Przygotowania do rozwodu

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

nadzieja 12032013
Posty: 40
Rejestracja: 15 sie 2018, 17:30
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: nadzieja 12032013 »

Nie mam wpływu na żonę i wiem o tym doskonale.
wulkan
Posty: 67
Rejestracja: 08 maja 2018, 23:00
Płeć: Kobieta

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: wulkan »

Co wiecej, trudno sie Twojej zonie dziwic
nadzieja 12032013
Posty: 40
Rejestracja: 15 sie 2018, 17:30
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: nadzieja 12032013 »

Ile jest warta twoja obrączka. Dobry wieczór. Wspaniała książka. Polecam każdemu w sytuacji gdzie brak nadziei.
nadzieja 12032013
Posty: 40
Rejestracja: 15 sie 2018, 17:30
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: nadzieja 12032013 »

W sumie to nie wiem czemu ale jakoś czuję że Bóg ma swój plan i zaufałem mu i wierzę że będzie dobrze. Usłyszałem kiedyś słowa człowiek się rodzi pan Bóg testament mu pisze więc w jego ręce składam swoje życie i moja rodzinę.
nadzieja 12032013
Posty: 40
Rejestracja: 15 sie 2018, 17:30
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: nadzieja 12032013 »

Dzisiejsza spowiedź szczegółowa dodała mi tyle siły że czuje się wspaniale. Miłego dnia wszystkim
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: Zepsuty13 »

nadzieja 12032013 pisze: 25 paź 2018, 13:36 Dzisiejsza spowiedź szczegółowa dodała mi tyle siły że czuje się wspaniale. Miłego dnia wszystkim
Gratuluję, wywaliles z siebie cały syf?
nadzieja 12032013
Posty: 40
Rejestracja: 15 sie 2018, 17:30
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: nadzieja 12032013 »

Cały syf to mało powiedziawszy nigdy nie miałem tak szczerej i dllllugiej spowiedzi. Cały dygotalem po wyjściu z kościoła jakby we mnie coś pękło i odrodziło się.
nadzieja 12032013
Posty: 40
Rejestracja: 15 sie 2018, 17:30
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: nadzieja 12032013 »

Dziś widzę ile narobiłem złego w swoim życiu. Czytając inne historie aż pięknie się robi ile kosztuje to energii i wszystkie sprawy schodzą na drugi plan. Najważniejsza jest rodzina. Jak usłyszałem od księdza ile czasu się psuło czasami tyle i trzeba naprawiać. Miłego dnia
nadzieja 12032013
Posty: 40
Rejestracja: 15 sie 2018, 17:30
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: nadzieja 12032013 »

Kocham moją żonę jestem mężem mojej mojej żony i modlę się za błogosławieństwo dla naszej rodziny.
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: Zepsuty13 »

Na Twoim miejscu za zgodą administracji poprosiłbym o zmianę tematu na coś bardziej budującego - rozwód jest ostatecznością i najłatwiejszą drogą ze wszystkim. Do rozwodu jeszcze daleka droga i dużo się może wydarzyć.

Pozdrawiam!
Filemon
Posty: 120
Rejestracja: 12 kwie 2017, 18:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: Filemon »

Zepsuty13 pisze: 27 paź 2018, 10:19 Na Twoim miejscu za zgodą administracji poprosiłbym o zmianę tematu na coś bardziej budującego - rozwód jest ostatecznością i najłatwiejszą drogą ze wszystkim. Do rozwodu jeszcze daleka droga i dużo się może wydarzyć.

Pozdrawiam!
Kochani, trzymajmy się pionu, bo inaczej nasze życiowe budowle runą... Jeśli wykonamy krzywe fundamenty, to nie pocieszajmy się, że murem nadrobimy krzywiznę i będzie dobrze... Nie będzie dobrze!

Celowo pogrubasiłem tę frazę powyżej, bo ani jedno, ani drugie prawdą nie jest!

Jeśli mamy zgodzić się na to, że "rozwód jest ostatecznością", to w takim kontekście na pytanie, kiedy katolik może się zgodzić na rozwód , odpowiedzieć należałoby, że w ostateczności... A to bzdura! W jednym z wywiadów Moniki Odrobińskiej z Tygodnika „Idziemy” z ks. abp. Henrykiem Hoserem na tak postawione pytanie, Ksiądz Arcybiskup odpowiada krótko i stanowczo już w pierwszym zdaniu "Nigdy!".

Na naszej stronie mamy konferencję o. Salija na ten temat, a dodatkowo proponują dwa artykuły:
https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/sz ... ozwod.html
http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii ... na-rozwod/

Rozwód nie jest ostatecznością, bo węzeł małżeński jest nierozerwalny i to powinno być w centrum myślenia kryzysowego człowieka wierzącego, mieniącego się być katolikiem.

A co do drugiej kwestii – czy procedura rozwodowa rzeczywiście jest najłatwiejsza?. W niejednym przypadku jest to droga przez ciernie, bardzo bolesna. Gdzie jak gdzie, ale tu, na naszym forum pomocowym przykładów jest wiele…

Sprzeciwianie się mentalności rozwodowej jest naszym obowiązkiem.

Nie jest to łatwe. Przypominam sobie wyprawę z Żoną sprzed kilku lat, jeszcze przed separacją, do Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy na Lubelszczyźnie. Odbywają się tam cyklicznie Msze św. z modlitwą o uzdrowienie. Przed każdą z tych mszy zbierane są intencje i składane ofiary. Stanąłem więc i ja w długiej, blisko półgodzinnej kolejce. Intencje odczytywane są na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem mszy. Gdy wróciłem do Żony, prze dwadzieścia minut słuchaliśmy jeszcze intencji. Usłyszeliśmy i naszą. Ale jakiś czas potem usłyszeliśmy intencję wyrażającą następującą prośbę: „O pomyślny przebieg sprawy rozwodowej.” Byłem lekko zszokowany. Szepnąłem Żonie do ucha, że taka intencja jest niestosowna. Ksiądz odczytujący mógłby ją przeformułować, aby nie siać zgorszenia… „ - Czepiasz się…”, odpowiedziała mi wtedy Żona. Owszem, czepiam, ale co pomyślnego jest czy być powinno w procesie rozwodowym? Niełatwo jest być świadkiem Bożej woli , czasami nawet wśród najbliższych…
Czerpmy zatem siłę ze Wspólnoty i modlitwy.
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: acine »

Filemon pisze: 28 paź 2018, 6:52
Zepsuty13 pisze: 27 paź 2018, 10:19 Na Twoim miejscu za zgodą administracji poprosiłbym o zmianę tematu na coś bardziej budującego - rozwód jest ostatecznością i najłatwiejszą drogą ze wszystkim. Do rozwodu jeszcze daleka droga i dużo się może wydarzyć.

Pozdrawiam!
Kochani, trzymajmy się pionu, bo inaczej nasze życiowe budowle runą... Jeśli wykonamy krzywe fundamenty, to nie pocieszajmy się, że murem nadrobimy krzywiznę i będzie dobrze... Nie będzie dobrze!

Celowo pogrubasiłem tę frazę powyżej, bo ani jedno, ani drugie prawdą nie jest!

Jeśli mamy zgodzić się na to, że "rozwód jest ostatecznością", to w takim kontekście na pytanie, kiedy katolik może się zgodzić na rozwód , odpowiedzieć należałoby, że w ostateczności... A to bzdura! W jednym z wywiadów Moniki Odrobińskiej z Tygodnika „Idziemy” z ks. abp. Henrykiem Hoserem na tak postawione pytanie, Ksiądz Arcybiskup odpowiada krótko i stanowczo już w pierwszym zdaniu "Nigdy!".

Na naszej stronie mamy konferencję o. Salija na ten temat, a dodatkowo proponują dwa artykuły:
https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/sz ... ozwod.html
http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii ... na-rozwod/

Rozwód nie jest ostatecznością, bo węzeł małżeński jest nierozerwalny i to powinno być w centrum myślenia kryzysowego człowieka wierzącego, mieniącego się być katolikiem.

A co do drugiej kwestii – czy procedura rozwodowa rzeczywiście jest najłatwiejsza?. W niejednym przypadku jest to droga przez ciernie, bardzo bolesna. Gdzie jak gdzie, ale tu, na naszym forum pomocowym przykładów jest wiele…

Sprzeciwianie się mentalności rozwodowej jest naszym obowiązkiem.

Nie jest to łatwe. Przypominam sobie wyprawę z Żoną sprzed kilku lat, jeszcze przed separacją, do Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy na Lubelszczyźnie. Odbywają się tam cyklicznie Msze św. z modlitwą o uzdrowienie. Przed każdą z tych mszy zbierane są intencje i składane ofiary. Stanąłem więc i ja w długiej, blisko półgodzinnej kolejce. Intencje odczytywane są na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem mszy. Gdy wróciłem do Żony, prze dwadzieścia minut słuchaliśmy jeszcze intencji. Usłyszeliśmy i naszą. Ale jakiś czas potem usłyszeliśmy intencję wyrażającą następującą prośbę: „O pomyślny przebieg sprawy rozwodowej.” Byłem lekko zszokowany. Szepnąłem Żonie do ucha, że taka intencja jest niestosowna. Ksiądz odczytujący mógłby ją przeformułować, aby nie siać zgorszenia… „ - Czepiasz się…”, odpowiedziała mi wtedy Żona. Owszem, czepiam, ale co pomyślnego jest czy być powinno w procesie rozwodowym? Niełatwo jest być świadkiem Bożej woli , czasami nawet wśród najbliższych…
Czerpmy zatem siłę ze Wspólnoty i modlitwy.
Nie obraz sie Filemonie ale tutaj w dobrej wierze ale zachowales sie jak typowy faryzeusz bo skupiles sie na "dawaniu dziesieciny z kopru" bo zle zrozumiales ze nie chodzi o to ze rozwod jest najlatwiejszy bo jako procedura nie jest latwy ale wlasnie ciezki do przejscia ale napisane bylo ze rozwod jest najlatwiejszy w znaczeniu ze po prostu najlatwiej rozwalic zwiazek a probowac go naprawiac jest trudne. Ze rozwod "jest ostatecznnoscia" - tez tutaj chodzilo zepsutemu o to, ze po prostu sa takie zyciowe sytuacje ze po ludzku sie nie da utrzymac malzenstwa w znaczneniu ze cywilnie sadowo jak zona czy maz sie uprze to moze do tego doprowadzic, wielokrotnie byly tu opisane takie przypadki. Takze oba termina zrozumiales opacznie :)
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: Zepsuty13 »

Zepsuty13 pisze: 27 paź 2018, 10:19 Na Twoim miejscu za zgodą administracji poprosiłbym o zmianę tematu na coś bardziej budującego - rozwód jest ostatecznością i najłatwiejszą drogą ze wszystkim. Do rozwodu jeszcze daleka droga i dużo się może wydarzyć.

Pozdrawiam!
Bardziej chodziło mi o to, że do rozwodu daleka droga i jest ona na samym końcu przygody małżeńskiej. Najłatwiejsze rozwiązanie niż próba naprawy, próba podjęcia terapii, próba scalenia małżeństwa...
Filemon
Posty: 120
Rejestracja: 12 kwie 2017, 18:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: Filemon »

Acine, nie obrażam się za faryzeusza ogrodowego (tak sobie skojarzyłem, wszak te wymienione zioła i przyprawy z ogrodów najczęściej są pozyskiwane :D ). Ale niedopasowane, nie na moją miarę jarzmo muszę zrzucić… Ale to na koniec...

Przede wszystkim - moja trudność podstawowa - nie wiem, czy zauważasz, ale zamiast we własnym imieniu , wypowiadasz się za innych, konkretnie za dwie osoby – za Zepsutego13 i za mnie. Charakterystyczne zwroty: „(…) tutaj chodziło zepsutem o to, że (…)”, „(…) zle zrozumiales ze nie chodzi o to ze rozwód jest najłatwiejszy (…)” i „ (…) oba termina zrozumiałeś opacznie”. Powiedz po prostu, jak Ty to rozumiesz, zamiast za nas. Zepsuty 13, jak zechce, sam coś dopowie, wyjaśni (i właśnie to zrobił). Jak ja rozumiem, napisałem, a jak trzeba, to dopowiem…

Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak myślenie i – niestety – mówienie czy pisanie skrótowe. Ale warto być precyzyjnym.Szczególnie, gdy mówimy o swoich problemach. Dążenie do precyzji, do tego, by być dobrze zrozumianym, to nie to samo, co perfekcjonizm, nie obawiajmy się…

Czasami warto zmienić swój język, aby zmienić swoje życie.
Na gruncie naszych doświadczeń sycharowskich ja od dawna postuluję, aby nie mówić o rozwodach jako ostateczności. Wiele razy słyszałem od Sycharków na grupach dzielenia: „Bardzo starałem się uratować nasze małżeństwo, walczyłem o nie, ale ostatecznie zakończyło się ono rozwodem”. A ja mówię, że ono się nie zakończyło. Ja rozumiem – odbyła się rozprawa na gruncie prawa cywilnego i zapadło orzeczenie o rozwodzie, ale my jesteśmy ludźmi wiary. Nie bójmy się głośno wyrażać tego, w co wierzymy. Rozwód nie kończy małżeństwa. Utrudnia dalsze relacje, często pogarsza sytuację materialną – to wiemy. Ale często rozpoczyna nowy rozdział w naszym sakramentalnym małżeństwie, często jakże bogaty, pomimo że przez długie lata nie dane nam jest być razem, blisko naszych współmałżonków… Uczymy się kochać na nowo, nierzadko mądrzej…

Przestańmy mówić, że rozwód to ostateczność. W ogóle wyeliminujmy to pojęcie z naszego słownika małżeńskiego. Nie mówmy też, że rozwód to koniec.

Powtarzam – zmieńmy swój język, a zmienimy swoje życie…

Jeśli ma obumrzeć w nas stary człowiek, jak zachęca nas św. Paweł w swoich listach, to musi też obumrzeć stary język, stara mentalność… to przywiązanie do pospolitego ludzkiego oglądu i spekulacji - da się czy nie da, przetrwamy czy nie przetrwamy… Ania Jedna pyta nas w tytule swojej książki: „Ile jest warta twoja obrączka?”. A ja zapytam o to samo, tylko inaczej: ile warta jest twoja wiara? W jakiego Boga wierzysz? Moja wiara zawiera się w cudownym wyznaniu zawartym już w pierwszym zdaniu naszego Credo – „Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego…”.

U Gary Chapmana, Marka Gungura i wielu innych, popularnych i skądinąd zasłużonych amerykańskich psychoteraopeutów małżeńskich pojawia się pogląd, że o małżeństwo trzeba walczyć za wszelką cenę, a rozwód to – no właśnie - ostateczność…. Ale oni są protestantami. Małżeństwo nie ma rangi sakramentu. Za kogo tymczasem my się uważamy? Za otwartych na protestancką prostotę i pragmatyczność katolików? Czerpmy z tego, co pogłębia naszą wiarę, a nie z tego, co spłyca…

Dziękuję Zepsutemu13, że zechciał coś dopowiedzieć. Ale rozczarował mnie i niestety mam wrażenie, że jest dalej niewolnikiem swojego języka i starej mentalności. Cóż bowiem czytamy:
„Bardziej chodziło mi o to, że do rozwodu daleka droga i jest ona na samym końcu przygody małżeńskiej.”
Rozwód jako koniec przygody małżeńskiej… Zepsuty13, bracie drogi – małżeństwo sakramentalne kończy się poprzez śmierć jednego z małżonków, a nie przez rozwód. Ta przygoda małżeńska, jak pięknie powiedziałeś, trwa cały czas… w szczęściu i smutku, doli i niedoli, a także po rozwodzie. Czasami w naszych przygodach są wydarzenia smutne, dramatyczne… Ale nie jesteśmy sami.

Zastanówmy się teraz na koniec nad moim „ogrodowym faryzeizmem”. Przywołajmy słowa Jezusa z Ewangelii wg św. Mateusza (23, 23-26, Biblia Tysiąclecia):

„23 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. 24 Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!
25 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są one zdzierstwa i niepowściągliwości. 26 Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta.”


Co jest ważniejsze w Prawie - wizja małżeństwa do końca czy do rozwodu? Czy mówiąc o końcu przygody małżeńskiej w wyniku rozwodu nie pomijamy sprawiedliwości (wierności Słowu Bożemu), miłosierdzia (dla współmałżonka) i wiary w Boga wszechmogącego?
Czy trzymając się ludzkiego, a nie Bożego punktu widzenia, małżeństwa do rozwodu, sami nie dajemy dziesięciny z mięty, kopru i kminku?
Jakie jest wnętrze naszej misy - naszego sumienia? W co tak naprawdę wierzymy? Co z naszym charyzmatem Wspólnoty?
Nie ja wywołałem temat faryzeizmu. Niech każdy z nas sam sobie odpowie na te pytania… Acine jako pierwsza ;)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Przygotowania do rozwodu

Post autor: Nirwanna »

Filemonie, bardzo mi jest osobiście bliskie zmienianie swojego życia przez zaczęcie od zmiany mówienia.
Więcej pisać nie muszę, powyżej jest wszystko.
Pozwolę sobie tylko zauważyć, że acine to mężczyzna ;-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ