Nie kocham męża
Moderator: Moderatorzy
Re: Nie kocham męża
Spokojnie, z komputera nie korzystam, wszystko robię na smartfonie, mam założone hasło więc na pewno nie zajrzy. Żeby nie było, pierwszy mój mąż założył sobie hasło w telefonie abym mu nie zaglądała, ja tylko poszłam w jego ślady, nie było moim zamysłem aby nie czytał mojej korespondencji. Choć potem było mi to na rękę że nie zagląda mi w telefon. Na pewno przeczytam tę książkę, dziękuję bardzo za sugestię.
Re: Nie kocham męża
Inka, a może zechcesz zgłosić swój skces do inrnetowej edycji warsztatu 12 Kroków ku pełni życia? To chyba byłoby dobre dla Ciebie.PD
Re: Nie kocham męża
A gdzie można zgłosić chęć uczestnictwa i na czym polegają te internetowe warsztaty?
Re: Nie kocham męża
Inka, zapisy i trochę informacji znajdziesz tu: viewtopic.php?f=17&t=15#p58
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Nie kocham męża
"Żeby nie było, pierwszy mój mąż założył sobie hasło w telefonie abym mu nie zaglądała"
Inka, obecny mąż jest Twoim drugim mężem?
Inka, obecny mąż jest Twoim drugim mężem?
Re: Nie kocham męża
Myślę, że chodziło raczej o "mój mąż jako pierwszy założył".
Ten, który wykonał czynność jako pierwszy.
Ten, który wykonał czynność jako pierwszy.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Nie kocham męża
Nie nie nie, źle może to sformułowałam. Chodziło mi że mój mąż jako pierwszy założył sobie hasło w telefonie.
Re: Nie kocham męża
Inka,jak samopoczucie?.Zgłosiłaś swoją chcęć wejścia w program 12 Kroków?PD
Re: Nie kocham męża
Trzymam się, czuję spokój choć wciąż myśli o tamtym mnie nachodzą. Boję się że znów nadejdzie dzień załamania. Ale staram się odpędzać te lęki. Nie zapisałam się jeszcze, zawahałam się. Zaczęłam się zastanawiać czy ja w ogóle znajdę na to czas przy dwójce dzieci No i trzeba tam wpisać nazwę Ogniska i nie wiem czy trzeba wpisać to do którego się należy, czy to które jest najbliższe mojego miejsca zamieszkania. Bo należeć nie należę do żadnego Ogniska
Re: Nie kocham męża
Więc tak wpisz w to miejsce "nie należę do żadnego Ogniska"
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Nie kocham męża
Ale co masz wyjasniac?
Odpowiedz jest prosta. Zerwanie kontaktow, mysli o tym czlowieku a pisaniem wyjasnianiem tez je podsyczasz.
Spowiedz i naprawienie malzenstwa.
Droge masz wytyczona.
Radykalne nawrocenie i odrzucenie pokusy od siebie
Re: Nie kocham męża
Byłam dziś u spowiedź, wyznałam wszystkie grzechy, ale czuję się po tej spowiedzi jeszcze gorzej. Niestety nie trafiłam na dobrego spowiednika Zdziwiony był że wyszłam za faceta, jeśli nie było miłości, że to był ślub z przymusu bo byłam wtedy w ciąży. Jak pytałam jak mam to ratować gdy nie ma uczucia, to stwierdził że będzie bardzo ciężko i pewnie uratować się nie będzie dało. Nie pocieszył mnie tylko jeszcze bardziej załamał. Jest mi strasznie źle, czuję że straciłam resztki nadziei
Re: Nie kocham męża
Nie wiem co myśleć o tym wszystkim, skoro kapłan nie widzi sensu gdy nie ma miłości więc jak ja mam widzieć sens tego małżeństwa? Sugerował nawet że takimi sprawami zajmuje się sąd biskupi i pewnie można by było wystąpić o stwierdzenie nieważności tego małżeństwa, bo w jego ocenie zbyt pochopnie podjęliśmy decyzję o tym ślubie, bez miłości a raczej z przymusu bo dziecko było w drodze.
Re: Nie kocham męża
Inko...współczuję...niestety może być duzo prawdy w tym co powiedział ten kapłan, ale rzeczywiscie to sąd biskupi decyduje o tym czy sakrament małżeństwa zaistniał czy były to tylko pozory. Trudno w to uwierzyć, ale rzeczywiście czasem tak jest.
Wiele osób ma odwrotnie- na siłę próbują udowodnić, że małżeństwo ewidentnie było "nieważne"... pamiętaj, że konsekwencje swoich decyzji ponosisz Ty sama, ale ja nie bagatelizowałabym głosu tego spowiednika. Gdyby to dotyczyło mnie udałabym się na rozmowę do kurii i po rozeznanie sprawy z kompetentną osobą podjęła decyzję o ewentualnym rozpoczęciu procesu. Nie namawiam do tego, ale jedynie mówię co ja bym zrobiła (chociaż u mnie sytuacja jest diametralnie inna). Często nie chcemy widzieć wielu faktów i dopiero osoba bezstronna "Z boku " może nam je ukazać. Myślę,że w kurii mają mnóstwo osób z podobnymi wątpliwościami i raczej nie będą zaskoczeni tym,że ktoś przychodzi porozmawiać. To jeszcze o niczym nie przesądza...
Życzę Ci owocnego rozwoju duchowego. Że swojego doświadczenia mogę poradzić, żeby odprawić spowiedź generalną z całego życia (albo przynajmniej z okresu małżeństwa). Warto modlić się o dobrego spowiednika, umówić się na tę spowiedź ( nie powinna być na szybko w konfesjonale kiedy czeka ogon penitentów).. Warto też spisać wszystkie wielkie i małe grzechy, wszystkie wyznać i...bezpowrotnie zniszczyć kartki ( podrzeć i spuścić w WC ) pamiętaj,że od chwili rozgrzeszenia Bóg już nie wspomina tych grzechów... Nie ma po co dawać nura w kanalizację aby coś wygrzebać i rozpamietywać...chociaż pokusy będą ogromne. Pomyślałabym tez o modlitwie o uwolnienie od konsekwencji tych grzechów i o wysłanie darów Ducha świętego.... to tak na początek... później dopiero zacznie się "jazda" ale... Trzeba zacząć od najbardziej podstawowej sprawy- gruntownej spowiedzi. Jeśli po tej, która odprawiłaś czujesz się "źle" nic nie stoi na przeszkodzie aby iść ponownie po jeszcze głębszym przygotowaniu. Przestrzegam jednak przed pokusą skrupulatności i jechaniem na emocjach ( że jak czuję się dobrze,to spowiedź była dobra ,a jak źle to była zła.. itd..czasem to się nie pokrywa). Jednego jestem absolutnie pewna: Bóg ucieszył się Tobą, kiedy zobaczył że zmierzasz w Jego stronę i sam wychodzi Ci na spotkanie. Nie bój sie.
Wiele osób ma odwrotnie- na siłę próbują udowodnić, że małżeństwo ewidentnie było "nieważne"... pamiętaj, że konsekwencje swoich decyzji ponosisz Ty sama, ale ja nie bagatelizowałabym głosu tego spowiednika. Gdyby to dotyczyło mnie udałabym się na rozmowę do kurii i po rozeznanie sprawy z kompetentną osobą podjęła decyzję o ewentualnym rozpoczęciu procesu. Nie namawiam do tego, ale jedynie mówię co ja bym zrobiła (chociaż u mnie sytuacja jest diametralnie inna). Często nie chcemy widzieć wielu faktów i dopiero osoba bezstronna "Z boku " może nam je ukazać. Myślę,że w kurii mają mnóstwo osób z podobnymi wątpliwościami i raczej nie będą zaskoczeni tym,że ktoś przychodzi porozmawiać. To jeszcze o niczym nie przesądza...
Życzę Ci owocnego rozwoju duchowego. Że swojego doświadczenia mogę poradzić, żeby odprawić spowiedź generalną z całego życia (albo przynajmniej z okresu małżeństwa). Warto modlić się o dobrego spowiednika, umówić się na tę spowiedź ( nie powinna być na szybko w konfesjonale kiedy czeka ogon penitentów).. Warto też spisać wszystkie wielkie i małe grzechy, wszystkie wyznać i...bezpowrotnie zniszczyć kartki ( podrzeć i spuścić w WC ) pamiętaj,że od chwili rozgrzeszenia Bóg już nie wspomina tych grzechów... Nie ma po co dawać nura w kanalizację aby coś wygrzebać i rozpamietywać...chociaż pokusy będą ogromne. Pomyślałabym tez o modlitwie o uwolnienie od konsekwencji tych grzechów i o wysłanie darów Ducha świętego.... to tak na początek... później dopiero zacznie się "jazda" ale... Trzeba zacząć od najbardziej podstawowej sprawy- gruntownej spowiedzi. Jeśli po tej, która odprawiłaś czujesz się "źle" nic nie stoi na przeszkodzie aby iść ponownie po jeszcze głębszym przygotowaniu. Przestrzegam jednak przed pokusą skrupulatności i jechaniem na emocjach ( że jak czuję się dobrze,to spowiedź była dobra ,a jak źle to była zła.. itd..czasem to się nie pokrywa). Jednego jestem absolutnie pewna: Bóg ucieszył się Tobą, kiedy zobaczył że zmierzasz w Jego stronę i sam wychodzi Ci na spotkanie. Nie bój sie.