Najbardziej prosta definicja stawiania sobie granic. Jak ja się czuję jak inni mi je przekraczają. Przykład: " jest mi przykro, że nie dbasz o dobro dzieci, boję się o nie, byłoby fajnie gdybyś mi pomógł, dziękuję" Ja tak robię, mówię co czuję, bez straszenia konsekwencjami, policją, krótki komunikat.Blondynka55 pisze: ↑24 lip 2021, 12:40No właśnie Nirwanno trafiłaś w sedno sprawy zastanawiam się nad tym jak postawić tą granice przed kolejnym atakiem i obroną dzieci na złe zachowanie męża.Nirwanna pisze: ↑24 lip 2021, 8:47 Blondynko, ale Ty masz tak samo, jak Twój mąż....
"Wiele razy stawiałam takie, granice i nic z nich nie wyszło".
Bo nie mogło. Bo kręcisz się wokół siebie, wokół własnego sposobu myślenia, i w kółko popełniasz te same błędy.
Granice nie są po to, żeby zmienić czyjeś postępowanie. Granice mają ochronić mnie, w sytuacji, gdy druga osoba nie chce się zmienić, i może nigdy się nie zmieni. Jest to możliwe.
Jeśli tylko mówisz, a nic z tym krzywdzącym zachowaniem drugiej osoby nie robisz, to dzieci będą kopiować Twoje zachowanie, a nie zawartość treściową Twoich nauk.Blondynka55 pisze: ↑23 lip 2021, 19:17 Nirwanno na właśnie takie ataki że strony męża staram się bronić mówiąc , żeby nie przeklinał i miał szacunek .
Tylko właśnie jak to mój mąż robił co chce, i mówi co chce, a dzieci przed właśnie takim zachowaniem uczulam i mówię, że takie zachowanie nie jest stosowane w żadnym wypadku obojętnie kto takie słowa stosuje czy to mąż czy ktoś inny.
Przestań mówić.
Działaj.
Dzieciom ewentualnie wytłumacz PO zadziałaniu. Gdy wszyscy zobaczycie owoce, konsekwencje tego działania. Oby dobre.
Powodzenia, niech Cię w tym Duch Święty prowadzi!
Zapytam wprost czy teraz w sytuacji gdy mąż pozwolił na to żeby syn prowadzuł samochód mogę zgłosić ten fakt na policję jako wykroczenie, tylko czy nie będzie to odebrane przez męża jako atak z mojej strony, a z drugiej strony chcę chronić dzieci przed kolejnymi wykroczeniami, które mogą nastąpić.
Po rozmowie z synem już mi powiedział, że tata ma prawa takie same jak ja czyli On nie zamierza rezygnować z takich jazd z nim, to gdzie tu postawić granicę skoro dziecko ufa ojcu i wierzy, że to dobre co robi w danym momencie.
Miłość i przebaczenie
Moderator: Moderatorzy
Re: Miłość i przebaczenie
Re: Miłość i przebaczenie
A co jeśli jednym uchem wleci, drugim wyleci? Albo zostanie zignorowane?Caliope pisze: ↑24 lip 2021, 23:04 Najbardziej prosta definicja stawiania sobie granic. Jak ja się czuję jak inni mi je przekraczają. Przykład: " jest mi przykro, że nie dbasz o dobro dzieci, boję się o nie, byłoby fajnie gdybyś mi pomógł, dziękuję" Ja tak robię, mówię co czuję, bez straszenia konsekwencjami, policją, krótki komunikat.
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Miłość i przebaczenie
Caliope dziękuję za Twój post i Nirwanny o to chodzi, że nigdy właśnie nie starsze męża konsekwencjami Jego czynów, a jeżeli chodzi o ich dobro właśnie wiele razy był poruszany ten temat , że mi przykro itp. jak widać bez rezultatu mąż ma inny tok myślenia i działa po swojemu.Caliope pisze: ↑24 lip 2021, 23:04Najbardziej prosta definicja stawiania sobie granic. Jak ja się czuję jak inni mi je przekraczają. Przykład: " jest mi przykro, że nie dbasz o dobro dzieci, boję się o nie, byłoby fajnie gdybyś mi pomógł, dziękuję" Ja tak robię, mówię co czuję, bez straszenia konsekwencjami, policją, krótki komunikat.Blondynka55 pisze: ↑24 lip 2021, 12:40No właśnie Nirwanno trafiłaś w sedno sprawy zastanawiam się nad tym jak postawić tą granice przed kolejnym atakiem i obroną dzieci na złe zachowanie męża.Nirwanna pisze: ↑24 lip 2021, 8:47 Blondynko, ale Ty masz tak samo, jak Twój mąż....
"Wiele razy stawiałam takie, granice i nic z nich nie wyszło".
Bo nie mogło. Bo kręcisz się wokół siebie, wokół własnego sposobu myślenia, i w kółko popełniasz te same błędy.
Granice nie są po to, żeby zmienić czyjeś postępowanie. Granice mają ochronić mnie, w sytuacji, gdy druga osoba nie chce się zmienić, i może nigdy się nie zmieni. Jest to możliwe.
Jeśli tylko mówisz, a nic z tym krzywdzącym zachowaniem drugiej osoby nie robisz, to dzieci będą kopiować Twoje zachowanie, a nie zawartość treściową Twoich nauk.
Przestań mówić.
Działaj.
Dzieciom ewentualnie wytłumacz PO zadziałaniu. Gdy wszyscy zobaczycie owoce, konsekwencje tego działania. Oby dobre.
Powodzenia, niech Cię w tym Duch Święty prowadzi!
Zapytam wprost czy teraz w sytuacji gdy mąż pozwolił na to żeby syn prowadzuł samochód mogę zgłosić ten fakt na policję jako wykroczenie, tylko czy nie będzie to odebrane przez męża jako atak z mojej strony, a z drugiej strony chcę chronić dzieci przed kolejnymi wykroczeniami, które mogą nastąpić.
Po rozmowie z synem już mi powiedział, że tata ma prawa takie same jak ja czyli On nie zamierza rezygnować z takich jazd z nim, to gdzie tu postawić granicę skoro dziecko ufa ojcu i wierzy, że to dobre co robi w danym momencie.
Re: Miłość i przebaczenie
Nie masz wpływu na męża, Ty masz zadbać o siebie i swoje granice. Ja po prostu mówię i mnie nie interesuje czy wleci, jak nie, to i tak będę dawno robić coś innego.Nowiutka pisze: ↑24 lip 2021, 23:36A co jeśli jednym uchem wleci, drugim wyleci? Albo zostanie zignorowane?Caliope pisze: ↑24 lip 2021, 23:04 Najbardziej prosta definicja stawiania sobie granic. Jak ja się czuję jak inni mi je przekraczają. Przykład: " jest mi przykro, że nie dbasz o dobro dzieci, boję się o nie, byłoby fajnie gdybyś mi pomógł, dziękuję" Ja tak robię, mówię co czuję, bez straszenia konsekwencjami, policją, krótki komunikat.
Re: Miłość i przebaczenie
Nie masz wpływu na męża, gdyby coś się stało on sam musi do tego dojść, że jest źle, a jeśli się stanie, to też nie ma sensu potem go straszyć, wymyślać mu. Tylko stanowcze komunikaty, bez emocji, że jest mi przykro ze łzami w oczach przykładowo. Nie wiem jak to mi się udało, bo mąż całkowicie mnie ignorował, ale mam owoce.Blondynka55 pisze: ↑25 lip 2021, 7:08Caliope dziękuję za Twój post i Nirwanny o to chodzi, że nigdy właśnie nie starsze męża konsekwencjami Jego czynów, a jeżeli chodzi o ich dobro właśnie wiele razy był poruszany ten temat , że mi przykro itp. jak widać bez rezultatu mąż ma inny tok myślenia i działa po swojemu.Caliope pisze: ↑24 lip 2021, 23:04Najbardziej prosta definicja stawiania sobie granic. Jak ja się czuję jak inni mi je przekraczają. Przykład: " jest mi przykro, że nie dbasz o dobro dzieci, boję się o nie, byłoby fajnie gdybyś mi pomógł, dziękuję" Ja tak robię, mówię co czuję, bez straszenia konsekwencjami, policją, krótki komunikat.Blondynka55 pisze: ↑24 lip 2021, 12:40
No właśnie Nirwanno trafiłaś w sedno sprawy zastanawiam się nad tym jak postawić tą granice przed kolejnym atakiem i obroną dzieci na złe zachowanie męża.
Zapytam wprost czy teraz w sytuacji gdy mąż pozwolił na to żeby syn prowadzuł samochód mogę zgłosić ten fakt na policję jako wykroczenie, tylko czy nie będzie to odebrane przez męża jako atak z mojej strony, a z drugiej strony chcę chronić dzieci przed kolejnymi wykroczeniami, które mogą nastąpić.
Po rozmowie z synem już mi powiedział, że tata ma prawa takie same jak ja czyli On nie zamierza rezygnować z takich jazd z nim, to gdzie tu postawić granicę skoro dziecko ufa ojcu i wierzy, że to dobre co robi w danym momencie.
Re: Miłość i przebaczenie
Stanowczo, bez emocji, ale ze łzami w oczach? Wygląda na pozorną sprzeczność, ale to de facto zręczna manipulacja.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Miłość i przebaczenie
Caliope pisze: ↑25 lip 2021, 9:10Nie masz wpływu na męża, gdyby coś się stało on sam musi do tego dojść, że jest źle, a jeśli się stanie, to też nie ma sensu potem go straszyć, wymyślać mu. Tylko stanowcze komunikaty, bez emocji, że jest mi przykro ze łzami w oczach przykładowo. Nie wiem jak to mi się udało, bo mąż całkowicie mnie ignorował, ale mam owoce.Blondynka55 pisze: ↑25 lip 2021, 7:08Caliope dziękuję za Twój post i Nirwanny o to chodzi, że nigdy właśnie nie starsze męża konsekwencjami Jego czynów, a jeżeli chodzi o ich dobro właśnie wiele razy był poruszany ten temat , że mi przykro itp. jak widać bez rezultatu mąż ma inny tok myślenia i działa po swojemu.Caliope pisze: ↑24 lip 2021, 23:04
Najbardziej prosta definicja stawiania sobie granic. Jak ja się czuję jak inni mi je przekraczają. Przykład: " jest mi przykro, że nie dbasz o dobro dzieci, boję się o nie, byłoby fajnie gdybyś mi pomógł, dziękuję" Ja tak robię, mówię co czuję, bez straszenia konsekwencjami, policją, krótki komunikat.
No tak to wiem, że nie mam wpływu na męża, tylko skoro powierzam mu dzieci to jak każda matka chciałabym żeby były bezpieczne, a jak widać nie są.
Ich kontakty są bardzo żadkie, a mimo to jeszcze są problemy i napewno będą.
Mąż gdyby zobaczył mnie ze łzami w oczach wyśmiał by mnie tylko także te metody nie są dla niego, On zawsze miał problem z ludźmi.
Re: Miłość i przebaczenie
Re: Miłość i przebaczenie
Dobrze zrozumiałem - tak, jak napisałaś wcześniej. Przy okazji, to ciekawy przykład zachowania niektórych kobiet, które za swoje nawet niewielkie błędy czy pomyłki, część, a czasem i całą odpowiedzialność zrzucają na mężczyznę ("Coś źle zrozumiałeś", "może napisałam skrótem"). Ja się z tego w duchu pośmiałem, ale w małżeństwie może to być na dłuższą metę mocno irytujące dla mężów - może tu jest też część powodów, przez które Twój mąż zamknął się na Ciebie? To taki męski głos, o które forumowe panie proszą
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Re: Miłość i przebaczenie
Napisałam dlatego przykładowo, ja tak nie potrafię, nie jestem za bardzo kochliwa czy pokazująca emocje i uczucia. Nigdy się na tyle nie otworzyłam, by robić dantejskie sceny i fochy i nadal nie rozumiem o co tobie chodzi, może jakiś przykład? Zawsze bliżej bylo mi mentalnie do mężczyzny niż kobiety i siedziałam cicho, teraz też tak robię, jeśli nie mogę nic zrobić godzę się z tym, nie robię awantur, nie wyciągam roszczeń, a żyje obok i robię tylko to co uważam.vertigo pisze: ↑26 lip 2021, 10:50Dobrze zrozumiałem - tak, jak napisałaś wcześniej. Przy okazji, to ciekawy przykład zachowania niektórych kobiet, które za swoje nawet niewielkie błędy czy pomyłki, część, a czasem i całą odpowiedzialność zrzucają na mężczyznę ("Coś źle zrozumiałeś", "może napisałam skrótem"). Ja się z tego w duchu pośmiałem, ale w małżeństwie może to być na dłuższą metę mocno irytujące dla mężów - może tu jest też część powodów, przez które Twój mąż zamknął się na Ciebie? To taki męski głos, o które forumowe panie proszą
Re: Miłość i przebaczenie
Blondynko, a gdzie ty właściwie masz te granice? Czego chcesz, a czego nie chcesz? Bo żeby je stawiać, to musimy wiedzieć czego one dotyczą i gdzie są.
Granice możemy też stawiać tam, gdzie jest nasza strefa wpływu. Próba ustawienia granic poza nią, np. w relacji innych osób nie będzie skuteczna.
Odnoszę wrażenie, że chcesz ustawić granice na kontaktach twojego męża z dziećmi. Takiej kontroli nie uzyskasz. To jest poza naszą strefą wpływu.
Zrozumiałam, że nie chcesz, by mąż posyłał córkę do lekarza z kochanką, ponieważ córka czuje się w tej sytuacji źle. Nie masz wpływu na męża ani na jego kochankę. Możesz za to nauczyć córkę jak się może obronić, gdy ktoś przekracza jej granice. Nie da się stawiać granic zdalnie. Ale można pomóc córce stawiać granice realnie, gdy sytuacja dotyczy jej samej.
To samo dotyczy sytuacji z synem. Jak rozumiem mąż daje synowi prowadzić samochód, a synowi to odpowiada. A ty wolałabyś aby do takich sytuacji nie dochodziło. Nie dasz rady tego skontrolować. Bo jak? Możesz rozmawiać z synem, wyjaśnić mu jak ty postrzegasz tą sytuację, dlaczego uważasz ją za niebezpieczną. Możesz też ustalić, co synowi w tej sytuacji odpowiada. Jeśli chce prowadzić i sprawia mu to radość, możesz umówić się z nim, że zorganizujesz mu takie zajęcie w bezpiecznych i legalnych warunkach. Jeśli to sposób w jaki czuje się bliżej taty, możesz mu podpowiedzieć jak się zbliżać do innej osoby w sposób mniej destrukcyjny dla siebie. Jeśli ma z tego frajdę, możesz mu wyjaśnić, że nie wszystko co daje frajdę ma sens. Możesz też powiedzieć mu, że to fajny pomysł, że tata uczy go jeździć, ale by poprosił tatę, aby uczył go w bezpiecznych warunkach, gdzie nie ma za to konsekwencji prawnych. Na przykład na placu, czy w innym spokojnym miejscu, ale nie w ruchu ulicznym.
Granice możemy też stawiać tam, gdzie jest nasza strefa wpływu. Próba ustawienia granic poza nią, np. w relacji innych osób nie będzie skuteczna.
Odnoszę wrażenie, że chcesz ustawić granice na kontaktach twojego męża z dziećmi. Takiej kontroli nie uzyskasz. To jest poza naszą strefą wpływu.
Zrozumiałam, że nie chcesz, by mąż posyłał córkę do lekarza z kochanką, ponieważ córka czuje się w tej sytuacji źle. Nie masz wpływu na męża ani na jego kochankę. Możesz za to nauczyć córkę jak się może obronić, gdy ktoś przekracza jej granice. Nie da się stawiać granic zdalnie. Ale można pomóc córce stawiać granice realnie, gdy sytuacja dotyczy jej samej.
To samo dotyczy sytuacji z synem. Jak rozumiem mąż daje synowi prowadzić samochód, a synowi to odpowiada. A ty wolałabyś aby do takich sytuacji nie dochodziło. Nie dasz rady tego skontrolować. Bo jak? Możesz rozmawiać z synem, wyjaśnić mu jak ty postrzegasz tą sytuację, dlaczego uważasz ją za niebezpieczną. Możesz też ustalić, co synowi w tej sytuacji odpowiada. Jeśli chce prowadzić i sprawia mu to radość, możesz umówić się z nim, że zorganizujesz mu takie zajęcie w bezpiecznych i legalnych warunkach. Jeśli to sposób w jaki czuje się bliżej taty, możesz mu podpowiedzieć jak się zbliżać do innej osoby w sposób mniej destrukcyjny dla siebie. Jeśli ma z tego frajdę, możesz mu wyjaśnić, że nie wszystko co daje frajdę ma sens. Możesz też powiedzieć mu, że to fajny pomysł, że tata uczy go jeździć, ale by poprosił tatę, aby uczył go w bezpiecznych warunkach, gdzie nie ma za to konsekwencji prawnych. Na przykład na placu, czy w innym spokojnym miejscu, ale nie w ruchu ulicznym.
Re: Miłość i przebaczenie
Caliope, trochę się podłączę do tego, co napisał vertigo. Odbieram Twoje posty często podobnie, tj. często rzeczywiście piszesz na tyle skrótowo, że wychodzi wręcz przeciwieństwo tego, co faktycznie chciałaś wyrazić.Caliope pisze: ↑26 lip 2021, 11:31Napisałam dlatego przykładowo, ja tak nie potrafię, nie jestem za bardzo kochliwa czy pokazująca emocje i uczucia. Nigdy się na tyle nie otworzyłam, by robić dantejskie sceny i fochy i nadal nie rozumiem o co tobie chodzi, może jakiś przykład? Zawsze bliżej bylo mi mentalnie do mężczyzny niż kobiety i siedziałam cicho, teraz też tak robię, jeśli nie mogę nic zrobić godzę się z tym, nie robię awantur, nie wyciągam roszczeń, a żyje obok i robię tylko to co uważam.vertigo pisze: ↑26 lip 2021, 10:50Dobrze zrozumiałem - tak, jak napisałaś wcześniej. Przy okazji, to ciekawy przykład zachowania niektórych kobiet, które za swoje nawet niewielkie błędy czy pomyłki, część, a czasem i całą odpowiedzialność zrzucają na mężczyznę ("Coś źle zrozumiałeś", "może napisałam skrótem"). Ja się z tego w duchu pośmiałem, ale w małżeństwie może to być na dłuższą metę mocno irytujące dla mężów - może tu jest też część powodów, przez które Twój mąż zamknął się na Ciebie? To taki męski głos, o które forumowe panie proszą
Jeśli ktoś zna Twoją historię, oswoił się z Twoim przekazem i ma otwartość na to, że nie masz złych intencji - to z Twoich wypowiedzi spokojnie da się wyłapać sensowną treść. Jednak nie zawsze tak jest, zwłaszcza gdy czyta się dosłownie.
Podejrzewam, że vertigo miał na myśli tę frazę: "Coś źle zrozumiałeś, może napisałam skrótem"
Zobacz, pierwsze co wyraziłaś, to to, że "TO TY coś źle zrozumiałeś". To wskazanie odpowiedzialności poza Tobą, wrzucenie jej na innego człowieka. Tak się składa że na mężczyznę, który nie lubi, a często i nie umie się domyślać, czytać między wierszami i dochodzić sedna w wypowiedzi kobiety. Potrzebuje komunikatu wprost.
Następnie owszem odnosisz się do siebie, ale z dodatkiem, że tylko "może". To już jest zminimalizowanie swojej odpowiedzialności.
Co przy pełnej odpowiedzialności drugiej strony "to ty coś źle zrozumiałeś", zaczyna faktycznie zjeżdżać na manipulację.
Pełna odpowiedzialność za swoją wypowiedź oznacza zmianę punktów ciężkości, z innej osoby - na siebie. Np. przez zmianę formy i kolejności. Czyli np.: "Prawdopodobnie skrótowo, nie do końca czytelnie się wyraziłam, dlatego mnie nie zrozumiałeś. Przepraszam. Miałam na myśli to i to".
I nie ma to nic wspólnego z szerokim okazywaniem lub mniejszym okazywaniem emocji. Za to sporo z uważnością.
Przepraszam autorkę wątku za wtręt komunikacyjny. Ufam jednak, że przyda się szerzej ku dobrej komunikacji na forum w ogóle.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Miłość i przebaczenie
Ruto jest wszystko tak jak opisujesz wiem, że nie mam wpływu na to co się wydarzy, kiedy dzieci są z mężem tylko miałam zaufanie do niego na czas ich pobytu.Ruta pisze: ↑26 lip 2021, 16:36 Blondynko, a gdzie ty właściwie masz te granice? Czego chcesz, a czego nie chcesz? Bo żeby je stawiać, to musimy wiedzieć czego one dotyczą i gdzie są.
Granice możemy też stawiać tam, gdzie jest nasza strefa wpływu. Próba ustawienia granic poza nią, np. w relacji innych osób nie będzie skuteczna.
Odnoszę wrażenie, że chcesz ustawić granice na kontaktach twojego męża z dziećmi. Takiej kontroli nie uzyskasz. To jest poza naszą strefą wpływu.
Zrozumiałam, że nie chcesz, by mąż posyłał córkę do lekarza z kochanką, ponieważ córka czuje się w tej sytuacji źle. Nie masz wpływu na męża ani na jego kochankę. Możesz za to nauczyć córkę jak się może obronić, gdy ktoś przekracza jej granice. Nie da się stawiać granic zdalnie. Ale można pomóc córce stawiać granice realnie, gdy sytuacja dotyczy jej samej.
To samo dotyczy sytuacji z synem. Jak rozumiem mąż daje synowi prowadzić samochód, a synowi to odpowiada. A ty wolałabyś aby do takich sytuacji nie dochodziło. Nie dasz rady tego skontrolować. Bo jak? Możesz rozmawiać z synem, wyjaśnić mu jak ty postrzegasz tą sytuację, dlaczego uważasz ją za niebezpieczną. Możesz też ustalić, co synowi w tej sytuacji odpowiada. Jeśli chce prowadzić i sprawia mu to radość, możesz umówić się z nim, że zorganizujesz mu takie zajęcie w bezpiecznych i legalnych warunkach. Jeśli to sposób w jaki czuje się bliżej taty, możesz mu podpowiedzieć jak się zbliżać do innej osoby w sposób mniej destrukcyjny dla siebie. Jeśli ma z tego frajdę, możesz mu wyjaśnić, że nie wszystko co daje frajdę ma sens. Możesz też powiedzieć mu, że to fajny pomysł, że tata uczy go jeździć, ale by poprosił tatę, aby uczył go w bezpiecznych warunkach, gdzie nie ma za to konsekwencji prawnych. Na przykład na placu, czy w innym spokojnym miejscu, ale nie w ruchu ulicznym.
Z drugiej strony nie mogę wszystkiego przewidzieć i kontrolować tylko w głębi serca jak zaufać mężowi, że będzie odpowiedzialny za dzieci.
Często działa bardzo nieodpowiedzialnie i to mnie właśnie przeraża, że tego nie dostrzega narażając właśnie dzieci.
Piszesz tutaj o granicach w tym wypadku bezpośrednio to nie mogę mu ich postawić, co najwyżej mogę zwrócić uwagę na to żeby był ostrożny i jako odpowiedzialnych ojciec zadbał o dobro dzieci nie doprowadzając do takich sytuacji. Niestety mąż żadnych uwag nie chcę przyjąć , pozostaje tutaj praca z dziećmi, żeby ich wyczulić na tego typu działania, które w gruncie rzeczy nie wnoszą nic dobrego.
Re: Miłość i przebaczenie
A mi chodziło o słowo "manipulacja" na które mam ogromne uczulenie, bo ciągle słyszałam, że manipuluję nie odzywając się i nie mając własnego zdania.Nirwanna pisze: ↑26 lip 2021, 22:52Caliope, trochę się podłączę do tego, co napisał vertigo. Odbieram Twoje posty często podobnie, tj. często rzeczywiście piszesz na tyle skrótowo, że wychodzi wręcz przeciwieństwo tego, co faktycznie chciałaś wyrazić.Caliope pisze: ↑26 lip 2021, 11:31Napisałam dlatego przykładowo, ja tak nie potrafię, nie jestem za bardzo kochliwa czy pokazująca emocje i uczucia. Nigdy się na tyle nie otworzyłam, by robić dantejskie sceny i fochy i nadal nie rozumiem o co tobie chodzi, może jakiś przykład? Zawsze bliżej bylo mi mentalnie do mężczyzny niż kobiety i siedziałam cicho, teraz też tak robię, jeśli nie mogę nic zrobić godzę się z tym, nie robię awantur, nie wyciągam roszczeń, a żyje obok i robię tylko to co uważam.vertigo pisze: ↑26 lip 2021, 10:50
Dobrze zrozumiałem - tak, jak napisałaś wcześniej. Przy okazji, to ciekawy przykład zachowania niektórych kobiet, które za swoje nawet niewielkie błędy czy pomyłki, część, a czasem i całą odpowiedzialność zrzucają na mężczyznę ("Coś źle zrozumiałeś", "może napisałam skrótem"). Ja się z tego w duchu pośmiałem, ale w małżeństwie może to być na dłuższą metę mocno irytujące dla mężów - może tu jest też część powodów, przez które Twój mąż zamknął się na Ciebie? To taki męski głos, o które forumowe panie proszą
Jeśli ktoś zna Twoją historię, oswoił się z Twoim przekazem i ma otwartość na to, że nie masz złych intencji - to z Twoich wypowiedzi spokojnie da się wyłapać sensowną treść. Jednak nie zawsze tak jest, zwłaszcza gdy czyta się dosłownie.
Podejrzewam, że vertigo miał na myśli tę frazę: "Coś źle zrozumiałeś, może napisałam skrótem"
Zobacz, pierwsze co wyraziłaś, to to, że "TO TY coś źle zrozumiałeś". To wskazanie odpowiedzialności poza Tobą, wrzucenie jej na innego człowieka. Tak się składa że na mężczyznę, który nie lubi, a często i nie umie się domyślać, czytać między wierszami i dochodzić sedna w wypowiedzi kobiety. Potrzebuje komunikatu wprost.
Następnie owszem odnosisz się do siebie, ale z dodatkiem, że tylko "może". To już jest zminimalizowanie swojej odpowiedzialności.
Co przy pełnej odpowiedzialności drugiej strony "to ty coś źle zrozumiałeś", zaczyna faktycznie zjeżdżać na manipulację.
Pełna odpowiedzialność za swoją wypowiedź oznacza zmianę punktów ciężkości, z innej osoby - na siebie. Np. przez zmianę formy i kolejności. Czyli np.: "Prawdopodobnie skrótowo, nie do końca czytelnie się wyraziłam, dlatego mnie nie zrozumiałeś. Przepraszam. Miałam na myśli to i to".
I nie ma to nic wspólnego z szerokim okazywaniem lub mniejszym okazywaniem emocji. Za to sporo z uważnością.
Przepraszam autorkę wątku za wtręt komunikacyjny. Ufam jednak, że przyda się szerzej ku dobrej komunikacji na forum w ogóle.
Mam natłok myśli, nie jest możliwe wypowiedzenia się na żaden temat do nikogo w realu, więc muszę jakoś sobie radzić i pewnie mam z tym większy problem niż przypuszczałam. Będę bardziej przykładała się do wypowiedzi.
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Miłość i przebaczenie
Naszła mnie jeszcze jedna myśl właśnie z tymi granicami.
Kiedy mieszkaliśmy jeszcze razem z mężem właśnie tak naprawdę nigdy ich nie stawiałam poprostu siedziałam cicho podobnie jak Caliope nie dosłownie, kiedy jednak do dodzodziło do przemocy ze strony męża postanowiłam coś z tym zrobić, a to nie spodobało się mężowi, bo jak przez tyle lat nic nie robiłam, a teraz zaczęłam i może to właśnie był mój błąd, że pozwoliłam mu na to.
Przez to teraz On cały czas żyje w takim starym schemacie sprzed lat kiedy nie potrafiłam się bronić, wykorzystując ten fakt jako mój słaby punkt.
Kiedy mieszkaliśmy jeszcze razem z mężem właśnie tak naprawdę nigdy ich nie stawiałam poprostu siedziałam cicho podobnie jak Caliope nie dosłownie, kiedy jednak do dodzodziło do przemocy ze strony męża postanowiłam coś z tym zrobić, a to nie spodobało się mężowi, bo jak przez tyle lat nic nie robiłam, a teraz zaczęłam i może to właśnie był mój błąd, że pozwoliłam mu na to.
Przez to teraz On cały czas żyje w takim starym schemacie sprzed lat kiedy nie potrafiłam się bronić, wykorzystując ten fakt jako mój słaby punkt.