Spotkania z kowalską/kowalskim

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: JolantaElżbieta »

Kate81 pisze: 19 lut 2019, 21:57
JolantaElżbieta pisze: 18 lut 2019, 21:20
Ja spotkałam ją kiedyś w warzywniaku. Stanęłam za nią, podrapałam ją w rękaw, powiedziałam: dzień dobry, tak myślałam, że to pani. A potem do pani ekspedientki: dzień dobry pani Ewuniu. I wyszłam. Poszła jak zmyta z tymi marcheweczkami i jej noga więcej chyba tam nie postała:-) Myślę, że jak mnie widziała ma osiedlu, to chowała się za jakiś winkiel :-) A teraz już jej tu nie ma!
JolantaElżbieta, cóż za spryt, cóż za takt! A to poczucie wyższości nad kowalską przy okazji ;) "Poszła jak zmyta", "chowała się za jakiś winkiel". Jedno mi tylko nie pasuje: gdzie w tym spoglądaniu z góry na tchórzliwą kowalską chrześcijańska miłość? Mamy kochać naszych wrogów i tych, którzy nam źle czynią.

Wiesz, jak się przeżyje całe swoje dorosłe życie z mężem, to trudno przejść spokojnie do porządku dziennego nad tym, że ktoś inny zajął twoje miejsce. Ja mojego męża poznałam w wieku 19 lat - razem bylismy 36 - 34 po ślubie, więc trudno, żebym do niej podeszła i powiedział - wiesz kocham cię skarbie. Jesteś pewnie szlachetniejsza niż ja, skoro to potrafisz :-) Mnie zajęło dwa lata, żeby jej wybaczyć. A teraz już mi jest obojętna - pewnie gdybym zobaczyła, że potrzebuje pomocy, to bym jej pomogła - ale nie musze jej kochać :-)
Pustelnik

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: Pustelnik »

JolantaElżbieta pisze: 20 lut 2019, 21:47 Jesteś pewnie szlachetniejsza niż ja, skoro to potrafisz :-) Mnie zajęło dwa lata, żeby jej wybaczyć. A teraz już mi jest obojętna - pewnie gdybym zobaczyła, że potrzebuje pomocy, to bym jej pomogła - ale nie musze jej kochać :-)
Witaj JE,
fajnie, że - najpierw odważnie i szczerze podzieliłas się swoją historią
I że , zobaczyłas i napisałaś o ... "procesie".
Cenne, szczególnie myślę dla tych co nie mają swoich doświadczeń czy też trwajà w przekomaniu o ... swojej świętości/nieskazitelności :-) (tu też bym widział, mam nadzieję, etap :lol: procesu).

Dobrego dnia !
Pustelnik

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: Pustelnik »

Kate81 pisze: 19 lut 2019, 21:57
Jedno mi tylko nie pasuje: gdzie w tym spoglądaniu z góry na tchórzliwą kowalską chrześcijańska miłość? Mamy kochać naszych wrogów i tych, którzy nam źle czynią.

Witaj Kate81, a dasz - proszę,
swój przykład jak Ci się udaje badź nie udaje praktykować powyższe ?
happybean

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: happybean »

Pustelnik pisze: 18 lut 2019, 15:42
happybean pisze: 18 lut 2019, 9:53 A / Czasem trzeba kogos "skrzywdzic" aby sie opamietal. Czyli byc wyrzutem sumienia dla takiego kowalskiego/kowalskiej.

B / Co innego gdy sam np sie opamietuje i prosi o.wybaczenie wtedy przyjac.
Do tego czasu "niech bedzie jak poganin i celnik"
A / nie wiem co masz tu na myśli. Jeżeli miałoby to być "okazywanie braku szacunku" (poniżanie), to ... jednak błąd. Wszystkim ludziom, z racji tego, że są ludźmi należy się szacunek, nawet jak ... popełnili błędy. Kowalski mojej żony popełnił blędy (parę) a ja też popełniłem błąd pisząc do niego : "Jesteś dla mnie ... mniej niż zero !" Mała okoliczność łagodząca emocje (podniesione paroma lampkami wina)
Pomny doświadczeniem (człowiek ma szansę nauczyć się na błędach), warto by kontrolować "jak tam" nasz szacunek do trudnych dla nas ludzi w trudnych sytuacjach.
Mała wklejka na potwierdzenie :

Po sposobie traktowania drugi człowiek powinien poznać, że go szanujemy i nie lekceważymy. Ważne zatem są pewne zewnętrzne formy zachowania się w czasie rozmowy, np. czy pozwalamy drugiemu usiąść, czy też musi stać; czy patrzymy na niego, czy też - np. w okno, na swoje paznokcie itp.; czy skupiamy się na rozmówcy, czy też wykonujemy jakąś inną czynność, np. czytamy gazetę; czy pozwalamy mu się swobodnie wypowiedzieć, czy też nie dopuszczamy go do głosu, rozmawiamy z kimś innym, przerywamy wypowiedzi; czy wsłuchujemy się w jego słowa, czy też udajemy tylko słuchanie, myśląc o czymś innym.

Źródło : Kdr M. Kaszowski: Nauka Kościoła w pytaniach i odpowiedziach (cz. 10 - miłość)
http://www.teologia.pl/m_k/zag10-7.htm#1bs
Także to "nie patrzenie" może mieć różne korzenie, zależy z czego wynika ...
Bo może też być "za trudno" patrzeć, bo np. bronimy się przed trudnymi wspomnieniami lub wzrostem własnych emocji do poziomu trudnego do opanowania ...
Brak kontaktu z krzywdzicielem i poprostu niechec do zaprzyjazniania nie jest wyrazem braku szacunku do drugiej osoby. Tak samo upomnienie kogos w jego grzechu. To raczej wyraz milosierdzia. Patrz na Jana Chrzciela. Katolik to nie osoba nieszkodliwa zyjaca w zgodzie z wszytkimi byle by sie nikomu nie narazic.
Pustelnik

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: Pustelnik »

happybean pisze: 21 lut 2019, 7:36 Brak kontaktu z krzywdzicielem i poprostu niechec do zaprzyjazniania nie jest wyrazem braku szacunku do drugiej osoby.
Heyka !
Z tą chęcią do zaprzyjaźniania się to chyba lekko przesadziłaś - skąd Ci się to wzięło?
Czy aby na pewno dobrze rozumiesz (i praktykujesz) słowo przyjażń.
Ja na przyklad mam z wieloma osobami poprawne kontakty/relacje. Czasami nawet b. sympatyczne.
Ale o przyjaźni z nimi bym ... nie pomyślał ...
I ... tak jest dobrze.
happybean

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: happybean »

Pustelnik pisze: 21 lut 2019, 7:46
happybean pisze: 21 lut 2019, 7:36 Brak kontaktu z krzywdzicielem i poprostu niechec do zaprzyjazniania nie jest wyrazem braku szacunku do drugiej osoby.
Heyka !
Z tą chęcią do zaprzyjaźniania się to chyba lekko przesadziłaś - skąd Ci się to wzięło?
Czy aby na pewno dobrze rozumiesz (i praktykujesz) słowo przyjażń.
Ja na przyklad mam z wieloma osobami poprawne kontakty/relacje. Czasami nawet b. sympatyczne.
Ale o przyjaźni z nimi bym ... nie pomyślał ...
I ... tak jest dobrze.
Czepiasz sie slowek zamiast odniesc sie do meritum.
Brak checi kontaktu z kims z kim zdradza zona/maz nie jest brakiem szacunku do tego czlowieka a raczej normalna ludzka reakcja.
A slowa wypowiedziane w emocjach sa poprostu normalna ludzka rekacja na zranienie i rozdarcie i krzywde jaka doznajemy.
Trwanie w gniewie tj zyczenie tej osobie zle itd grzechem juz jest bo jest swiadomym wyborem
Pantop
Posty: 3185
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: Pantop »

Pustelnik pisze: A / nie wiem co masz tu na myśli. Jeżeli miałoby to być "okazywanie braku szacunku" (poniżanie), to ... jednak błąd. Wszystkim ludziom, z racji tego, że są ludźmi należy się szacunek, nawet jak ... popełnili błędy. Kowalski mojej żony popełnił blędy (parę) a ja też popełniłem błąd pisząc do niego : "Jesteś dla mnie ... mniej niż zero !" Mała okoliczność łagodząca emocje (podniesione paroma lampkami wina)
Pomny doświadczeniem (człowiek ma szansę nauczyć się na błędach), warto by kontrolować "jak tam" nasz szacunek do trudnych dla nas ludzi w trudnych sytuacjach./.../
Jak to dobrze poznawać refleksje innych osób.
Że też Jezus nie żył w czasach poprawności politycznej - może wtedy nie wygadywałby andronów w temacie listów rozwodowych i nowych żon/mężów - ale, ale - zapędziłem się z ostrą aronią :mrgreen:
Jak nasz Mistrz mówi do faryzejów? GROBY POBIELANE!!
W innym miejscu wskazuje by nie rzucać pereł przed wieprze.
WIEPRZE - czyli osoby nieczułe, nierozumne, zatwardziałe.
Uuuuuu....
Jakże tak kochanieńki Nauczycielu??
Tak obsztorcowywać tych co ,,popełnili błąd,,???
Przecież oni - jak się ich rugnie - to potem ich serduszko będzie płakać i szlochać, a jeszcze coś złego może sobie pomyślą i uczynią, przez to że usłyszeli cierpkie słowa!
Ojojojojjj!!
To już może lepiej nie.
Jak spotkamy kowalskiego/kowalską to może rzucić im się w ramiona, obcałować, wyściskać zaprosić na bezalkoholowe piwo/herbatkę śliwkową z cynamonem :D , przegadać 5 godzin, pocieszyć, zrozumieć (zaoferować chusteczkę w razie potrzeby), dać swoją komórkę i zapewnić - dzwoń kiedy chcesz.
??
Tak???



Zresztą może się mylę.
Może wystarczy w zamian spojrzeć głęboko w oczy swojej żonie/mężowi.
WTEDY spojrzeć z miłością.
Słowa zbędne.
Pustelnik

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: Pustelnik »

happybean pisze: 21 lut 2019, 8:24 Brak checi kontaktu z kims z kim zdradza zona/maz nie jest brakiem szacunku do tego czlowieka a raczej normalna ludzka (...)
Heyka ,
potwierdzam powyzsze (wyjęte z kontekstu).

Natomiast na tym forum dzielimy się własnymi doświadczeniami i historią zycia - "to czy tamto" zrobiłem/lam i ew. jak to oceniam z persoektywy czasu.
Ja chcialem się kontaktować z kowalskim / Kierownikiem Duchowym mojej małźonki.
I z perspektywy już paru lat, inaczej bym się kontaktował zarówno z nim jak i z instytucją-przełozonymi-Towarzystwem Jezusowym ...
Ale bym się kontaktował, mimo, że są to trudne chwile (miesiące).
Moje wybory i moja historis życia.

A jakie są Twoje doświadczsenia w podobnie trudnych (m.in. emocjonalnie) sprawach ? Zechcesz się podzielić ?
happybean

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: happybean »

Pustelnik pisze: 21 lut 2019, 8:39
happybean pisze: 21 lut 2019, 8:24 Brak checi kontaktu z kims z kim zdradza zona/maz nie jest brakiem szacunku do tego czlowieka a raczej normalna ludzka (...)
Heyka ,
potwierdzam powyzsze (wyjęte z kontekstu).

Natomiast na tym forum dzielimy się własnymi doświadczeniami i historią zycia - "to czy tamto" zrobiłem/lam i ew. jak to oceniam z persoektywy czasu.
Ja chcialem się kontaktować z kowalskim / Kierownikiem Duchowym mojej małźonki.
I z perspektywy już paru lat, inaczej bym się kontaktował zarówno z nim jak i z instytucją-przełozonymi-Towarzystwem Jezusowym ...
Ale bym się kontaktował, mimo, że są to trudne chwile (miesiące).
Moje wybory i moja historis życia.

A jakie są Twoje doświadczsenia w podobnie trudnych (m.in. emocjonalnie) sprawach ? Zechcesz się podzielić ?
Nie mam doswiadczenia zdrad. Mi sie tez wydaje z perpektywy czasu ze jak bym mogla cofnac czas to tomczy tamto zrobilibysmy inaczej, ze sie wiele nauczylam itd itp. A jak zycie nas stawia w podobnej sytacji to zachowujemy sie dokladnie tak samo i okazuje sie ze tkwimy w starych schematach.
Takie jest moje doswiadczenie wydawalo mi sie ze umiem stawiac granice innym ludzia, ze jestem silna obecnie wyglada to tak ze nie potrafie niczefo i nie zmienilam sie w tym wzgledzie ani o krok.
Jedynie co sie zmienilo we mnie to chyba jakas depresja, ktora mnie dopada i to co mnie cieszylo kiedys tak zwyczajnie z rzeczy materialnych wycieczek itd nawet nie absorbuja mojej uwagii.
lena101
Posty: 148
Rejestracja: 24 lut 2018, 22:28
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: lena101 »

Takie jest moje doswiadczenie wydawalo mi sie ze umiem stawiac granice innym ludzia, ze jestem silna obecnie wyglada to tak ze nie potrafie niczefo i nie zmienilam sie w tym wzgledzie ani o krok.
Właśnie...
Gdy usłyszałam o zdradzie,myślałam.... że zabiję męża,rozrzucę jego rzeczy wokół domu- będę wyrzucać jak ziarno,że wydrapię, wydrę mu serce bez znieczulenia moimi długimi pazurami...będę krzyczeć o tym,jak mnie skrzywdził...
I nie zrobiłam nic z tych rzeczy.Nie żałuję tego..., bo starałam się patrzeć na niego z miłością.
A zawsze byłam silna,zawsze umiałam stawiać granice...tak mi się wydawało.

Dlatego moje pytanie kieruję do tych,którzy są w takiej sytuacji jak ja,bądź już są o krok dalej. Zawsze wydawało mi się,że...
A teraz pytam innych o zdanie...chcę skorzystać z Waszych doświadczeń, bo ja nie wiem wszystkiego najlepiej. Dużo mi to forum dało, dużo mi pomogliście.

Ale wiem też, że na takie zachowanie mnie nie stać.To dla mnie za dużo. Chociaż mój mąż pewnie o tym marzy. Dziękuję za ten wpis.
Jak spotkamy kowalskiego/kowalską to może rzucić im się w ramiona, obcałować, wyściskać zaprosić na bezalkoholowe piwo/herbatkę śliwkową z cynamonem :D , przegadać 5 godzin, pocieszyć, zrozumieć (zaoferować chusteczkę w razie potrzeby), dać swoją komórkę i zapewnić - dzwoń kiedy chcesz.
??
Piszcie
renta11
Posty: 844
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: renta11 »

Ja również siebie zadziwiłam.
Bo kiedy dowiedziałam się o romansie, a najważniejsze o sposobie jego rozgrywania (bo to okazało się dla mnie kluczowe) to ...
wcale nie interesowała mnie kowalska.
Ja byłam głównie zadziwiona, że to właśnie ta osoba (miałam o niej inną opinię) i że wybrała do romansu właśnie mojego męża (kilkunastoletnia różnica wieku i przepaść osobowościowa). Natomiast zupełnie nie obciążałam jej winą za rozwalenie mojej rodziny i skrzywdzenie mnie i moich dzieci. Bo to była świadoma i dojrzała decyzja mojego męża (biorąc pod uwagę prawie 3 letni romans). A kowalska swoje rozrachunki ma ze swoją rodziną.
Nigdy jej nie spotkałam po tym, jak się dowiedziałam. Emocje musiałyby być wtedy duże, ale nie sądzę, bym podjęła jakieś działania zaczepne.
Właściwie to od razu było mnie jej żal. Bo wiedziałam, że ona poniesie chyba największe koszty swojego wyboru. Z tego głównie powodu, że nie ma sprawiedliwości i kobieta w wieku powyżej 40 lat ma nikłe szanse na ułożenie sobie życia.
1. Mój mąż jako facet po 50-tce miał i ma (55 dzisiaj) duże możliwości wyboru, bo wiele jest kobiet samotnych i zdesperowanych w tym wieku, a nawet ma duże możliwości wyboru np. 15 lat młodszych kobiet. Natychmiast po odstawieniu przez kowalską, od razu brał następne kobiety i to dużo młodsze. I tego trzyma się do dzisiaj. Był i jest monogamistą seryjnym.
2. Mąż kowalskiej został sam w idealnym wieku do wyboru następnej i to dużo lepszej partnerki do życia (przed 40-tą z wyżej wymienionych powodów). Ma na razie jedno dziecko z kowalską i świat stoi przed nim otworem. Dłuższy czas był sam, od długiego czasu ma kogoś.
3. Ja, dzisiaj (56 lat) także z wyżej wymienionych powodów jestem sama, ale całkiem nieźle to znoszę (nie było to małżeństwo sakramentalne). W sumie ważniejsze dla mnie było utrzymanie rodziny i domu rodzinnego dla dzieci (ktoś musi, padło na mnie).
W najgorszej sytuacji jest kowalska (40 plus) z dzieckiem i możliwościami raczej na kochankę lub żonę mocno starszego pana. A nie jest to dobry wiek na bycie samotnym. No ale to konsekwencje jej wyborów. W sumie to ona płaci najwyższą cenę tej telenoweli.
Więc mam ją jeszcze dobijać?
Mojej córce pewnie dwa razy stanęła na drodze (raz dosłownie, raz w kawiarni). Na drodze kowalska coś próbowała do niej mówić. Córka podkręciła muzykę w słuchawkach, minęła ją i poszła dalej (z zadartą głową). W kawiarni kolega zapytał ją, dlaczego tak patrzy na tę kobietę( byli w kilka osób) ? Córka odpowiedziała głośno "to kochanka mojego ojca". Kowalska wstała i wyszła.
Mam nadzieję, że ja zachowałabym się podobnie. Czyli potraktowała jak obcą osobę (choć bywała u mnie w domu, byłam na jej weselu) z szacunkiem takim jak dla każdego na ulicy (ale nie unikając określeń "kochanka" jako wyjaśnienia nie napiętnowania).

Moja złość, uraza, skumulowała się na jedynej osobie odpowiedzialnej za rozwalenie mojego małżeństwa, mojej rodziny, czyli na moim mężu. Nosiłam w sobie urazę długo, przebaczałam w długim procesie (w zasadzie pewnie w trybie ciągłym nadal).
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Pustelnik

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: Pustelnik »

renta11 pisze: 22 lut 2019, 9:32 (...) 3. Ja, dzisiaj (56 lat) także z wyżej wymienionych powodów jestem sama, ale całkiem nieźle to znoszę (nie było to małżeństwo sakramentalne).
Cześć

Czyli jesteś ... (ciągle) panna ???
W znaczeniu sakramentalnym i :-) "sycharkowym" ?
Z dzieciami i szansą na wnuki ?
Czyli ... nie tak źle ?

Pogody Ducha !
renta11
Posty: 844
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: renta11 »

Jeszcze ciekawiej - jestem wdową. Mój mąż sakramentalny zmarł wiele lat temu (przed poznaniem drugiego męża).
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Spotkania z kowalską/kowalskim

Post autor: s zona »

Ja bylam chyba w " lepszej " sytuacji ;) bo kowalskich bylo kilka ..

Pamietam przypadkowe spotkanie z jedna z nich w miejscu publicznym zwiazanym z praca meza i moje pytanie ... " czy to prawda ,ze w dniu .. miziala sie pani z moim mezem " ... takich slow uzywali ...
Przed soba widzialam kowalska , z boku byl moj maz.... a z tylu za mna calkiem spore towarzystwo sie zebralo ..ja widzialam jej podniszczona twarz ,ale "pazurki " mala zrobione lepiej niz ja ... pamietam uczucie , moze nie satysfakcji, ale moze pychy ,ze wcale lepiej maz nie wybral .. podobnie bylo z kolejna .. Tutaj pomogl jej maz , mimo ,ze nie mialam przy sobie zadnych dowodow na jej zdrade .. zostaly zabezpieczone w domu , tylko fakty , ale maz kowalskiej uwierzyl na slowo ...I reszte sam zalatwil ...

Teraz nwm ,jak bym sie zachowala , potem zalowalam ,ze pozwolilam sobie na scene ,chociaz mowilam spokojnie ,bez zadnych wulgaryzmow ,tylko fakty ..ale publicznie ...
Grozily ,ze zniszczylam im opinie ,ze nie daruja .. i " przeszlo im " ;)

A mnie ulzylo dopiero wtedy ,gdy przebaczylam mezowi i potem juz tak odruchowo tez tym pustym kobietom ,w wiekszosci mezatkom ...
ODPOWIEDZ