Tylko do tych dwoch sie odniosę.lustro pisze: ↑30 sty 2019, 22:09
Piszesz tak długie posty, że wnioskuję, że masz duża wyprawę w pisaniu. Więc co to dla Ciebie dasz radę
I jeszcze taka jedna moja refleksja...
Mogła bym tu wiele razy napisać coś zlego o moim mężu. Choćby w "obronie" lub "usprawiedliwianiu się" jak to niektórzy widzą.
A jednak nie zrobiłam tego nigdy.
To mój mąż. W jakis sposób jest pod moją opieką i nie należy mówić o własnym mężu źle. Szczególnie publicznie i poza plecami.
Tak uważam.
Tym bardziej, jak się do siebie wróciło i stara się budować dobre, szczęśliwe małżeństwo.
Jakoś to ze sobą nie licuje.
Tak - mam wprawę w pisaniu, ale nie mam w zwyczaju i czasu sie powtarzać. Możesz wejsć na moj profil i poczytac jakie posty pisałam. Ja tak robie jak chce kogoś historie poznać.
Jak bedziesz czytała to doczytasz też co dzis pisze o mężu - że jest najwspanialszym meżczyzna na świecie, że jestem dumna z tego kim jest dzisiaj i co robi dzisiaj i nie zamieniłabym go na innego nawet na takiego z nieskazitelna przeszłością.
Jak bedziesz miała problemy - napisz - pomoge Ci odszukać i takie posty o moim meżu.
Natomiast to, że był zdrajca kłamcą i nienawidziłam go za to co mi zrobił i dzieciom i że mi wbil noż w serce - to to jest też nasza historia. I jak pisałam - ja nie bedę pomniejszała tej winy. Bo tak było i nic tego nie zmieni. A po co miałabym to pudrować?
Może masz lustro taki szyfr...często to sie bierze z dzieciństwa...że nawet jak jest źle - to Ty masz banana na ustach.....serce wyje w środku ale dla ludzi....pion zachowany.
I poniekąd to rozumiem.
Ale TUTAJ - gdzie mamy miejsce i szanse pokazywać swoje przeżycia - nie widze sensu takiego kamuflowania i wciskania że jest cacy i cały czas tak było.Dla mnie to bez sensu. Tu jest wiecej takich pochowanych osób. Ale myślę, że może gdzieś wewnetrznie potrzebuja czytać....może nie sa gotowi pisać o ranach...może gdzieś to jest schowane i przysypane...żeby nikt nie odkrył...nie dotknął...bo to boli. Jasne że boli.
Ja wierze że przyjdzie czas i beda gotowi mówic i oni szczerze - to mnie zabolało, a to mnie prawie zabiło, a to mi pomogło....
To bardzo wyzwalajace. Wspomniane 12 kroków jest jedna z takich dróg.
Nie potrzebujesz skrywać przeszłości bo sie jej nie wstydzisz. Bo wybaczyłaś innym. Bo SOBIE wybaczyłaś....naprawde szczerze polecam
I niestety ale nie pójde Twoim śladem
To nie moja bajka. Ja nauczyłam sie mowić że zło jest/było złem.
Jak pisałam wcześniej - nie nazywam zła mniejszym dobrem.
I jeszcze....z ta publiką to jasne...masz rację...tylko wiesz...ja nie stoje na opłotkach i nie grzmię o czynach męża.
Ja to musiałam powiedzieć w szczerosci, żeby szczerą odpowiedź uzyskać. To tak było na krokach.
A dziś....
Ja mówie o swojej przeszłości...bo 12 krok jest posłaniem....darmo kiedys dostałam i darmo chce dać. Jak pisałam wcześniej...może mi to nieudolnoe wychodzi ale czasem....wychodzi
No a do tego trzeba szczerości.
Inaczej sie nie da.
Osoba, ktora pisze tylko o szcześciu chcac poddźwignać kogos w nieszcześciu jest po prostu niewiarygodna