Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: mare1966 »

Nini ,
to przykre , ale typowe .
"Zmęczenie materiału" , a to nie następuje " w ciągu jednego dnia" .
Tego nie widać , bo to są naprężenia wewnętrzne .
Do czasu ..........aż nastąpi katastrofa .
To tak jak z tym wiaduktem we Włoszech .

Zatem razem od 16 roku życia ( ty ) , on pewnie podobnie .
No i znudził się .
Na świecie tyle innych kobiet .
Przyjście na świat dziecka , też zmieniło waszą sytuację .
Spadł na pozycję nr 2 zapewne .
Sam też zbliża się do "połówki" , więc ten słynny kryzys wieku średniego
i chęci "drugiej młodości" itd.

Cóż , musisz wnikliwie przyjrzeć się wam , każdemu z osobna
i z jakich rodzin wyrastacie , jakie macie otoczenie ,
jakie wartości itd.
Przyjrzeć BEZ EMOCJI , na chłodno , obiektywnie .
Na szczęście Jacek napisał prawdę .
Mężczyźni czasem wracają .



--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kobiety też ..........znaczy ........... jedna wróciła .
No , ale zawsze jakaś "dziwaczka" się znajdzie .
krzysztof123
Posty: 29
Rejestracja: 08 lut 2017, 7:18
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: krzysztof123 »

Nini.. właśnie to jest clou
Twardy napisał - "męża zostawić Panu Bogu a zająć się sobą".
Postów pod Twoim tematem jest jeszcze niewiele ale już można wyciągnąć zeń kilka wniosków.
Jak zauważył Jacek "częściej odchodzą mężczyźni i też częściej wracają".
Acine dodała " mężczyźni szukają seksu a kobiety uczuć w związku"
Do końca się z tym nie zgadzam bo to szufladkowanie wszystkich ale przyznać trzeba, że tak jest w większości przypadków.
Biorąc przynajmniej powyższe pod uwagę pomyśl co ciągnie tych mężczyzn do innych kobiet? Przecież jeśli do seksu to nielogiczne bo Ty jesteś żoną. Logiczne zaś staje się wówczas kiedy dodasz do tego choćby atrakcyjność tej innej.
Na decyzje męża zatem obecnie nie masz wpływu. Jak również Jacek zauważył, że on jest jakby pod działaniem narkotyku. Zresztą zmuszanie kogoś do miłości jest jak zniewalanie. Zajmij się sobą. Masz czas. Staraj się dbać o siebie. Pomyśl też o przykazaniu miłości "miłuj bliźniego swego jak SIEBIE SAMEGO". tak też by kogoś miłować prawdziwie trzeba najpierw poznać miłość do samej siebie.
A uwierz, że ten mąż, pomimo, że odszedł i teraz być może jest mu lepiej to będzie porównywał tą przyjaciółkę do Ciebie. Widząc Ciebie uśmiechniętą, zadbaną pozna swój błąd, że zamienił "złoty róg na sznur".
I jeszcze jedno warto dodać, jak napisał Byron "lepiej być kochanką aniżeli żoną", bo żoną jest się 24 godziny na dobę w każdym czasie tym rano kiedy wstaje się zaraz z łóżka i tym w chorobie. Kochanka zaś ma czas na przygotowanie się do randki na którą w odpowiednim plenerze się umawia. Teraz więc role się zamieniły. Przygotuj się (dbając o siebie) na randkę z mężem.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: s zona »

krzysztof123 pisze: 04 paź 2018, 7:50 Nini.. właśnie to jest clou
Twardy napisał - "męża zostawić Panu Bogu a zająć się sobą".
Madry post , caly mozna kopiowac niemal u kazdej / kazdego ze zdradzanych .
Optymistyczne jest to ,ze jesli zaczniemy byc " dobre dla siebie " nie tylko dla otoczenia ,to jednoczesnie wyzwala to nasze piekno wewnetrzne i to sie udziela .. ja dopiero probuje byc dobra dla siebie :)
Nini , ost sluchalam ciekawej audycji , moze pomoze Ci spojrzec na kryzys z nadzieja na lepsza zmiane samej siebie .
Kobieta piekna i wolna ... zlamana , ale nie bezsilna .
viewtopic.php?f=18&t=1014&p=95119#p95119
Westchne w modltwie :)

ps w trosce o czas Moderacji wrzucam link - juz zaakceptowany - w watku Kobieta atrakcyjna- kompeksowo :D
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Nirwanna »

Dziękujemy! :-D
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Nini
Posty: 28
Rejestracja: 15 wrz 2018, 15:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Nini »

Dziękuję wszystkim za modlitwę oraz za dobre słowa i rady... jestem Wam bardzo wdzięczna.

s zona dziękuję za List Boga do kobiet (cudny... poryczałam się) oraz audycję Kobieta piękna i wolna.

Męża zostawiłam Panu Bogu... modlę się za niego, ale nie szukam z nim kontaktu, a nawet ograniczyłam go do minimum... tylko w kwestii dziecka. Wiem, że muszę teraz zająć się sobą i muszę stanąć na nogi, dla siebie i dla dziecka. Próbuje każdego dnia, idzie mi coraz lepiej, choć jest to straszliwie trudne... Dużo się modlę i to pomaga... oddaję moje małżeństwo i siebie samą Bogu... proszę Go aby się tym zajął i to mnie uspokaja.

Te trzy miesiące walki zupełnie mnie wykończyły. Myślałam, że jeśli pokaże jak bardzo mi zależy, to i mężowi zacznie zależeć... nie dość, że nie zaczęło mu zależeć, to zupełnie wykończyłam siebie... schudłam tak, że ludzie przestali mnie poznawać na ulicy. Teraz się zastanawiam, po co ja to robiłam. Czy jakbym od razu się odcięła, czy wtedy czasem on nie postąpił by inaczej, nie zostałby...

Z jednej strony odcięłam się od niego, a z drugiej zastanawiam się, czy dobrze robię... On chciałby być przyjacielem, a ja nie chcę przyjaciela, chcę męża i przez to nie chcę z nim rozmawiać... Tylko czy dobrze robię... czy zupełny brak kontaktu nie przekreśla zupełnie moich szans na uratowanie małżeństwa? Nawet jak z dzieckiem rozmawia, to raczej nie odpowiadam na jego pytania kierowane do mnie. Poradźcie proszę, czy dobrze robi...
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: SiSi »

Witaj Nini,
Bardzo bliska jest mi Twoja postawa. Ja również w pierwszym odruchu ratowałam błagając, prosząc.
Zniszczyłam kawałek swojego życia.
Późnie,j również dzięki forum zaprzestalam kontaktu. Nie chciałam się przyjaźnić ani widywać.
Było to trudne ale zadziałało.
Kiedy zobaczył we mnie inną osobę postanowił wrócić.
Nadal jest jednak ciężko.
Ale Tobie polecam serdecznie postawę zajęcia się sobą.
Bóg zadziała odpowiednio.
Przytulam.
krzysztof123
Posty: 29
Rejestracja: 08 lut 2017, 7:18
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: krzysztof123 »

Nini - zaznaczam, że piszę w swoim imieniu i to moja opinia.
Uważam, że najlepiej będzie jak będziesz sobą w sytuacjach o które pytasz. Taką jak podpowiada Ci serce z jedną tylko uwagą - by powstrzymywać się od słów, których mogłabyś później żałować. Tu polecam (jeśli jeszcze nikt Ci tego nie proponował) film "ognioodporny". O takim strażaku. Sam film uważam za taką bajkę na dzisiejsze czasy bo już coraz rzadziej można usłyszeć o podobnych historiach ale jednak. Film ten został opracowany o książkę "40 dni ku miłości" i tą polecam Ci przeczytać. Tam znajdziesz porady jak zachować się w sytuacjach kiedy trudno powstrzymać emocje. Jeśli chcesz ją osobiście przerobić - Twoja wola.
A na marginesie ja mam taką zasadę kiedy mam wątpliwości co zrobić. Wcześniej zadaję sobie pytanie "czy robię lub zamierzam zrobić coś złego?" Dlatego napisałem byś uważała, na słowa, których można kiedyś w przyszłości żałować.
Odnosząc się do przyjaźni - ktoś wyżej napisał, że niemalże zasadą jest, że ci odchodzący małżonkowie jakby proponują zachowanie przyjaźni. Ja już od kilku lat zastanawiam się na czym miałaby taka przyjaźń polegać. Jeśli oni rozumieją podobnie miłość to można wszystkiego się spodziewać i zarazem kolejnych i częstszych rozczarowań. Też nie wyobrażam sobie jakbym miał na Twoim miejscu któregoś dnia iść do męża pożyczyć cukru zastając go razem z kochanką przytulonych w szlafrokach.
Nini to Twój mąż, masz prawo domagać się od Boga spełnienia obietnicy złożonej na ołtarzu.
I podobnie jeśli nikt Ci tego jeszcze nie wyjaśnił to najlepszym na to będzie film "nierozerwalna wieź" do ślubu przystępują nie dwie a trzy osoby. Ty mąż i Bóg. Każde z Was składa ślub. I każde za siebie. Ty względem siebie, Mąż i Bóg, że będzie Wam błogosławił. Błogosławieństwo Boga dla Was to taki prezent ślubny. Domniemywam, że wszystkie jakie dostaliście od ludzi już dawno otworzyliście. A czy otworzyłaś ten prezent od Boga? Domagaj się.
Nini
Posty: 28
Rejestracja: 15 wrz 2018, 15:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Nini »

Dziekuje SiSi
Sledze Twoj watek i mocno trzymam za Was kciuki, polecam Was Bogu. Widze jak Ci ciezko, ale nie poddawaj sie. Ja oddalabym wszystko, aby byc na Twoim miejscu i pewnie nie jedna osoba z tego forum rowniez. Podjelas decyzje, ze chcesz ratowac malzenstwo, wiec walcz kazdego dnia.
Buziaki
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: s zona »

Nini Chwala Panu :D
jesli pozwolisz , to jeszcze czyms sie podziele :)

Audycje dla małżonków i rodziców, Rozmowy niedokończone
ks. Sławomir Kostrzewa, kulturoznawca / Radio Maryja
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/au ... wo-ma-moc/
Osobiscie bardzo dobrze mi sie jej sluchalo ,takie empatyczne podejscie i po zakonczeniu poprawia sie nastroj ...
tzn u mnie sie znacznie poprawil 8-)
Westchne w modlitwie :D
Nini
Posty: 28
Rejestracja: 15 wrz 2018, 15:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Nini »

krzysztof 123
Dziekuje za Twoja wiadomosc, polecame filmy i ksiazke... napewno zapoznam sie z nimi.
Modle sie do Boga, aby moca sakramentu malzenstwa sprowadzil meza do domu. Nie potrafie inaczej... a jednoczesnie zastanawiam sie, czy mam do tego prawo... z jednej strony BADZ WOLA TWOJA a z drugiej SPROWADZ MEZA DO ZONY. Jednak majac takie watpliwosci, zawsze powtarzam sobie, ze wola Boga jest, aby malzenstwo sakramentalne trwalo... wola Boga nie jest przeciez rozwod.
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Pijawka »

Pismo Święte mówi jasno, że myśli Boga nie są myslami naszymi a Jego drogi- naszymi drogami. Bardzo dobrze, że staramy się rozeznać Wolę Bożą co do nas, jest to bardzo konieczne ale samemu ( bez mądrego kierownictwa duchowego) jest ogromna szansa na porażkę.
Zastanówmy się: czy wolą Bożą jest śmierć człowieka? Nie- bo stworzył nas do życia, ale przez grzech weszła śmierć na ten świat... Czy jest więc ona Wolą Bożą czy nie raczej chyba dopustem Bożym? Dlaczego jej nie usunął zanim zmarł pierwszy człowiek an ziemi?? Ludzie umierają i każdego to spotka. Dlaczego więc dopuścił coś, co jawnie i kategorycznie sprzeciwiło się zamysłowi Bożemu na nieśmiertelność człowieka ( mówię o ciele, nie o duszy).. Widać jasno, że my naszym ludzkim rozumem- chcąc poznać Boże drogi niemalże z wejścia napotykamy na bardzo trudne dylematy..
Idąc dalej..
Napisałaś- chyba słusznie- "że Wolą Boga jest aby małżeństwo sakramentalne trwało..". Jeśli zostało zawarte w sposób ważny kanonicznie- to TRWA aż do śmierci jednego z małżonków. I tu analogicznie jak z życiem- Bóg ma swój plan, ale z jakiegoś powodu zło ma możliwość niszczenia Bożego planu w doczesnym życiu i stąd biorą się zdrady, rozwody, przemoc, tragedie..
Bóg jednak jest nieograniczony niczym i ma moc ze zła wyprowadzić dobro. Śmierć, która niszczy doczesne życie stała się więc drogą do życia wiecznego. Małżeństwo, które w świetle prawa cywilnego zakońćzyło się rozwodem trwa nadal przed Bogiem.
Czy możemy modlić się o ocalenie od śmierci? Tak, na jakiś czas Bóg może nas wysłuchać o ile taka będzie Jego Wola.
Analogicznie- czy możemy modlić się o ocalenie od rozwodu i powrót współmałżonka? Tak, o ile taka będzie Wola Boża. Bóg jedynie wie co dla nas ( i dla współmałżonka) jest najlepsze w danym czasie. To, co po ludzku wydaje się cierpieniem, krzywdą, grzechem albo śmiercią- może z Bożą pomocą doprowadzić do dobra.
Za wszystko dziękujmy Bogu, szczególnie za to- co po ludzku- wydaje się najtrudniejsze.
Nini
Posty: 28
Rejestracja: 15 wrz 2018, 15:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Nini »

Pijawka dziekuje za Twoja wiadomosc.
Wiem, ze moje malzenstwo sakramentalne bedzie trwac, niezaleznie od tego, czy moj maz wroci. Wiem, ze Wola Boza moze byc moje zycie bez meza. Jednak mimo to prosze Boga o powrot meza, a czy taka jest Wola Boza, to sie okaze...
Nini
Posty: 28
Rejestracja: 15 wrz 2018, 15:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Nini »

Wstalam silna... mowie piekny dzien, biore dziecie i jedziemy do zoo... spedzimy fajny czas tylko we dwoje... nie przewidzialam tylko, ze spotkam tam tyle rozesmianych rodzin... mama, tata, dzieci... bylam silna, spedzilismy fajnie czas. Ale po powrocie, gdzy dziecie zasnelo, siedze i wyje. Boze blagam o sile... takie to tridne...
Nini
Posty: 28
Rejestracja: 15 wrz 2018, 15:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Nini »

Kochani pomozcie...
Wchodze chyba w jakas faze mega zlosci... po tej calej walce, teraz po odcieciu sie... dopada mnie mega zlosc... staram sie z nia walczyc... modle sie... chodze do psychologa... maksymalnie staram sie wypelnic swoj czas... zaczelam czytac polecane przez Was ksiazki... ale mimo to nie moge poradzic sobie ze zloscia... ciagle walcze ze soba, aby nie zadzwonic do meza i nie wykrzyczec mu co on robi... co on robi naszemu dziecku i mi... wiem, ze to nie ma sensu... pomozcie, jak Wy sobie radziliscie z faza zlosci?
jacek-sychar

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Nini

Chyba Ciebie rozumiem. Też miałem podobnie. Mi bardzo pomógł ten artykuł:
https://www.katolik.pl/przebaczenie-jak ... 16,cz.html

Zrozumiałem, że ten etap jest etapem naturalnym.
Warto go przetrwać. Potem jest już lepiej.
ODPOWIEDZ