Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Moderator: Moderatorzy
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Marylka, brawo za post powyższy. Jasny i czytelny. Bez złośliwości która niestety u niektórych tu występuje.
Zdrada to zdrada i nic tego nie zmieni. Ani koloryzowanie ani przerzucanie odpowiedzialności na drugą stronę. Odwaga to jest w krytycznym momencie zdecydować się na separację a nie szukać pocieszenia na zewnątrz... a później na siłę udowadniać sobie i innym że w sumie wszyscy jesteśmy tylko ułomnymi ludźmi więc...
Zdrada to zdrada i nic tego nie zmieni. Ani koloryzowanie ani przerzucanie odpowiedzialności na drugą stronę. Odwaga to jest w krytycznym momencie zdecydować się na separację a nie szukać pocieszenia na zewnątrz... a później na siłę udowadniać sobie i innym że w sumie wszyscy jesteśmy tylko ułomnymi ludźmi więc...
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
I od razu uprzedzam stwierdzenia że rzucam w kogoś kamieniem. Każdy jest jakoś ułomny. Jednak każdy raczej dobrowolnie brał ślub a co się z tym wiąże brał na siebie pewne zobowiązanie. A w razie czego wszystko można zrzucić na ułomność, na to że druga strona czegoś mi nie zapewniała, nie dawała i tym samym wszystko rozmyć. A tym samym zdrada to taki grzech nie grzech... a że się robiło krzywdę sobie, drugiej stronie i małżeństwu, no cóż... wytłumaczenie zawsze można jakieś znaleźć.
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Rento
Przejście przez 12 kroków, psychoterapie, terapie, przez gabinety psychologiczne niczego nie gwarantuje.
Znam sporo takich przypadków. Był żal, skrucha, bicie się w piersi gdy się waliło, paliło, i szło na dno.
Gdy się sytuacja życiowa ustabilizowała i współmałżonek w pokucie wrócił na łono rodziny błędy, zaniedbania i stare nawyki mentalne znów dały o sobie znać.
Dlatego zmiana ( z dwóch stron) musi być autentyczna i trzeba czuwać głównie nad sobą by znów nie zachwaścić ogrodu. I nie wylądować w punkcie wyjścia. I tyle tylko chciałam przekazać.
Jeśli praca nad sobą autentycznie została wykonana i wnioski na przyszłość wyciągnięte to świetnie.
Każdy sam odpowiada za swój sposób myślenia i postępowania.
Kto jest winien bardziej? kto mniej?
Czyja i jaka wina? Gdzie przyczyna rozpadu? kryzysu?
Nikt tu na forum na to nie odpowie.
Każdy w swoim sumieniu niech udzieli odpowiedzi na ile nie wywiązał się z miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej.
Przejście przez 12 kroków, psychoterapie, terapie, przez gabinety psychologiczne niczego nie gwarantuje.
Znam sporo takich przypadków. Był żal, skrucha, bicie się w piersi gdy się waliło, paliło, i szło na dno.
Gdy się sytuacja życiowa ustabilizowała i współmałżonek w pokucie wrócił na łono rodziny błędy, zaniedbania i stare nawyki mentalne znów dały o sobie znać.
Dlatego zmiana ( z dwóch stron) musi być autentyczna i trzeba czuwać głównie nad sobą by znów nie zachwaścić ogrodu. I nie wylądować w punkcie wyjścia. I tyle tylko chciałam przekazać.
Jeśli praca nad sobą autentycznie została wykonana i wnioski na przyszłość wyciągnięte to świetnie.
No tak odczytuję a żyć z tym co myślisz i czujesz musisz Ty i Twój mąż. Ja mam swoje życie.
Każdy sam odpowiada za swój sposób myślenia i postępowania.
A w którym miejscu ta analiza? Przecież napisałam, że forum to nie jest odpowiednie miejsce na poprawne diagnozy i osądy.
Kto jest winien bardziej? kto mniej?
Czyja i jaka wina? Gdzie przyczyna rozpadu? kryzysu?
Nikt tu na forum na to nie odpowie.
Każdy w swoim sumieniu niech udzieli odpowiedzi na ile nie wywiązał się z miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej.
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Marylkokaro17 pisze: ↑30 sty 2019, 19:48 Marylka, brawo za post powyższy. Jasny i czytelny. Bez złośliwości która niestety u niektórych tu występuje.
Zdrada to zdrada i nic tego nie zmieni. Ani koloryzowanie ani przerzucanie odpowiedzialności na drugą stronę. Odwaga to jest w krytycznym momencie zdecydować się na separację a nie szukać pocieszenia na zewnątrz... a później na siłę udowadniać sobie i innym że w sumie wszyscy jesteśmy tylko ułomnymi ludźmi więc...
Mnie także się podoba. Nie dałaś się ponieść emocji. Brawo za dystans.
Jeśli ktoś odbiera mój post jako złośliwy - to przepraszam. Nie takie były moje intencje.
Chciałam zwrócić uwagę moderacji na agresywne, oceniające posty. Moje (w mojej subiektywnej ocenie łagodniejsze ) były kilkukrotnie niedopuszczane. Denerwowało mnie to, ale doceniam również naukę dyskutowania bez agresji. Więc w tym miejscu Moderacjo dziękuję za te wcześniejsze niedopuszczania moich postów. To jest jednak jakaś siła tego forum.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Dziękuję Marylko za te słowa. Ciągle czytam nie płacz bo obślintana nie będziesz atrakcyjna dla męża, bo wtedy wybierze kowalska . Taki to bunt i dysonans zawszę u mnie rodziło. Doszło do tego że zaczęłam ukrywać przed nim i światem swój ból ... To nic dobrego nie przyniosłomarylka pisze: ↑30 sty 2019, 19:01
Ja nie byłam wzorem niczego.
Byłam cierpiaca upokorzona przerażona kobieta i samotna matką. Pisałam o tym i nie wstydze sie tego.
Mało tego - właśnie dlatego zabralam tu głos - chce namowic każdego tu zranionego, żeby pozwolił sobie na cierpienie, na ból, na łzy. Nawet w obecnosci małżonka. A może zwłaszcza.
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
Wayne Dyer
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Ale dlaczego Ty sobie dajesz prawo do oceny kto dobrze, a kto źle coś przerobił? Do tego nie znając programu 12 kroków, nie przerabiając go osobiście?krople rosy pisze: ↑30 sty 2019, 20:51 Rento
Przejście przez 12 kroków, psychoterapie, terapie, przez gabinety psychologiczne niczego nie gwarantuje.
Znam sporo takich przypadków. Był żal, skrucha, bicie się w piersi gdy się waliło, paliło, i szło na dno.
Gdy się sytuacja życiowa ustabilizowała i współmałżonek w pokucie wrócił na łono rodziny błędy, zaniedbania i stare nawyki mentalne znów dały o sobie znać.
Dlatego zmiana ( z dwóch stron) musi być autentyczna i trzeba czuwać głównie nad sobą by znów nie zachwaścić ogrodu. I nie wylądować w punkcie wyjścia. I tyle tylko chciałam przekazać.
Jeśli praca nad sobą autentycznie została wykonana i wnioski na przyszłość wyciągnięte to świetnie.
Lubię Twoje posty, często dają mi dużo materiału do przemyśleń. Choć najczęściej masz inną linię partii , dużo łagodności, wyrozumiałości i ciepła w Tobie. Ale czasami za bardzo idziesz po bandzie. I często tam, gdzie Ty nie masz własnego doświadczenia.
A tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Rento, dziękujemy za docenienie naszej pracy i naszych intencji, gdy posty były nie puszczane Doceniamy takie informacje zwrotnerenta11 pisze: ↑30 sty 2019, 20:51Marylkokaro17 pisze: ↑30 sty 2019, 19:48 Marylka, brawo za post powyższy. Jasny i czytelny. Bez złośliwości która niestety u niektórych tu występuje.
Zdrada to zdrada i nic tego nie zmieni. Ani koloryzowanie ani przerzucanie odpowiedzialności na drugą stronę. Odwaga to jest w krytycznym momencie zdecydować się na separację a nie szukać pocieszenia na zewnątrz... a później na siłę udowadniać sobie i innym że w sumie wszyscy jesteśmy tylko ułomnymi ludźmi więc...
Mnie także się podoba. Nie dałaś się ponieść emocji. Brawo za dystans.
Jeśli ktoś odbiera mój post jako złośliwy - to przepraszam. Nie takie były moje intencje.
Chciałam zwrócić uwagę moderacji na agresywne, oceniające posty. Moje (w mojej subiektywnej ocenie łagodniejsze ) były kilkukrotnie niedopuszczane. Denerwowało mnie to, ale doceniam również naukę dyskutowania bez agresji. Więc w tym miejscu Moderacjo dziękuję za te wcześniejsze niedopuszczania moich postów. To jest jednak jakaś siła tego forum.
Sądzimy, że to dobre miejsce też na drobną uwagę, nazywającą intencje, które nami kierują podczas moderacyjnych decyzji.
Jak pewnie dało się zauważyć, w wątkach pomocowych, służących pomocy konkretnym osobom, mocniej ograniczamy zarówno formę jak i treści wypowiedzi - do jak najbardziej pomocowych. Gdy posty - zwłaszcza co do formy - zaczynają odbiegać od klimatu pomocy danej osobie, a wchodzą w rozważania ogólne i personalne uwagi, wtedy wątek dzielimy. Uważamy bowiem, że merytoryczne rozważania ogólne są również wartościowe, a personalne uwagi do pewnych granic uczą tego właśnie dyskutowania bez agresji. Oczywiście - do pewnych granic. Dlatego przekroczenie ich skutkować może odrzuceniem postu również w wątku ogólnym.
I dlatego zachęcamy do nieustającego dbania o własne granice w wypowiedziach, ponieważ konsekwencją nie zadbania o te granice jest dzielenie wątków i przenoszenie ich w miejsce dla nich odpowiednie, i/lub odrzucanie postów.
Czyli nieustająco zachęcamy do zaczynania od siebie, przyglądania się sobie i swojej odpowiedzialności
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
A gdzie ja to oceniłam?
Zadałam pytania.
Czy zdradzona widzi w sobie coś co mogło przyczynić się do kryzysu , do krzywdy męża?
Bo z postów wynika dla mnie że wina leży po jednej stronie. Taki jest mój odbiór. Ty też dajesz sobie prawo do osobistego odbioru postów np. Ukasza i piszesz jak i co w w nich widzisz. Nasz odbiór nie jest wyrocznią a jedynie naszym odbiorem . Warto to rozdzielić.
Te pytania są jechaniem po bandzie?
Ja przynajmniej pytam. Mnie zdiagnozowano i osądzono bez możliwości odniesienia się. Wtedy nie protestowałaś i nie pisałaś.....że po bandzie.
A przepracować siebie można i bez Kroków. Nie czuję się bez nich mniej doświadczona.
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Fajnie. co nie znaczy, że w przyszłości nie będę się denerwować na Moderację.Nirwanna pisze: ↑30 sty 2019, 21:33Rento, dziękujemy za docenienie naszej pracy i naszych intencji, gdy posty były nie puszczane Doceniamy takie informacje zwrotnerenta11 pisze: ↑30 sty 2019, 20:51Marylkokaro17 pisze: ↑30 sty 2019, 19:48 Marylka, brawo za post powyższy. Jasny i czytelny. Bez złośliwości która niestety u niektórych tu występuje.
Zdrada to zdrada i nic tego nie zmieni. Ani koloryzowanie ani przerzucanie odpowiedzialności na drugą stronę. Odwaga to jest w krytycznym momencie zdecydować się na separację a nie szukać pocieszenia na zewnątrz... a później na siłę udowadniać sobie i innym że w sumie wszyscy jesteśmy tylko ułomnymi ludźmi więc...
Mnie także się podoba. Nie dałaś się ponieść emocji. Brawo za dystans.
Jeśli ktoś odbiera mój post jako złośliwy - to przepraszam. Nie takie były moje intencje.
Chciałam zwrócić uwagę moderacji na agresywne, oceniające posty. Moje (w mojej subiektywnej ocenie łagodniejsze ) były kilkukrotnie niedopuszczane. Denerwowało mnie to, ale doceniam również naukę dyskutowania bez agresji. Więc w tym miejscu Moderacjo dziękuję za te wcześniejsze niedopuszczania moich postów. To jest jednak jakaś siła tego forum.
Sądzimy, że to dobre miejsce też na drobną uwagę, nazywającą intencje, które nami kierują podczas moderacyjnych decyzji.
Jak pewnie dało się zauważyć, w wątkach pomocowych, służących pomocy konkretnym osobom, mocniej ograniczamy zarówno formę jak i treści wypowiedzi - do jak najbardziej pomocowych. Gdy posty - zwłaszcza co do formy - zaczynają odbiegać od klimatu pomocy danej osobie, a wchodzą w rozważania ogólne i personalne uwagi, wtedy wątek dzielimy. Uważamy bowiem, że merytoryczne rozważania ogólne są również wartościowe, a personalne uwagi do pewnych granic uczą tego właśnie dyskutowania bez agresji. Oczywiście - do pewnych granic. Dlatego przekroczenie ich skutkować może odrzuceniem postu również w wątku ogólnym.
I dlatego zachęcamy do nieustającego dbania o własne granice w wypowiedziach, ponieważ konsekwencją nie zadbania o te granice jest dzielenie wątków i przenoszenie ich w miejsce dla nich odpowiednie, i/lub odrzucanie postów.
Czyli nieustająco zachęcamy do zaczynania od siebie, przyglądania się sobie i swojej odpowiedzialności
W końcu sąd sądem, ale...
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Ja też dziękuję Rybko za Twój głos. Bo ja jestem głównie po to, żeby spotkać takie osoby jak Ty.Rybka pisze: ↑30 sty 2019, 20:53Dziękuję Marylko za te słowa. Ciągle czytam nie płacz bo obślintana nie będziesz atrakcyjna dla męża, bo wtedy wybierze kowalska . Taki to bunt i dysonans zawszę u mnie rodziło. Doszło do tego że zaczęłam ukrywać przed nim i światem swój ból ... To nic dobrego nie przyniosłomarylka pisze: ↑30 sty 2019, 19:01
Ja nie byłam wzorem niczego.
Byłam cierpiaca upokorzona przerażona kobieta i samotna matką. Pisałam o tym i nie wstydze sie tego.
Mało tego - właśnie dlatego zabralam tu głos - chce namowic każdego tu zranionego, żeby pozwolił sobie na cierpienie, na ból, na łzy. Nawet w obecnosci małżonka. A może zwłaszcza.
Moge od czasu do czasu poczytac - co tam ktos sądzi lub nie na temat mojej winy lub nie winy....
Jednak...ja mam co robić w realu i zwyczajnie nie mam zbyt dużo czasu na takie filozofowanie. Dlatego przepraszam KR i lustro, dziekuję za psychoanalizy, ale już nie odniosę sie do Waszych postów o mnie.
Widzisz Rybko...ja jestem bardzo emocjonalna osobą. Ja niemal czuje to co opisujesz.
Może to zabrzmi tak banalnie i wręcz niewiarygodnie - ale zobaczysz - wkrótce sie wszystko uspokoi.
Chciałam Cie zachęcic i poprosić - nie badź w tych dniach sama. Wiem jak ogromnie boli zdrada.
To jak nóż w serce...i to od najbliższej osoby....
Proszę - zadbaj o siebie. Nie dopuść do takiej sytuacji, że sie załamiesz.
Nie czytałam Twojej historii jeszcze, ale jeśli masz dzieci...one Ci dadzą siłę.
Chodzisz na sychar w realu?
Masz jakąś grupę wsparcia?
Wiesz...ta grupa to może być nawet koleżanka/ciocia/babcia
Wyjdź ze swoim bólem do ludzi. Ja w tym czasie miałam niezłą weryfikację - kilku przyjaciół okazało się, że nimi nie są a kilku znajomych....przyjaciółmi.
A ilu nowych poznałam!
Tu na sycharze
Rybko...wiesz....jeśli masz chęć - rycz rycz ile chcesz. Wypłacz to wszystko Bogu. I wiesz....wcale nie musisz JUŻ DZIŚ być piekna zewnętrznie.
Ha!!!!!
W ogóle nie musisz już z NIKIM konkurować!
A jeśli bedziesz chciała....ooooo to zrobisz sie na bostwo. Twoj mąż jeszcze będzie zbierał szczękę z podłogi.
Ale to wcale nie musi być dziś!
Nie ponaglaj sie i nie win sie, że jeszcze sie nie pozbierałaś.
Porozpieszczaj się! Tak!
Kiedy sobie cos kupiłaś? Batonika? Sukienkę? Polecam szpilki
Tylko wiesz...nie musisz dziś...jutro...na wszystko przyjdzie czas.
Pomyśl o 12 krokach
To nie tylko praca nad sobą.
To przyjaźnie, to ludzie tacy jak Ty.
Jak byłam samotna - podsyłali mi muzykę, czytałam ich historie, dzwoniliśmy do siebie.
Kiedy mąż brał dzieci....podsyłali mi filmy wartosciowe. To są jak siostry i bracia.
Dzięki nim zrozumiałam - to nie ja sie zbłaźniłam. Zdrada to nie jest mój wstyd.
A jak powiedziałam że jestem sama - otrzymałam wsparcie.
Tu też jest kacik gdzie są polecane filmy....muzyka
Rybko...pamiętaj...na Twoim chłopie świat sie nie kończy.
Warto odwiesić sie od męża. Nawet będąc razem.
Nauczysz sie tego. Wszystko wymaga czasu.
I może to śmieszne, ale właśnie wtedy papież do mnie mówił -WSTAŃ Z KANAPY
ja nie mogłam z niej wstać!
Ta zdrada i ból powaliło mnie na łopatki
Dobry Bóg nie zostawił mnie.
Mimo, że ja nawet przestałam sie gorliwie modlić.
I wiem co to znaczy tak cierpieć, że sie modlic nie chce. Jest tylko cisza....
Ściskam Cie mocno.
I wszystkich czytajacych
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
No cóż, ja też tak odczytuje to co piszesz Marylko.marylka pisze: ↑30 sty 2019, 19:26No cóż...co do tego jak to odczytujesz....no musisz z tym żyć KRkrople rosy pisze: ↑30 sty 2019, 18:52 ja odczytuję Twoje posty w taki sposób, że wina za dramat rodziny leży tylko po stronie Twojego męża.
Nie zauważyłam bym coś negatywnego napisała o sobie...wręcz odwrotnie w samych superlatywach.
Dasz radę. W koncu jak sama piszesz - musi być w samych superlatywach o Tobie, wiec Ci sie uda
Co do mnie...no to jak sama widzisz - idealna nie bylam i nie bedę.
I dobrze mi z tym
A jak bedziesz chciała to i doczytasz gdzie pisze o swojej winie
I nie ja jedna, jak widać.
Więc może coś w tym jednak jest?
Zamiast w sposób mało grzeczny odpowiadać i odsyłać nas gdzieś tam, do archiwum forum, gdzie być może opisalas swój udział w kryzysie i dojściu do niego, poprostu to napisz.
Piszesz tak długie posty, że wnioskuję, że masz duża wyprawę w pisaniu. Więc co to dla Ciebie dasz radę
Bo na razie czytamy tylko jaki to mąż zły, a jaka Ty dobra (bo kroki, bo rekolekcje, spotkania. .. Itp)
A może tak bardziej o sobie w mniej lukrowany sposób?
A to powyższe zdanie jakoś zupełnie nie licuje z tym, jaką chcesz się pokazać. Przepracowaną i dojrzałą. A to tylko jedno z wielu miejsc.
I jeszcze taka jedna moja refleksja...
Mogła bym tu wiele razy napisać coś zlego o moim mężu. Choćby w "obronie" lub "usprawiedliwianiu się" jak to niektórzy widzą.
A jednak nie zrobiłam tego nigdy.
To mój mąż. W jakis sposób jest pod moją opieką i nie należy mówić o własnym mężu źle. Szczególnie publicznie i poza plecami.
Tak uważam.
Tym bardziej, jak się do siebie wróciło i stara się budować dobre, szczęśliwe małżeństwo.
Jakoś to ze sobą nie licuje.
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Nie nerwuj się.krople rosy pisze: ↑30 sty 2019, 21:39A gdzie ja to oceniłam?
Zadałam pytania.
Czy zdradzona widzi w sobie coś co mogło przyczynić się do kryzysu , do krzywdy męża?
Bo z postów wynika dla mnie że wina leży po jednej stronie. Taki jest mój odbiór. Ty też dajesz sobie prawo do osobistego odbioru postów np. Ukasza i piszesz jak i co w w nich widzisz. Nasz odbiór nie jest wyrocznią a jedynie naszym odbiorem . Warto to rozdzielić.
Te pytania są jechaniem po bandzie?
Ja przynajmniej pytam. Mnie zdiagnozowano i osądzono bez możliwości odniesienia się. Wtedy nie protestowałaś i nie pisałaś.....że po bandzie.
A przepracować siebie można i bez Kroków. Nie czuję się bez nich mniej doświadczona.
Fakt, wtedy nie zabierałam głosu, choć czytałam. Bo zanim zdążyłam zabrać głos, sama się mocno już podstawiałaś. Czyli popłynęłaś, poszłaś po bandzie i już ... nie mogłam zabrać głosu, poprzeć Cię.
Zobacz, jak Marylka teraz dyskutuje, czysta przyjemność czytać.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Subiektywnie - trochę mi pachnie - dbaniem o fasadę. Oczywiście, masz do tego prawo, lustro.lustro pisze: ↑30 sty 2019, 22:09 A to powyższe zdanie jakoś zupełnie nie licuje z tym, jaką chcesz się pokazać. Przepracowaną i dojrzałą. A to tylko jedno z wielu miejsc.
I jeszcze taka jedna moja refleksja...
Mogła bym tu wiele razy napisać coś zlego o moim mężu. Choćby w "obronie" lub "usprawiedliwianiu się" jak to niektórzy widzą.
A jednak nie zrobiłam tego nigdy.
To mój mąż. W jakis sposób jest pod moją opieką i nie należy mówić o własnym mężu źle. Szczególnie publicznie i poza plecami.
Tak uważam.
Tym bardziej, jak się do siebie wróciło i stara się budować dobre, szczęśliwe małżeństwo.
Jakoś to ze sobą nie licuje.
Nie zżera mnie ciekawość ani o Ciebie, ani o Twojego męża.
Pogody Ducha !
P.S. I oczywiscie wmawianie drugiej osobie co ... chciała przekazać. Mnie aż razi ...
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Dla mnie - TAK SAMO, bez różnicy.
Ewentualny powrót żony nic nie zmieni. Raczej zawsze mówiłem o niej z szacunkiem. Ani razu z zamiarem "oczerniania", tak myślę.
Mimo, że nie wkładam wysiłku ani w "ratowanie" ani "w planowanie ratowania".
Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji
Lustrolustro pisze: ↑30 sty 2019, 22:09 ...
I jeszcze taka jedna moja refleksja...
Mogła bym tu wiele razy napisać coś zlego o moim mężu. Choćby w "obronie" lub "usprawiedliwianiu się" jak to niektórzy widzą.
A jednak nie zrobiłam tego nigdy.
To mój mąż. W jakis sposób jest pod moją opieką i nie należy mówić o własnym mężu źle. Szczególnie publicznie i poza plecami.
Tak uważam.
Tym bardziej, jak się do siebie wróciło i stara się budować dobre, szczęśliwe małżeństwo.
Jakoś to ze sobą nie licuje.
Bój się Boga, po co się tak sama podstawiasz?
Oczywiście, że pisałaś. Nie były to fajne rzeczy. O tym, że nie chciał Waszego dziecka, o jego zachowaniu w czasie Twojej ciąży, i po narodzinach, i to kilka lat, jak nie chciał nigdzie wychodzić, jak ciągle byłaś sama z dziećmi, jak Cię zepchnął w przepaść zdrady itd. Trochę tego było. Jedno wielkie usprawiedliwianie i zrzucanie winy na niego za zdradę. Przecież to można sprawdzić w Twoich postach.
Czy Ty rzeczywiście nie pamiętasz, czy tak manipulujesz na potrzeby chwili ?
Ale to, co mnie bardziej zastanawia to fakt, że nic złego nie napisałaś o swoim kowalskim. Nigdy nic złego, a coś tam było nawet dobrego. W świetle powyższej Twojej wypowiedzi, jest to zastanawiające.
Wiesz, ja rozumiem, że w momencie zdrady, odejścia mogłaś mieć te negatywne odczucia. To normalne, bo wtedy często się racjonalizuje swoje złe zachowania. Ja także tak robiłam i pewnie robię nadal. Może teraz jestem częściej tego świadoma i potrafię się zatrzymać. Ale po iluś tam latach, przy odbudowanym małżeństwie, brak mi u Ciebie tych głębszych refleksji nad postępowaniem, tego wzięcia odpowiedzialności. To jest dla mnie trudne, choć wydaje mi się, że w głębi Ciebie to jednak się dzieje.
Nikt nie jest doskonały. Ja mam w swojej przeszłości dużo ciemnych kart, do kilku trudno mi z odkrytą przyłbicą publicznie oko w oko się przyznać. Czasami chowam się w sprawie mojego drugiego małżeństwa za zasłoną zdrady i ofiary (szczęśliwie coraz rzadziej). Im więcej czasu mija, tym mi łatwiej. Ale anonimowo w internecie? Wiem z doświadczenia, że najtrudniej wybaczyć sobie. Dla mnie szczególnie sytuacje, w których skrzywdziłam swoje dzieci. Tego najbardziej żałuję. Że przez moje niedojrzałe reakcje na działania męża, cierpiały moje dzieci. I konsekwencje tego nadal są, choć dzieci tego nie mówią. Ale ja wiem.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".