Strona 1 z 6

Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 18:29
autor: Nini
Witam,
Od miesiąca śledze to forum i znalazłam tutaj wiele cennych rad, dlatego chcialabym opisać swoją historię i poprosić o pomoc, bo jest mi strasznie ciężko.
W zwiazku jestem od 19 lat, z czego 9 w związku sakramentalnym, mamy dwuletnie dziecko, ja mam 35 lat. Wszystko układało się dobrze. Mąż zapewniał o swojej miłości i nagle jednego dnia okazało się, że jest kowalska. Od tego dnia zaczął się horror. Usłyszałam, że wszystko się wypaliło, że zapewnienia miłości byly "z przyzwyczajenia", że mąż myślał, że z mojej strony też są to puste słowa, że też będę chciała się rozstać. Szok i niedowierzanie, przecież ja tak bardzo go kocham. Mieliśmy wspólne plany, do realizacji których wspólnie dążyliśmy. Nagle jednego dnia wszystko przestało mieć dla niego znaczenie. Trzy miesięce walki, kłótni, proszenia, poprostu dramat. Chciałam aby wrócił, proponowałam terapie. Raz sugerował, że chce wrócić do nas, innym razem, że nie. Ostatecznie odszedł. Oczywiście chciałby być teraz moim przyjacielem, deklaruje pomoc w każdej sprawie i chce się ze mną kontaktować normalnie. Byłam z nim w kontakcie, puki miałam nadzieję na ratowanie naszego małżeństwa. Po ostatecznej rozmowie, na której oznajmił, że nie chce być ze mną, nie mam siły i chęci na kontak. Wiem, że mieszka z kowalską. On tego nie rozumie, nie rozumie, że nie chce z nim normalnie rozmawiać, że nie chce być przyjacielem. Kontaktu z dzieckiem mu nie zabraniam, ale ja nie mam na to siły. Wiem, że musze być silna, że mam malutkie dziecko, które mnie potrzebuje. Staram się jak mogę, ale to wszystko tak boli, ta bezsilność... do ostatniej chwili żyłam w przekonaniu, że wszystko jest dobrze i jednego dnia mój cały świat się zawalił. Tak mnie oszukiwał, do ostatniego dnia. Mówi, że wie że to jego wina, że zniszczył nasza rodzinę, że zniszczył mnie, ale on nie potrafi postapić inaczej. A ja mimo to wciąż go kocham i oddałabym wszystko, aby choć chciał spróbować uratować nasze małżeństwo. Nie proszę go już o nic, bo wiem, że to nie ma sensu. Na ten moment on wybral kowalską. Kontakt jest tylko w temacie dziecka. Staram sie skupić na sobie i dziecku. Dużo się modlę. Korzystam z pomocy psychologa. Ale wciaż nie mogę uwierzyć, że to dzieje sie naprawdę. I ciągle zastanawiam się, czy ja mogłabym coś jeszcze zrobić, aby uratować nasze małżeństwo...

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 18:41
autor: jacek-sychar
Witaj Nini na naszym forum.

Cóż, takich, którzy nie mogli uwierzyć jest tutaj więcej, choćby i ja.
Ale się stało. Teraz trzeba z tym żyć.
Jako kobieta i tak masz lepiej, bo jak wracają, to mężczyźni. Bardzo mało jest wracających kobiet. Niestety Twój mąż jest obecnie chyba w ostrej fazie zakochania, czyli jak na narkotykach lub dopalaczach. Pewnie nic do niego nie dociera. Muszą minąć jakieś z dwa lata, żeby ten amok się skończył. Ale w tym czasie musisz jakoś żyć.
Walcz teraz o siebie i o swoje dziecko.

Zapraszam do naszych ognisk. Ich lista jest tutaj:
http://sychar.org/ogniska/
Może uda Ci się podrzucić gdzieś dziecko i wybrać się. Kontakt bezpośredni jest często bardzo budujący.

Na koniec chciałbym Ci przypomnieć, że internet nie jest anonimowy, dlatego pisząc staraj się nie podawać szczegółów, które pozwoliłyby Ciebie zidentyfikować.

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 19:11
autor: Pijawka
Otulam modlitwą...
Skąd dowiedziałaś się o kowalskiej?? Znasz tę osobę, jakieś konkrety są?

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 19:24
autor: acine
jacek-sychar pisze: 03 paź 2018, 18:41
Jako kobieta i tak masz lepiej, bo jak wracają, to mężczyźni. Bardzo mało jest wracających kobiet.
Czy taka jest Jacku Twoja obserwacja na przestrzeni sporego Twego tutaj funkcjonowania na forum i ogolnie w Sycharze? jesli to jest jakas socjologiczna prawidlowosc to jest to bardzo smutne:(

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 19:52
autor: AmaDa55
acine pisze: 03 paź 2018, 19:24
jacek-sychar pisze: 03 paź 2018, 18:41
Jako kobieta i tak masz lepiej, bo jak wracają, to mężczyźni. Bardzo mało jest wracających kobiet.
Czy taka jest Jacku Twoja obserwacja na przestrzeni sporego Twego tutaj funkcjonowania na forum i ogolnie w Sycharze? jesli to jest jakas socjologiczna prawidlowosc to jest to bardzo smutne:(
Chciałam zapytać o to samo...

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 19:54
autor: AmaDa55
Nini bardzo smutno witać kolejną osobę w takiej sytuacji. Mój mąż też odszedł, mam dziecko w podobnym wieku i rozumiem Twój ból.
Widzę pewną prawidłowość - odchodzacy bardzo chcą zostawać przyjaciółmi...

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 20:01
autor: Nini
Dziekuje za slowa otuchy. Do ogniska w moim miescie wybieram sie na najblizsze spotkanie. O Sycharze dowiedzialam sie z tablicy ogloszen przy Kosciele i tak tutaj trafilam na forum.
Kowalska to tzw "przyjaciolka rodziny", a dowiedzialam sie przez przypadek, gdy trwalo to juz pewnie z miesiac :(

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 20:13
autor: jacek-sychar
acine pisze: 03 paź 2018, 19:24
jacek-sychar pisze: 03 paź 2018, 18:41
Jako kobieta i tak masz lepiej, bo jak wracają, to mężczyźni. Bardzo mało jest wracających kobiet.
Czy taka jest Jacku Twoja obserwacja na przestrzeni sporego Twego tutaj funkcjonowania na forum i ogolnie w Sycharze? jesli to jest jakas socjologiczna prawidlowosc to jest to bardzo smutne:(
Tak, jest to obserwacja naszego forum.
Jest wiele przypadków powrotów mężów, natomiast powroty żon są ... jednostkowe.

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 20:40
autor: acine
jacek-sychar pisze: 03 paź 2018, 20:13
acine pisze: 03 paź 2018, 19:24
jacek-sychar pisze: 03 paź 2018, 18:41
Jako kobieta i tak masz lepiej, bo jak wracają, to mężczyźni. Bardzo mało jest wracających kobiet.
Czy taka jest Jacku Twoja obserwacja na przestrzeni sporego Twego tutaj funkcjonowania na forum i ogolnie w Sycharze? jesli to jest jakas socjologiczna prawidlowosc to jest to bardzo smutne:(
Tak, jest to obserwacja naszego forum.
Jest wiele przypadków powrotów mężów, natomiast powroty żon są ... jednostkowe.
Wyglada na to ze natchnieni autorzy Ksiegi Przyslow Salomona mieli juz kilka tys lat temu rozpracowana antropologie kobiety i mezczyzny i starali sie nam to przekazac. Nic w tej sprawie sie wiec nie zmienilo i dlatego prawa tak opracowano jak opracowano w Biblii.

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 21:50
autor: s zona
Moze dlatego ,ze kobiety potrafia wiernie czekac , a miezczyzni ....nie wszyscy potrafia ...
A Ksiege Przyslow czesto mam na uwadze ..np " zrzedliwa zona ,niczym dach cieknacy "...

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 21:58
autor: acine
s zona pisze: 03 paź 2018, 21:50 Moze dlatego ,ze kobiety potrafia wiernie czekac , a miezczyzni ....nie wszyscy potrafia ...
A Ksiege Przyslow czesto mam na uwadze ..np " zrzedliwa zona ,niczym dach cieknacy "...
No i na ogol mezczyzni szukaja w zwiazku seksu a kobiety uczuc i statusu spolecznego i gdy kobieta przejdzie do zasobniejszego to trudniej o jej powrot

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 22:02
autor: lena50
Jako kobieta i tak masz lepiej, bo jak wracają, to mężczyźni. Bardzo mało jest wracających kobiet.
Czyżby,.....

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 22:07
autor: s zona
Nini ,nieraz jest tak zle ,
ze nie wiadomo ,czy sie smiac ,czy plakac .. ja staram sie wtedy lapac za rozaniec .. tak mi kiedys poradzono i sie trzymam :)
Ale moze wtedy warto jak radza , zostawic meza Panu Bogu a zajac sie soba ..

Sama kiedys - nie tak dawno ,bo smarkata jestem na forum ,chociaz polwieczna w metryce :lol: - zarywalam noce na starym forum ,nie powiem ile km zrobilam ,zeby dojechac na rekolecje :D
Ale tam uslyszalam ,ze jestem Dzieckiem Bozym , sluchalam Listu Boga do kobiety .. dzialal ,jak balsam ..
https://www.youtube.com/watch?v=tUCVn4PswG0
Novenna Pompejanska ,potem jak mi bylo zle to modlilam sie Droga krzyzowa dla malzonkow.. piekne rozwazania ,krotkie ,a takie dla nas cierpiacych - kojace ....

Nini westchnelam za Ciebie na Apelu z Jasnej Gory ,to tez mi pomaga ,dbaj o siebie :D

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 22:12
autor: twardy
s zona pisze: 03 paź 2018, 22:07 Ale moze wtedy warto jak radza , zostawic meza Panu Bogu a zajac sie soba ..
A może nie tylko wtedy? ;)

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

: 03 paź 2018, 22:19
autor: s zona
twardy pisze: 03 paź 2018, 22:12
s zona pisze: 03 paź 2018, 22:07 Ale moze wtedy warto jak radza , zostawic meza Panu Bogu a zajac sie soba ..
A może nie tylko wtedy? ;)
Popatrz ,dlaczego ja tego w dniu slubu nie slyszalam ?

PS Nini ,wybacz te moje rozwazania w Twoim watku ,ale sama tez sie motam....