Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: ozeasz »

D_O skąd tyle złości , żalu , cierpienia w tym co piszesz na ten temat ,co Cię boli że tak jątrzy ?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Pustelnik

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Pustelnik »

Dwa_odcienie pisze: 13 lut 2019, 8:25 A wg mnie nic takiego zachowania nie usprawiedliwia.
Nie chodzi o "usprawiedliwianie" czy szerzej ... "osądzanie".

Ale odnosząc się do tematu wątku, istnieje duża szansa, że wspólnota (nawet "nic nie robiąc", nie "ratując" danej osoby/małżenstwa/dzieci) pomoże danej osobie, chociażby jako "odskocznia" (inni ludzie, inne problemy, a nawet jak podobne problemy to zazwyczaj inne podejście) od jej "zafiksowania" na pewnych emocjach/myślach/działaniach.
Mylę się ? Nie prawidłowa obserwacja / założenie z mojej strony ?

Pozdro !
Pustelnik

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Pustelnik »

Wspólnoty mają różne zwyczaje i charyzmaty.
W mojej akurat, ludzie dobrowolnie (jako echo na usłyszane Słowa) stają w prawdzie o sobie, i może wyglądać to naprzykład tak : " Ja to jestem "świnia", miałam oczekiwania, aby XYZ zrobił abc, a nie pomyślałam że on/ona nie ma pieniędzy/nie ma czasu/nie przykłada do tego wagi (bo jest ... innym człowiekiem)". I to się trochę udziela (mniej lub bardziej) wszystkim, nikt nie uważa się za doskonałego, widzi swoje słabości. I nie osądza siostry czy brata ...

Pogody Ducha !

P.S. W temacie wątku - na pewno buduje to jedność wspólnoty (grupka znających się kudzi, ktorzy chcą podążać drogą wiary). I pomaga "rosnąć" jej uczestnikom z osobna (mogą doświadczyć "naprawy"/"ratowania"). Ale rozwój, często zawiera upadki, co też chyba nie jest dziwne ...
Duże kryzysy mogą nieść falę upadków ...
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Dwa_odcienie »

ozeasz pisze: 13 lut 2019, 8:59
Dwa_odcienie pisze: 13 lut 2019, 8:25 A wg mnie nic takiego zachowania nie usprawiedliwia.
Co wnosi do życia cotygodniowa spowiedź z tego samego grzechu, który się po wyjściu od konfesjonalu powtarza na nowo? Albo nawet ze zdwojoną siłą?
Jaki sens ma taką spowiedź i dlaczego kapłan kolejny raz daje rozgrzeszenie takiej osobie?

Czy dzieci to marionetki?
To są żywe istoty które żyją, myślą i czują.
A jeśli kobieta, która nazywa siebie matką i na każdym kroku podkreśla jak ważne jest dla niej dobro dzieci, ciąga te same dzieci wciąż po ośrodkach opiniodawczych, pomimo sprzeciwu ojca (która przez wzgląd na spokój psychiczny dzieci nie chce kolejnych badań, bo widzi jak dzieci to stresuje), która zawozi dzieci do kolejnych psychologów tylko po to, aby powiedzieli przynajmniej jedno złe zdanie o ojcu, aby mogła wykorzystać to w sądzie przeciwko niemu, w ramach zemsty... To gdzie tu wzgląd na dobro dzieci? Gdzie tu miłość do bliźniego?
A ja mam pytanie ,jeśli to nie jest tajemnica ,kim jest ta kobieta dla Ciebie ,że znasz tak wiele z jej życia ,wiesz co ma na lodówce i co mówi dzieciom ,gdzie z nimi jeździ i co mówi w sądzie ,że wiesz jak wyglada w kościele i na zakupach oraz co ma na ręce w danej chwili ?
Znam od ją od bardzo bardzo dawna, codzienny kontakt oraz jej opowieści, opowieści jej bliskich, mieszkanie prawie pod sąsiedzku, opowieści jej dzieci.
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Dwa_odcienie »

Tak, we wspólnocie oderwie się od swoich problemów, a później i tak robi to samo. Super 👍
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

D_o, odbieram Cię tak, że Ty przez codzienny kontakt z nią nie byłaś w stanie jej naprawić, więc oczekujesz, aby to wspólnota ją "naprawiła".
Czy taka jest Twoja intencja? Czy się mylę?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: lustro »

Pustelnik pisze: 09 lut 2019, 11:03 Tak, Jacku, podałeś ogólne , prawidłowo sformułowane "wytyczne".

Warto może jednak dopowiedzieć :

- małżeństwo to nie "egoizm we dwójkę", bynajmniej tak nie powinno być;

- dobrze jak małżeństwo w rozsądny sposób jest otwarte na zewnątrz , na inne działalnosci i koleżeństwa - czasami wspólne, po częsci osobne;

- teoretycznie (oczywiście "afektywność" rządzi się swoimi :lol: prawami (może lepiej? - instynktami),jednak to własnie we wspólnotach wiary można mieć w miarę bezpiecznych (idealnie - w duchu wiary) znajomych ... .

Pogody Ducha !

P.S. I potwierdzam: życie jest z natury "ryzykowne". Wg mnie postawa zanadto asekurancka (m.in. "obrona stanu posiadania"-kasa, zabezpieczenie na starośc, małżonek/dzieci jako "własność") .... jest błędem, duchowym też ...
To tylko jeden z Twoich postów, Pustelniku.
Postow, ktore często mówią o tym, że nie małżeństwo jako komunia osób , a osoba jako miłość własna przed wszystkim.
Nie szukanie dróg do bycia razem jako małżonkowie, ale szukanie realizacji swojej osoby choćby kosztem ma zenstwa.
Nie poświęcenie siebie dla dobra wspólnego małżonków, a poświęcenie m a lzebstwa dla dobra jednostki.

Zastanawia mnie już od dawna, a Twoje pisanie jest tego dobrym przykładem, do czego tak naprawdę to forum i ta wspólnota Sychar, dąży.
Czy, tak jak zakłada haryzmat - kazde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania (i szukaniu narzędzi tego ratowania), czy może raczej tak naprawdę - jak żyć samotnie i znaleźć w tym samorealizacje i zadowolenie (z naciskiem na miłość własną przed miłością bliźniego)...?
I coraz częściej widzę tu raczej to drugie. Niestety.
Pustelnik

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Pustelnik »

Dwa_odcienie pisze: 13 lut 2019, 10:10 Tak, we wspólnocie oderwie się od swoich problemów (...)
To , akurat, trafna obserwacja, wiele osób (większość?) traktuje wspólnotę między innymi (!) także i jako ... "odskocznię" :-).

Czy to "źle" ? A to już zależy, ... .
Często to mogą być "niuanse" ciężkie do rozróżnienia, nawet (zwłaszcza?) dla kogoś kto nie żyje tylko zasadą "starać się nie grzeszyć" ale i "starać się wybierać większe dobro (zasada "magis" Ignacegi z Loyoli)".

Bo i filiżanka kawy (czas poświęcony) na jej wypicie może byc fajną odskocznią, zwłaszcza jak towarzyszą jej wartosciowe pogawędki. Ale czasami to nie pogawędki a plotkowanie, "osądzanie" ludzi. A i kawa niektórym na zdrowie też nie służy (zwłaszcza w nadmierze). Niestety , gdy to napiszę, to podązę po ... następną do biurowego dystrybutora :-(.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: ozeasz »

Dwa_odcienie pisze: 13 lut 2019, 10:10 Tak, we wspólnocie oderwie się od swoich problemów, a później i tak robi to samo. Super 👍
To tak nie wygląda ,mogę napisać na własnym przykładzie ,do dzisiaj jestem człowiekiem słabym ,grzesznym i upadającym ,zarazem dążacym do świętości i umiejętności kochania nawet swoich nieprzyjaciół ,ale to jest proces i droga ,a przede wszystkim jest to relacja z Jezusem .

Więc wspólnota jest dla mnie środowiskiem które pozwala mi na wzrost ,tu nie ma możliwości poznania drugiego człowieka (jak i wszędzie) jeśli on się nie otworzy i nie odkryje, więc nie da się zweryfikować każdego ,a nawet jeśli to każdy z nas nie przychodzi tu aby oceniać jedni drugich ale , żeby wspierać się w drodze do poznania Boga .

I każdy z nas jest na innym etapie drogi ,więc nie ma co się odnosić i porównywać poza sobą samym . Można jedynie czerpać z doświadczenia.

I tutaj działa zasada lustra ,tak myślę , to co widzę u innych i mnie boli jest tym co jest u mnie prawdopodobnie .

Jeśli przyznaje sie przed Bogiem ,innymi do tego ,co jest moim problemem ,grzechem i nie zostaje odrzucony, to daje mi to motywacje do pracy nad sobą .

Moja praca nad sobą trwa 22 lata ,moja żona mówi mi czasem że nigdy się nie zmienię i to jest częściowo prawda ,bo wiele moich cech jest niezmiennych ,ale inne mogę zmieniać .

Wg mnie to jest kwestia nastawienia , kiedyś tu przeczytałem "szukaj złota ,a nie błota " patrząc na innych.

To staram sie robić , szukając w drugim człowieku "Dobrej Nowiny" nie zła które można znaleźć wszędzie.


Starając się odnaleźć dobro w innych , nie tylko ich staram się zrozumieć ,ale dodatkowo sam na tym korzystam ,bo ono i we mnie , mam nadzieję ,rośnie .

Zauważyłem taki fenomen ,że zwykle (często ,przeważnie) kiedy żona ma coś do zarzucenia mężowi to wali miedzy oczy bez litości ,te same błędy z wyrozumiałością i dobrym sercem ,cierpliwie znosi w stosunku do dzieci ,myślę ze nastawienie ma fundamentalne znaczenie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: ozeasz »

A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, a byście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe. Rz 12,1-2
Tu wg mnie jest sens m.in. bycia we wspólnocie ,życia Słowem Bożym ,dbania o ponad czasowe wartości, szukania relacji z Bogiem .
Dobrze tłumaczy to Biskup Siemieniewski w cyklu konferencji na temat Eucharystii.. o czym choćby w tym momenciewspomina.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Dwa_odcienie »

Nirwanna pisze: 13 lut 2019, 10:41 D_o, odbieram Cię tak, że Ty przez codzienny kontakt z nią nie byłaś w stanie jej naprawić, więc oczekujesz, aby to wspólnota ją "naprawiła".
Czy taka jest Twoja intencja? Czy się mylę?
Zmiana głównego wątku tematu, jakie to stylu Sycharu.
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Dwa_odcienie »

Nirwanna pisze: 13 lut 2019, 10:41 D_o, odbieram Cię tak, że Ty przez codzienny kontakt z nią nie byłaś w stanie jej naprawić, więc oczekujesz, aby to wspólnota ją "naprawiła".
Czy taka jest Twoja intencja? Czy się mylę?
Nigdy nie miałam zamiaru jej naprawiać. Patrzę na nią cały czas z politowaniem. I na to co wyprawia. I zastanawiam się kiedy to wszystko co robi obroci się przeciwko niej. Bo jak wiadomo nie tylko czynione przez nas dobro wraca do nas, zło też.
Jonasz

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Jonasz »

Dwa_odcienie pisze: 13 lut 2019, 8:25 A wg mnie nic takiego zachowania nie usprawiedliwia.
Co wnosi do życia cotygodniowa spowiedź z tego samego grzechu, który się po wyjściu od konfesjonalu powtarza na nowo? Albo nawet ze zdwojoną siłą?
Jaki sens ma taką spowiedź i dlaczego kapłan kolejny raz daje rozgrzeszenie takiej osobie?
Sens ma taki że nie poddaję się wstaję. Czasem taka walka trwa kilka lat. Stąd grzech wraca ze zdwojoną siłą.
Oczywiście to nie jest postawa, idę żeby pozbyć się wyrzutów sumienia, niepokoju itp.

Dwa_odcienie pisze: 13 lut 2019, 8:25 A jeśli kobieta, która nazywa siebie matką i na każdym kroku podkreśla jak ważne jest dla niej dobro dzieci, ciąga te same dzieci wciąż po ośrodkach opiniodawczych, pomimo sprzeciwu ojca (która przez wzgląd na spokój psychiczny dzieci nie chce kolejnych badań, bo widzi jak dzieci to stresuje), która zawozi dzieci do kolejnych psychologów tylko po to, aby powiedzieli przynajmniej jedno złe zdanie o ojcu, aby mogła wykorzystać to w sądzie przeciwko niemu, w ramach zemsty... To gdzie tu wzgląd na dobro dzieci? Gdzie tu miłość do bliźniego?
Są osoby, które wykorzystają innych, by zbudować sobie otoczkę skrzywdzonej, zniewolonej itp.
To bardzo wygodna i niewymagająca przede wszystkim od samego siebie postawa.
Zajmijcie się mną, skrzywdzoną.
Pamiętam słowa ks. Pawlukiewicza o badaniach bodajże w Szwecji :shock:
Chodziło o żony alkoholików , które tak w zasadzie były bardzo zdumione i nieszczęśliwe , że mąż przestał pić, zmienił się.

Dwa Odcienie masz rację że bycie w jakiejkolwiek wspólnocie , która nie rozwija lub nie pomaga, nie służy rozwojowi osobistemu czy pogłębiać więzi między małżonkami jeżeli budzi wątpliwości o ich sens.
Można wtedy zadać sobie pytanie, czy ja biorąc w tym udział nie przyczyniam się do takiego stanu, czy nie uczestniczę w jakiejś formie fałszu.
Pustelnik

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Pustelnik »

ozeasz pisze: 13 lut 2019, 11:10 Więc wspólnota jest dla mnie środowiskiem (...) żeby wspierać się w drodze do poznania Boga .
Podoba mi się to ... ;) .
Prawie jak ... św. Teresa z Avilla (doktor Kościoła, założycielka Karmelu "bosego"), która mówiła stanowczo, całą sobą : "Chcę widzieć Boga!".
Ale ... jako nastka lubiła (po ... matce) czytać romansidła. Miała starszą kumpelę "z tego świata".
W początkach życia zakonnego też "lubiła błyszczeć" .... . Warto może też i na tym przykładzie zobaczyć istotę/wagę procesu ( żeby nie użyć slowa ... : Drogi :-) ).

Z mojego podwórka : kiedyś , po moim pierwszym dorosłym nawróceniu, myślałem/ubzdurałem sobie ze będę kierowcą pomocnikiem ... księdza egzorcysty :lol: .
A teraz jestem w "przedszkolu wiary" razem z ... maturzystkami , schizofrenikami, alkoholikami ...
Na ten moment to moja "droga".
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: s zona »

Pustelnik pisze: 13 lut 2019, 9:24
Dwa_odcienie pisze: 13 lut 2019, 8:25 A wg mnie nic takiego zachowania nie usprawiedliwia.
Nie chodzi o "usprawiedliwianie" czy szerzej ... "osądzanie".

Ale odnosząc się do tematu wątku, istnieje duża szansa, że wspólnota (nawet "nic nie robiąc", nie "ratując" danej osoby/małżenstwa/dzieci) pomoże danej osobie, chociażby jako "odskocznia" (inni ludzie, inne problemy, a nawet jak podobne problemy to zazwyczaj inne podejście) od jej "zafiksowania" na pewnych emocjach/myślach/działaniach.
Mylę się ? Nie prawidłowa obserwacja / założenie z mojej strony ?

Pozdro !
Dokladnie , u mnie bardzo to sie sprawdzilo ...

Ostatnio rozmawialam z os duchownymi , jak bardzo Sychar pomogl mnie stanac na nogii .. powstrzymal od robienia potencjalnych glupot , nawet korcilo mnie ,zeby sie zemscic .. Ale wiedzialam ,ze nie moge tego zrobic ...Pan Bog postawil na mojej drodze madrych ludzi i za to jestem wdzieczna ...

A patrzac na siebie z " boku " , tez moze jestem namolna , ale uwazam ,ze modlitwa pomaga nam i innym ,jesli szczerze w niej trwamy ..mimo ,ze trudno ...

D O , a moze warto spojrzec na ta kobiete przez pryzmat przypowiesci o ziarnie rzuconym ... moze juz kielkuje w niej ,tego nikt nie wie i chyba nie nam to oceniac .. kiedys bylam bardziej sklonna widziec czlowieka poprzez to ,co widoczne .. ale dzieki Bogu zmienilo mi sie ;)
Moze warto wesprzec te kobiete , nwm ,jakie masz mozliwosci i checi ...

PS
Krytykujac jej postawe - a jednoczesnie zyjac samej w grzechu - nwm ,czy to cos wnosi pozytywnego w jej zycie...

Przypomnina mi sie zdanie z ksiazki " Listy starego diabła do młodego " Clive’a Staplesa Lewisa
...." Może także zwracać uwagę na innych chrześcijan i pokazywać ich śmieszność i niedoskonałość (list 2)..."
http://www.polskina5.pl/listy_starego_d ... reszczenie

Pogody Ducha :)
ODPOWIEDZ