Nie byłem doskonały

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Niedoskonały
Posty: 94
Rejestracja: 29 mar 2019, 22:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Nie byłem doskonały

Post autor: Niedoskonały » 30 mar 2019, 20:59

Witam Was serdecznie.
Czytam to forum już jakiś czas i nadeszła chwila żeby opisać swoją historię.
Z jeszcze żoną jestem po ślubie 17 lat. Kiedy się żeniłem wszyscy mi odradzali. Walczyłem i na przekór wszystkim pobraliśmy się. zona miała dziecko z pierwszego cywilnego małżeństwa. Przed ślubem rodzice kupili mieszkanie które miało być zapisane na nas dwoje. Przed samym podpisaniem aktu notarialnego rodzice się z tego wycofali i zostało moje i rodziców. Obiecali że jak spłacimy je to przepiszą cześć na żonę ale tak się nie stało. Jak to w każdym małżeństwie było raz lepiej raz gorzej. Generalnie kłótnie było o pożycie bo ja miałem gorący temperament żona nie, o syna z pierwszego małżeństwa, że go źle traktuję, o to że za dużo się przytulam i chcę czułości a jej to niepotrzebne i wiele innych. Starałem się jednak zawsze pomagać w domu we wszystkich obowiązkach. Często kiedy był jakiś problem a chciałem pogadać rozmowa kończyła się moim monologiem. Nie raz zdarzało mi się przechodzić wewnętrzny kryzys, że po co ja do domu wracam skoro jestem tam niepotrzebny, nie okazujemy sobie uczuć i nie jesteśmy blisko. Dusiłem to w sobie i wywalałem po alkoholu że mieszkanie jest moje i zostanie z niczym, oczywiście na trzeźwo nigdy bym tego nie powiedział i nie pomyślał. Największe kłótnie wybuchały po alkoholu gdy za dużo wypiłem wtedy wybuchałem. Do rękoczynów nigdy nie doszło. Pierwszy kryzys przeszliśmy 5 lat temu. Próbowałem namówić ja na terapię jednak nigdy nie chciała w niej wziąć udziału. Po kłótni alkoholowej żona stwierdziła że ma dość i się wyprowadza. Udało mi się ją namówić na wspólny wyjazd i że damy sobie szansę jednak po jakimś miesiącu stwierdziła że to bez sensu i nie chce tego dalej ciągnąć. Zamieszkała z córką dość blisko. odkryłem w między czasie że flirtuje z kolegą. Powiedziałem jej o tym jednak wyparła się że to zwykłe koleżeńskie pogaduszki Byłem załamany i spotkałem się ze starą koleżanką moja żona się o tym dowiedziała. Zerwałem kontakt z koleżanką i zacząłem walczyć o żonę odwiedzałem ją czestą pomagałem w jej wynajmowanym mieszkaniu starałem się pokazać moje dobre strony. Mieliśmy normalny kontakt widywaliśmy się rozmawialiśmy. W końcu doszliśmy do porozumienia i po ponad pół roku wprowadziła się do mnie ponownie. Ustaliliśmy podczas rozstania że będziemy rozmawiać na temat problemów mówić co nam przeszkadza okazywać sobie czułość i bliskość spędzać więcej czasu razem wychodzić gdzieś wspólnie. Tak się jednak nie stało kiedy się przytulałem odpychała mnie mówiąc że jest zimna i tego nie potrzebuje, kiedy próbowałem porozmawiać nie dało się. Oczywiście zawiodłem jej zaufanie okłamując z pracą, że mam umowę, której nie miałem, zapominając załatwić pewne sprawy. W tym okresie kłótni wielkich nie było ponieważ starałem się nie upijać i kontrolować alkohol i nie robić problemu z byle czego. Jednak czasu spędzaliśmy wspólnie bardzo mało, o problemach nie rozmawialiśmy. Nadszedł niestety dzień pod koniec zeszłego roku gdzie znowu przesadziłem z alkoholem i zrobiłem kolejną awanturę. Niestety po tej awanturze żona powiedziała że ma dość i nie chce już nic naprawiać, że się wyprowadzi tylko musi poszukać sobie mieszkania a że córka ma blisko do szkoły więc mieszkamy cały czas razem. Jak się wyprowadzi chce zerwać kontakt żebyśmy się nie odwiedzali, ewentualne spotkania gdzieś na kawie w mieście. Mówi że nie dałem jej stabilizacji, poczucia bezpieczeństwa że coś już wygasło i nie chce walczyć, że nie da się już odbudować małżeństwa. Zaproponowałem żebyśmy kupili mieszkanie które będzie tylko jej. Jednak stwierdziła że nic ode mnie nie chce. Uważa że poprzednie spotkania i mój udział w jej życiu to był błąd. Że nie chce już nikogo poznawać i z nikim wiązać chce być sama z córką. Na początku traktowała mnie w miarę dobrze nawet dobrze. Próbowałem kilka razy nawiązać rozmowę na nasz temat jednak mówiła że nie chce poruszać tego tematu że wszystko skończone. Przyszedł taki moment że zaczęła traktować mnie gorzej. Pewnego w ranka gdy jej budzik w telefonie dzwonił a ona nie wstawała zobaczyłem że flirtuje z kimś przez telefon. Od tamtej pory traktuje mnie gorzej. Rozmawiać o nas nie chce. Może z dwa tygodnie temu powiedziałem że chce ratować związek że kupimy jej mieszkanie żeby miała coś swojego że i to ostatnia rozmowa na ten temat bo rozmowy o tym ją męczą i denerwują. Staram się dotrzymać tego słowa, ale jak widzę że pisze te sms to serce mnie boli i zachodzę w głowę co mogę zrobić żeby coś naprawić. Żona nie wie o tym, że domyślam się i wiem o tym. Staram się cały czas być dobry dla niej nawet zarzuciła mi że za dużo jej usługuję. Wiem że piszą sobie czułości on wyraża bardzo emocjonalnie swoje uczucia, żona widzę że jest tym oczarowana i całymi wieczorami pisze te sms. On nawet snuje jakieś planu odnośnie żony. Jestem zdruzgotany tym. Tłumaczę, że może łatwiej jest jej wytrzymać ten okres gdy mieszkamy razem jak ma kogoś z kim może poprawić sobie samopoczucie, tylko jak to się ma do jej oziębłości. Zacząłem uczęszczać na terapię do AA (mój ojciec jest niepijącym alkoholikiem, żony ojciec pija sporo i również robił awantury) Nie wiem co mam robić czy powiedzieć że wiem o może jeszcze nie Kowalskim ale już prawie. Zacząłem czytać "Miłość potrzebuje stanowczości" tylko że tam pisze o zdradzie u mnie chyba jeszcze tego nie było. Poza tym wiem że mocno ją skrzywdziłem zawiodłem zaufanie jednak chcę to zmienić. Nie wiem co robić bo my się oddalamy a ona z Kowalskim coraz bardziej zbliża. Na razie staram się jak mogę żeby pokazać że jestem jednak czegoś wart i że się zmienię. obiecałem że już nie będę pić. Wiem że w to nie wierzy. Wiem również że jak czegoś nie zrobię to pewnie w wakacje wyprowadzi się kupi mieszkanie na kredyt i wszystko będzie stracone. proszę o modlitwę i pomoc co robić dalej.

jacek-sychar

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: jacek-sychar » 30 mar 2019, 21:13

Witaj Niedoskonały na naszym forum.

Zapraszam do naszych ognisk. Ich lista jest tutaj:
http://sychar.org/ogniska/

Pisząc pamiętaj, że internet nie jest anonimowy. Dlatego staraj się nie podawać szczegółów, które umożliwiłyby identyfikacje Ciebie i Twojej rodziny.

Ja szczególnie polecę Ci następujące książki:
ks prof. Grzegorz Polok, „Rozwinąć skrzydła” i „W drodze do siebie”
http://www.rozwinacskrzydla.pl/
praz
Jim Conway, Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców. Jak uwolnić się od bolesnej przeszłości. Wydawnictwo Logos, Warszawa 2010
fragment za darmo jest tutaj:
http://www.rozwinacskrzydla.pl/studenci ... dzicow.pdf

A czy Ty masz z żoną dzieci?
Rozumiem, ze Twoje małżeństwo jest sakramentalne?

Niedoskonały
Posty: 94
Rejestracja: 29 mar 2019, 22:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: Niedoskonały » 30 mar 2019, 21:52

Tak mam córkę z żoną a syn jest z jej pierwszego niesakramentalnego małżeństwa i mieszka już osobno. Nasze małżeństwo jest sakramentalne.

Mick
Posty: 55
Rejestracja: 21 sty 2019, 23:26
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: Mick » 30 mar 2019, 22:43

Witaj Niedoskonały.
Kluczowe pytanie (które zadał już jacek-sychar) to czy wasze małżeństwo jest sakramentalne? Jeśli było zawarte przed Bogiem to wszystko jest do uratowania – jednak wcale nie oznacza, że się uda. Niech się stanie nie Twoja lecz Boga wola.
Przykro mi to stwierdzić, ale z Twojej wypowiedzi wynika, że żona po prostu nie jest już Tobą zainteresowana. Ośmielę się powiedzieć, że może to wynikać z jej życia w grzechu (czy to w przeszłości czy też obecnie), jednak na pewno przyczyniła się do tego Twoja postawa.
Bardzo dobrze, że dostrzegasz swoją niedoskonałość. Stwierdzenia typu: „Byłem załamany i spotkałem się ze starą koleżanką moja żona się o tym dowiedziała”, „zawiodłem jej zaufanie okłamując z pracą, że mam umowę, której nie miałem”, „starałem się nie upijać i kontrolować alkohol i nie robić problemu z byle czego”, „znowu przesadziłem z alkoholem i zrobiłem kolejną awanturę” jasno pokazują, że ogromną winę ponosisz właśnie Ty. W mojej ocenie powinieneś się skupić na odbudowaniu siebie samego, swojego wnętrza, swojej wiary. Mamy piękny okres Wielkiego Postu – jest to czas nawracania się. I według mnie powinieneś iść właśnie w tym kierunku – nawracać się (ale nie żonę!). Odbudowa relacji z Bogiem, odkrycie wszystkich swoich wad przed Nim, oddanie Jezusowi własnych błędów i niedoskonałości, spowiedź, szczery żal za grzechy, postanowienie poprawy, zadośćuczynienie, modlitwa… krótko mówiąc oddaj całe swoje życie Bogu, poświęć swój czas dla Jezusa i Maryi. Oczywiście terapia AA prowadząca do całkowitej abstynencji.
Nie ma szans abyś zmienił żonę. Jest szansa abyś zmienił siebie, ale sam tego nie dokonasz. Musisz poprosić Boga o pomoc. Jeśli będziesz potrafił się nawracać to będziesz w stanie siebie zmienić. Jeśli zmienisz siebie, staniesz się o wiele atrakcyjniejszy dla swojej żony. Pragnę zaznaczyć, że moc sakramentu małżeństwa jest przeogromna. Twoje prawdziwe i szczere nawracanie jest w stanie, za pośrednictwem tego sakramentu, nawrócić żonę i złamać jej grzech.
Pamiętaj jednak, że celem nawrócenia nie może być chęć odbudowy małżeństwa. Celem jest życie wieczne i do tego celu, poprzez nawracanie, powinniśmy dążyć. Wstań, zarzuć swój krzyż na plecy i idź dalej w odpowiednim kierunku. Będzie o wiele łatwiej jeśli w którymś momencie do Twojej drogi krzyżowej dołączy żona, jednak jeśli nadal zostaniesz sam, nie zbaczaj z trasy, idź za Chrystusem.

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: nałóg » 30 mar 2019, 23:02

Niedoskonały,Ty uczestniczysz w mityngach AA ? Czy w terapi? Bo
AA nie prowadzi terapii.Jak jesteś AA to czytaj też „Anonimowych Alkoholików” ,Życie w trzeźwości”.Sporo lat psułeś a chciałbyś naprawić w kilka tygodni czy misięcy?Sugeruję zajęcie się sobą i danie żonie trochę luzu , nie osaczanie jej.Zminiaj siebie a nie żonę.Piszesz o „ chłodzie” żony..... a czy te Twoje „przytulania” nie były głównie po alko? Kobieta to uczucia i emocje a mniej w niej popędów i żądz a u ciebie? Alkohol wzmagał potrzeby? A wokół aureola przetrawionej gorzały.Sama przyjemność.Dobrze że tu jesteś i dobrze że poszedłeś na mityng AA.PD

Niedoskonały
Posty: 94
Rejestracja: 29 mar 2019, 22:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: Niedoskonały » 30 mar 2019, 23:14

nałóg
Uczestnicze w terapii z terapeutą, który nie chce mnie nazwać alkoholikiem bo jak twierdzi nie mam takich objawów i moje upijanie się nie było częste, jednak chcę tam chodzić i nie pić w ogóle. Przytulanie nie było nigdy po alkoholu. Piszę o takim przytuleniu gdy robiliśmy coś w kuchni czy kładliśmy się spać. Może źle w pierwszym poście napisałem bo wynika z niego że piłem dużo i często. Jednak kłótnie po alkoholu dużych było kilka nie tak że upijałem się co miesiąc i co miesiąc robiłem awantury. Moja żona nawet kiedy było dobrze miała problem z bliskością, i o to były czasem drobne sprzeczki. Zająłem się już trochę sobą żeby sprawy poukładać, jednak boję się że żona odejdzie bo przypuszczam, że planuje spotkanie z Kowalskim.

Niedoskonały
Posty: 94
Rejestracja: 29 mar 2019, 22:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: Niedoskonały » 31 mar 2019, 7:57

Mick
Wiem, że ogromną winę ponoszę właśnie ja czytając mojego pierwszego wczorajszego postawy wynika jak bym pił często i nagminnie tak nie było i że byłem naprawdę zły do bólu. Upijałem się sporadycznie. Wiem że te awantury zrobiły dużo złego. Pani terapeutka zasugerowała mi że mogło to być wynikiem właśnie braku zrozumienia i komunikacji z żoną i po wypiciu robiłem awantury o przemilczane tematy. Z moją żoną oprócz tematów zawodowych ciężko było o czymś innym porozmawiać. A problemy życia codziennego zamiatała pod dywan mówiąc mi że " to jest twój problem" Generalnie zawsze starałem się żonie pomagać. Zawsze być na jej zawołanie. Chociaż ona strasznie nie lubiła jak mówiłem że pomogę ci sprzątnąć w domu. Bo niby dlaczego pomogę. Gdyby nie awantury po pijaku wydaje mi się że byłem dobrym mężem. Zajmowałem się domem robiąc obiady kiedy mojej żonie się nie chciało i wracając zmęczony z pracy musiałem sam przygotować jedzenie, czy robiąc porządki, zawsze starałem się żeby móc jej w czymś pomóc i robiąc to co ona chciała. Nawet w niedzielę gdy coś przygotowałem żona często przychodziła gdy ja już zjadłem bo ona jeszcze pracowała w domu Wiadomo nie zawsze jest kolorowo i sprzeczki są ale moja żona potrafiła zrobić problem naprawdę z drobiazgów. Piszesz "krótko mówiąc oddaj całe swoje życie Bogu, poświęć swój czas dla Jezusa i Maryi" ale jak to zrobić. Czytałem już na tym forum o 10 pokojach i wieczorem idąc z psem odmawiając różaniec zastanawiam się jak to zrobić. Kiedyś z żoną chodziliśmy do kościoła razem. Dzisiaj już nie nasza córka nawet na religie nie chodzi bo jak to moja żona powiedziała szkoda żeby miała słabą ocenę albo jeszcze nie zdała.
Moje życie runeło w gruzach nie raz mam myśli samobójcze bo straciłem wiarę w moje możliwości, bo w życiu to co dla mnie najważniejsze zniszczyłem

Mick
Posty: 55
Rejestracja: 21 sty 2019, 23:26
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: Mick » 31 mar 2019, 9:37

Niedoskonały

Boisz się, że żona odejdzie...niestety jest to bardzo prawdopodobna wersja i nie łudź się, że coś się nagle zmieni i się pogodzicie. Tutaj widać ogromny kryzys i jeżeli oboje nie podejmiecie walki to nic nie zrobisz. Jednak, tak jak napisałem wcześniej, możesz walczyć o siebie. Wiemy już, że widzisz swoje słabości i błędy. Piszesz, że TY zniszczyłeś to co najważniejsze. Twoim zadaniem jest naprawienie tych błędów - lecz nie w stosunku do żony ale Boga i siebie samego. Żona nie chodzi z Tobą do kościoła, córka nie uczęszcza na lekcję religii. W waszym życiu nie ma Boga. Piszesz, że zniszczyłeś to co dla Ciebie w życiu najważniejsze - a to właśnie Bóg powinien być ten jedyny i najważniejszy, na pierwszym miejscu.

Nawracanie się to długotrwały proces który nigdy się nie kończy. W piątek podczas mszy świętej tuż przed Ewangelią śpiewaliśmy "nawracajcie się, bliskie jest królestwo niebieskie" - nie bez powodu "nawracajcie" a nie "nawróćcie". Każdego dnia mamy się nawracać, każdy nasz upadek, grzech, błąd powinien prowadzić do pokory, przyznania się, zaakceptowania swojej słabości, przeproszenia i zadośćuczynienia - czyli do ponownego nawrócenia. Jak to zrobić? Musisz uwierzyć, że Bóg istnieje, ale tak naprawdę, że jest obecny jak Ty czy żona, że Jezus jest żywy w Eucharystii, że Duch Święty jest tuż obok Ciebie a razem z nim Święci i Aniołowie. Nie jest to łatwe, szczególnie w dzisiejszych czasach.

Od czego zacząć? Według mnie od generalnej spowiedzi. Rachunek sumienia - taki solidny, z całego życia (nawet z dzieciństwa). Gdy ja byłem na tym etapie, stwierdziłem, że nie ma za wiele z czego się spowiadać, parę powtarzających się grzechów. Jednak tak uwierzyłem w potrzebę spowiedzi (po 7 latach), że Duch Święty pokierował moimi myślami - a właściwie klawiaturą komputerową. Było tego tak wiele, że musiałem wszystko spisać na komputerze i wydrukować. W sumie pięć stron A4 drobną czcionką. Na umówioną wcześniej Spowiedź udałem się z wydrukowanym rachunkiem sumienia. I właśnie od takiej generalnej spowiedzi powinieneś zacząć. Potem oczywiście dużo modlitwy, praca nad swoją pokorą, nad uznaniem słabości, częste uczestniczenie w Eucharystii ale nie tylko fizyczne lecz emocjonalne, musisz zacząć przeżywać Eucharystię wiedząc że za chwilę przyjmiesz żywego Jezusa do swego serca. Czytaj Pismo Święte - jeśli to możliwe to staraj się to robić codziennie. Rozmyślaj nad tym Pismem, co Bóg chce Ci przez te słowa powiedzieć. Traktuj wszystkie słowa osobiście, bo one są kierowane właśnie do Ciebie. Jeżeli zaczniesz to robić z wiarą i zaangażowaniem to z biegiem czasu wszystko zacznie się zmieniać w Twoim życiu. Ale nie od razu. Potrzeba czasu. Jedno jest pewne - Twoje życie domowe, małżeńskie nie legło jeszcze w gruzach. To jeszcze nie koniec, będzie jeszcze gorzej. Będą sprzeciwy, manifestacje, działanie złego ducha, prowokacje,wystawianie na próbę, będziesz wyśmiewany i poniżany. Po tym poznasz, że idziesz właśnie w dobrym kierunku.

Zostaw żonę i pozwól jej odetchnąć, niech spełnia swoją wolę. Jeżeli odejdzie - trudno, nic z tym nie zrobisz, nie zmusisz jej do niczego. Wiem, że brzmi to okropnie ale taka jest prawda. Im szybciej się z tym pogodzisz i zajmiesz sobą tym lepiej. Pamiętaj, gdzie nawraca się mąż/ojciec tam nawraca się cała rodzina.

Niedoskonały
Posty: 94
Rejestracja: 29 mar 2019, 22:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: Niedoskonały » 31 mar 2019, 11:02

Wszystko co piszecie jest prawdą jednak jak trudno to wdrożyć w życie. Pewnie wy wiecie a mi to przychodzi bardzo trudno. Jak mam odpuścić sobie starania o żonę skoro ją ciągle kocham i chcę się starać żeby dostrzegła, że jestem jednak dobrym człowiekiem. Wiem że siłą jej nie zatrzymam. Ale jak funkcjonować chodzić do pracy kiedy nie można zasnąć do 1-2 w nocy i człowiek budzi się rano o 5 a myśli kłębią się w głowie co zrobić. Staram się rozmawiać z Bogiem często i prosić go żeby pomógł mi to wszystko poukładać, wiem że nic nie jestem w stanie zrobić siłą ale trudno się z tym pogodzić . Jednak ciągle myślę o jak ją przekonać żeby chociaż się zastanowiła nad tym wszystkim. Żeby dała nam trochę czasu. Gdzieś czytałem módl się jakby wszystko zależało od Boga, działaj jakby Boga nie było. Tak właśnie chciałbym robić. Modlić się do Boga o mądrość i zgodnie z nią działać. Sam fakt że nie mówię jej o tych sms-ach wymaga ode mnie wielkiej pokory (wiem od ponad miesiąca) bo nie chcę żeby już się wyprowadziła bo córka musi do szkoły chodzić. Ja chodzę w domu cały rozdygotany i staram się to ukryć a ona flirtując i pewnie trochę zakochując się, bo poznaje i odświeża starą znajomość chodzi uśmiechnięta jakby wszystko było w pożądku. Staram się być teraz wzorowym mężem ale ona nie rozmawia ze mną na temat naszego małżeństwa. Rozmawiamy tylko "służbowo". TAka nerwówka tra już 3 miesiące a ja w głowę dostaję.

jacek-sychar

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: jacek-sychar » 31 mar 2019, 11:29

Niedoskonały pisze:
31 mar 2019, 11:02
Gdzieś czytałem módl się jakby wszystko zależało od Boga, działaj jakby Boga nie było.
Niedoskonaly

To brzmiało inaczej:
Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie.
św. Igancy Loyola

Mick
Posty: 55
Rejestracja: 21 sty 2019, 23:26
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: Mick » 31 mar 2019, 12:04

Twoje odczucia, obawy, strach są uzasadnione i taka jest naturalna kolej rzeczy. Jesteś w bardzo trudnym momencie swojego życia. Nie ma możliwości pominięcia obecnego stanu, trzeba go niestety przeżyć. Boli i będzie bolało. Daj sobie czas. Nie rób nic na siłę - według mnie nie da się uratować małżeństwa jeżeli najpierw nie uratujemy samych siebie. Kochasz swoją żonę, jednak kochać to nie znaczy wiecznie zabiegać o nią, udowadniać jej jaki jesteś. Nawet jeśli przekonasz ją do przemyślenia, do ponownej próby - to i tak nic to nie da. Runie wszystko i to z jeszcze większym hukiem. Tylko budowa na mocnym fundamencie wiary, budowa "na skale" da Tobie i twojemu małżeństwu szansę na odrodzenie miłości małżeńskiej.

Dzisiejsza Ewangelia wg Św Łukasza przedstawia nam piękną przypowieść o synu marnotrawnym. To jest przypowieść o mnie, ale i o Tobie. Mamy tam przykład trzech postaci: syna marnotrawnego - którym to właśnie my jesteśmy, widzimy nasz błąd, zmarnowany majątek, naszą marność; brata - który nie rozumie, zazdrości i nie zgadza się z ojcem; oraz ojca - który to jest przykładem prawdziwej miłości. On nie poleciał za swym marnotrawnym synem, nie przekonywał go, nie udowadniał mu niczego. Kochając go pozwolił mu odejść. A potem, gdy syn powrócił uniżony, wybiegł mu naprzeciw z otwartymi ramionami, ubrał, nakarmił, ugościł. Nie wytykał mu błędów ani nie rozliczał z przewinień. Na tym polega prawdziwa miłość. Tym ojcem jest sam Bóg i to właśnie od Niego powinniśmy uczyć się prawdziwego "Kocham".

Jest Ci ciężko, pojawia się ból, bezsenność, zmęczenie, dusisz w sobie wiedzę o sms-ach żony i masz ochotę to wszystko wyjawić - to jest właśnie Twój krzyż który musisz dźwigać. Jak sobie z tym poradzić? Módl się. Chciałbym zaproponować Ci nowennę pompejańską. Świetna modlitwa, której należy poświęcić sporo czasu - a skoro cierpisz na bezsenność to masz ten czas, wykorzystaj go. Ta nowenna czyni cuda. Zobaczysz jak Cię zmieni.

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: marylka » 31 mar 2019, 12:50

Hej
Niedoskonały pisze:
31 mar 2019, 7:57
Z moją żoną oprócz tematów zawodowych ciężko było o czymś innym porozmawiać. A problemy życia codziennego zamiatała pod dywan mówiąc mi że " to jest twój problem"
Niedoskonały pisze:
31 mar 2019, 7:57
Generalnie zawsze starałem się żonie pomagać. Zawsze być na jej zawołanie.
Niedoskonały pisze:
31 mar 2019, 7:57
Zajmowałem się domem robiąc obiady kiedy mojej żonie się nie chciało i wracając zmęczony z pracy musiałem sam przygotować jedzenie, czy robiąc porządki, zawsze starałem się żeby móc jej w czymś pomóc i robiąc to co ona chciała
Zwróc uwage na to pogrubione
Czy Twoja żona nie pracujezawodowo?
Czy ona nie wracała zmeczona po pracy.
I nie robila Wam posiłkow czy prania itd?
MUSIAŁEŚ? robić, bo czułes przymuszenie?????
A jak ona byla zmeczona? To musiała? Czy chciała?

A przecież to Twój dom! Wiec chyba gospodarzem jestes.
Jeszcze podkreślasz, że notarialnie zapisany na Ciebie!

Ja mam obraz domu, gdzie starasz sie być tylko jak żona Cie o coś poprosi.

A poza tym?
Gdzie byłeś?
Nie potrafiliscie rozmawiac o niczym innym niż o pracy?
No to jak z kumplem na ulicy sie spotkać i "co słychać " "ak w pracy?" " Leci"

Tylko Ty możesz sobie odpowiedzieć ile czasu i jaka atmosfere stworzyłeś, żeby żona otwarla sie i opowiadala o sobie o swoim świecie wewnetrznym
Miałeś czas?
Cierpliwosc?
Czy raczej oczekiwałeś, że zrobi to i to dla Ciebie?
Patrz - mówiła Ci wprost!
Niedoskonały pisze:
31 mar 2019, 7:57
ona strasznie nie lubiła jak mówiłem że pomogę ci sprzątnąć w domu. Bo niby dlaczego pomogę.
Oczywiscie!
To Twoj dom i Twój obowiazek dbac o dom i życie w tym domu.
I nie musisz jej POMAGAĆ prac Twoje skarpetki. To także Twój obowiazek

Moj maż też mi tak mowił - kupilem ci ziemniaki
Kupiłem ci chleb

Tak jakbym to tylko ja chciała i dla mnie było.
I to może powiesz - to tylko słowa. Że sie czepiam. Że wiadomo o co chodzi. Niekoniecznie.

Słowa sprawiaja, że nabieramy odpowiedniego stosunku i przybieramy styl odpowiedni życia.
Piszesz - pomagałem
A gdzie odpowiedzialnosć?
Ty jestes KAPITANEM tego okretu, ktorym jest dom!
Ty decydujesz, w jakim kierunku płynie Twoj okręt.
Widziałes, żeby kapitan pytał majtka czy ma taki a taki kurs obrać?

A Ty tak tu przedstawiasz siebie.
To nie chodzi tylko o pomoce domowe
Zobacz tutaj
Niedoskonały pisze:
31 mar 2019, 7:57
nasza córka nawet na religie nie chodzi bo jak to moja żona powiedziała szkoda żeby miała słabą ocenę albo jeszcze nie zdała.
I....?
Czyli to żony wina?
A gdzie jest ojciec tego dziecka?
Gdzie jesteś?

Czy powiedziałes sobie kiedys -to Mój dom i Moja rodzina.?

Jeśli chodzi o alkohol - proponuje zajrzec w głąb siebie.
Z doświadczenia wiem, że jak ktos pisze o alkoholu, to nawet jak spłyca problem - to z alkoholem ma poważny problem.

I teraz - najważniejsze
CO z tym zrobisz?

Wasza rodzina nie mogla wypalic, bo Twoja żona założyła portki a ona jest kobieta a nie babo-chłopem
I zwyczajnie potrzebuje docenienia w niej i zauważenia w niej KOBIETY.
Niedoskonały pisze:
31 mar 2019, 11:02
Staram się być teraz wzorowym mężem ale
A co to znaczy? BYĆ WZOROWYM MEŻEM według Ciebie?
Możesz rozwinać?
Bo może okazac sie, że Ty okazujesz w taki sposob wzorowosć a jej kompletnie na tym nie zależy.

Czy powiedziales jej, że jest piekna?
Czy zaprosiłes ją na kolację?
Czy zaproponowałes wspólny spacer?
A z córka?
Jaki masz kontakt?
Ja to cały czas powtarzam - kluczem do serca żony sa relacje meża z dziećmi
Wziałeś corke na lody?
Wytłumaczyłeś zadanie z matmy?
Ile ma lat?
Moje dziecko, dziecko żony....
Skoro zdecydowałes sie wychowywac i dziecko żony - to jakie masz relacje?
I to nieważne że już nie mieszkacie razem.
Nawet nie masz pojecia jakim sprzymierzencem potrafia byc dzieci w połączeniu na nowo rodzicow

I teraz znowu pytam - co z tym zrobisz?
Piszesz
Niedoskonały pisze:
31 mar 2019, 7:57
Moje życie runeło w gruzach nie raz mam myśli samobójcze bo straciłem wiarę w moje możliwości, bo w życiu to co dla mnie najważniejsze zniszczyłem
Jeżeli masz mysli samobójcze - to źle trafiłeś. Nie to forum, bo my tutaj w tej materii Ci nie pomożemy
Ale....
jest tutaj mnostwo ludzi i chłopakow i dziewczyn, którzy spaprali swoje małżeństwa i nieraz "dali ciała". Kto jest idealny i wszystko robi dobrze? Nikt.
Ty też nie. Ja też nie.
Natomiast tutaj jest społecznosć, ktora podmosi sie z kolan, pracuje nad soba, zawiera przyjaźnie, zbliża sie do Boga
...staje sie szcześliwa
Czy z małżonkiem czy bez?
Różnie to bywa.
Ale walcza o kontakty z dziećmi, o dobre relacje z małżonkiem, sa też powroty i pojednania.

Wiec co robisz?
Walczysz?
Niedoskonały pisze:
30 mar 2019, 23:14
boję się że żona odejdzie bo przypuszczam, że planuje spotkanie z Kowalskim.
Gosciu - masz konkurencję!
Zobacz na świat przyrody.
Czy widziałeś że krzykiem ktos zdobywa serce kobiety?
Albo walkoverem?
Niedoskonały pisze:
31 mar 2019, 11:02
Ja chodzę w domu cały rozdygotany i staram się to ukryć
Nie gniewaj sie ale w taki sposob jej nie odzyskasz
SPOKÓJ to podstawa.
Znajdziesz go przy Bogu, na terapii, powinienes trafic do jakies wspólnoty - myśle, że powinienes rozważyć AA
Nowy ciuch, dobry perfum - to niby powierzchowne - ale żona na pewno zauważy atrakcyjnego meża.
Śniadanie do łóżka?
I najważniejsze - UŚMIECH
z córką, z żona, nawet rozmowa przez telefon z kolega niech bedzie pogodna.
Nikt nie chce żyć z histerykami - Ty też nie
Więc - i Ty nie bądź nim.

I...brak oczekiwań

1 krok - odzyskac spokój i żonę
I na tym na razie sie skup
Pozdrawiam i powodzenia życze

Dla odwagi napisze że każdy kowalski ma swoje wady. A jak sie zabiera za cudze żony - to tymbardziej - brak mu szacunku do siebie.
Żona to odkryje wcześniej czy później.
Warto, żeby miala porownanie - flirciarza i poszukiwacza przygod czy fajnego przystojnego i godnego zaufania - i na dodatek WŁASNEGO męża
;)

Mick
Posty: 55
Rejestracja: 21 sty 2019, 23:26
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: Mick » 31 mar 2019, 14:47

marylka pisze:
31 mar 2019, 12:50
A przecież to Twój dom! Wiec chyba gospodarzem jestes.
Może notarialnie budynek jest jego, jednak dom tworzy rodzina!
Bardzo źle odebrałem Twoją wypowiedź. Z góry oceniasz autora i wytykasz mu błędy tak, jakbyś była pewna niewinności jego żony.

marylka pisze:
31 mar 2019, 12:50
Ja mam obraz domu, gdzie starasz sie być tylko jak żona Cie o coś poprosi.

A poza tym?
Gdzie byłeś?
Nie potrafiliscie rozmawiac o niczym innym niż o pracy?
Autor wspomniał, że starał się pomagać żonie w wykonywaniu codziennych obowiązków - jednak często czuł się niepotrzebny. Ja widzę brak wspólnoty - i to raczej z winy żony. Nikt nie powiedział, że "pranie skarpetek" jest jej obowiązkiem. Jednak skoro żona zabiera się za robienie prania, czy mąż nie może jej w tym pomóc? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia! Stwierdzenie "I nie musisz jej POMAGAĆ prac Twoje skarpetki. To także Twój obowiazek" jest śmieszne. Oczywiście, że nie musi jej pomagać!!! Najlepiej jakby sobie wszystko oddzielnie prali. Autor jasno napisał, że gdy wychodził z inicjatywą pomocy żonie w sprzątaniu (proszę sobie wyobrazić sytuację...żona zmęczona, nic jej się nie chce ale mimo wszystko zabiera się za sprzątanie - mąż widząc to podchodzi, łapie za odkurzacz i mówi "pomogę ci sprzątnąć dom" -gdzie tu widzisz jego winę??? Według Ciebie powinien powiedzieć "żono, zostaw to, idź sobie odpocznij lub popisz z kolegą a ja od dzisiaj będę wszystko robił bo to mój dom i mój obowiązek"?
marylka pisze:
31 mar 2019, 12:50
Piszesz - pomagałem
A gdzie odpowiedzialnosć?
Ty jestes KAPITANEM tego okretu, ktorym jest dom!
Ty decydujesz, w jakim kierunku płynie Twoj okręt.
Widziałes, żeby kapitan pytał majtka czy ma taki a taki kurs obrać?
Facet nie pomaga - źle, facet pomaga - jeszcze gorzej! Twierdzisz, że autor jest KAPITANEM tego okrętu...On decyduje...a tym majtkiem to kto niby jest? Żona? Bo nie rozumiem. Autor właśnie starał się pokierować tym okrętem, nie zostawiał żony z codziennymi obowiązkami samej lecz starał się jej pomagać - to jest właśnie odpowiednia postawa budowania wspólnego domu - razem, wspólnymi siłami, pomagać sobie nawzajem - a nie zwalanie "odpowiedzialności" z majtka na kapitana!
Autor namawiał żonę na wspólną terapię, okazywał jej czułość i również chciał tą czułość otrzymać - lecz to żona odpychając go mówiła, że jest zimna i nie potrzebuje tego. A facet dalej cierpliwie okazuje jej tą czułość, pomoc, przecież w dalszym ciągu (gdy jej się zwyczajnie nie chce - i tu widze brak odpowiedzialności za dom i dzieci!) prowadzi ten dom, przygotowuje posiłki.
marylka pisze:
31 mar 2019, 12:50
Nie potrafiliscie rozmawiac o niczym innym niż o pracy?
Co chłop ma poradzić, gdy jak tylko porusza inny temat niż zawodowy to żona ucina rozmowę słowami "to jest twój problem"?
marylka pisze:
31 mar 2019, 12:50
Wasza rodzina nie mogla wypalic, bo Twoja żona założyła portki a ona jest kobieta a nie babo-chłopem
To stwierdzenie mnie powaliło. Rozumiem, że wszystkie dominujące kobiety z góry spisują swoje rodziny na niepowodzenie.
Poza tym jakie ona "portki" założyła? Olewa męża, nie okazuje czułości w żaden sposób, odpycha go, powoduje, że facet czuje się niepotrzebny, z drugiej strony - jak jej się nie chce to po prostu nie robi - to są te portki? Ta wspomniana odpowiedzialność? Nawiązanie nowej znajomości w tajemnicy przed mężem to są te "portki"? W mojej ocenie autor dużo zniszczył, jednak stara się to naprawić. Nie wie jak - dlatego tu jest. Natomiast jego żona postawiona jest tu w o wiele gorszym świetle - to jej się nie chce, to ona się nie stara, to ona nie ma za grosz odpowiedzialności, to ona w tym momencie przyczynia się do pogłębienia kryzysu, to ona nie dba o religijne wychowanie dziecka.

Od samego początku w mojej ocenie autor bardzo dużo złego wyrządził i powinien czuć się w pełni odpowiedzialny za kryzys - a już na pewno nie ma prawa przerzucać odpowiedzialności na żonę. Jednak Twoją wypowiedzią strasznie go atakujesz a bronisz żony - tak, jakbyś broniła samej siebie. Nie znamy wersji żony, nie mamy pewności jaka do końca jest prawda i co wydarzyło się w ich domu w ciągu ostatnich 5 lat. Jednak facet zwrócił się o pomoc, z ewidentnym poczuciem winy, z chęcią naprawy, podjęcia terapii, zaprzestania picia.

Pustelnik

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: Pustelnik » 31 mar 2019, 15:56

marylka pisze:
31 mar 2019, 12:50
Hej
(...)
A / A co to znaczy? BYĆ WZOROWYM MEŻEM według Ciebie?
(...)
B/ Jeżeli masz mysli samobójcze - to źle trafiłeś. Nie to forum, bo my tutaj w tej materii Ci nie pomożemy
(...)
C / Gosciu - masz konkurencję!
Zobacz na świat przyrody.
(...)
D / Nowy ciuch, dobry perfum - to niby powierzchowne - ale żona na pewno zauważy atrakcyjnego meża.
(...)
E / I najważniejsze - UŚMIECH
A / Marylka, a może powiedz o swojej wizji wzorowej źony, chcesz być wzorowa ? Jak ?

B / / to dobrze trafiłeś, pisz do mnie priv'a ile tylko chcesz, "damy radę" :-)

C / :o :shock:

D/ Marylka, chyba nie byłabyś zainteresowana spotkaniem Mojżesza na pystyni czy P.Jezusa po 40 dniowym poście ? Mylę się ?

E / a jak nauczyć się dobrze "przyklejać banana" to dodatkowo Twoje szanse na rynku pracy mocno wzrosną :-). Na serio - "nie musisz" się sztucznie uśmiechać ...

Z szacunkiem do ... całkiem innego (?) odbioru świata ... I z lekkim (?) poczuciem humoru ;)

Wiedźmin

Re: Nie byłem doskonały

Post autor: Wiedźmin » 31 mar 2019, 16:25

marylka pisze:
31 mar 2019, 12:50

[...] Walczysz? [...]

Gosciu - masz konkurencję!
Zobacz na świat przyrody.
[...]
Oh jakież łatwo rzucić "poradą".

Uważasz Marylko, że ma walczyć o względy żony, przebijając się przez stada panów kowalskich?

Odbieram to tak, że przykładasz zupełnie inną miarę do siebie, a zupełnie inną do mężczyzn.


O ile dobrze pamiętam, to Ty sama - jako Marylka, kiedy mąż zaczął się rozglądać... (a jak widać, żona autora wątku też rozgląda się mniej lub bardziej) to wbrew temu co piszesz, nie starałaś się walczyć z kowalskimi... - jak lwica, bo jak piszesz - przecież świat przyrody... i trzeba walczyć z konkurencją... tylko wręcz przeciwnie - odrzuciło Cię - oraz "nie wyobrażałam sobie żadnego powrotu w jakiejkolwiek formie".

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 26 gości