Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
: 14 wrz 2018, 10:41
Pozwolę sobie na prywatną obserwację.
Nie wierzę w terapię.
Owszem - może być pomocna jak pastylka przeciw bólowi np głowy i jako doraźna pomoc - niech tam będzie.
Terapie są jak kule inwalidzkie umożliwiające chód, jednak myśleć o spricie przy ich pomocy - niepodobna.
Terapia by nauczyć się chodzić - tak.
Później trzeba odrzucić kule i wypłynąć na głębię - a to życie właśnie.
Nie mając konkretnego wzorca z domu rodzinnego pod wpływem konieczności stworzyłeś własne.
I o to chodzi.
Nie wierzę w terapię.
Owszem - może być pomocna jak pastylka przeciw bólowi np głowy i jako doraźna pomoc - niech tam będzie.
Terapie są jak kule inwalidzkie umożliwiające chód, jednak myśleć o spricie przy ich pomocy - niepodobna.
Terapia by nauczyć się chodzić - tak.
Później trzeba odrzucić kule i wypłynąć na głębię - a to życie właśnie.
A jakimi schematami postępowałeś Ty kiedy nastąpiła rozłąka z żoną? Miałeś jakieś gotowce na tę okoliczność? Podejrzewam, że kreowałeś na bieżąco pewne zachowania, które stopniowo przekształcały się w nawyk, później rutynę, na końcu w schemat.jacek-sychar pisze:/.../że postępują pewnymi schematami wyniesionymi z domu rodzinnego, które staje się destrukcyjne dla ich związków
Nie mając konkretnego wzorca z domu rodzinnego pod wpływem konieczności stworzyłeś własne.
I o to chodzi.