Nie kocham męża

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Czas
Ja to wszystko rozumiem, ale dopiero uczę się dostrzegać własną wartość. Jeśli tyle lat żyło się w ciągłym lęku, w ogniu ciągłej krytyki i braku wsparcia ze strony osób, które powinny je okazać, to ma się niestety skrzywiony obraz samego siebie. I tak jest ze mną, to nie jest dla mnie takie proste jak dla niektórych z Was. Ja dopiero próbuje stanąć na nogi po kolejnych klęskach i dopiero zaczyna docierać do mnie o co chodzi w byciu wartościowym człowiekiem. Dla mnie to będzie ciężka praca nad sobą, nad odzyskaniem pewności siebie.
czas
Posty: 195
Rejestracja: 01 sty 2019, 11:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie kocham męża

Post autor: czas »

Inka pisze: 25 kwie 2019, 16:51 Czas
Ja to wszystko rozumiem, ale dopiero uczę się dostrzegać własną wartość. Jeśli tyle lat żyło się w ciągłym lęku, w ogniu ciągłej krytyki i braku wsparcia ze strony osób, które powinny je okazać, to ma się niestety skrzywiony obraz samego siebie. I tak jest ze mną, to nie jest dla mnie takie proste jak dla niektórych z Was. Ja dopiero próbuje stanąć na nogi po kolejnych klęskach i dopiero zaczyna docierać do mnie o co chodzi w byciu wartościowym człowiekiem. Dla mnie to będzie ciężka praca nad sobą, nad odzyskaniem pewności siebie.
Hmm 🤔powiem tak mi też prywatnie wydawało się że to niemal Himalaje,dziś postrzegam to jako Babia gore. 😁Oczywiście mowa o poczuciu własnej wartości. Ale tak z ręką na sercu to dziś widzę ze:niskie poczucie wartości doprowadziło do kryzysu, leki o samotności poglebialy kryzys. Byłem niemal jak slawetna scena z filmu Psy.Czyli? ten siedzący policjant na schodach po akcji w hotelu i mówiący ja tylko to umiem ( czyli bycie policjantem.) Ja też tylko i wyłącznie widziałem siebie w roli męża /współmałżonka. Ale inwestycja w siebie dała owoce bo nagle powstał facet potrafiący żyć i decydować o sobie, a z każdym krokiem coraz mocniej stapałem po ziemi. Daj pierwszy krok a reszta przyjdzie z czasem😉
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

I to właśnie zaczyna do mnie powoli docierać. Do tej pory obwiniałam wszystkich wokół za moje niepowodzenia, a nie widziałam potrzeby zmiany w sobie. Oczekiwałam że Bóg zmieni mojego męża, gdy przede wszystkim ja powinnam się zmienić. Teraz to widzę, musiałam trafić aż na to forum i na Was aby zacząć to sobie uświadamiać. Teraz wiem że świata nie zbawię ani mojego męża ale mogę zrobić to dla siebie, mogę starać się o swoje zbawienie, a gdy tego dokonam to i wszystko inne wokół na pewno zmieni się na lepsze, bo będę widziała wszystko w innych barwach.
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie kocham męża

Post autor: nałóg »

Inka? a za co możesz już dziś odczuwać wdzięczność?PD
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Hmm na pewno za to że mam cudowne i zdrowe dzieci, za to że ja jestem zdrowa i mam siły potrzebne aby sprostać codziennym obowiązkom i macierzyństwu, za to że mąż ma dobrą pracę, dzięki której mogę pozwolić sobie na urlop wychowawczy, za to że Bóg pomimo moich upadków wciąż wyciąga do mnie swą dłoń w takich momentach, gdy wszystko wydaje mi się już beznadziejne. Gdyby tak się zgłębić w temat to pewnie jeszcze więcej by się udało wymienić.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: marylka »

Inka pisze: 26 kwie 2019, 12:51 Hmm na pewno za to że mam cudowne i zdrowe dzieci, za to że ja jestem zdrowa i mam siły potrzebne aby sprostać codziennym obowiązkom i macierzyństwu, za to że mąż ma dobrą pracę, dzięki której mogę pozwolić sobie na urlop wychowawczy, za to że Bóg pomimo moich upadków wciąż wyciąga do mnie swą dłoń w takich momentach, gdy wszystko wydaje mi się już beznadziejne. Gdyby tak się zgłębić w temat to pewnie jeszcze więcej by się udało wymienić.
Pieknie sie to czyta :)
Faktycznie - czuc w Twoim wątku wiecej radosci i miłosci
Także do męża ;)
Super :)
Pozdrawiam :)
Ukasz

Re: Nie kocham męża

Post autor: Ukasz »

Rzeczywiście pięknie się to czyta. Zrobiło się tak słodko, że aż mdli. Mam wrażenie, że udało się zbudować piękną, wielką bańkę mydlaną. Kowalski był do niczego, mąż jest pełen zalet, Inka już wszystko rozumie. Wybaczcie, ale naprawdę to wszystko wygląda mi na jeden wielki domek z kart. 9 kwietnia Inka była w zupełnej rozsypce i tęsknocie za byłym, nie mogła znieść życia z mężem, a teraz jest pełna sielanka. W kilka tygodni. Ostrożnie!
Także kierunek nie wydaje mi się idealnie wskazany. Budowanie na opozycji między kiepskim kowalskim a dobrym mężem nie tylko może być fałszywe, ale na pewno jest niepotrzebne. Obaj mają swoje zalety i wady. Czy decyzja Inki powinna teraz zależeć od tego, który jest bardziej atrakcyjny? Lepszy? Bardziej odpowiedzialny? Pobożny?

Inko: jeżeli Twój sakrament był ważny, to jesteś powołana do życia ze swoim mężem, póki Was śmierć nie rozdzieli. Jest jednak możliwe, że jego destrukcyjne zachowania nie tylko nie ustaną, ale się wzmocnią i zaczną zagrażać Tobie i Waszym dzieciom. Wtedy staniesz przed decyzją, czy powinnaś chronić siebie i dzieci przez separację.
Jeżeli natomiast sakramentu nie było – sama podałaś tu kilka ważnych przesłanek, w tym kierunku szła sugestia spowiednika – to na pewno stoisz przed decyzją, co z tym zrobić. Męża wprawdzie w tym wariancie nie masz, ale masz dwoje małych dzieci, a on jest ich ojcem, i to kochającym ojcem. Być może Twój były także mógłby je wychowywać – on pokochać je, a one jego, pisałaś, że tak to nawet wyglądało – więc samo biologiczne ojcostwo nie rozwiąże Twojego dylematu. To będzie Twój wybór.
Bez wniesienia sprawy do sądu biskupiego i następnie jej rozstrzygnięcia nie uzyskasz pewności, jak było te cztery lata temu. Możesz tę pewność uzyskać w inny sposób: sama uznając, że to małżeństwo było ważne i ewentualnie potwierdzając to odnowieniem przysięgi małżeńskiej. Istotne jest to, żebyś zdała sobie sprawę z możliwości, jakie się rysują, i wyborem, przed jakim stoisz. Żebyś miała świadomość, że to Ty dokonujesz wyboru. Przed Bogiem, zapraszając Go do tego, ale Ty.
Jeszcze wielokrotnie będzie Ci potrzebna świadomość, że Bóg szanuje Twoją wolność, traktuje poważnie Ciebie i Twoje wybory. Że sytuacja, w jakiej się znalazłaś, to Twój wybór i jego konsekwencje. Że Bóg Cię nie zniewala, tylko wspiera na dobrej drodze, którą sama wybrałaś.
Nie chodzi o to, czy kowalski był lepszy czy gorszy niż mąż, tylko o to, którego wybrałaś i którego wybierasz. Rozważ dobrze, czy chcesz sprawdzać ważność Twojego małżeństwa, czy ją potwierdzić. Czy teraz, znając lepiej ojca swoich dzieci, chcesz z nim iść przez całe życie? Nie dlatego, że jest świetny lub przynajmniej lepszy od innych wokół, tylko dlatego, że Ty tak zdecydujesz i zaprosisz Boga, by tę Twoją decyzję dotknął i uczynił Waszą więź nierozerwalną? Może powtórnie, może dopiero teraz?
Rozważ poważnie drugą możliwość: wniesienie sprawy do kurii i dwie możliwe konsekwencje. Potwierdzenie ważności sakramentu pozornie pozwoli Ci wrócić do obecnego punktu, ale droga do tego może mieć brzemienne skutki dla Waszego małżeństwa. Natomiast stwierdzenie, że sakramentu nie było, ponownie postawi Cię przed decyzją – co dalej? Zawrzesz ważny związek z ojcem swoich dzieci, jeśli jeszcze będziecie tego chcieli? Stwierdzisz, że przyczyną tych wszystkich perypetii była rezygnacja z pierwszej, młodzieńczej miłości i do niej trzeba wrócić? O ile to będzie jeszcze możliwe... A może jeszcze inaczej? Ile lat będą miały wtedy dzieci? I jak to zniosą? Może warto z tej drogi zrezygnować nie dlatego, że jej nie ma i nie masz wyboru, tylko właśnie dlatego, że masz wybór?
Nie chcę burzyć Twojego spokoju i poczucia odnalezienia drogi. Chodzi o to, żebyś nabrała pewności, że idziesz swoją drogą. Z Bogiem, ale jako wolna osoba, która świadomie decyduje w swoim losie, a nie jest łupinką rzucaną falami tu i tam. Żebyś potem mogła iść dalej, nawet przez najtrudniejsze doświadczenie, w świadomości, że jesteś wierna i Bogu i sobie, bez rozdarcia między tymi wiernościami.
Awatar użytkownika
Fidelius
Posty: 10
Rejestracja: 29 kwie 2019, 22:17
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie kocham męża

Post autor: Fidelius »

Przedstaw aspekty tak, że Cię nie zdradzą. Np. że Mąż nie pracował na zmiany, ale często go nie było..
Awatar użytkownika
Fidelius
Posty: 10
Rejestracja: 29 kwie 2019, 22:17
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie kocham męża

Post autor: Fidelius »

Inka,
Przedstawię Ci sytuację z innej strony, może da Ci nowe spojrzenie.. Jestem w kryzysie z moją Żoną. Jakiś czas temu dowiedziałem się o Jej romansie z mężczyzną z Jej przeszłości. Dzisiaj wiem, że był miłością Jej życia. Wiem też że moja Żona mnie nie kocha i uwierz mi że to ogromny krzyż dla mnie.

Ale zacznę od Twojego małżeństwa. Z Twojego obrazu wyłania się kilka faktów. Z opisu wynika, że jesteś ofiarą przemocy. Jeśli Twój mąż Cię oceniał,osądzał i ograniczał, to stosował przemoc. Możliwe że oboje stosowaliście przemoc, ale to teraz nieważne. Z opisu bowiem wyłania się, że nie możesz się przed nią obronić i jesteś przynajmniej na tej płaszczyźnie ofiarą. Z tego też powstało odczucie, że go nie kochasz, bo to jest owocem jego działań względem Ciebie, całego zaniedbania i przemocy. Dlatego nie przekreślaj swojej miłości do Niego, bo jesteś jak roślina, która usycha, ale gdy przy przyjdzie słońce, możesz jeszcze rozkwitnąć przy nim, ale potrzebne jest słońce. Ale do tego musisz przerwać przemoc. Jeśli się zdecydujesz na walkę o Was, pomyśl poważnie o terapii, jeśli przemoc się nie przerwie, zastosuj nieformalną separację. Ale na to wszystko musicie zgodzić się oboje.

Co do Kochanka, to wiedz na początku, że ani Ty, ani Kochanek nie możecie obiektywnie ocenić sytuacji. jesteście oboje uwikłani, a On pojawił się w momencie dla Ciebie najsłabszym i On stał się Twoim słońcem. Niestety wszystko co się działo między Wami, skażone jest naszymi ludzkimi ograniczeniami. Wiele rzeczy między Wami dzieje się podświadomie. Nie kwestionuję tego, że zakochałaś się w Nim na nowo, tylko chcę żebyś dostrzegła co się dzieje. Np. piszesz, że ma dobre relacje z Twoimi dziećmi. Tak to prawda, ale dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że jest nowy. Na początku relacji, nawet z dziećmi, Kochanek będzie się starał, bo wie że się temu przyglądasz i oceniasz, nie będzie chciał popełnić błędu, nie będzie miał uwag, ani pretensji, będzie inwestował w relację. Oczywiście dzieje się to podświadomie. Poza tym lokuje swoje uczucia. Zastanów się jednak co by było, gdybyście żyli 10 lat a Twoje starsze już dzieci zaczęłyby go obwiniać za Twój rozwód? Czy dalej będzie taki sam? Tego nie wiesz. A gdy będzie musiał wstawać w nocy do nich, czy dalej będzie taki wspaniały? też tego nie wiesz. Dzisiaj będzie tylko dobrze. Dlatego nie możesz relacji z nim porównywać z relacją z Mężem. Kazdy związek na początku jest piękny, bo ludzie się sobą zachwycają i nie mają roszczeń. Roszczenia przychodzą później, a najwięcej po ślubie i dlatego dopiero w małżeństwie ludzie naprawdę się poznają i wtedy są sobą. Wtedy ściągają maski. Twój Mąż zawsze z Nim przegra, bo On już nie nosi masek, a Kochanek jeszcze tak.

Na koniec o modlitwie. Gdy dowiedziałem się o romansie mojej Żony, myślałem że to już koniec. Przebaczyłem im i zacząłem się za nich modlić i pościć. To były dla mnie ciężkie dni, ale w największym moim kryzysie dostałem ogromną miłość do mojej Żony. Piszę Ci to aby Ci powiedzieć, że modlitwa może odmienić Twój los i uratować Twoje małżeństwo.

Zachęcam Cię do gorącej modlitwy. Wzywaj Ducha Świętego i módl się na mocy Waszego Sakramentu Małżeństwa.
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Fidelius dziękuję Ci za ten wpis, czuję że rozumiesz moją sytuację i motywy mojego postępowania. Wiem że nie jestem bez winy, ale po części mąż ku temu mnie popchnął, czułam się niekochana, beznadziejna, bezwartościowa. Mój mąż niszczył mnie psychicznie. Ale ja po części do tego doprowadziłam przyzwalając na takie zachowanie. Nie umiałam się bronić, powiedzieć stop. Dużo mi dały rozmowy z psychologiem w Ośrodku Wsparcia i Interwencji Kryzysowej. Dzięki pomocy psychologa zdobyłam się na odwagę aby przerwać to błędne koło. I teraz dociera do mnie, że oboje wynieśliśmy sporo zranień z dzieciństwa. Mój mąż poprostu inaczej nie potrafił jak przemocą egzekwować swoje racje. A ja czułam się jak mała dziewczynka i reagowałam płaczem albo ciągłymi wyrzutami. Teraz się stara zmienić, unika kłótni gdy widzi że zaczynam wybuchać, wiem że boi się mnie stracić. Pojawienie się tamtego mężczyzny miało miejsce właśnie w najtrudniejszym dla mnie czasie. Myślę że bardzo obiektywie opisałeś jak to naprawdę wygląda. Ja się kierowałam emocjami i czułam ból uświadamiając sobie, że nie mogę z nim być. I nadal jest ciężko, bo wspomnienia wciąż mnie dręczą, ale masz rację, nie wiem jakby wyglądało nasze życie gdybyśmy byli małżeństwem. Dociera do mnie, że skoro nie potrafił zawalczyć o mnie gdy byliśmy parą, to nie zrobiłby tego teraz. Zresztą pokazał jak szybko potrafi przeskoczyć z jednego kwiatka na drugi. Muszę to przeboleć i próbować na nowo wzbudzić uczucia do męża, starać się dostrzegać w nim dobre strony. Rozważając to wszystko co się wydarzyło między mną a mężem, między mną a tamtym mężczyzną, doszłam do wniosku że chcę zmienić przede wszystkim siebie. Kiedyś modliłam się o ratowanie mojego małżeństwa, nawrócenie mojego męża. Teraz chcę odmienić swoje życie, być bliżej Boga a reszta niech się dzieje wedle Jego Woli. Chcę stać się silną i pewną swojej wartości kobietą, to jest teraz mój cel do jakiego zamierzam dążyć, bo teraz wiem że zmiany trzeba zaczynać najpierw od siebie.
Mirakulum
Posty: 2763
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Mirakulum »

Muszę to przeboleć i próbować na nowo wzbudzić uczucia do męża,
Inka nic nie " musisz", możesz w wolności podjąć decyzję - Chce nauczyć się kochać męża.
Miłość to nie uczucie, to postawa, decyzje, wybór i wierność.

Pogody Ducha
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Mirakulum ja dopiero uczę się tej miłości, ale to jest strasznie trudne gdy zewsząd wszyscy krytykują mojego męża. Nie mam wsparcia ze strony rodziny czy znajomych. Większość się z niego śmieje albo współczuje mi że się z nim męczę. To będzie trudne nauczyć się go kochać.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: marylka »

Ukasz pisze: 28 kwie 2019, 16:19 Rzeczywiście pięknie się to czyta. Zrobiło się tak słodko, że aż mdli. [...]
9 kwietnia Inka była w zupełnej rozsypce i tęsknocie za byłym, nie mogła znieść życia z mężem, a teraz jest pełna sielanka. W kilka tygodni.
Ale co Cie mdli Ukaszu?
Że Inka chce i każdego dnia robi porzadki i postepy w swoim życiu?
Nie u każdego zalatwienie jednej sprawy trwa latami.
Powiem Ci wiecej - znam osoby, ktore w ciagu jednej nocy potrafily przemyslec, dotrzec co jest dla nich dobre a co zle i już nastepnego dnia zrobiły porzadek.
Może....jakas skrywana zazdrosć sie odzywa

Bo inka sama dochodzi do wnioskow dzielac sie swoimi odczuciami z nami.
Nie pasuje Ci?
Chcesz wzbudzic lęk?
Chcesz ja zawrocić?
Do stanu gdzie byla w rozterkach?
Chcesz żeby badala ważnosc małżeństwa?
Karmila sie myslami o kowalskim?
Jestes pewien że piszesz z miłoscia do bliźniego?
Czy może miales Ukaszu gorszy dzien wczoraj jako samotny mąż?

Inko....tutaj jest wiele głosow różnych jak widzisz i czytasz.
Ważne, żebyś i Ty potrafila przesiac przez sito - ile było dla mnie i czy drugiego pisanie jest podyktowane miłoscia Jezusowa.
Zawsze wybor należy do Ciebie.
To Twoje życie i Twoje konsekwencje
Pozdrawiam
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie kocham męża

Post autor: tata999 »

Inka pisze: 02 maja 2019, 8:36 Mirakulum ja dopiero uczę się tej miłości, ale to jest strasznie trudne gdy zewsząd wszyscy krytykują mojego męża. Nie mam wsparcia ze strony rodziny czy znajomych. Większość się z niego śmieje albo współczuje mi że się z nim męczę. To będzie trudne nauczyć się go kochać.
To, że nie masz wsparcia ze strony rodziny czy znajomych to nie jest coś na, co mąż i Ty macie wpływ. To oni mają na to wpływ, jakiego wsparcia Ci udzielają.
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Tata999 wiem że nie mamy wpływu, jednak takie słuchanie wyśmiewania mojego męża czy krytykowania go destabilizuje mnie. Utrudnia mi to ponowne pozytywne spojrzenie na mojego męża, wprowadza chaos w moje serce i jeszcze bardziej utrudnia mi mój zamiar trwania w tym małżeństwie. Zawsze przejmowałam tym co inni o mnie mówią, wyniosłam to niestety z domu rodzinnego. W mojej rodzinie zawsze każdy przejmował się tym co inni powiedzą i nie potrafię teraz inaczej. Zawsze starałam się jednak przypodobać innym aby mieć przyjaciół a bałam się wyrażania własnej opinii. Do dziś tak mam, nie potrafię inaczej, to dla mnie trudne.
ODPOWIEDZ