Zgadza się tylko że skrajna wersja czyli zespół Oteela w 80 procentach dotyka tylko ludzi z problemem alkoholowym. Co nie tłumaczy że chorobliwa zazdrość w każdej postaci jest niebezpieczna i wyniszcza związek.Angela pisze: ↑19 mar 2019, 22:29Problem w tym, że specjaliści ,,świedcy'' radzą w takich wypadkach wyprowadzkę i całkowite zerwanie kontaktów.czas pisze: ↑19 mar 2019, 19:47 Janis tak mi w głowie zajasnialo. A zastanawiałas się nad problemem chorobliwa zazdrośc? Czemu pytam - bo takie zachowania jakie opisujesz są podstawą tego problemu.
Warto byś tak sama dla siebie porozmawiala że specjalista od tego problemu. Tak po krotce chorobliwa zazdrość ma znamiona bardzo zbliżone do przemocy psychicznej. Mogę się mylić lecz jak faktycznie istnieje ten problem i nie zaradzicie temu to małżeństwo z czasem całkowicie się rozwali.Czytajac ciebie widzę że jesteś już na granicy, zatem gdy to co jest nie ulegnie zmianie. Wybierzesz wówczas świat w jakim czujesz się wola i swobodna. I jest to zazwyczaj naturalny wybór osób mających styczność z tym problemem. Problem trzeba fachowo rozwiązać i oczywiście mimo pozorów że problem jednego to jest to jednak praca dwojga nad wyjściem z problemu. Czyli wracając do tematu, To dobry czas bo póki co chcesz to zmienić i mówisz wprost co ci przeszkadza. Pomyśl nad tym co napisałem warto sprawdzić. Pozdrawiam
Chorobliwa zazdrość w skrajnej odmianie nosi nazwę zespołu Otella. Ludzie tak zaburzeni nigdy nie widzą potrzeby terapii. Mi udało się męża zaciągnąć na spotkanie z psychologiem rodzinnym bo mąż miał nadzieję, że to u mnie zostanie wykryty seksoholizm. Po usłyszeniu diagnozy, przerwał terapię i zrobił mi ,,ostrą jazdę''. Dopiero jego pobyt w szpitalu psychiatrycznym przerwał spiralę przemocy psychicznej. Na odbudowę więzi małżeńskiej nie ma jednak nadziei.
Jeżeli nie terapia wspólna, to przynajmniej własna aby wzmocnić się przed kolejnymi wybuchami zazdrości.
Zmęczona sytuacją
Moderator: Moderatorzy
Re: Zmęczona sytuacją
Re: Zmęczona sytuacją
@czas tak jestem zmęczona i na skraju. Mam wrażenie, że nasze zdania i myśli się zupełnie rozbiegają. Nie potrafię się z nim dogadać a on też nie wykazuje chęci do zmiany czegokolwiek. Staje się coraz bardziej chamski w słowach. Rani mnie ale jak sam powiedział ma to gdzieś. Jak ja się zmienię to on się zmieni. To jest jego argument.
Dogryza mi, że siedzę za biurkiem w pracy, że szkoły pokończyłam a nie potrafię zrozumieć tego czego on ode mnie oczekuje. A ja wiem czego ode mnie oczekuje ale jest to dla mnie absurdalne. Wyolbrzymia niektóre fakty, żeby tylko pokazać mi jakim jestem złym człowiekiem. A nie jestem. Mówi rzeczy po których ja się muszę chwilę zastanowić czy to ze mną jest coś nie tak czy z nim.
Namawiam go usilnie do skorzystania z poradni, żebyśmy mogli się przynajmniej przy pomocy specjalisty zrozumieć. Niestety upiera się, że nigdzie nie pójdzie, że jak mam problem ze sobą to mam iść.
Ja jestem psychicznie wykończona tym człowiekiem. Wiem powinnam napisać "mężem" ale nie umiem. Oddaliłam się zupełnie od niego, nie wyobrażam sobie dzielenia się z nim radością i smutkiem bo niestety nieraz zdarzało się, że to co mnie trapiło zostało przy następnej kłótni wykorzystane przeciwko mnie. I zapala się "czerwona lampka" zanim cokolwiek powiem.
Tyle szczegółów, które mają wpływ i obrazują nasz związek chciałabym opisać niestety nie mogę, bo mogą być rozpoznane. Ale nie są to miłe rzeczy. Ja już nie pamiętam kiedy coś miłego mnie spotkało. Czuje się totalnie emocjonalnie wypalona. Całą miłość, którą mam w sobie przelewam na dziecko.
Dogryza mi, że siedzę za biurkiem w pracy, że szkoły pokończyłam a nie potrafię zrozumieć tego czego on ode mnie oczekuje. A ja wiem czego ode mnie oczekuje ale jest to dla mnie absurdalne. Wyolbrzymia niektóre fakty, żeby tylko pokazać mi jakim jestem złym człowiekiem. A nie jestem. Mówi rzeczy po których ja się muszę chwilę zastanowić czy to ze mną jest coś nie tak czy z nim.
Namawiam go usilnie do skorzystania z poradni, żebyśmy mogli się przynajmniej przy pomocy specjalisty zrozumieć. Niestety upiera się, że nigdzie nie pójdzie, że jak mam problem ze sobą to mam iść.
Ja jestem psychicznie wykończona tym człowiekiem. Wiem powinnam napisać "mężem" ale nie umiem. Oddaliłam się zupełnie od niego, nie wyobrażam sobie dzielenia się z nim radością i smutkiem bo niestety nieraz zdarzało się, że to co mnie trapiło zostało przy następnej kłótni wykorzystane przeciwko mnie. I zapala się "czerwona lampka" zanim cokolwiek powiem.
Tyle szczegółów, które mają wpływ i obrazują nasz związek chciałabym opisać niestety nie mogę, bo mogą być rozpoznane. Ale nie są to miłe rzeczy. Ja już nie pamiętam kiedy coś miłego mnie spotkało. Czuje się totalnie emocjonalnie wypalona. Całą miłość, którą mam w sobie przelewam na dziecko.
Re: Zmęczona sytuacją
Oczywiście w ramach rozsądku, nie jestem nadopiekuńcza ani nic z tych rzeczy daje mu szanse na rozwój. Może źle się wyraziłam. Skupiam się na dziecku bardziej, staram się spędzać z nim czas i normalnie się przy nim zachowywać.jacek-sychar pisze: ↑05 kwie 2019, 12:00A to jest tak całkiem zdrowe dla dziecka?
Czasami nadmiar matczynej miłości może być dla niego ciężarem. Może nie pozwolić dorosnąć.
Nie, nie jestem typem matki-wariatki
Re: Zmęczona sytuacją
Witaj Janis
Mam na początek pytanie - czy Twoj mąż zmienił się po ślubie, a przez wcześniejsze 5 i pół roku był inny?
I drugie pytanie - czy Ty chcesz ratować, zmienić i naprawić wasz związek? Jesteś na gotowa?
Jeżeli tak, to może poczytaj dalej...?
Jakoś bliżej mi w tym wątku do stanowiska panów. A w szczególności Mare.
Młody mąż pozbawiony seksu... To jak żona pozbawiona możliwości rozmowy.
Myślę, że wywołuje rosnącą frustrację i w efekcie to bomba zegarowa o ogromnej sile rażenia.
Piszesz Janis, że masz taką blokadę, że nie potrafisz się zbliżyć. I ja to doskonałe rozumiem. Ba, nawet czuję.
Ale to co, zostawisz to tak?
Mam taki pomysł, ktory potrafi wiele odblokować.
Usiądź i napisz do męża list.
Wywal w nim wszystkie swoje żale, frustracje, emocje...skup się na tym i zrób to dobrze i dokładnie. Postaraj się wszystko zebrać i napisać.
Choć byś miała robić kilka podejśc i miało to trwać kilka dni.
Przeczytaj ten list kilka razy. Uzupelnij o braki. Popraw stylistykę i interpunkcje. Sprawdź merytorycznie i gramatycznie. Niech będzie bez zarzutu.
A potem schowaj go jako "gotowiec". Na moment, kiedy uznasz, że pora tym męża uraczyć. Ale nie na natychmiast.
Na "jutro"... Na "zaś". Niech leży i czeka.
Myślę, bo takie mam doświadczenia własne, ze sporo złych emocji z Ciebie zejdzie. I poczujesz się znacznie lepiej...lzej...
Jeżeli poczujesz się lżej, to pomysl o zaaranzowaniu seksu z mężem.
Przypomnij sobie jak było kiedyś. Bo przecież było wow...prawda?
Nie rób szczegółowego scenariusza, ale daj znać mężowi, że chcesz, że Ci zależy... Oj no, znajdziesz sposób...
Podobno, tak wyczytałam, dobry seks dla męża daje poczucie bliskości i jedności porównywalne z efektem dobrej rozmowy u żony.
Jeżeli tak jest, to zaczniesz w ten sposób rozmowę z mężem w jego języku. To nieważne, że sama połowy nie rozumiesz ważne, że on poczuje, że macie wspólny język.
Pewien mądry poradnik radzi, żeby potem spróbować rozmowy z mężem.
A ja bym powiedziała, że może lepiej kilka razy "porozmawiać z nim w jego języku" nim zainicjujesz rozmowy w swoim.
Bo chyba sporo się spietrzylo między wami złego. I trudno to będzie jednym razem przekroczyć.
Nie padło tu też jeszcze, sakramentalne na tym forum - ZAJMIJ SIĘ SOBĄ.
Tylko...nie na zasadzie - mam na męża wywalone i zajmuje się sobą.
Zajmij się sobą konstruktywnie. Poszukaj pokierowania (nawet w internecie są rady dla żon-kobiet (a gdzie dla mezow?-skandal ) ) jak zobaczyć prawdziwie siebie w tym małżeństwie. Jaki masz udział w tym sprzężeniu zwrotnym waszych relacji.
I co Ty możesz zmienic sama w sobie, w reagowaniu, myśleniu, widzeniu...zeby zmienić to w sobie na lepsze.
Może warto od małych kroczkow? Pohamowania emocji..?
Janis
Żebys nie myślała, że to ja sobie tak łatwo pisze...
Taka zmiana siebie... O matko, we mnie się wszystko burzy. Ile ja mam tam głęboko w sobie niezgody i buntu, jak to ja mam się zmienić? Czemu? Przecież to mnie się dzieje krzywda! To ja mam dosc!
A czemu nie on?!!!
A no temu, że on nie widzi, nie czuje na teraz potrzeby.
A ktoś musi być mądrzejszy
No bo inaczej nic na lepsze nie ma szans się zmienić.
Pierwszego dnia będziesz się wkurzać...drugiego pomyślisz już chłodniej... Trzeciego uznasz, że może coś małego jednak warto zrobić...? I ruszysz sama z miejsca.
To trudne. Ale nie zniechęcaj się.
Mam na początek pytanie - czy Twoj mąż zmienił się po ślubie, a przez wcześniejsze 5 i pół roku był inny?
I drugie pytanie - czy Ty chcesz ratować, zmienić i naprawić wasz związek? Jesteś na gotowa?
Jeżeli tak, to może poczytaj dalej...?
Jakoś bliżej mi w tym wątku do stanowiska panów. A w szczególności Mare.
Młody mąż pozbawiony seksu... To jak żona pozbawiona możliwości rozmowy.
Myślę, że wywołuje rosnącą frustrację i w efekcie to bomba zegarowa o ogromnej sile rażenia.
Piszesz Janis, że masz taką blokadę, że nie potrafisz się zbliżyć. I ja to doskonałe rozumiem. Ba, nawet czuję.
Ale to co, zostawisz to tak?
Mam taki pomysł, ktory potrafi wiele odblokować.
Usiądź i napisz do męża list.
Wywal w nim wszystkie swoje żale, frustracje, emocje...skup się na tym i zrób to dobrze i dokładnie. Postaraj się wszystko zebrać i napisać.
Choć byś miała robić kilka podejśc i miało to trwać kilka dni.
Przeczytaj ten list kilka razy. Uzupelnij o braki. Popraw stylistykę i interpunkcje. Sprawdź merytorycznie i gramatycznie. Niech będzie bez zarzutu.
A potem schowaj go jako "gotowiec". Na moment, kiedy uznasz, że pora tym męża uraczyć. Ale nie na natychmiast.
Na "jutro"... Na "zaś". Niech leży i czeka.
Myślę, bo takie mam doświadczenia własne, ze sporo złych emocji z Ciebie zejdzie. I poczujesz się znacznie lepiej...lzej...
Jeżeli poczujesz się lżej, to pomysl o zaaranzowaniu seksu z mężem.
Przypomnij sobie jak było kiedyś. Bo przecież było wow...prawda?
Nie rób szczegółowego scenariusza, ale daj znać mężowi, że chcesz, że Ci zależy... Oj no, znajdziesz sposób...
Podobno, tak wyczytałam, dobry seks dla męża daje poczucie bliskości i jedności porównywalne z efektem dobrej rozmowy u żony.
Jeżeli tak jest, to zaczniesz w ten sposób rozmowę z mężem w jego języku. To nieważne, że sama połowy nie rozumiesz ważne, że on poczuje, że macie wspólny język.
Pewien mądry poradnik radzi, żeby potem spróbować rozmowy z mężem.
A ja bym powiedziała, że może lepiej kilka razy "porozmawiać z nim w jego języku" nim zainicjujesz rozmowy w swoim.
Bo chyba sporo się spietrzylo między wami złego. I trudno to będzie jednym razem przekroczyć.
Nie padło tu też jeszcze, sakramentalne na tym forum - ZAJMIJ SIĘ SOBĄ.
Tylko...nie na zasadzie - mam na męża wywalone i zajmuje się sobą.
Zajmij się sobą konstruktywnie. Poszukaj pokierowania (nawet w internecie są rady dla żon-kobiet (a gdzie dla mezow?-skandal ) ) jak zobaczyć prawdziwie siebie w tym małżeństwie. Jaki masz udział w tym sprzężeniu zwrotnym waszych relacji.
I co Ty możesz zmienic sama w sobie, w reagowaniu, myśleniu, widzeniu...zeby zmienić to w sobie na lepsze.
Może warto od małych kroczkow? Pohamowania emocji..?
Janis
Żebys nie myślała, że to ja sobie tak łatwo pisze...
Taka zmiana siebie... O matko, we mnie się wszystko burzy. Ile ja mam tam głęboko w sobie niezgody i buntu, jak to ja mam się zmienić? Czemu? Przecież to mnie się dzieje krzywda! To ja mam dosc!
A czemu nie on?!!!
A no temu, że on nie widzi, nie czuje na teraz potrzeby.
A ktoś musi być mądrzejszy
No bo inaczej nic na lepsze nie ma szans się zmienić.
Pierwszego dnia będziesz się wkurzać...drugiego pomyślisz już chłodniej... Trzeciego uznasz, że może coś małego jednak warto zrobić...? I ruszysz sama z miejsca.
To trudne. Ale nie zniechęcaj się.
Re: Zmęczona sytuacją
Janis , moge sie podpisac pod caloscia postu ..lustro pisze: ↑05 kwie 2019, 14:23
Mam taki pomysł, ktory potrafi wiele odblokować.
Usiądź i napisz do męża list.
Wywal w nim wszystkie swoje żale, frustracje, emocje...skup się na tym i zrób to dobrze i dokładnie. Postaraj się wszystko zebrać i napisać.
Myślę, bo takie mam doświadczenia własne, ze sporo złych emocji z Ciebie zejdzie. I poczujesz się znacznie lepiej...lzej...
Jeżeli poczujesz się lżej, to pomysl o zaaranzowaniu seksu z mężem.
Przypomnij sobie jak było kiedyś. Bo przecież było wow...prawda?
Nie rób szczegółowego scenariusza, ale daj znać mężowi, że chcesz, że Ci zależy... Oj no, znajdziesz sposób...
Pewien mądry poradnik radzi, żeby potem spróbować rozmowy z mężem.
A ja bym powiedziała, że może lepiej kilka razy "porozmawiać z nim w jego języku" nim zainicjujesz rozmowy w swoim.
Bo chyba sporo się spietrzylo między wami złego. I trudno to będzie jednym razem przekroczyć.
Nie padło tu też jeszcze, sakramentalne na tym forum - ZAJMIJ SIĘ SOBĄ.
A ktoś musi być mądrzejszy
No bo inaczej nic na lepsze nie ma szans się zmienić.
Po cos jest dana ta kobieca intuicja ,zeby z niej korzystac ..
Lustro , dzieki ,ze tu jestes .. i osobiscie jestem Ci wdzieczna za pomysl z " pakowaniem prezentu " i oddaniem tych moich brudow Panu Bogu , zeby je obmyl i zmienil ..
A wylanie na papier ma moc , juz tak nie straszy i oswaja ..
Janis Bozej Odwagii
Re: Zmęczona sytuacją
Lustro mimo żem facet to ręce mi opadły z wrażenia i to niepozytywnego! Nalug na forum mawiał fajna i bardzo istotna rzecz :wieczorny seks zaczyna się od porannej kawy z żoną. Zatem - żona to nie maszynka do zachcianek, na zachcianki trzeba zapracować. Zatem rola faceta jest taka by żona czuła cię kochana, rozumiana, uwielbiana jednym i najważniejszym zdaniem czuła się bezpiecznie. Sorry( za prywatne) ale zapomniałaś już których z tych składników ci zabrakło że? Tak samo autorce postu powoli braknie składników zatem to najlepsza droga Do........ I właśnie: a w domu facet niemiły zaborczy, krytykujący, niedoceniajacy i zazdrosny. Bo? no soory bo nie otrzymuje tego co powinien otrzymywać? bo ma frustrację? . Kurcze to jak on wytrzymywal przez 9 miesięcy jak miał być tatusiem? . Nie ma nic gorszego jak osobie która może być w uzależnieniu wypisywanie tekstów typu. Zastanów się, popracuj zrób coś z tym bo pewnie jakaś w tym twoja wina. Efekt będzie taki ze Janis w obronie siebie, spokoju i godności własnej da drapak. I sorry ale tak kończą faceci jacy maja wrodzony despotyzm i poza uwielbiany własnym maja gdzieś innych. Janis jeszcze chce rozmawiać, szuka pomocy i za to ja szanuje. Jak długo da radę? I jeszcze jedno to nie istotne jaki był przed ślubem czy krótko po. Te problemy wychodzą nagle, spontanicznie są wynikiem braku należytego rozwiązywania problemówi zazwyczaj nieradzenia sobie z nimi. Są wynikiem blokada i np z lat dzieciństwa, młodości. I zazwyczaj są dobrze maskowanie, skrywane pojawia się godzina W i nasilają się a potem już trudno nad nimi zapanować, bez pomocy speców to jest niemożliwe. Ja tak to widzę.
Re: Zmęczona sytuacją
Można odnieść wrażenie że co niektórzy niezbyt uważnie czytają to co pisze Janis.
A sprawa jest poważna.
„Napisz list i do łóżka” Genialne.
Czy to cokolwiek rozwiąże? Wg. mnie wątpliwe i to bardzo.
Wcześniej jakiś tam seks był. W końcu dziecka w kapuście nie znaleźli
Więc nie tu jest „pies pogrzebany”.
Problem jest i łóżko tego nie rozwiąże.
Lustro
Teoria że kobiety chcą tak rozmowy jak mężczyźni seksu mocno naciągana. Lepiej pisać z własnego doświadczenia.
A sprawa jest poważna.
„Napisz list i do łóżka” Genialne.
Czy to cokolwiek rozwiąże? Wg. mnie wątpliwe i to bardzo.
Wcześniej jakiś tam seks był. W końcu dziecka w kapuście nie znaleźli
Więc nie tu jest „pies pogrzebany”.
Problem jest i łóżko tego nie rozwiąże.
Lustro
Teoria że kobiety chcą tak rozmowy jak mężczyźni seksu mocno naciągana. Lepiej pisać z własnego doświadczenia.
Re: Zmęczona sytuacją
Janis posłuchaj tego :bo teraz mogę pisać gdyż jest to już za mna. Ja facet zawsze z klasą szanujący kobietę, dbajacy, wypuszczając przodem z otwarciem drzwi, otwierający drzwi do samochodu kobiecie. Dbajacy o szczegóły co kobieta lubi co ja interesuje i mający świadomość że jest moim numerem jeden. Wspierający, budujący jej ja i podkreślający jak jest mądra i zaradna. Zatracilem w sobie cześć tego.Dlaczego ?nie umiem powiedzieć mimo że szukałem co było przyczyną że utracilem klase. To jaki z czasem się stawalem powoli doprowadziło żonę do... Aż przyszła godzina W. Nie obudziła mnie nawet separacja - ba stałem się gorszy do tego doszła zazdrość. Wiem jedno ze winienem w kościele zapalac wiele świeczek w intencji że żona zwyczajnie nie wytrzymała i odeszła, zamiast iść np w zdradę. Zostałem sam i dzięki temu że zostałem ocenilem całość, przeanalizowałem wszystko to co spieprzylem. Powrocil tamten facet jaki był kiedyś a z nim szacunek ten jakim dysponowalem. Ale wiem jedno jak trudno jest kobiecie zapomnieć ten kontrast. No coz-nawet jak jedno wielkie nic będzie z naszego razem ,to przynajmniej jestem tym w jakiego kiedyś zainwestowano. Potrzeba mi było wiadra zimnej wody, wielkiego wiadra lanego na łeb. By zrozumieć jaka to jest prawda w słowach piosenki facet to świnia. I nie będę nigdy już karmelizowal naszego kryzysu że żona to czy tamto. Zakłamaniu na zawsze mówię dość! Uważam że należą się w tym miejscu takie słowa. Pozdrawiam
Re: Zmęczona sytuacją
Czasie nie lekceważyłbym kobiecej intuicji o której wspomniała S zona.
Tym bardziej że bliskie mi są pewne zachowania męża o którym Janis wspomina.
Tym bardziej że bliskie mi są pewne zachowania męża o którym Janis wspomina.
Re: Zmęczona sytuacją
Odczytałem to tak, jakbyś zganił użytkowniczkę Lustro. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem. Jeśli tak, to skąd pewność, że nie strzelasz do posłańca? Może nie chcesz takiej wiadomości, jaką przynosi, ale może jest ona prawdziwa? W szczególności próba załatwiania seksem - może tak to funkcjonuje czasami. Odnosząc do Twojego przykładu może jakiś mężczyzna zrobi kawę dla seksu, a jakaś kobieta seks dla kawy.
Re: Zmęczona sytuacją
Czas
Odwolujesz się do dawnej lustro.
A i to nie do końca, bo moje jakieś tam doświadczenia życiowe mówią, że odstawiony od łóżka facet w końcu pójdzie w tzw długą.
I zawsze twierdziłam, że to jeden z największych głupich kroków żony - zabrać mężowi seks.
Dawna lustro została w dawnych czasach.
Owszem - pamiętam. Ta pamięć pomaga mi i czasem innym. Ale to pamięć, a nie dzień dzisiejszy.
Czas.
Wiesz co obudziło mojego męża?
Mam to polecić Janis jako dobre rozwiązanie?
To u mnie okazało się skuteczne, ale to ryzykowne, niezgodne z dekalogiem, zasadami i charyzmatem tego forum.
Owszem, w normalnych układach wieczorny seks zaczyna się od porannej kawy.
No i?
W jaki sposób chcesz wpłynąć na męża Janis, żeby zaczął stosować tą zasadę?
Na kogo mamy wpływ?
Czy nie przypadkiem tylko na siebie?
Więc ja proponuję Janis kroki, które mogą mieć wpływ na jej relacje z mężem, ale przede wszystkim maja zmienić ją.
Oczywiście, nikt gwarancji na nic nie daje.
Janis zrobi to, co uzna za słuszne.
Może myśleć tylko o sobie i może się okazać, że na tym się skończy. Ma pełne prawo pozostać w swojej pozycji osoby skrzywdzonej i działać tak, jak do tej pory.
Głupotą jest robić ciągle to samo i oczekiwać różnych rezultatów.
Proponuję zmianę. Zmianę siebie.
A czy warto mężowi Janis starać się o poranną kawę, skoro wie, że nie będzie wieczornego seksu?
Odwolujesz się do dawnej lustro.
A i to nie do końca, bo moje jakieś tam doświadczenia życiowe mówią, że odstawiony od łóżka facet w końcu pójdzie w tzw długą.
I zawsze twierdziłam, że to jeden z największych głupich kroków żony - zabrać mężowi seks.
Dawna lustro została w dawnych czasach.
Owszem - pamiętam. Ta pamięć pomaga mi i czasem innym. Ale to pamięć, a nie dzień dzisiejszy.
Czas.
Wiesz co obudziło mojego męża?
Mam to polecić Janis jako dobre rozwiązanie?
To u mnie okazało się skuteczne, ale to ryzykowne, niezgodne z dekalogiem, zasadami i charyzmatem tego forum.
Owszem, w normalnych układach wieczorny seks zaczyna się od porannej kawy.
No i?
W jaki sposób chcesz wpłynąć na męża Janis, żeby zaczął stosować tą zasadę?
Na kogo mamy wpływ?
Czy nie przypadkiem tylko na siebie?
Więc ja proponuję Janis kroki, które mogą mieć wpływ na jej relacje z mężem, ale przede wszystkim maja zmienić ją.
Oczywiście, nikt gwarancji na nic nie daje.
Janis zrobi to, co uzna za słuszne.
Może myśleć tylko o sobie i może się okazać, że na tym się skończy. Ma pełne prawo pozostać w swojej pozycji osoby skrzywdzonej i działać tak, jak do tej pory.
Głupotą jest robić ciągle to samo i oczekiwać różnych rezultatów.
Proponuję zmianę. Zmianę siebie.
A czy warto mężowi Janis starać się o poranną kawę, skoro wie, że nie będzie wieczornego seksu?