Re: ile można wytrzymać...?
: 16 sty 2019, 11:25
Witaj ojciec i mąż
Ja może podzielę się z Tobą moim kawałkiem historii.
Jestem mamą 4 dzieci w tym 2 niepelnosprawnych i jak to bywa w rodzicielstwie lekko nie jest.
Ja zmagalam siw długo z stanami depresyjnymi po urodzeniu pierwszego( chorego) dziecka a potem przy kolejnych tez nie było łatwo. Czułam się jak maszyna nastawiona na wykonywanie obowiązków a wiem że potrzebowałam pomocy. Każda chwila jaką mogłam spędzić poza domem nawet z dziećmi była dla mnie jak łyk świeżego powietrza. Jednak presja ze strony bliskich i opinia otoczenia sprawiały że czułam presję spełniania się jedynie jako mama.
Wiem że bardzo potrzebowałam pomocy psychologa ale wstydzilam się iść i opowiadać o tym jak to sobie nie radzę z byciem mamą( miałam hustawki nastrojów bylam rozkrzyczana i miałam ciągle pretensję do męża za to ze mi nie pomaga przy dzieciach).
Niestety u nas tez był problem ze znalezieniem opieki nad dziećmi ( bo ciągle proszenie rodziców bylo męczące i tłumaczenie że potrzebuje lub potrzebujemy chwili dla siebie ). Teściowa zmarla 5 lat po naszym ślubie a moja mama zajmowała sue innymi dziećmi kiedy ja bylam z najstarszym w szpitalu( z powodu jej choroby z którą sie urodziła).
Pamiętam że bardzo potrzebowałam wtedy pomocy męża lecz nie zawsze mogłam na niego liczyć.
Fajnie ze pomagasz żonie i wiem ze może jej byc trudno chcieć iść porozmawiać choćby z psychologiem albo z jakąś bliską jej osobą ale może warto spróbować zaproponować żonie taki pomysł ( możnapowiedzieć że potrzebuje chwili rekaksu dla siebie i ze Ty zajmiesz się dziećmi zeby była spokojna dasz sobie radę). Na mnie to działało ( choć rzadko to sie zdążyło zeby mąż cos takiego ze swojej strony zaproponował) i pomagało mi nabrać sił .
Życzę wWam wszystkiego co Wam potrzebne i otaczam modlitwą.
Ja może podzielę się z Tobą moim kawałkiem historii.
Jestem mamą 4 dzieci w tym 2 niepelnosprawnych i jak to bywa w rodzicielstwie lekko nie jest.
Ja zmagalam siw długo z stanami depresyjnymi po urodzeniu pierwszego( chorego) dziecka a potem przy kolejnych tez nie było łatwo. Czułam się jak maszyna nastawiona na wykonywanie obowiązków a wiem że potrzebowałam pomocy. Każda chwila jaką mogłam spędzić poza domem nawet z dziećmi była dla mnie jak łyk świeżego powietrza. Jednak presja ze strony bliskich i opinia otoczenia sprawiały że czułam presję spełniania się jedynie jako mama.
Wiem że bardzo potrzebowałam pomocy psychologa ale wstydzilam się iść i opowiadać o tym jak to sobie nie radzę z byciem mamą( miałam hustawki nastrojów bylam rozkrzyczana i miałam ciągle pretensję do męża za to ze mi nie pomaga przy dzieciach).
Niestety u nas tez był problem ze znalezieniem opieki nad dziećmi ( bo ciągle proszenie rodziców bylo męczące i tłumaczenie że potrzebuje lub potrzebujemy chwili dla siebie ). Teściowa zmarla 5 lat po naszym ślubie a moja mama zajmowała sue innymi dziećmi kiedy ja bylam z najstarszym w szpitalu( z powodu jej choroby z którą sie urodziła).
Pamiętam że bardzo potrzebowałam wtedy pomocy męża lecz nie zawsze mogłam na niego liczyć.
Fajnie ze pomagasz żonie i wiem ze może jej byc trudno chcieć iść porozmawiać choćby z psychologiem albo z jakąś bliską jej osobą ale może warto spróbować zaproponować żonie taki pomysł ( możnapowiedzieć że potrzebuje chwili rekaksu dla siebie i ze Ty zajmiesz się dziećmi zeby była spokojna dasz sobie radę). Na mnie to działało ( choć rzadko to sie zdążyło zeby mąż cos takiego ze swojej strony zaproponował) i pomagało mi nabrać sił .
Życzę wWam wszystkiego co Wam potrzebne i otaczam modlitwą.