Coś wygasło a ty tego nie przyjmujesz do wiadomości

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

map68
Posty: 17
Rejestracja: 05 paź 2018, 14:44
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Coś wygasło a ty tego nie przyjmujesz do wiadomości

Post autor: map68 »

Moi drodzy w kilku słowach opiszę moją sytuację.
Jestem z żoną małżeństwem od 22 lat. Nie mamy dzieci. Nie z wyboru tylko ze względów zdrowotnych. Mieszkaliśmy najpierw 12 lat razem z teściami, czyli rodzicami żony. 10 lat temu po śmierci mojego ojca przeprowadziliśmy się do mieszkania do mojej mamy. Tyle co to kwestii lokalowej. Żona przez cały okres naszego małżeństwa pracowała i pracuje w jednej firmie. Ja przez okres ok 12 lat pracowałem na etacie. A 10 lat temu zrezygnowałem z pracy etatowej na rzecz własnej działalności. Z perspektywy czasu wiem że nie była to dobrze przemyślana decyzja która doprowadziła mnie do problemów finansowych. Nie będę się tu rozpisywał w szczegółach ponieważ wiele miejsca i czasu by to zajęło. Teraz wiem że nie było to dobre z mojej strony. Moja głupota doprowadziła mnie do tego że 5 lat temu wylądowałem na 4 miesiące w areszcie. Wyszedłem z niego za kaucją i jak dla mnie i dla mojej rodziny nie małą bo 50 tyś zł. Kaucję tą w przeciągu kilku minut zorganizowała moja żona pożyczając od rodziny. Przez cały okres aresztu pisaliśmy do siebie listy ponieważ nie mogłem się widzieć z żoną. Teraz mam też zeszyt, pamiętnik żony z tego okresu. Z niego wiem jak bardzo mnie wtedy kochała i jak wiele jej krzywdy swoim postępowaniem zrobiłem. Byłem wtedy wziąć na klatę to że mnie zostawi po tym co zrobiłem ale nie ona cały czas czekała na mnie i w dzień w którym mnie wypuścili czekała na mnie przed aresztem prawie przez pół dnia ponieważ nie wiedziała o której mnie wypuszczą. Od tego czasu upłynęło 5 lat. Wróciłem do pracy etatowej. Spłacam teraz kredyty które wcześniej pozaciągałem aby funkcjonować. Przez te 5 lat nic nie wskazywało aby miedzy nami narastał kryzys. Ale teraz wydaje mi się że to piwo które naważyłem pięć lat temu teraz wypijam. Chcę naprawić krzywdę którą żonie wyrządziłem ale ona nie daje mi już szansy mówiąc teraz że w niej coś wygasło a ja tego nie przyjmuję do wiadomości. Bardzo ją kocham i chcę z nią być. W maju moja żona wyprowadziła się po raz pierwszy do rodziców. Po tej wyprowadzce spotykaliśmy się i mówiła wtedy że potrzebuje czasu aby to wszytko przemyśleć. W połowie czerwca zaproponowała wyjazd na weekend aby wspólnie porozmawiać i mieć czas na to. Po powrocie wszytko wskazywało że będzie dobrze. Nawet napisała mi wiadomość " już wierzę że nam się uda". Po dwóch miesiącach od wyprowadzki wróciła do mnie. Była ze mną dwa miesiące w trakcie których odremontowaliśmy pokój w którym mieszkaliśmy. I nagle pod koniec sierpnia podczas sobotniego wypadu do kina i na pizze mówi mi że już nie chce być ze mną. W niedzielę po próbie rozmowy z mojej strony zabrała część rzeczy i pojechała do rodziców. Gdzie jest teraz cały czas. Między czas wielokrotnie wspominała o rozwodzie ale ostatnio powiedziała mi że ona już nie myśli o rozwodzie ale powtarza w kółko że coś wygasło i że ja tego nie przyjmuję do wiadomości. Staram się teraz pracować na sobą. Korzystam z porad psychologa i też z psychiatry ponieważ nie mogę sobie poradzić z tym rozstaniem. Czuję się jak taka zabawka którą się wyrzuca do kosza jak się znudzi zabawa nią.

Proszę o szczere wypowiedzi i sugestie co i jak postępować dalej.
jacek-sychar

Re: Coś wygasło a ty tego nie przyjmujesz do wiadomości

Post autor: jacek-sychar »

Map68

Piszesz już jakiś czas na naszym forum, więc zakładam, że znasz nasze zasady.
Pustelnik

Re: Coś wygasło a ty tego nie przyjmujesz do wiadomości

Post autor: Pustelnik »

Ponad 20 lat małzenstwa ...
Co Was łączyło , w znaczeniu - wspólne pasje, zainteresowania ?
Dla małżenstwa "dzieciatego" - naturalnym spoiwem są ... dzieci.
Co się zmienìło w ostatnich latach?
Odnośnie Twojej wpadki - chyba każdy popełnia takie czy inne błedy ...
Pogody Ducha !
ODPOWIEDZ