Wróć do nas.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Marzena6745
Posty: 26
Rejestracja: 12 gru 2018, 21:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wróć do nas.

Post autor: Marzena6745 »

jacek-sychar,
super że udostępniłeś link do fragmentów książki (aż III rozdziały 😃). Myślę, że każdy po przeczytaniu tylko tej części książki będzie w temacie 😊
jacek-sychar

Re: Wróć do nas.

Post autor: jacek-sychar »

To jest oficjalna reklama książki, która powinna zachęcać do przeczytania jej całej. :P
Marzena6745
Posty: 26
Rejestracja: 12 gru 2018, 21:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wróć do nas.

Post autor: Marzena6745 »

jacek-sychar pisze: 26 lut 2019, 18:54 To jest oficjalna reklama książki, która powinna zachęcać do przeczytania jej całej. :P
Po to są reklamy 😉
Porzucona
Posty: 11
Rejestracja: 18 lut 2019, 21:52
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wróć do nas.

Post autor: Porzucona »

Marzena6745 pisze: 26 lut 2019, 17:03 Witajcie Umiłowani w Panu,

Właśnie zaczęłam czytać książkę pt. „Miłość potrzebuje stanowczości”, i nawet chciałam napisać osobny post w tym temacie, a tu proszę...temat jak dla mnie został przywołany 😊
Mam pytanie w związku z powyższą książką, a mianowicie czy ktoś z forumowiczów zastosował chociaż w części wskazówki tudzież rady Dobsona?
Dlaczego pytam? Otóż na logikę wydają się one bardzo zasadne i słuszne. Nawet zauważyłam, że „lista Zerty” niejako odzwierciedla w skrócie porady z przedmiotowej książki.
Mnie bardzo poruszyła, a zarazem zaintrygowała porada, by osobie odchodzącej dać wolności, tj. otworzyć Jej „klatkę”, mówiąc/pisząc, że nie będziesz zatrzymywać jej na siłę. Ważna w tym wszystkim jest godna postawa, pewna siebie (choć niekoniecznie taką postawę/stan ducha aktualnie mamy). Kto czytał książkę ten zrozumie o czym piszę 😉

Niech Duch Święty nas oświeca i prowadzi.
Ale jak można dać wolność, otworzyć klatkę?
A rodzina? Przysięga małżeńska? Nie zatrzymujemy przecież małżonka na siłę, bo do ołtarza na siłę nikt go też nie ciągnął.
jacek-sychar

Re: Wróć do nas.

Post autor: jacek-sychar »

Porzucona

Czytałaś polecaną książkę? A inne?
Jak przeczytasz, to powinnaś moim zdaniem zrozumieć.

Człowiek na przekorną naturę. Jak go chcą zatrzymać, to próbuje się wyrwać.
jak mu pozwalają odejść, to się zastanawia, czy nie jest nic wart, żeby zostać, więc ponownie stara się wrócić. A o to chyba nam chodzi.
Porzucona
Posty: 11
Rejestracja: 18 lut 2019, 21:52
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wróć do nas.

Post autor: Porzucona »

A co, gdy osoba odchodząca traktuje nas jak powietrze? Zachowuje się, jakbyśmy nigdy nic dla niej nie znaczyli? Odchodzi, zamyka za sobą drzwi, jak pozwalamy odejść to oddycha z ulgą i nawet nie myśli o tym, żeby wrócić, bo deklaruje że nigdy tego nie zrobi?

Co w takim przypadku da nasza stanowczość? Bo ja mam wrażenie, że takim zachowaniem dajemy tylko zgodę na jego odejście.
Boję się, że mój mąż tak to odbierze :cry:
jacek-sychar

Re: Wróć do nas.

Post autor: jacek-sychar »

A sądzisz, że przeszkadzając w odejściu coś więcej zyskasz?
Najpierw zachęcam do lektury.
jacek-sychar

Re: Wróć do nas.

Post autor: jacek-sychar »

Wiedźmin

Re: Wróć do nas.

Post autor: Wiedźmin »

Porzucona pisze: 27 lut 2019, 10:27 A co, gdy osoba odchodząca traktuje nas jak powietrze? Zachowuje się, jakbyśmy nigdy nic dla niej nie znaczyli? [...]
Wówczas należy przyjąć do wiadomości, że tak prawdopodobnie właśnie jest.
Przerobić ból, złość, żal, rozczarowanie... itd itp i wcześniej lub później wyjść z poczucia "bycia ofiarą".

Oczywiście - lepiej wcześniej :)

Czasem jest tak, że "choćbyśmy na uszach stanęli" ... i zmienili się w anioła...
... to nie damy mężowi czy żonie tego, czego on czy ona potrzebuje (albo myśli, że potrzebuje).

Spróbuj zacząć być dla siebie ważna. Dla siebie samej.

Ja im bardziej byłem uwieszony na żonie, tym było gorzej... ja dla siebie uwieszenie definiuje skrótowo tak, że żona i jej potrzeby były miażdżąco ważniejsze (priorytetowe) dla mnie, niż moje własne.

A okazało się, że im więcej robiłem dla siebie, aby dobrze się poczuć samemu ze sobą, tym lepiej funkcjonowała relacja (ale jako skutek uboczny... to się działo "przy okazji" ... mimochodem)

Oczywiście, że może się zdarzyć i zdarza się - że choćbyśmy się zmienili w anioła, przerobili 12 kroków, psychoterapie wszelakie... i stali się optymalną wersją siebie samego - to wciąż nie damy tego, czego ów mąż czy żona potrzebuje / oczekuje... i przeżyjemy życie będąc nieszczęśliwą / nieszczęśliwym... że ktoś nas "odtrąca"... i nas "nie chce".

... ale mamy wybór... czy chcemy przeżyć życie "stojąc na uszach" i próbując żyć cały czas "pod kogoś"... żyć pod kogoś ... nie swoim życiem, tylko życiem męża/żony... i pod czyjejś oczekiwania... czy polubić a potem pokochać siebie i żyć w zgodzie z samym sobą.
Porzucona
Posty: 11
Rejestracja: 18 lut 2019, 21:52
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wróć do nas.

Post autor: Porzucona »

A co z sakramentem małżeństwa? Z rodziną, którą dobrowolnie stworzyliśmy?
Tak poprostu można tego nie chcieć? I godzić się na to?
jacek-sychar

Re: Wróć do nas.

Post autor: jacek-sychar »

Porzucona

To nie tak, że my nie chcemy naszego sakramentu małżeństwa.
Stworzyliśmy dobrowolnie, ale teraz jeden ze współmałżonków chce więcej wolności. I jak go zatrzymasz? Przywiążesz?

Sychar w pewien sposób uczy pielęgnowanie sakramenty małżeństwa samodzielnie, gdy nie daje się go pielęgnować razem.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13369
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wróć do nas.

Post autor: Nirwanna »

Aleksander pisze: 27 lut 2019, 13:10 Oczywiście, że może się zdarzyć i zdarza się - że choćbyśmy się zmienili w anioła, przerobili 12 kroków, psychoterapie wszelakie... i stali się optymalną wersją siebie samego - to wciąż nie damy tego, czego ów mąż czy żona potrzebuje / oczekuje... i przeżyjemy życie będąc nieszczęśliwą / nieszczęśliwym... że ktoś nas "odtrąca"... i nas "nie chce".
Drobna korekta ;-) gdy się "zmienimy w anioła, przerobimy 12 Kroków, psychoterapie wszelakie i staniemy się optymalną wersją samego siebie", to nie ma szans aby przeżyć życie będąc nieszczęśliwym, odtrąconym, porzuconym , i co tam kto sobie umyśli. Kluczowym jest, aby to wszystko przerobić dla samego siebie, z miłości do siebie i Boga jako Stwórcy, a nie po to aby mąż/żona/świat zmienili się pod moje chciejstwo i wyobrażenie. Jeśli taką będę mieć intencję - przeróbkę świata a nie siebie, to też nie ma problemu, wszystko w wolności - ale wtedy to bycie nieszczęśliwym jest akurat gwarantowane ;-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Wiedźmin

Re: Wróć do nas.

Post autor: Wiedźmin »

Nirwanna pisze: 27 lut 2019, 14:34 [...]
Drobna korekta ;-) gdy się "zmienimy w anioła, przerobimy 12 Kroków, psychoterapie wszelakie i staniemy się optymalną wersją samego siebie", to nie ma szans aby przeżyć życie będąc nieszczęśliwym, odtrąconym, porzuconym , i co tam kto sobie umyśli [...]
Tak - Pełna zgoda :) Po takim "pakiecie" o jakim wspomniałem - chyba już nikt nie będzie aż tak oporny, aby pozostać uwieszonym na współmałżonku i tkwić w poczuciu odtrącenia i "nieszczęśliwości" wiecznej :)
Marzena6745
Posty: 26
Rejestracja: 12 gru 2018, 21:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wróć do nas.

Post autor: Marzena6745 »

Porzucona pisze: 27 lut 2019, 9:24
Marzena6745 pisze: 26 lut 2019, 17:03 Witajcie Umiłowani w Panu,

Właśnie zaczęłam czytać książkę pt. „Miłość potrzebuje stanowczości”, i nawet chciałam napisać osobny post w tym temacie, a tu proszę...temat jak dla mnie został przywołany 😊
Mam pytanie w związku z powyższą książką, a mianowicie czy ktoś z forumowiczów zastosował chociaż w części wskazówki tudzież rady Dobsona?
Dlaczego pytam? Otóż na logikę wydają się one bardzo zasadne i słuszne. Nawet zauważyłam, że „lista Zerty” niejako odzwierciedla w skrócie porady z przedmiotowej książki.
Mnie bardzo poruszyła, a zarazem zaintrygowała porada, by osobie odchodzącej dać wolności, tj. otworzyć Jej „klatkę”, mówiąc/pisząc, że nie będziesz zatrzymywać jej na siłę. Ważna w tym wszystkim jest godna postawa, pewna siebie (choć niekoniecznie taką postawę/stan ducha aktualnie mamy). Kto czytał książkę ten zrozumie o czym piszę 😉

Niech Duch Święty nas oświeca i prowadzi.
Ale jak można dać wolność, otworzyć klatkę?
A rodzina? Przysięga małżeńska? Nie zatrzymujemy przecież małżonka na siłę, bo do ołtarza na siłę nikt go też nie ciągnął.

Porzucona

zachęcam Cię, podobnie jak jacek-sychar do przeczytania książki. Przedstawia ona w mojej opinii pewne wzorce zachowań, z którymi nie sposób się nie zgodzić. Oczywiście nikt nie twierdzi, że masz to wszystko bezkrytycznie przyjąć, a wręcz przeciwnie - zalecam by dokładnie „zbadać” porady. Mnie osobiście otwarła ta książka oczy - na moje zachowanie, bierność, odwlekanie tematu w nadziei, że dobroć moja wpłynie na zachowanie męża, brak stanowczości z obawy przed ostatecznym porzuceniem. I żeby była jasność - są w tej książce opinie autora, z którymi absolutnie się nie zgadzam, i bezapelacyjnie odrzucam.

Pozwolę sobie przy tym ponowić pytanie - czy Ktoś z Was, kto przeczytał „Miłość potrzebuje stanowczości” zastosował porady zawarte w tej książce?

P.S. A może rzeczywiście kryzys to nie czas rozpaczy, lecz nowych możliwości?
Czytając wypowiedzi „długoletnich sycharowiczów” odnoszę wrażenie, że w końcu są Oni szczęśliwi, tak prawdziwie, sami ze sobą - nie szukając tego szczęścia w mężu/żonie...w drugim człowieku 😊

Pięknego dnia i lektury życzę przede wszystkim Porzuconej, a raczej niebawem Odnowionej ☺️
Rybka
Posty: 107
Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wróć do nas.

Post autor: Rybka »



Pozwolę sobie przy tym ponowić pytanie - czy Ktoś z Was, kto przeczytał „Miłość potrzebuje stanowczości” zastosował porady zawarte w tej książce?


Gdy powiedziałam mężowi że jest wolny, ja go do kaloryfera przywiązałam i może odejść w każdej chwili - odpowiedział nie wiem
Gdy kazałam mu zdecydować my albo tamte zycie - odpowiedział nie wiem
Gdy kazałam się wyprowadzić w końcu się zgodził ale został 🤣
Gdy powiedziałam że ja się wyprowadzę, nie skomentował i wyszedł. Zawieszenie trwa. Terapeuta mówi żebym jednak powstrzymała się z wyprowadzka.
Gdzieś coś robię nie tak,albo mój mąż nie jest książkowym przykładem.
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
ODPOWIEDZ