To znaczy tyle ze pomimo braku zgody tem rozwod i tak jest z reguly ozekany. Jak sie nie godzisz to nie masz winy moralnejsanti pisze: ↑22 lut 2019, 0:23 W kwestii wniosku rozwodowego złożonego przez "odchodzącego" małżonka i zalecanej na tym forum zasady braku zgody na rozwód przez małżonka "porzuconego" oraz w aspekcie punktu KKK omawianego w tym wątku, proszę Was o interpretację tego punktu KKK:
KKK 2386
Może zdarzyć się, że jeden ze współmałżonków jest niewinną ofiarą rozwodu orzeczonego przez prawo cywilne; nie wykracza on wówczas przeciw przepisowi moralnemu. Istnieje znaczna różnica między współmałżonkiem, który szczerze usiłował być wierny sakramentowi małżeństwa i uważa się za niesłusznie porzuconego, a tym, który wskutek poważnej winy ze swej strony niszczy ważne kanonicznie małżeństwo (Por. Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 84).
Zasada podwójnego skutku
Moderator: Moderatorzy
Re: Zasada podwójnego skutku
Re: Zasada podwójnego skutku
Która część tego pukntu mówi o tym, że się nie godzisz na rozwód?
Usiłowanie bycia wiernym sakramentowi małżeństwa nie jest dla mnie równoznaczne z tym, że się nie godzisz w Sądzie na rozwód w sytuacji gdy zostałeś porzucony.
Usiłowanie bycia wiernym sakramentowi małżeństwa nie jest dla mnie równoznaczne z tym, że się nie godzisz w Sądzie na rozwód w sytuacji gdy zostałeś porzucony.
Re: Zasada podwójnego skutku
A jeśli się godzisz?
Lub wręcz jeśli wnosisz o rozwód, bo to jest jedyna szansa żeby wywalczyć większe kontakty z dzieckiem i obniżyć alimenty?
Re: Zasada podwójnego skutku
Santi, rozwód nie jest w stanie zapewnić Ci większych kontaktów z dzieckiem/dziećmi. Prawo tak nie działa.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Zasada podwójnego skutku
Poza tym, papier wszystko przyjmie... papier papierem, a życie życiem.
Wielu ojców ma "na papierze" ustalone częste kontakty... a w praktyce... praktycznie zerowe.
(czasem też odwrotnie, zwłaszcza jak dzieci są starsze),
Zdecydowanie polecałbym drogę "na miękko"... niż na ostro. Na ostro - to kupa stresu (sądy, opinie, biegli, kuratorzy), sporo kasy (prawnicy)... a efekt ewentualnej ciężkiej walki może pozostać jedynie wyrokiem na papierze... którego i tak bez woli matki nie wyegzekwujesz.
Niestety, taka wojna jest wyniszczająca dla obu stron i raczej nie prowadzi do pojednania... a najwięcej na takiej otwartej wojnie traci dziecko.
Możesz np. odbierać córkę z przedszkola? Albo zawozić? Skup się na razie na takiej formie kontaktów z dzieckiem santi, aby były jak najbardziej wygodne / korzystne z punktu widzenia Twojej żony. Ja będąc samotnym ojcem, bardzo bym chciał móc liczyć, że np. danego tygodnia zawsze moje dziecko będzie zawiezione / czy odebrane z przedszkola czy szkoły przez moją żonę - mógłbym sobie w tym czasie zaplanować sprawy zawodowe i inne. Tylko oczywiście - jak już się zobowiążesz i dogadasz z żoną - to niech to będzie święte - żeby faktycznie mogła na Ciebie liczyć i zaufać.
Wielu ojców ma "na papierze" ustalone częste kontakty... a w praktyce... praktycznie zerowe.
(czasem też odwrotnie, zwłaszcza jak dzieci są starsze),
Zdecydowanie polecałbym drogę "na miękko"... niż na ostro. Na ostro - to kupa stresu (sądy, opinie, biegli, kuratorzy), sporo kasy (prawnicy)... a efekt ewentualnej ciężkiej walki może pozostać jedynie wyrokiem na papierze... którego i tak bez woli matki nie wyegzekwujesz.
Niestety, taka wojna jest wyniszczająca dla obu stron i raczej nie prowadzi do pojednania... a najwięcej na takiej otwartej wojnie traci dziecko.
Możesz np. odbierać córkę z przedszkola? Albo zawozić? Skup się na razie na takiej formie kontaktów z dzieckiem santi, aby były jak najbardziej wygodne / korzystne z punktu widzenia Twojej żony. Ja będąc samotnym ojcem, bardzo bym chciał móc liczyć, że np. danego tygodnia zawsze moje dziecko będzie zawiezione / czy odebrane z przedszkola czy szkoły przez moją żonę - mógłbym sobie w tym czasie zaplanować sprawy zawodowe i inne. Tylko oczywiście - jak już się zobowiążesz i dogadasz z żoną - to niech to będzie święte - żeby faktycznie mogła na Ciebie liczyć i zaufać.
Re: Zasada podwójnego skutku
Santi, jeśli metody "na miękko" nie działają, to można egzekowować kontakty z dzieckiem. Wtedy, jeśli Twoja żona nie będzie wypełniać swoich obowiązków, będzie musiała zapłacić określoną przez sąd kwotę za każde naruszenie (będzie to egzekwowane przez komornika).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Zasada podwójnego skutku
Poważnie rozważałem rozwód. Przekonywała mnie do tego prawniczka.
Pojechałem do Niepokalanowa i wiem, że tego nie mogę zrobić. Nie złożę pozwu.
Będę jednak walczył o dziecko. Zaczynają się jakieś ruchy w prawie jeśli chodzi o opiekę naprzemienną.
Ponadto jeśli 500+ będzie wypłacane już dla pierwszego dziecka to:
- po pierwsze ojcowie z zasądzonymi alimentami powinni pójść do sądów po obniżenie alimentów o 500zł.
- po drugie spowoduje to więcej rozwodów, bo nieszczęśliwe w małżeństwach kobiety będą składać pozwy o rozwód i alimenty.
Alimenty + 500 zł na dziecko + minimalna pensja miesięczna zapewni wielu kobietom, jak to one nazywają, bezpieczeństwo materialne.
Pojechałem do Niepokalanowa i wiem, że tego nie mogę zrobić. Nie złożę pozwu.
Będę jednak walczył o dziecko. Zaczynają się jakieś ruchy w prawie jeśli chodzi o opiekę naprzemienną.
Ponadto jeśli 500+ będzie wypłacane już dla pierwszego dziecka to:
- po pierwsze ojcowie z zasądzonymi alimentami powinni pójść do sądów po obniżenie alimentów o 500zł.
- po drugie spowoduje to więcej rozwodów, bo nieszczęśliwe w małżeństwach kobiety będą składać pozwy o rozwód i alimenty.
Alimenty + 500 zł na dziecko + minimalna pensja miesięczna zapewni wielu kobietom, jak to one nazywają, bezpieczeństwo materialne.