albasalix pisze: ↑02 sty 2019, 23:51
Mój Tata mówi do mamy, idź odpocznij, ja skończę. Mój mąż uważa, że ja powinnam wszystko robić w domu, a poza tym pracować, bo głównie z mojej pracy zawodowej kupiliśmy nieruchomości, utrzymujemy się. On potrafi położyć się spać o 9, albo leżeć prze telewizorem i nie przeszkadza mu, że ja mam tyle pracy, że kilka dni z rzędu siedzę do drugiej w nocy. Jedynie ja wstaję do dziecka, ja czuwam, on potrafi przyjść z pracy o 17-18 i iść spać, nie interesuje go czy ja mam siłę. Gdybym zachorowała to pewnie by na mnie krzyczał, że mam wstawać. Tak jak było po cięciu cesarskim, 2-3 dnia po moim powrocie ze szpitala minał pretensje, że leżę, pytał, kiedy wrócę do normalności, kiedy będzie obiad. 18 listopada urodziło się moje dziecko, a ja 24 już pracowałam, bo miałam terminy do 30 listopada.
Hejka.
Super to opisujesz.
Zacznę od Twojej Mamy.
Twoja mama POTRAFIŁA zadbać o siebie. Pokazala ojcu jak ma ja traktowac i szanować.
Twój mąż - też POTRAFI zadbac o siebie. Wywali sie do wyrka i czeka aż mu ugotujesz i pod brodke podstawisz uprasujesz i jeszcze dasz mu kasę, którą zarobisz.
A Ty?
No cóż....ja widze że postanowiłaś świadomie lub nie zrobic z siebie ....dzielną ofiarę!
Jak mogłaś po cesarce nie szanowac siebie????
Dlaczego nie zajełaś sie sobą???
Wiesz co to jest urlop macierzyński????
Masz ułomnego meża?
Nie potrafi na Was zarobić?
A Ty - to kto?
Matka i żona - czy r o b o l???
Sorki ale ja widzę, że Ty nie szanujesz siebie, swojego życia i zdrowia.
Dlaczego ktos miałby szanować Ciebie skoro Ty tego nie robisz dla siebie????
Jesteś mi bardzo bliska. Byłam podobna do Ciebie. Nie było u mnie przemocy ale takie Twoje zachowanie jest mi bliskie.
Bo tak robiłam.
Wiesz jak to wygladało u mnie?
Zasuwałam i polykałam łzy.
Moja terapeutka mi powiedziala jasno - że w milczeniu liżę swoje rany i zasuwam dalej.
Bo tak było.
Czułam sie ofiarą i to bez wyjścia - oczywiscie myślałam że beze mnie dom sie zawali, zakład pracy zamkna i
NIE CHCE ALE MUSZĘ.
I wiesz?
Postawiałam sobie PRIORYTETY
Kiedy bylam chora odwrociłam sie do sciany i nie wstałamz łóżka chociaż mnie korciło.
Dziewczyno - zacznij sie szanować bo niedługo i Wasze dziecko bedzie Cie traktowało jak r o b o l a a nie jak matke.
Pewnie czekałaś na to dzieciatko.
Czemu teraz masz pretensje że wstajesz w nocy?
Bo jesteś zmeczona.
Dlaczego nie śpisz kiedy dziecko śpi?
Bo......mężowi usługujesz? A co on rąk nie ma?
Może nóg?
Proponuje wszystko przemyśleć i porozmawiac z meżem.
"Helllooo jest nas wiecej ostatnio i obowiazków jest wiecej.
Chcesz być meżem i facetem w tym domu czy moim drugim dzieckiem?
Bo ja umawiałam sie z toba że facetem bedziesz i bedziesz mnie kochal i mnie wspierał.
A jak sobie chcesz poboksowac to na ring idź a nie w domu. A mnie jak dotkniesz to wezwe policje"
Dziewczyno - z przemocowcem trzeba krotko i stanowczo bez żadnych negocjacji.
Proponuje jakaś grupe wsparcia. Ja potrzebowałam wyprowadzki i dwa lata bycia na 12 krokach żeby zrozumiec słowa - Kochaj bliźniego jak SIEBIE DAMEGO.
Bo to od SIEBIE trzeba zacząć a nie od chłopa. Chłop jak zobaczy, że przelewek nie ma to i on sie wypionuje i usiadzie na tyłku. Bo na razie podskakuje. No chyba, że będzie chciał podskakiwać - no to trudno - tyle, że Ty też masz wybór - czy chcesz na to patrzeć czy nie
I jeszcze jedno
albasalix pisze: ↑02 sty 2019, 23:51
niestety zbudowaliśmy dom na piasku.
Dobrze że to widzisz. Ta część przysiegi małżeńskiej jest najczęściej łamana i stad te kryzysy
" tak mi dopomóż..."
A my? Sami sami sami...bez Boga a potem łzy.
No cóż...i ja tak miałam.
Dobrze że sobie to uświadamiasz. Wyciagaj wnioski na przyszłosć, nie popełniaj tych samych błędów.
Nawet jak Ewa popełnila błąd to Bog z tego błedu wyciagnął niesamowite dobro bo dał nam Swojego Syna
Pisze to po to, że nawet jeśli sądzisz że Twoje małżeństwo to pomyłka to jeśli poprosisz Boga - On da Ci tyle dobra o jakich nawet teraz nie śmiesz śnić. Ja tego doświadczam czego i Tobie życzę:)