zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Dotka »

U nas kowalska nie wiedziała o naszych wspólnych wyjsciach. Nawet kiedyś jak zapytałam mojego męża czy ona wie że razem wychodzimy i miło spędzamy czas razem i że się nie kłócimy ani nie obrzucamy błotem i że ja chcę ratować to małżeństwo to się bardzo zdenerwował i podniesionym głosem powiedział że nawet mam nie próbować się z nią kontaktować i jej cokolwiek mówić. Więc u nas na kowalska to nie wpłynęło. Choć nie ukrywam że miałam wtedy bardzo dużą ochotę powiedzenia jej tego wszystkiego.
kemot79
Posty: 197
Rejestracja: 23 mar 2017, 8:25
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: kemot79 »

u mnie machina rozwodowa gna- żona dąży do rozwodu z całej siły. Oczywiście nie zmieniła się nasza codzienność- nie przeszkadza jej to we wspólnych wyjściach do znajomych, rodzinnie do kościoła, kontakcie telefonicznym i emialowym, jeśli się nie widzimy. Przykre to wszystko ale nie składam broni- zawsze te kilka miesięcy wywalczę
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Lavenda »

kemot79

Jak funkcjonujecie w domu? bo jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić, w sądzie żona Cie krzywdzi tym co robi...a potem w domu razem pijecie kawę?
Mnie zaraz czeka podobna sytuacja, mąż daży do rozwodu i jak przychodzi do domu do dzieci to nie czuję się komfortowo, może u mnie jest trochę inaczej, bo on się niedawno wyprowadzil i mam duży żal, że nie liczy się z uczuciami dzieci, a jak tylko zamkną się za nim drzwi to córka płacze, on tego nie widzi i tak mu pewnie wygodniej...
kemot79
Posty: 197
Rejestracja: 23 mar 2017, 8:25
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: kemot79 »

Absolutnie normalnie- rozmawiamy ze sobą, żona gotuje obiady, razem rodzinnie jemy, oglądamy telewizję, chodzimy na spacery. Zdarza sie, że na zakupy jeździmy we dwoje. Byłem też z żoną u lekarza ( 2 razy) od ostatniej sprawy ( 200 km w jedną stronę). Nie kąpiemy się razem ale żona nie unika nagości. NIe kłócimy się oprócz jakiś sprzeczek. Sprzątamy wspólnie ( jest podział obowiązków).
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Dotka »

Kemot mi kiedys na tym forum napisano że popijajac kawki, herbatki, chodzac z meżem do kościoła, gotując, piorac jego rzeczy, w momencie gdy on chce odejść, to stwarzam mu komfort i pokazuje że nic złego nie robi. I przez to on mógł pokazywać i w domu i na zewnątrz że przecież on jest dobry, chce dla nas jak najlepiej, że pomaga i że możemy sie rozejsc w przyjaźni.
Wiedźmin

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Wiedźmin »

Dotka pisze: 27 lis 2017, 15:08 Kemot mi kiedys na tym forum napisano że popijajac kawki, herbatki, chodzac z meżem do kościoła, gotując, piorac jego rzeczy, w momencie gdy on chce odejść, to stwarzam mu komfort i pokazuje że nic złego nie robi. I przez to on mógł pokazywać i w domu i na zewnątrz że przecież on jest dobry, chce dla nas jak najlepiej, że pomaga i że możemy sie rozejsc w przyjaźni.
Wiesz co kemot - nie wiem jaki sąd da żonie rozwód - jeśli opiszesz to tak jak nam.
Skoro razem żyjecie jak zgodne małżeństwo, razem "prowadzicie gospodarstwo domowe" to nie ustała więź emocjonalna i gospodarcza. Od czasu do czasu zrób zdjęcie wspólne z zakupów, czy z powrotu z kościoła...

Dotko - mi nie pisano, ale za to rodzina mi powtarza, że "stwarzam komfort" - no trudno - może i stwarzam - jasne że mogłem spakować jej walizki i kopnąć w tyłek (oj wiele razy mi podobne myśli chodziły po głowie) - mogłem też się szarpać o pół garnka ziemniaków albo wydzielać która półka w lodówce jest czyja. Tylko do czego by to doprowadziło? Nie wiem... ja nie chciałem robić sobie piekła w domu na własne życzenie (owe oddzielne półki w lodówce, oddzielne pranie i inne sprawianie dyskomfortu itd) ... ono i tak może nadejść.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Dotka »

Znalazłam. To była Wafelka. Tak mi napisała:
Wafelka pisze: 06 cze 2017, 22:24
Dotka pisze: 06 cze 2017, 16:40 Spimy w jednym łóżku, je co ugotuje, nawet jeszcze narzeka, dalej robie pranie. Chce mimo wszystko byc dobra żoną. On rano jak zaśpimy robi mi kanapki do pracy. Robi kawe abyśmy wspólnie ja wypili, herbate , nawet proponuje czy chce herbatę. Wieczorem wyprasuje moje ubranie na kolejny dzień nawet jak nie poprosze a widzi że naszykowałam do ubrania. Robi wokół domu, wynosi śmieci. Dziwne bo jest tak jak wcześniej tylko nie ma czułości i on od tej mojej czułości ucieka.
Wiesz co.. on ma rozdwojenie teraz. Próbuje Tobie, ale przede wszystkim sobie, pokazać, że nic wielkiego się nie dzieje. Wypiera dramatyzm tej sytuacji. I dlatego im szybciej pokażesz mu, że to jest dramat, tym lepiej. Jak popijasz z nim kawkę, pierzesz, śpisz z nim, to tak jakby stwarzasz mu komfort tego wyparcia. Rozumiesz? On teraz chce doprowadzić do sytuacji w której oboje dojdziecie do wniosku, że dalej razem to już nie bardzo i "rozejdziecie się w przyjaźni", bo oboje uznacie, że nie ma sensu trwać w tym małżeństwie.
Zobacz. Jak masz przyjaciela i on Cię oszukuje to popijałabyś z nim herbatkę? Przyjaciel w dodatku robi to jawnie, deklaruje "tak, codziennie gadam na Ciebie innym złe rzeczy i nie jestem lojalny, ale pozwól, że zrobię Ci kawki, bo przecież mnie lubisz i ja w sumie też jakoś nie jestem zły na Ciebie, po prostu polubiłem kogoś innego i teraz będę sobie z nim spędzał czas, a Tobie od czasu do czasu w czymś pomogę.." Schiza co?
No schiza totalna.
Ostatnio zmieniony 27 lis 2017, 15:31 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
kemot79
Posty: 197
Rejestracja: 23 mar 2017, 8:25
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: kemot79 »

Mam podobnie jak Aleksander przy czym zona naprawdę się zmieniła na Plus. Jest zdecydowanie "lepsza" do wspólnego życia niż było dotychczas. Oczywiście nie wiem czy jest to gra na potrzeby sprawy czy prawda ale to pierwsze nie miałoby sensu choćby ze względu na
przesłanki negatywne rozwodu.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: lustro »

Oczywiscie, zawsze można się odciąć i przyspieszyć bieg spraw. Albo wręcz sprowokować.
kemot79
Posty: 197
Rejestracja: 23 mar 2017, 8:25
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: kemot79 »

Mam podobne stanowisko do Aleksandra- nie chcę teraz prowadzić wojny na wyniszczenia. Zona też się ode mnie całkowicie nie odsunela. Deklaruje że z nim nie chce się wiązać ale wydaje mi się ze w głębi duszy liczy na wielką miłość. Muszę jednak przyznać, że zmieniła się na Plus. Wyjść jest zdecydowanie mniej a więcej czasu z rodziną. Jest lepiej. Na codzień nie rozmawiamy o rozwodzie po prostu żyjemy.
Grzegorz1985
Posty: 396
Rejestracja: 25 paź 2017, 21:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Grzegorz1985 »

kemot79 pisze: 27 lis 2017, 16:46 Mam podobne stanowisko do Aleksandra- nie chcę teraz prowadzić wojny na wyniszczenia. Zona też się ode mnie całkowicie nie odsunela. Deklaruje że z nim nie chce się wiązać ale wydaje mi się ze w głębi duszy liczy na wielką miłość. Muszę jednak przyznać, że zmieniła się na Plus. Wyjść jest zdecydowanie mniej a więcej czasu z rodziną. Jest lepiej. Na codzień nie rozmawiamy o rozwodzie po prostu żyjemy.
A u mnie wszystko wyglądało jak napisał Aleksander:
Lodówka podzielona
obiady oddzielnie
zakupy oddzielnie
wszystko oddzielnie.
Wiec myślała że ja się wykończę a wykończyła tym siebie i mamusie oraz swoją rodzinkę.
Teraz chce się spotkać przed rozwodem i mediować opiekę nad dzieckiem. :)
może myśli że przekona mnie do rozwodu na pierwszej rozprawie.
kemot79
Posty: 197
Rejestracja: 23 mar 2017, 8:25
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: kemot79 »

Grzegorz

być może to ty masz rację. Ja mam taki charakter, że jak kogoś kocham to na " śmierć". Tak więc odpuszczam żonie- nie chcę tej wojny, boję się o dzieci. One nas kochają bezgranicznie. Oczywiście Bóg nade mną czuwa więc i dziwne rzeczy się zdarzają: a to syn przyjdzie z przepięknym obrazem całej rodziny, a to znajomi nas zaproszą na spotkanie i oglądanie starych zdjęć). Nie wiem czy to na żonie robi wrażenie ale na mnie bardzo. Byliśmy super parą ale cóż...... ciężko to chyba faktycznie amok :(. Sprawa rozwodowa za kilka dni stoję przy swoim. Bardzo pomogłem żonie w podjęciu decyzji kupując np. mieszkanie. Wtedy liczyłem, że prawdziwa miłośc wszystko zwycięzy. Ale takich naiwniaków jak ja jest mnóstwo- dziękuję wam za rady i wsparcie.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Dotka »

Ale u mnie w domu nie było agresji, kłótni czy to moje a to twoje. I granice ktore próbowałam postawić nie miały tego na celu. Nie chcialam toczyc wojny z moim mężem ani udowadniać mu że jest złym człowiekiem. Próbowałam chronić siebie. W jakimś stopniu zrozumiałam że nie powinno być tak że moj mąż mówi mi że mnie nie kocha, że odejdzie i zamieszka z inną kobietą, że on wychodzi do niej a ja mu wybiorę i wyprasuje jeszcze ubrania na randke. To że ka dalej dawalam wszystko jak żona gdzieś tam poniżało moją godność jako kobiety i żony. I o to też chyba chodziło. Ciężko mi było to wtedy zrozumieć i małe postępy w stawianiu granic zrobiłam. Ale np dzieki temu źe np nie tknelam sie ubrań mojego męża miałam wiecej czasu dla siebie i dzieci a on mógł zobaczyć ze prabie wcale się samo w prace nie robi. No i cieszę się np z tego że w końcu kazałam wynieść się mężowi z sypialni. Trwało to trochę i kosztowalo mnie to wiele smutku i łez ale mój mąż robił do mnie podchody w wiadomym celu ja stanowczo odmawialam,
sam mi potem powiedział ze bardzo dobrze że się szanuję.
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Lavenda »

Witaj kemot79,
Niebawem czeka mnie pierwsza rozprawa, mam takie samo stanowisko jak Ty, niezgoda. Napisz proszę kilka słów, jak wyglądało to u Ciebie ( rozprawa) Twojej żonie na pewno będzie trudniej dostać rozwód, bo z tego co opisujesz żyjecie właściwie razem.
Mój mąż wczoraj dostal moją odpowiedź na pozew...nawet zadzwonił ( czego raczej nie robi ) żeby mi wypomniec co tam nawypisywalam...wiec zapowiada sie niezła batalia...uslyszalam m.in że nie ma co ratować...amok totalny

Pozdrawiam


kemot79 pisze: 27 lis 2017, 16:46 Mam podobne stanowisko do Aleksandra- nie chcę teraz prowadzić wojny na wyniszczenia. Zona też się ode mnie całkowicie nie odsunela. Deklaruje że z nim nie chce się wiązać ale wydaje mi się ze w głębi duszy liczy na wielką miłość. Muszę jednak przyznać, że zmieniła się na Plus. Wyjść jest zdecydowanie mniej a więcej czasu z rodziną. Jest lepiej. Na codzień nie rozmawiamy o rozwodzie po prostu żyjemy.
kemot79
Posty: 197
Rejestracja: 23 mar 2017, 8:25
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: kemot79 »

Nie rozmawiamy na temat rozwodu. Do pierwszej sprawy żyliśmy tak jakby nic złego nie miało się wydarzyć. Wciąż naiwnie liczyłem, że żona zgodzi na zawieszenie ewentualnie mediacje. Razem pojechaliśmy na sprawę- bałem się ale byłem pełen optymizmu. Na sprawie zderzyłem się z rzeczywistością. Żona absolutnie nie miała zamiaru zmieniać zdania, decyzja podjęta i koniec. Sąd odrczył sprawę abym mógł zająć pisemnie stanowisko. Były dwa ciche dni, a potem wszystko wróciło do normy. Wspólne uroczystości, spędzanie czasu, udział w akcjach charytatywnych, a rozwód był gdzieś tam daleko. Postanowiłem złożyć wniosek dowodowy o przesłuchanie świadka. Walczę ale widzę, że powolutku się odsuwa ode mnie. Ciężkie to wszystko. Chłodna analiza pozwala wytłumaczyć postawę żony: ona chce odejść ( powody są tutaj nieistone) ponieważ jest przekonana, że beze mnie będzie szczęśliwsza i nie zmieni to fakt, iż dam jej "księżyc", ona tak już się zapropogramowała ;). Stąd też będzie mówić i robić wiele rzeczy aby mnie zniechęcić do dalszej walki. Kłóci się to z postawą katolicką ( a ona jest wierząca) i być może dlatego nie jest jeszcze na noże. Myślę, że najbliższa sprawa zweryfikuje postawę żony i pokaże jej prawdziwe Ja. Albo da nam szansę albo zacznie się armagedon- nie ukrywam, że tego nie chcę ale z drugiej strony być może nie uda się tego uniknąć. Nie zgadzam się na żaden z warunków żony ani co do istoty ( rozwód) ani szcegółów ( kwestia opieki i alimenty)
ODPOWIEDZ