Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pantop
Posty: 3195
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pantop »

Kate81 pisze:Nie wiem, skąd taki wniosek. Czekałam z seksem DO ślubu. Stosując się do nazewnictwa regulaminowego - jedynego i prawdziwego ślubu sakramentalnego ;) A to, że po rozwodzie cywilnym jestem w nowym związku, nie ma z tym faktem nic wspólnego. Chciałam zaakcentować, że budując swoje małżeństwo miałam do tego stosunkowo dobre fundamenty. "5 języków miłości", inne dzieła Chapmana, połowę bibliografii chrześcijańskiej dotyczącej związków i małżeństw znałam jeszcze przed ślubem.

A jasne, że nie ma z tym faktem nic wspólnego - absolutnie - jak śnieg sprzed 25 lat :P
Czyli wszystko gra Kate81 prawda?
Oczywiście wraz z nowym mężem przystępujecie do sakramentów.

??
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: ozeasz »

Kate81 , Dwa_odcienie , to co ja odczytuję w waszych postach to usprawiedliwienie życia w którym jesteście obecnie , mężowie to "potwory" ,nieludzie , każde ich działanie wynika z chęci jakiegoś zła , tak odczytuje wasze relacje ,wy wszystko zrobiłyście ,a oni nigdy z tego naprawdę nie skorzystali ,gdybym poszedł w ironię powiedziałbym że nawiedziły nas anioły .

Każda z was powołuje się na wiarę , tylko jaką ? Bo życie które prowadzicie to życie w cudzołóstwie ,a wasze zawsze i nigdy ma udowodnić zasadność waszych wyborów , .

Kate81 nawet jeśli stosowałaś zasady chrześcijańskie kiedyś ,obecnie odwróciłaś się od nich ,to opisano w Księdze Ezechiela m.in. :

Ty, o synu człowieczy, powiedz swoim rodakom: Sprawiedliwość nie uratuje sprawiedliwego, wtedy gdy on zgrzeszy, a występek występnego nie zgubi, gdy się on nawróci ze swego występku, natomiast sprawiedliwy nie zdoła pozostać przy życiu wtedy, gdy zgrzeszy. Jeśli powiem sprawiedliwemu: "Pozostaniesz z pewnością przy życiu", a on zadufany w swej sprawiedliwości popełnia zbrodnię, to już nie będzie pamięci całej jego sprawiedliwości, i z powodu zbrodni, której się dopuścił, ma umrzeć. A kiedy powiem do występnego: "Z pewnością umrzesz", on zaś odwróci się od swego grzechu i zacznie postępować według prawa i sprawiedliwości: oddaje zastaw, zwraca, co porwał, żyje według praw, które dają życie, nie dopuszczając się zbrodni, to z pewnością zostanie on przy życiu i nie umrze. Żaden z popełnionych przez niego grzechów nie będzie mu poczytany. Postępuje według prawa i sprawiedliwości, ma więc pozostać przy życiu.
Mówią jednak twoi rodacy: "Nie jest słuszne postępowanie Pana", podczas gdy właśnie ich postępowanie słuszne nie jest. Jeśli odstąpi sprawiedliwy od sprawiedliwości swojej i popełniać będzie zbrodnie, to ma za to umrzeć. Jeśli odstąpi występny od swojego występku i postępować będzie według prawa i sprawiedliwości, to ma za to zostać przy życiu. A wy powiadacie: "Postępowanie Pana nie jest słuszne". Będę sądził każdego z was, domu Izraela, według jego postępowania». Ez 33,12-20
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: ozeasz »

Kate81 pisze:Chciałam zaakcentować, że budując swoje małżeństwo miałam do tego stosunkowo dobre fundamenty. "5 języków miłości", inne dzieła Chapmana, połowę bibliografii chrześcijańskiej dotyczącej związków i małżeństw znałam jeszcze przed ślubem.
I co Ci to dało ? Czy to samo dotyczy Ewangelii - dobre fundamenty ?
Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Mt 5,13
Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony . Mt 10,22
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Kate81
Posty: 72
Rejestracja: 06 sty 2018, 9:40
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Kate81 »

ozeasz pisze: 07 wrz 2018, 15:19 Kate81 , Dwa_odcienie , to co ja odczytuję w waszych postach to usprawiedliwienie życia w którym jesteście obecnie , mężowie to "potwory" ,nieludzie , każde ich działanie wynika z chęci jakiegoś zła , tak odczytuje wasze relacje ,wy wszystko zrobiłyście ,a oni nigdy z tego naprawdę nie skorzystali ,gdybym poszedł w ironię powiedziałbym że nawiedziły nas anioły .

Ozeaszu, z kilku skróconych linijek tekstu, odartych ze szczegółów które mogłyby mnie zidentyfikować, naprawdę trudno jest wyczytać całą prawdę ;)
Czy próbuję się usprawiedliwiać? Nie. Chciałam zarysować kontekst mojego małżeństwa, żebyście wiedzieli, jakie były moje motywy przy rozwodzie. Święta nie byłam, i swoje błędy popełniłam (i nad tym chcę pracować aktualnie). Ale znam też błędy swojego męża, wiem jakim jest człowiekiem i to ja będę żyć z tym, jak potoczyło się moje życie.

Z Biblią nie zamierzam dyskutować, ale mam na ten temat swoje osobiste zdanie. A z doświadczenia wiem, że przerzucanie się cytatami jest bezcelowe, bo każdy może znaleźć w Biblii polemizujące ze sobą fragmenty. Ja bym Ci mogła przedstawić kilka cytatów z Nowego Testamentu mówiące o tym, że to wiara, a nie uczynki prowadzą ludzi do zbawienia, bo za uczynki umarł Jezus, żeby je odkupić - i znał je wszystkie już wtedy.

I nie, nie uważam, że mogę robić, co mi się żywnie podoba.
Ale nie uważam też, by wszyscy innowiercy, ateiści, czy też rozwiedzeni protestanci albo prawosławni żyjący w nowych związkach mieli pójść do piekła. Papież też tak nie uważa. Istnieje jeszcze Boże miłosierdzie, na które można mieć nadzieję. A Bóg patrzy na każdego człowieka w całości, zna jego dzieciństwo, historię i wie, co był w stanie zrobić albo czego nie był w stanie zrobić. Nikt inny nie ma prawa tego oceniać.
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Dwa_odcienie »

Szkoda, że Wy Sycharycy nie potraficie uwierzyć, że można być szczęśliwym w związku nie sakramentalnym.

Ja rozumiem, że Marylka chce ze mnie zrobić Szatana. No w końcu należy mi się. Odeszłam od męża, który jednak coś tam rozumiał i przepraszal (do tej pory żałuję że nie zapisywalam nigdzie jego przeprosin, ich ilości).

Tylko czy można żyć z człowiekiem, który po uderzeniu swojej żony, twierdzi że wszyscy jego koledzy tak robią, a jak słyszy od żony słowa "chce rozwodu" to zasłania się tekstami w stylu "przecież wzięliśmy ślub kościelny"?

Helllloooooł! Rozmawiałam z nim nie raz i nie dwa, i przed moją decyzją i po niej. I za każdym razem jak dochodziło do tematu uderzenia mnie, odpowiadał "no przecież nic wielkiego się nie stało. Nie pobilem Cię tylko uderzylem".
PRZEPRASZAM - ale czy Wy naprawdę uważacie że można z kimś takim żyć? Wybaczyć mu? Zaufać znowu?

Czy to ja jestem jakaś dziwna może? Może gdzieś w Biblii jest napisane że jak się bierze ślub to już wszystko trzeba rozumieć, wybaczać w zachowaniu drugiej osoby? Że można dawać przyzwolenie na bicie i obrażanie?
A co by zmieniła separacja? Bo dla mnie nic.
Dla mnie mężczyzna który podnosi rękę na kobietę to tchórz i żałuję że nigdy nie uderzył mnie przed ślubem. Wtedy - nawet dzień przed - odwolalabym wszystko.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: marylka »

Kate81 pisze: 07 wrz 2018, 11:21 Nie wiem, czemu robiła to Dwa_odcienie, ale powiem Ci, czemu ja to robiłam - bo miałam taką samą sytuację w małżeństwie. Ja stawiałam granice. Rozmawiałam z mężem nie raz, nie dwa i nie sto na ten temat - były kłótnie i płacz.
Kate...pozwól że jeszcze na jedno Ci zwrócę uwagę.
To, co napisałaś wyżej to NIE JEST stawianie granic.
To jest tzw pustosłowie, ktore charakteryzuje sie tym, że dużo się mówi, czasem straszy, może płacze....ale na tym się kończy.
Wiec to nie jest stawianie granic.
Stawianie granic - to wprowadzenie słów w czyn. Mówisz co Ci nie pasuje i żyjesz inaczej. Według nowych zasad. Mąż te zasady zna, bo opowiadasz wcześniej o nich. Raz gora dwa o nich mówisz. A potem idzie za tym CZYN.
Kate81 pisze: 07 wrz 2018, 11:21 A ja się bałam, że mąż ode mnie odejdzie, jeśli nie będzie ze mnie zadowolony. Czułam się gorsza, niegodna. Że będę miała nieudane małżeństwo i nieudane życie. (Gdy odchodziłam, mąż powiedział mi, że w pełni świadomie i celowo przez lata zaniżał moją samoocenę, krytykując mnie, żebym myślała, że nikt inny oprócz niego mnie nie zechce, i by nie przyszło mi do głowy go zostawić).
W koniec końców było tak źle, że postanowiłam odejść.
Trudno mając tyle strachu i lęku w sobie konsekwentnie stawiać granice i pilnować, żeby były przestrzegane.

Rozumiem też że to jest bardzo ciężkie. Sama przez to przechodziłam więc ja Cie rozumiem.
Jednak mam wrażenie że dorosłaś /dojrzałaś do tego.
Myślę że teraz mąż nie odważyłby się tak Ciebie traktować. Bo sama piszesz że jesteś po 5 letniej terapii. TERAZ DOPIERO PO PIĘCIU LATACH inaczej postępujesz.
Jednak widzisz....zamknęliście sobie drogę do siebie... .
Ale dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Wystarczy poprosić GO o pomoc.
Pozdrawiam
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pavel »

Monti pisze: 07 wrz 2018, 12:20 Często zdarza się, że kolejne związki są bardziej udane niż małżeństwo sakramentalne. Owszem, nie działa w takim przypadku łaska sakramentu i wg nauki Kościoła ludzie żyją w grzechu, ale - po ludzku patrząc - związki te są lepiej dobrane. Ludzie są dojrzalsi i bardziej doświadczeni.

Wydaje mi się, że nie powinniśmy deprecjonować doświadczeń osób, które zawarły powtórne związki.Tak sobie myślę, że trwanie w samotności (zwłaszcza w przypadku osób, których małżeństwa rozpadły się w młodym wieku) jest na dłuższą metę pewnym heroizmem. Dyscyplina kościelna idzie zresztą w kierunku dopuszczania do sakramentów osób w powtórnych związkach pod pewnymi warunkami.

Ja osobiście nie byłbym pewnie w stanie ponieść kosztów, jakie niesie ze sobą powtórny związek (życie w grzechu), ale nie potępiam osób, które się na to zdecydowały.
Monti, tak na szybko tylko, odnosząc się do tego co podkreśliłem.
Nie często, tylko czasami zdarza się, że kolejne związki po ludzku patrząc są bardziej udane. Ta lepszość może wynikać z przepracowania siebie, wyciągnięcia wniosków. Statystyki rozwodowe są dla związków wtórnych bezlitosne - więcej procentowo takich się rozpada niźli pierwszych, z prostej przyczyny - ludziom zazwyczaj wydaje się (jak napisała Marylka), że problem tkwi tylko i wyłącznie, lub przynajmniej w większości w drugiej osobie. A życie zazwyczaj brutalnie to weryfikuje.
To wynika nie tylko z tego o czym słuchałem i czytałem, ale i bezpośredniej obserwacji.

To właśnie mówi współczesny świat - bądźmy tolerancyjni, nie nazywajmy grzechu grzechem. Daleki jestem od oceny osób, ale ocena zachowań w odniesieniu do wartości i nauk zawartych w Biblii - o tym WARTO głośno i wyraźnie mówić.
W innym wypadku dajemy nasze przyzwolenie i akceptację.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym

Post autor: klopot_16 »

Dwa_odcienie pisze: 07 wrz 2018, 16:35 Szkoda, że Wy Sycharycy nie potraficie uwierzyć, że można być szczęśliwym w związku nie sakramentalnym.
Wierzę, że można czuć się szczęśliwą. Wiele osób żyje tak, jakby Boga nie było i czuje się z tego powodu komfortowo. Wszystko im się układa, są zdrowi. A ja mimo, że trwam przy Bogu mam mnóstwo problemów i cierpienia. Ale trwam. Nie zostawiłam chorego męża i nie znalazłam sobie "lepszego". Skąd zresztą mogłabym być pewna, że ten drugi też nie zachoruje. I co wtedy, następny?
Może nie jestem szczęśliwa z mężem, bo nie dostarcza mi przyjemnych uczuć, ale z czystym sercem przystępuję do Komunii Świętej i to mnie umacnia. Życie szybko mija i kiedyś będzie trzeba stanąć przed obliczem Boga.

Kate81 pisze o miłosierdziu Bożym. A słyszałaś o grzechu przeciwko Duchowi Świętemu? "Przeciwko miłosierdziu Bożemu zuchwale grzeszyć". Czy cudzołożenie nie jest zuchwałym grzeszeniem?
Amica

Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym

Post autor: Amica »

Dwa_odcienie - problem polega na tym, że istniało jeszcze trzecie rozwiązanie, którego nie wzięłaś pod uwagę.

Bo co - jeśli mąż Cię bił i nie było szans na poprawę sytuacji, to mogłaś:

- zostać i cierpieć dalej (bez sensu totalnie, nikt z Kościoła na pewno by Ci czegoś takiego nie doradził, absolutnie niewskazane)
- rozwieść się i żyć z innym facetem

albo...

- dotrzymać słów przysięgi i jednocześnie ochronić siebie przed agresją męża - czyli separacja kościelna, wyprowadzka i wszelkie środki do zabezpieczenia bytu itd.

No wiadomo, trzecie rozwiązanie trudne, bo młodość, bo samotność, bo musi ktoś przytulić, bo też masz swoje potrzeby. No spoko. Motywacje są nieistotne. Ale nie mów, że miałaś tylko do wyboru dwa rozwiązania. Miałaś trzy, wybrałaś najłatwiejsze. Nie oceniam - po prostu taki jest fakt. A to czy ten związek będzie udany - pogadamy za 20 lat. Ok? :)

Z dwojga złego - wolę ateistę, który żyje wg swoich zasad, rozwodzi się i zaczyna kolejne związki, niż hipokrytę, który deklaruje wiarę w Boga, ale zasady nagina wg własnych potrzeb, w zależności, jak mu się tam życie ułoży (a w zasadzie - jak sobie sam ułoży, bo każdy jest kowalem własnego losu) i w zależności, jak mu przypasuje, to i Panu Bogu świeczkę zapali, i diabłu ogarek.

Ateiści przynajmniej są szczerzy.
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym

Post autor: Dwa_odcienie »

A czy Bóg nie kocha wszystkich swoich nawet zblakanych owieczek? Czy nie wybacza synowi marnotrawnemu? I w końcu, czy nie tylko On może nas sądzić? I czy po śmierci nie będziemy i tak wszyscy równi sobie?

Kiedyś w szkole średniej miałam bardzo fajną Panią od religii. A właściwie uczyła nas religioznawstwa. Opowiadała nam o różnych religiach, o zwyczajach, modlitwach. Kiedyś powiedziała nam jedną, bardzo mądrą rzecz - "Biblia bądź co bądź jest napisana przez człowieka. I każdy człowiek może jej słowa zinterpretować na swój sposób. Skąd zatem mamy pewność, że ów człowiek który ją napisał nie zinterpretowal błędnie słów Boga? I np stawiając przecinek, kropkę lub inny znak w tym a nie innym miejscu nie zmienił sensu słów i myśli Boga? "
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym

Post autor: klopot_16 »

Dwa_odcienie pisze: 08 wrz 2018, 9:33 A czy Bóg nie kocha wszystkich swoich nawet zblakanych owieczek? Czy nie wybacza synowi marnotrawnemu? I w końcu, czy nie tylko On może nas sądzić?
Tak, kocha i wybacza. I tylko On może nas sądzić. I żeby było nam łatwiej dał nam drogowskazy w postaci 10 przykazań, których nie można sobie interpretować w dowolny sposób. One są całkiem jasne. "Nie cudzołóż." Dwa słowa. Z czym tu dyskutować?
jacek-sychar

Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym

Post autor: jacek-sychar »

Dwa_odcienie pisze: 08 wrz 2018, 9:33 A czy Bóg nie kocha wszystkich swoich nawet zblakanych owieczek? Czy nie wybacza synowi marnotrawnemu? I w końcu, czy nie tylko On może nas sądzić? I czy po śmierci nie będziemy i tak wszyscy równi sobie?
Tak, tylko Bóg będzie nas sądził.
Tak, Bóg kocha nas wszystkich.
Tak, Bóg wybacza jak ojciec syna marnotrawnego, ale najpierw musi być skrucha, wyznanie swoich win, zadośćuczynienie i mocne postanowienie poprawy. A co u Ciebie widzę? Relatywizację swojej postawy i wypieranie swoich win. Przełóż to na postawę syna marnotrawnego. Gdzie byłby bez tych elementów? Dalej w chlewiku pełnego świń.
I nie, nie będziemy po śmierci wszyscy równi sobie. Tutaj pozwolę sobie na cytat (Ewangelia według św. Mateusza 13, 36-43)
Wyjaśnienie przypowieści o chwaście
Wtedy odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie i prosili Go: «Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście!»
On odpowiedział: «Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy.
Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego.
Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie.
Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata.
Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości,
i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha!
Czy tutaj jest coś o równości? Jasno jest zróżnicowane.

Ale jak ktoś woli ciepełko pieca rozpalonego, to proszę bardzo. :lol:
Teraz ciepełko łoża cudzołożnego a potem ... :evil: :mrgreen:
Dwa_odcienie pisze: 08 wrz 2018, 9:33 Kiedyś w szkole średniej miałam bardzo fajną Panią od religii. A właściwie uczyła nas religioznawstwa. Opowiadała nam o różnych religiach, o zwyczajach, modlitwach. Kiedyś powiedziała nam jedną, bardzo mądrą rzecz - "Biblia bądź co bądź jest napisana przez człowieka. I każdy człowiek może jej słowa zinterpretować na swój sposób. Skąd zatem mamy pewność, że ów człowiek który ją napisał nie zinterpretowal błędnie słów Boga? I np stawiając przecinek, kropkę lub inny znak w tym a nie innym miejscu nie zmienił sensu słów i myśli Boga? "
No właśnie religioznawstwa. Nie religii.
Czyli pewnie nie mówiła Wam o 2 liście św. Pawła do Tymoteusza (3, 16-17):
Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości - aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu.
Znaczy to, że owszem, Pismo św. napisali ludzie, ale natchnieni przez Ducha Świętego.

Ale Ty to uznajesz? Czy już w innych miejscach postawiłaś swoje przecinki, kropki czy inne znaki? :(
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym

Post autor: Dwa_odcienie »

I znów w myśl zasady "kto ma inne zdanie niż my ten nie ma racji".
krople rosy

Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym

Post autor: krople rosy »

Dwa_odcienie pisze: 08 wrz 2018, 9:33 Czy nie wybacza synowi marnotrawnemu?
Należy sobie odpowiedzieć na pytanie: co to znaczy być synem marnotrawnym? Z czym to się wiąże.
Kate81 pisze: 07 wrz 2018, 15:59 Ja bym Ci mogła przedstawić kilka cytatów z Nowego Testamentu mówiące o tym, że to wiara, a nie uczynki prowadzą ludzi do zbawienia, bo za uczynki umarł Jezus, żeby je odkupić - i znał je wszystkie już wtedy.
Trochę protestantyzmem zapachniało.
A prawda jest taka:

,,Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić?8 15 Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, 16 a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? 17 Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. 18 Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. 19 Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą9.
20 Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? 21 Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym?10 22 Widzisz, że wiara współdziałała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. 23 I tak wypełniło się Pismo, które mówi: Uwierzył przeto Abraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość11, i został nazwany przyjacielem Boga. 24 Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary12. 25 Podobnie też nierządnica Rachab, która przyjęła wysłanników i inną drogą odprawiła ich13, czy nie dostąpiła usprawiedliwienia za swoje uczynki? 26 Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków. ''List św. Jakuba.
jacek-sychar

Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym

Post autor: jacek-sychar »

A czy Ty nie pokazujesz swojej racji?

Pisz na innych portalach. Tam będziesz miała samych klakierów.
Chciałem Ci przypomnieć nasz regulamin, który akceptowałaś rejestrując się tutaj:
I Zasady ogólne
1. Celem tego forum jest pomoc małżonkom przeżywającym kryzys w ratowaniu sakramentalnego małżeństwa.
2. Forum ma charakter katolicki.
3. Gospodarzami forum są małżonkowie sakramentalni, których małżeństwa przeżywają bądź przeżywały kryzys i którzy chcą pozostać wierni złożonej przysiędze sakramentalnej i wierzą, że każde trudne małżeństwo sakramentalne dzięki współpracy z łaską sakramentu małżeństwa ma szanse być uratowane.
5. Pamiętaj o warunkach rejestracji, na które wyraziłeś zgodę. W razie wątpliwości zawsze możesz przywołać je klikając w link "Zarejestruj się", widoczny gdy nie jesteś zalogowany. Obowiązuje on razem z niniejszym regulaminem na całym forum.

II Treść postów
3. Zabrania się zamieszczanie reklam i linków do ankiet (za wyjątkiem uzgodnionych wcześniej z administratorem), a także treści przeczących nauce Kościoła Katolickiego. Posty i wątki o takiej treści będą usuwane.
6. Zabrania się używania zwrotów "mój były/eks mąż", "moja była/eks żona", itp. odnoszących się do małżonków, których wiąże nierozerwalnie sakrament małżeństwa. Zwroty tego typu wykrzywiają prawdę o sakramentalnym małżeństwie i mogą ranić innych sakramentalnych małżonków.
7. Zabrania się na forum usprawiedliwiania i promowania, w jakiejkolwiek formie rozwodów cywilnych dotyczących sakramentalnych małżonków. Rozwody cywilne są zgorszeniem i godzą w sakramentalne małżeństwa, a przede wszystkim znieważają przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne. W Polsce w skrajnych sytuacjach, jedynym dopuszczalnym przez Katechizm Kościoła Katolickiego rozwiązaniem jest separacja (obecna zarówna w prawie cywilnym jak i kanonicznym).
8. Pamiętajmy, że jest to forum pomocy. Zakładane tematy powinny być merytoryczne oraz mieć formę zachęcającą do wymiany doświadczeń. Pisząc post, miej na uwadze temat, wokół którego toczy się dyskusja. Treści odchodzące zbyt daleko od niego mogą być przeniesione do innego wątku lub wycięte.
Ze względu na charakter forum bardzo cenne są posty, w których dzielimy się własnym doświadczeniem i świadectwem życia.
9. Posty o charakterze prowokacyjnym, tematy łamiące podstawowe zasady netykiety (trollowanie), wypowiedzi godzące w cel tego forum - cel Wspólnoty Trudnych Małżeństw SYCHAR, nie będą akceptowane.
ODPOWIEDZ