Razem ale osobno
Moderator: Moderatorzy
Razem ale osobno
Witam
Jesteśmy z mężem w kryzysie od lipca tego roku, małżeństwem jesteśmy 19 lat. Kryzys już wcześniej się pojawił ale jakoś poradziliśmy sobie i było naprawdę wspaniale, teraz to tragedia. Mąż odsunął się ode mnie całkowicie. W momencie gdy zachorował polecono nam osobę, która będzie go rehabilitować, jest to kobieta z którą dużo rozmawiał na różne tematy. W międzyczasie jego choroby (chcę zaznaczyć, że stan zdrowia znacząco się poprawił) doszło do sytuacji, że między nami popsuło się i wtedy on się całkowicie ode mnie odwrócił i zwrócił się do tamtej jej pomaga we wszystkim, właściwie prawie zamieszkał z jej rodziną (ona nie ma męża, ma dzieci). Jak już tam idzie to się "stroi" lub wychodzi i nie mówi gdzie idzie , wraca późno, kładzie się spać i tak w kółko, ja robię wszystko w domu mamy dzieci jedno już dorosłe ale uczące się, drugie w nastoletnim wieku. Zaczęło się życie osobno, jestem bardzo tą sytuacją zestresowana i zlękniona, nie wiem co robić. Próbowałam rozmawiać powiedział mi wtedy, że ma już dość monotonii i ciągle tego samego. Wcześniejszy kryzys wyniknął z tego, że zbyt dużo uwagi poświęcał koleżance, ja się wtedy postawiłam ale teraz to nie wiem czy zdołamy się wykaraskać i jak będziemy żyć czy w ogóle razem będziemy. Nie powiedział mi tego ale gdzieś tam napisał, że coś w nim umarło. Co siedzi w jego głowie? Ja wiem, że idealna nie jestem, mam swoje słabsze dni ale teraz to jest naprawdę okropne, nie ma chwili żeby o naszej sytuacji nie myślała, bardzo się denerwuję. Dużo się modlę, chociaż i na modlitwę brak mi sił. Co robić?
Jesteśmy z mężem w kryzysie od lipca tego roku, małżeństwem jesteśmy 19 lat. Kryzys już wcześniej się pojawił ale jakoś poradziliśmy sobie i było naprawdę wspaniale, teraz to tragedia. Mąż odsunął się ode mnie całkowicie. W momencie gdy zachorował polecono nam osobę, która będzie go rehabilitować, jest to kobieta z którą dużo rozmawiał na różne tematy. W międzyczasie jego choroby (chcę zaznaczyć, że stan zdrowia znacząco się poprawił) doszło do sytuacji, że między nami popsuło się i wtedy on się całkowicie ode mnie odwrócił i zwrócił się do tamtej jej pomaga we wszystkim, właściwie prawie zamieszkał z jej rodziną (ona nie ma męża, ma dzieci). Jak już tam idzie to się "stroi" lub wychodzi i nie mówi gdzie idzie , wraca późno, kładzie się spać i tak w kółko, ja robię wszystko w domu mamy dzieci jedno już dorosłe ale uczące się, drugie w nastoletnim wieku. Zaczęło się życie osobno, jestem bardzo tą sytuacją zestresowana i zlękniona, nie wiem co robić. Próbowałam rozmawiać powiedział mi wtedy, że ma już dość monotonii i ciągle tego samego. Wcześniejszy kryzys wyniknął z tego, że zbyt dużo uwagi poświęcał koleżance, ja się wtedy postawiłam ale teraz to nie wiem czy zdołamy się wykaraskać i jak będziemy żyć czy w ogóle razem będziemy. Nie powiedział mi tego ale gdzieś tam napisał, że coś w nim umarło. Co siedzi w jego głowie? Ja wiem, że idealna nie jestem, mam swoje słabsze dni ale teraz to jest naprawdę okropne, nie ma chwili żeby o naszej sytuacji nie myślała, bardzo się denerwuję. Dużo się modlę, chociaż i na modlitwę brak mi sił. Co robić?
Re: Razem ale osobno
Witaj Mama na naszym forum.
Z tego co piszesz, to wygląda na typowy kryzys wieku średniego Twojego męża. Jeżeli jesteście 19 lat po ślubie, to znaczy macie około 40 lat. W tym wieku człowiek zaczyna dostrzegać, że prawdopodobnie jest na półmetku swojego życia, widzimy upływ czasu. Może już nam coś dolega. Często wtedy niektórzy ludzie rzucają się w wir życia, żeby jeszcze użyć go jak najwięcej. Rodzina wydaje się nudna i szuka się nowych podniet i impulsów do działania.
Pytasz się, co robić. To musisz sama zdecydować, bo to Ty poniesiesz konsekwencje swoich decyzji.
Ogólnie główne drogi są dwie.
Pierwsza to poprawa relacji ze współmałżonkiem i dogadzanie mu.
Druga to zdecydowane postawienie granic, tzw. "twarda miłość". Współmałżonek, który nie chce uczestniczyć w życiu swojej rodziny, powinien ponieść wszelkie z tego tytułu konsekwencje. Zero jedzenia, zero obiadów, ...
Która droga jest lepsza? Zdania są podzielone. Ja uważam, że lepsza jest droga druga. Ale wszystko zależy od konkretnej sytuacji i od drogi, która doprowadziła do kryzysu.
Polecam Ci serdecznie rekolekcje ks. Marka Dziewieckiego, które wygłasza obecnie dla nas. W ten weekend odbyły się w Porszewicach, za dwa tygodnie będą na GŚA i będą tam nagrane. Na początku listopada powinny się pojawić na naszym forum.
Na koniec chciałem Ci przypomnieć, że internet nie jest anonimowy. Dlatego pisząc staraj się nie podawać szczegółów, które umożliwiłyby identyfikacje Ciebie.
Z tego co piszesz, to wygląda na typowy kryzys wieku średniego Twojego męża. Jeżeli jesteście 19 lat po ślubie, to znaczy macie około 40 lat. W tym wieku człowiek zaczyna dostrzegać, że prawdopodobnie jest na półmetku swojego życia, widzimy upływ czasu. Może już nam coś dolega. Często wtedy niektórzy ludzie rzucają się w wir życia, żeby jeszcze użyć go jak najwięcej. Rodzina wydaje się nudna i szuka się nowych podniet i impulsów do działania.
Pytasz się, co robić. To musisz sama zdecydować, bo to Ty poniesiesz konsekwencje swoich decyzji.
Ogólnie główne drogi są dwie.
Pierwsza to poprawa relacji ze współmałżonkiem i dogadzanie mu.
Druga to zdecydowane postawienie granic, tzw. "twarda miłość". Współmałżonek, który nie chce uczestniczyć w życiu swojej rodziny, powinien ponieść wszelkie z tego tytułu konsekwencje. Zero jedzenia, zero obiadów, ...
Która droga jest lepsza? Zdania są podzielone. Ja uważam, że lepsza jest droga druga. Ale wszystko zależy od konkretnej sytuacji i od drogi, która doprowadziła do kryzysu.
Polecam Ci serdecznie rekolekcje ks. Marka Dziewieckiego, które wygłasza obecnie dla nas. W ten weekend odbyły się w Porszewicach, za dwa tygodnie będą na GŚA i będą tam nagrane. Na początku listopada powinny się pojawić na naszym forum.
Na koniec chciałem Ci przypomnieć, że internet nie jest anonimowy. Dlatego pisząc staraj się nie podawać szczegółów, które umożliwiłyby identyfikacje Ciebie.
Re: Razem ale osobno
Mój mąż jest bardzo mściwy, myślę że byłoby gorzej gdyby tego obiadu nie było, chciałam ustrzec przed tym dzieci i tak widzą co się dzieje, chociaż nie pytają.
Re: Razem ale osobno
Czyli Ty boisz się męża i nie chcesz nic zmieniać.
To teraz mi powiedz, po co on miałby się zmieniać. W domu ma obiad i pewno pełną obsługę. Wychodzi sobie, kiedy chce, robi co chce. Czy ma jakiś powód, żeby się zmieniać?
Ja tego nie widzę.
To teraz mi powiedz, po co on miałby się zmieniać. W domu ma obiad i pewno pełną obsługę. Wychodzi sobie, kiedy chce, robi co chce. Czy ma jakiś powód, żeby się zmieniać?
Ja tego nie widzę.
Re: Razem ale osobno
Tak mam obawy, zrzuca na mnie odpowiedzialność gdy mówimy o rozstaniu ja mam zdecydować, a ja zwyczajnie sobie nie poradzę, chociażby finansowo. Tak martwię się tym, mamy mieszkanie nie byłabym go w stanie spłacić, sytuacja jest dla mnie nowa i nie umiem sobie poradzić.
Re: Razem ale osobno
Zgadzam sie tym ,co wczesniej pisze Jacek..Mama pisze: ↑16 paź 2018, 14:51 Tak mam obawy, zrzuca na mnie odpowiedzialność gdy mówimy o rozstaniu ja mam zdecydować, a ja zwyczajnie sobie nie poradzę, chociażby finansowo. Tak martwię się tym, mamy mieszkanie nie byłabym go w stanie spłacić, sytuacja jest dla mnie nowa i nie umiem sobie poradzić.
Pamietam slowa o zafiksowaniu mezczyzn ,ze nic nie zmienia ,jesli nie musza i kobiet ze wiele zniosa ,ale gdy im sie przeleje to nie zmiluj sie ...
Moze kilka slow ,jak wygladalo to u mnie ...Swego czasu maz nie " potrafil " sobie zalac herbaty w przygotowanej wczesniej szklance .. bo " po to ma kowal szczypce ,zeby sie nie parzyc "..Teraz ,jak to czytam ,to wsciekla jestem sama na siebie ,ze pozwalam tak sie traktowac .. Fakt ,ze pierwsze 7 lat nie pracowalam na etacie ,ale w inny sposob ,ale potem juz tak ...mielismy 3 dzieci ...wtedy ..
Wiec jesli tak sie pozwalmy traktowac ,to dlaczego maz mialby z tego nie korzystac ?
Ale na teraz ...
To nie prawda ,ze kobieta sobie nie poradzi .. Uwazam - panowie wybaczcie - ,ze potrafimy lepiej sie ogarnac niz mezczyzni w trudnej sytuacji ... nieraz to jest okupione bolem , wiecej emocji z nas uchodzi , ale ze swojego doswiadczenia uwazam ,ze warto sie sprawdzic .. anizeli pozwolic mezowi na niszczenie naszej psychiki i zdrowia .. A dzieci widza znacznie wiecej niz sadzimy ...
Osobiscie zaluje ,ze czekalam dlugo ,zeby powiedziec mezowi stop .. u mnie to byl wniosek o separacje i alimenty przy okazji ... Moj maz tez przekonywal mnie ,ze on nic nie musi ,moze isc do wiezienia ,nie musi placic na dzieci ,bo ja zarabiam itd .. Ale po zablokowaniu konta zmienil zdanie .
Moj maz tez wmawial mi ,ze nie dam sobie rady ..Ale jakos dalam ...Dopiero po czasie uznal ,ze ja mam teraz lepiej niz on ,dodatkowo opinia publiczna tez pomogla ..
Mimo wszystko kobiety sa w znacznie lepszej sytuacji , widac to nawet po wyrokach na sali sadowej ..
Mama , nie namawiam Cie ,zebys od razu jutro wysylala wniosek do sadu ,ja zastanawialam /modlilam sie ponad 2lata ..
Ale namawialabym Cie na porade prawna , ze swojej strony uwazam ,ze kobieta - mecenas jest lepsza a i lepiej nam sie rozmawia z kobieta ,niz z mezczyzna o - w sumie delikatnych sprawach .. ale to na marginesie ..
Jestem z modlitwa
Ps jesli znajdziesz chwile spokoju to polecam sluchanie konferencji .Ks Dziewiecki jest tutaj stanowczy , jezeli maz nie okazuje milosci ...
Re: Razem ale osobno
Mama, przeniosłam Twój wątek z działu "Wreszcie żyć - 12 Kroków ku pełni życia" do działu "Rozwód czy ratowanie małżeństwa". Tu bardziej pasuje treścią i więcej osób tu zagląda, myślę że dzięki temu więcej osób Ci odpowie
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Razem ale osobno
Mamo a poprzedni kryzys - został w prawidłowy sposób rozwiązany?
Re: Razem ale osobno
Dziękuję, ja świeża tu jestem i jeszcze nie umiem się poruszać tutaj.
Re: Razem ale osobno
Mama tutaj viewtopic.php?f=20&t=229 masz instrukcję cytowania postów.
Może dzięki zapoznaniu się z nią łatwiej będzie Ci się odnosić do konkretnych fragmentów wpisów adresowanych do Ciebie
Jak z nami pobędziesz dłużej to będziesz po forum poruszać się jak ryba w wodzie
Re: Razem ale osobno
Tak mi się wydawało, byliśmy u znajomego księdza, przyznał on, że mąż zdradził mnie emocjonalnie, gdyż więcej uwagi poświęcał owej koleżance niż żonie. Mąż natomiast twierdzi, że nic złego nie zrobił bo tylko z nią rozmawiał... o czym? O wszystkim, z nią nie z żoną. Teraz jest podobnie a nawet jeszcze gorzej, mąż jest przeciwko mnie. Wtedy zażegnaliśmy ( tak wtedy myślałam) kryzys dopóki nie pojawiła się nowa "koleżanka". Myślę, że jest nastawiamy przez tą panią.
Re: Razem ale osobno
Mama czy udało się Wam określić przyczyny poprzedniego kryzysu?Mama pisze: ↑16 paź 2018, 20:33 Tak mi się wydawało, byliśmy u znajomego księdza, przyznał on, że mąż zdradził mnie emocjonalnie, gdyż więcej uwagi poświęcał owej koleżance niż żonie. Mąż natomiast twierdzi, że nic złego nie zrobił bo tylko z nią rozmawiał... o czym? O wszystkim, z nią nie z żoną. Teraz jest podobnie a nawet jeszcze gorzej, mąż jest przeciwko mnie. Wtedy zażegnaliśmy ( tak wtedy myślałam) kryzys dopóki nie pojawiła się nowa "koleżanka". Myślę, że jest nastawiamy przez tą panią.
Czy wyciągnęliście wnioski i czy w relacji między Wami była zmiana, czy wróciliście do schematów sprzed kryzysu?
Re: Razem ale osobno
Byłam za bardzo zraniona całą tą sytuacją, chociaż tak rozmawialiśmy, ja mówiłam że ma rodzinę i to jest najważniejsze, ale ja to mówiłam on nie mówił nic, myślę sobie że mąż musiał ciągle twierdzić że nic złego nie zrobił, ponieważ nie zdradził mnie fizycznie.
Gdzieś tam w głębi czułam już wcześniej, że coś z nim się dzieje jeszcze przed pierwszym kryzysem. Próbowałam go wspierać, ale cóż, jak pisałam mam i gorsze dni i nie zawsze to moje wspieranie wychodziło
Ostatnio zmieniony 16 paź 2018, 21:02 przez Czarek, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
Powód: Poprawiono cytowanie
Re: Razem ale osobno
Czy zadbałaś o zagojenie Twoich ran?
Czy przyjrzałaś się sobie i swojemu udziałowi w kryzysie między Wami?
Czy mąż znalazł przyczyny kryzysu i swoich zachowań, i czy je przepracował?
Re: Razem ale osobno
Ja cały czas obwiniam siebie, może za mało miał swobody, nigdy nie broniłam mu spotkań ze znajomymi do momentu gdy pojawiła się koleżanka wtedy straciłam poczucie bezpieczeństwa i najzwyczajniej czułam się zraniona, że jej czas poświęca, ja byłam na boku.
Nie wiem czy mąż przepracował swoje zachowanie i przyczyny kryzysu, jak pisałam twierdzi, że nic złego nie zrobił.