Proszę o modlitwę!

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

AmaDa55
Posty: 75
Rejestracja: 25 lip 2018, 10:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Proszę o modlitwę!

Post autor: AmaDa55 »

Bardzo Ci współczuję. Czy Twój mąż byłby skłonny podjąć terapię? Czy proponowalas mu to?
Na tą chwilę, skoro deklaruje brak uczuć, to zbyt wiele zrobić się nie da. U mnie jest sytuacja taka, że mąż deklaruje wyłącznie niechęć do mnie. Z ludźmi tak nastawionymi niewiele można zdziałać.
karolina1411
Posty: 20
Rejestracja: 08 wrz 2018, 10:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Proszę o modlitwę!

Post autor: karolina1411 »

AmaDa55 pisze: 15 wrz 2018, 13:22 Bardzo Ci współczuję. Czy Twój mąż byłby skłonny podjąć terapię? Czy proponowalas mu to?
Tak. Gdy odchodził. Ale powiedział, że on nie chce. Że nie ma żadnego motoru, żeby się starać, a takie rzeczy mają sens, gdy dwom osobom zależy. Że on podjął decyzję i nie będzie temu dawał ŻADNEJ próby działania. Mówi mi, bardzo przykro z resztą: "Daj mi spokój. Zrozum to, że cię nie kocham i nie ma we mnie nic, przez co miałbym dawac temu szansę. Ja cię nawet nie lubię. Jest lepiej bez ciebie. Wyjdź do ludzi, znajdź sobie kogoś i zostaw mnie w spokoju."

Zaczęłam terapię indywidualną. Kosztuje kupe kasy, ale pokładam nadzieję w ogarnięciu własnej psychiki. Nic więcej przecież nie zrobię.

AmaDa55 jestes moim dobrym duchem tutaj.
Animal
Posty: 26
Rejestracja: 17 maja 2018, 9:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Proszę o modlitwę!

Post autor: Animal »

Witaj Karolina. Rozumiem co przeżywasz i jakie emocje Tobą targają, ja również musiałem zdecydować jaką iść dalej drogą. Ryczałtem jak małe dziecko, wyłem z bólu patrząc jak mam dalej żyć. Wybrałem drogę trudniejszą i tę niepolecaną. ... bo... zdecydowałem że chcę być wierny nie tylko na dobre, ale i na zły dla mnie czas, chcę być wierny, bo miłość ślubowałem uroczyście w kościele Bogu i w obecności wszystkich mi bliskich, uczyniłem to świadomie, dobrowolnie i z miłości do osoby którą wybrałem. Ból i odrzucenie, które doświadczamy, ja łączę z ofiarą Chrystusa na golgocie i zaczynam rozumieć, że nie jestem sam, bo jest ze mną Jezus. To On dzieli się swoim bólem i prosi jak Szymona Cyrenejczyka o pomoc w tym czasie. I zaczynam kochać Tego, który jest wierny i nie potępia mnie za moje błędne decyzje, grzechy, ale zaprasza w tym właśnie miejscu i czasie do Siebie, aby być blisko cierpiącego Syna. Ja też jestem uzależniony od mojej żony, ale już wiem że muszę się puścić krzyża, abym nie wisiał na krzyżu który niesie Pan, ale był z Jego Matką, uczniem i wielu innymi osobami na golgocie. I coraz mniej boję się samotności, opuszczenia, odrzucenia, bo jestem z tymi którzy kochają do końca, nie opuszczają Źródła Miłości. Może to trochę i trudne ale na golgocie cierpienia jest dużo. Nie wiem co przyniesie mi jutrzejszy dzień, ale wiem z kim chcę być w przyszłości, wiem Kogo wybieram każdego dnia i wieczora. Czego i Tobie życzę.
AmaDa55
Posty: 75
Rejestracja: 25 lip 2018, 10:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Proszę o modlitwę!

Post autor: AmaDa55 »

karolina1411 pisze: 15 wrz 2018, 16:07
AmaDa55 pisze: 15 wrz 2018, 13:22 Bardzo Ci współczuję. Czy Twój mąż byłby skłonny podjąć terapię? Czy proponowalas mu to?
Tak. Gdy odchodził. Ale powiedział, że on nie chce. Że nie ma żadnego motoru, żeby się starać, a takie rzeczy mają sens, gdy dwom osobom zależy. Że on podjął decyzję i nie będzie temu dawał ŻADNEJ próby działania. Mówi mi, bardzo przykro z resztą: "Daj mi spokój. Zrozum to, że cię nie kocham i nie ma we mnie nic, przez co miałbym dawac temu szansę. Ja cię nawet nie lubię. Jest lepiej bez ciebie. Wyjdź do ludzi, znajdź sobie kogoś i zostaw mnie w spokoju."

Zaczęłam terapię indywidualną. Kosztuje kupe kasy, ale pokładam nadzieję w ogarnięciu własnej psychiki. Nic więcej przecież nie zrobię.

AmaDa55 jestes moim dobrym duchem tutaj.
To prawda, że do terapii jest potrzebna chęć z obu stron.
"Daj mi spokój. Zrozum to, że cię nie kocham i nie ma we mnie nic, przez co miałbym dawac temu szansę. Ja cię nawet nie lubię. Jest lepiej bez ciebie. Wyjdź do ludzi, znajdź sobie kogoś i zostaw mnie w spokoju." - baaardzo podobne słowa słyszę.
Na skromne pocieszenie powiem tylko, że do momentu złożenia pozwu rozwodowego jeszcze dużo się może wydarzyć.
Nie rozumiem jak można tak po prostu przestać kochać, po wielu latach wspólnie spędzonych, wszystko się we mnie buntuje na myśl o czymś takim.

AmaDa55 jestes moim dobrym duchem tutaj. - miło mi :)
karolina1411
Posty: 20
Rejestracja: 08 wrz 2018, 10:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Proszę o modlitwę!

Post autor: karolina1411 »

Kochani, u mnie bardzo ciężka noc.
Tracę nadzieję, że Pan Bóg wróci mi męża. Minął równy miesiąc. Nie daje rady...
Boże, jakie to jest trudne! Co za tęsknota!
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Proszę o modlitwę!

Post autor: s zona »

Karolinko ,
mnie w takich najgorszych chwilach pomagala
http://sychar.org/modlitwa/sycharowska- ... zyzowa.pdf
Jestem z modlitwa ...
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Proszę o modlitwę!

Post autor: ozeasz »

karolina1411 pisze: 19 wrz 2018, 0:22 Kochani, u mnie bardzo ciężka noc.
Tracę nadzieję, że Pan Bóg wróci mi męża. Minął równy miesiąc. Nie daje rady...
Boże, jakie to jest trudne! Co za tęsknota!
Współczuję ,choć trudno mi dzisiaj po prawie 7 rocznicy odejścia sięgnać do pamięci emocjonalnej ,na tym poziomie na pewno to jest trudne i nie da się zaradzić z dnia na dzień ,to tak jakby komuś , komu zmarł ktoś bliski , chcieć wytłumaczyć że życie biegnie dalej ,poczucie straty to jest proces ,żałoba ,nie da się tego pominąć ,można to przyjąć by było częścią rozwoju ,można się też tym zadręczać bez celu .

Dojrzewanie to proces ,wymaga pewnych elementów także bardzo trudnych ,aby dopełnić całość , wczoraj uczestniczyłem w studium biblijnym którego bohaterem był Józef sprzedany do Egiptu ,może to dla Ciebie abstrakcja ,dla mnie był , jest On wielkim wsparciem w trudnych chwilach ,inspirował mnie swoją historią życia , bardzo trudną historią , ona pokazała mi że plan Boga uwzględnia dobrowolne poddanie sie Jego woli i przyjęcie cierpienia ,często niezawinionego , które jest droga do zbawienia ,ratunku , pojednania nie tylko dla samego cierpiącego ,ale i dla tych którzy często są sprawcami cierpienia .

To jest trudne ,to jest wyrzeczenie ,ale łaską jest to , że to cierpienie jest owocne w dobro jeśli jest przeżywane z Nim ,dla Niego .
Wierzę w to że nie ma innego wyjścia na zbawienie niż przyjęcie tego na siebie , gdyby było inaczej , Bóg oszczędził by nam tego , a jest to myślę niezbędny składnik Jego planu w tym świecie funkcjonującym po grzechu pierworodnym .


Mam takie przeczucie ,że cierpienie przeżywane dla Boga , zgodnie i dobrowolnie przyjęte ,przerzuca jakiś pomost między dwoma rzeczywistościami które nie maja innej szansy się połączyć , to jakby zaczerpnięcie nie swoją ręką ,ale ręką Boga ze skarbca Jego łaski i mocy ,warunkiem jest chyba świadoma zgoda ,tak myślę .
Niech Cie Pan strzeże i błogosławi w tym szczególnie trudnym dla Ciebie czasie .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Proszę o modlitwę!

Post autor: ozeasz »

Bardzo pomocną książką dla mnie w tym okresie ciemnej doliny była książka ks. Tadeusza Dejczara "Rozważania o wierze" , gorąco polecam .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
AmaDa55
Posty: 75
Rejestracja: 25 lip 2018, 10:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Proszę o modlitwę!

Post autor: AmaDa55 »

Karolino, u mnie ponad 3 miesiące.
Jest bardzo, baaardzo ciężko ale z każdą chwilą trochę lepiej. Pierwszy szok minął.
To po prostu trzeba przejść. Pracować nad sobą.
Ja zaczynam powoli dostrzegać, jak wiele rzeczy mi w moim mężu jednak przeszkadzało, a samo to jak teraz się zachował - odszedł nagle od rodziny - świadczy o nim jako człowieku bez zasad, empatii, dojrzałości. Owszem modlę się o jego powrót i żal jest ogromny... Ale racjonalne myślenie też jest potrzebne.
Ukasz

Re: Proszę o modlitwę!

Post autor: Ukasz »

Na forum jest słuszna zasada, żeby nie radzić, ale dzielić się własnym doświadczeniem. Moje jest bardzo różne od Twojego: przeżyliśmy wspólnie z żoną dwadzieścia pięknych lat w małżeństwie, wychowaliśmy dwójkę dzieci, kryzys nie spadł nagle, tylko rozwijał się powoli przez siedem lat i to ja w końcu zdecydowałem, że trzeba przerwać farsę i albo będziemy coś razem odbudowywać albo separacja. Wspólne jest to, że także jestem sam i otwiera się przede mną perspektywa następnych dziesiątków lat w tym stanie.
Z żoną mam kontakt taki, że mogę zadzwonić, widujemy się średnio ze dwa razy w tygodniu. Mimo to jest jak za szybą: każda próba rozmowy o naszych relacjach natychmiast wywołuje opór. W sierpniu zaproponowałem, żebyśmy do tego temat wracali raz w miesiącu. Zgodziła się. Już pierwsza próba odwołania się do tego ustalenia szybko zakończyła się kontrą ze strony żony, ale mimo to uważam ten pomysł za dobry i będę go kontynuował. Może postanowisz sobie, że będziesz pisała do męża raz na miesiąc, w konkretny dzień, może nawet w ustalonej formie, tekstem nie dłuższym niż ileś słów? Jeśli mu to zakomunikujesz, będzie wiedział, czego się spodziewać, nie będzie to wiszenie na nim, a Tobie będzie łatwiej się dostosować, nie zadręczać każdego dnia, czy to już nie za długo... Miesiąc pewnie wydaje Ci się teraz bardzo długim czasem, ale zdecydowanie powinnaś wdrażać się w myślenie w dalekiej perspektywie, nie liczyć szybki happy end. Taki miesięczny komunikat do niego możesz starannie przygotowywać, żeby zawrzeć w nim to, co chcesz przekazać. Na pewno ważne, żeby nie odbierał tego jako atak na niego, jako próbę przymuszenia go do powrotu.

Druga sprawa to kontakt z teściową. Staram się go powoli odbudowywać, bo po rozstaniu ona nie chciała nawet ze mną rozmawiać. Cała jej "wiedza" na temat naszych relacji pochodziła od żony. Gdy udało mi się z nią porozmawiać, przekonywałem, że stoimy po tej samej stronie, że ja też nie jestem przeciw jej dziecku, że nie musi wybierać, lecz właśnie razem możemy osobie kochanej przez nas oboje lepiej pomóc. Ten przekaz chyba dotarł, przynajmniej po części. Warto spróbować. Utrzymanie więzi z jego rodziną będzie ważnym atutem. On mimo deklaracji zupełnego odcięcia chce być z rodzicami. Jeśli Ty będziesz nadal dla nich jak córka, to siłą rzeczy coś Was będzie łączyć, nawet z jego perspektywy. Bardzo ciekawe są rozważania Jana Pawła II (Mężczyzną i niewiastą stworzył ich) na temat spojrzenia na małżonków jak na brata i siostrę...

Mi bycie we wspólnym dotąd mieszkaniu pomaga. Np. łóżko, w którym spędziliśmy tyle nocy razem, jest miejscem odświeżania pamięci. To z jednej strony boli, ale to jest jakby dobry ból. Jak dezynfekujesz sobie ranę i zapiecze, to dobrze, powodem do niepokoju byłby brak czucia. Miałem paroletni okres zupełnego zobojętnienia i na pewno nie chcę, żeby on powrócił. Wolę czuć tę szpilkę w sercu, wtedy wiem, że ono żyje. Zresztą z czasem coraz łatwiej mi przeżywać tęsknotę jako mi bliskiego, czego pragnę, co pozwala marzyć, jakoś cieszyć się samym dobrym wspomnieniem i pragnieniem powrotu.

Nie wiesz, co Bóg dla Ciebie przygotował na przyszłość, ale możesz mu zaufać.
ODPOWIEDZ