić najprostsze problemy między sobą. Kilka początkowych sukcesów mogłoby ukazać wiele nieodkrytych możliwości. Proponowanie terapii Kościoła Domowego może wydawać się wytaczaniem wielkich dział na początku, co nie łatwo zrozumieć drugiej stronie, która nie wie jak dużo się wydarzyło. (Gdyby dowiedział się o zdradzie to może sam by zaproponował terapię, czy coś innego dużego).
ODPOWIEDZ