Czy rozwód to jedyne wyjście?
Moderator: Moderatorzy
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Wielu forumowiczów dość stanowczo próbowało Ci wyperswadować zgodę na rozwód, a aj Cię po ludzku rozumiem. I wierzę, że Bóg patrzy w Twoje serce i wie, że nie chcesz tego rozwodu, ale nie jesteś obecnie w gotowy się przeciwstawić. Ja bym teraz się za bardzo tym nie zadręczał. Niemniej jednak, widzę u Ciebie lęk podobny do mojego, z którego na dłuższą metę musisz się wyzwolić. Módl się o dary Ducha Św. dla siebie. Możesz na rozprawie powiedzieć np., że zgodziłeś się na rozwód, wiedząc, że zaistniały przesłanki rozwodu cywilnego, ale jednocześnie wyrazić swoje przekonanie dotyczące nierozerwalności sakramentu. Zawsze będzie to jakieś świadectwo.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Dziękuję za Twoje słowa. Masz rację na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie nic zrobić. Taka sytuacja mnie męczy ale mam wpływ na przyszłość na moje dalsze życie. Co do przesłanek rozwodu cywilnego tak są przeslanki i za to musze ponieść konsekwencje. Nie powoduje to odwrócenia się od Boga i o jego nauce dotyczące małżeństwa. Tylko mam wpływ na życie teraz i na przyszłość a przeszłość chce zostawić daleko w tyle. Po rozmowie ks.Dziewieckim mam fundament i nadzieje na dalsze życie.Monti pisze: ↑12 lis 2018, 21:58 Wielu forumowiczów dość stanowczo próbowało Ci wyperswadować zgodę na rozwód, a aj Cię po ludzku rozumiem. I wierzę, że Bóg patrzy w Twoje serce i wie, że nie chcesz tego rozwodu, ale nie jesteś obecnie w gotowy się przeciwstawić. Ja bym teraz się za bardzo tym nie zadręczał. Niemniej jednak, widzę u Ciebie lęk podobny do mojego, z którego na dłuższą metę musisz się wyzwolić. Módl się o dary Ducha Św. dla siebie. Możesz na rozprawie powiedzieć np., że zgodziłeś się na rozwód, wiedząc, że zaistniały przesłanki rozwodu cywilnego, ale jednocześnie wyrazić swoje przekonanie dotyczące nierozerwalności sakramentu. Zawsze będzie to jakieś świadectwo.
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Po długim czasie rozmyśleń oraz prób jednak nie ja nie widzę szans na powrót i jakiekolwiek pojednanie. Wiem że usłyszę tutaj wiele rad i nawet hejt czy nawet skakanie z kwiatka na kwiatek. Ale niestety Bóg Bogiem ale człowiek jak się zamknie na działanie to koniec tutaj główna rolę gra wolna wola. A tak się właśnie dzieje. Ale po pewnych rzeczach o których się dowiedziałem poczułem się wykorzystany oraz oszukany od 8 lat. Jestem pewien że żoną nigdy mnie nie kochała a chciała spełnić swoje marzenie czyli dziecko. Jak dla mnie to koniec. Nie wierzę w to że się pojednamy bo to niemożliwe. Pozostaje mi już także jedno iść po unieważnienie. Nie będę żył z osobą która nigdy mnie nie kochała. Życzę wszystkim aby się wam udało.
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Precyzyjnie - to nie jest unieważnienie, a stwierdzenie nieważności.Aleksander pisze: ↑23 lut 2019, 17:10OK - wszystko fajnie - a może powiedzieć, dlaczego będziesz się starać o owe unieważnienie? ...
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Wydaje mi się,że już postanowiłeś się poddać. Nie chcesz walczyć o swoje małżeństwo, rodzinę. Ja mam teraz takie odczucie, że jak jest źle to powinniśmy się teraz wszyscy poddać, nie walczyć o swoje rodziny tylko zakładać nowe.paulek pisze: ↑22 lut 2019, 19:08 Po długim czasie rozmyśleń oraz prób jednak nie ja nie widzę szans na powrót i jakiekolwiek pojednanie. Wiem że usłyszę tutaj wiele rad i nawet hejt czy nawet skakanie z kwiatka na kwiatek. Ale niestety Bóg Bogiem ale człowiek jak się zamknie na działanie to koniec tutaj główna rolę gra wolna wola. A tak się właśnie dzieje. Ale po pewnych rzeczach o których się dowiedziałem poczułem się wykorzystany oraz oszukany od 8 lat. Jestem pewien że żoną nigdy mnie nie kochała a chciała spełnić swoje marzenie czyli dziecko. Jak dla mnie to koniec. Nie wierzę w to że się pojednamy bo to niemożliwe. Pozostaje mi już także jedno iść po unieważnienie. Nie będę żył z osobą która nigdy mnie nie kochała. Życzę wszystkim aby się wam udało.
Ale czy wtedej będzie się szczęśliwym może warto o tym pomyśleć. Czy to jest dobre rozwiązanie????
Ostatnio zmieniony 23 lut 2019, 18:47 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Powód: poprawiono cytowanie
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Masz rację, Blondynko, myślę w jakiejś mierze podobnie. Nie jest. Wiele świadectw sycharków którzy kiedyś byli w związkach niesakramentalnych o tym mówi.Blondynka55 pisze: ↑23 lut 2019, 18:47Wydaje mi się,że już postanowiłeś się poddać. Nie chcesz walczyć o swoje małżeństwo, rodzinę. Ja mam teraz takie odczucie, że jak jest źle to powinniśmy się teraz wszyscy poddać, nie walczyć o swoje rodziny tylko zakładać nowe.paulek pisze: ↑22 lut 2019, 19:08 Po długim czasie rozmyśleń oraz prób jednak nie ja nie widzę szans na powrót i jakiekolwiek pojednanie. Wiem że usłyszę tutaj wiele rad i nawet hejt czy nawet skakanie z kwiatka na kwiatek. Ale niestety Bóg Bogiem ale człowiek jak się zamknie na działanie to koniec tutaj główna rolę gra wolna wola. A tak się właśnie dzieje. Ale po pewnych rzeczach o których się dowiedziałem poczułem się wykorzystany oraz oszukany od 8 lat. Jestem pewien że żoną nigdy mnie nie kochała a chciała spełnić swoje marzenie czyli dziecko. Jak dla mnie to koniec. Nie wierzę w to że się pojednamy bo to niemożliwe. Pozostaje mi już także jedno iść po unieważnienie. Nie będę żył z osobą która nigdy mnie nie kochała. Życzę wszystkim aby się wam udało.
Ale czy wtedej będzie się szczęśliwym może warto o tym pomyśleć. Czy to jest dobre rozwiązanie????
Kluczowym jest wytrzymać, gdy odrzucenie boli jak.... [wstawcie cokolwiek maksymalnego przychodzi wam do głowy], zaprosić do tego Pana Boga, poprosić Go o siłę i pokazania sensu, i najważniejsze - nie podejmować ważnych decyzji w emocjach.
Paulek, może warto najpierw dać się Panu Bogu uleczyć z tych zranień?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Wydaje mi się,że już postanowiłeś się poddać. Nie chcesz walczyć o swoje małżeństwo, rodzinę.
Nirwana tak poddałem się. Walczyć nie mam już o co. A że zranień jednak już dawno się uzdrowiłem. Nie wierzę już jej i totalnie nadużyła mojego zaufania. To jedno a drugie tajemnice które prze tyle lat ukrywała uważam że zostałem wykorzystany. Jak od kogoś wymaga się uczciwości to trzeba wymagać też od siebie. A Pan Bóg czy on chce że poprzez takie życie mamy osiągnąć życie wieczne? Nic za wszelką cenę tutaj nie wyolbrzymiajmy. Pan Bóg nie zejdzie na ziemię i powie ty masz żyć tak ty tak. Niestety ale sami stowrzylismy taka sytuację i nawet cud nie pomoże. Bo na tej drodze staje człowiek. A pytanie padło po co idę. Po prawdę. Może to brutalne ale także w imię miłości. Ja chciałbym wiedzieć czy małżeństwo jest waznie zawarte! Tylko tyle.Paulek, może warto najpierw dać się Panu Bogu uleczyć z tych zranień?
Ostatnio zmieniony 23 lut 2019, 19:20 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Powód: poprawiono cytowanie
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Walczyć możesz/warto jeszcze o siebie. Ze zranień sam z siebie nie bardzo jesteś w stanie się wyleczyć, możesz je co najwyżej schować, żeby mniej bolały. Wylezą za lat parę, gwarantuję. Leczy Bóg, i tylko On robi to skutecznie i do końca.
Jeśli chodzi o proces stwierdzenia nieważności małżeństwa. Mówisz, że idziesz po prawdę. Ok. Niewykluczone, że ją tam znajdziesz.
Czy jednak masz świadomość, że gdy składasz wniosek w sądzie biskupim, to po Twojej stronie leży udowodnienie, że Wasze małżeństwo nie zostało ważnie zawarte? To niebywale trudna procedura, emocjonalnie.
Stąd uwaga, że na pewne decyzje warto sobie dać czas, aż emocje opadną.
Jeśli chodzi o proces stwierdzenia nieważności małżeństwa. Mówisz, że idziesz po prawdę. Ok. Niewykluczone, że ją tam znajdziesz.
Czy jednak masz świadomość, że gdy składasz wniosek w sądzie biskupim, to po Twojej stronie leży udowodnienie, że Wasze małżeństwo nie zostało ważnie zawarte? To niebywale trudna procedura, emocjonalnie.
Stąd uwaga, że na pewne decyzje warto sobie dać czas, aż emocje opadną.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Nirwana ze zranień zostałem wyleczony do końca przez Boga. Ani ich nie schowałem ani nie bagatelizuje. Wiem że teraz żyje z Bogiem i kochając ale względem mojej żony jest to inna miłość. Ona sama się zamknęła na wiele rzeczy a tym bardziej na uzdrowienie bo bardzo dużo by straciła. A ona najlepiej czuje się tam gdzie jest teraz z rodzicami którzy wszystko to co ona robi akceptują. Dlatego jestem przekonany że jest zdolna do wszystkiego. Na każde dosłownie każde próby jest agresja. Co do udowodnienia tu nie chodzi moją rację. Dlaczego tak sądzisz? Tu chodzi o prawdę. A tylko ona wyzwala. Może wtedy coś ją ruszy. A emocjonalne przeżycie. Idę raczej już na chłodno bez emocji. Mnie przyświeca jeden cel: zbawienie duszy i bardzo mnie boli jak ona idzie na dno. Ale jak to z alkoholikiem póki nie sięgnie dna nic i nikt mu nie pomoże. Taki sam system obrony. Ja nie mam problemu wszyscy wokoło mają. Tylko nie ja.
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Paulek te wszystkie Sądy to dodatkowe emocje i stresy chcesz to przechodzić. Ja osobiście jestem tego przeciwniczką bronię się jak mogę przed Sądem, ale nie kosztem aby uzyskać rozwód tylko żeby ratować naszą rodzinę do końca. Wierząc w nawrócenie mojego męża bo dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. I każde małżeństwo można uratować nawet te, które już wydaja się niemożliwe do ratowania. Masz wiarę w sobie to odwagi Bóg Cię nie zostawi zaufaj mu.
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Blondynka zabrzmi to brutalnie ale stres to zycie kiedy wszystko co mówisz jest głupie. Na niczym się nie znam. Dlatego sąd to dla mnie kwestia uzyskania czegoś na papierku. Bo niestety w sercu już jest inaczej. Po prostu z kimś kto ciebie nie kocha odchodzi się. Nie dam się niszczyć. Wyszło szydło z worka. A Bóg wiem że mnie nie zostawił. Ja mu ufam bezgranicznie.
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Paulek, z tego, co widzę, schematy działania odchodzących żon (mężów może też) są często bardzo podobne. Nie dziwię Ci się, że masz dość... Po ludzku często trudno mieć nadzieję na przemianę, nie zawsze łaska Boża przebije się przez skorupę zatwardziałego serca.
Co do stwierdzenia nieważności małżeństwa, to oczywiście możesz skorzystać z tej procedury, jeśli masz przekonanie, że małżeństwo nie zostało ważnie zawarte. Oczywiście, wiąże się to z pewnymi kosztami emocjonalnymi i ryzykiem, że Wasze stosunki jeszcze się zaognią (co nie byłoby dobre, zwłaszcza, że jeszcze przez kilkanaście lat będziecie musieli się dogadywać w kwestii wychowywania dziecka). Warto skonsultować sprawę z kimś kompetentnym w tych sprawach (np. adwokatem kościelnym).
Co do stwierdzenia nieważności małżeństwa, to oczywiście możesz skorzystać z tej procedury, jeśli masz przekonanie, że małżeństwo nie zostało ważnie zawarte. Oczywiście, wiąże się to z pewnymi kosztami emocjonalnymi i ryzykiem, że Wasze stosunki jeszcze się zaognią (co nie byłoby dobre, zwłaszcza, że jeszcze przez kilkanaście lat będziecie musieli się dogadywać w kwestii wychowywania dziecka). Warto skonsultować sprawę z kimś kompetentnym w tych sprawach (np. adwokatem kościelnym).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
To nie skorupa serca zatwardziałego to po prostu brak milości oraz wielki egoizm. Brak reakcji na czułości a sprawy łóżkowe schodziły tylko dom spraw związanych z dzieckiem. Przepraszam ale ja nie jestem dawcą tylko osobą która czuje ma swoje emocje marzenia. Są dwie strony ja wiem w czym skrzywdziłem moja żonę. Jestem tego świadomy wynagrodziłem przeprosiłem. Sprawa była konsultowana z adwokatem z księdzem ze ogniska sychar. I to nie sprawa emocji tylko rozwianie wątpliwości które mam od jakiegoś czasu. Nie wiem co będzie. Ale jedno wiem teraz to co robię jest dobre.
Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?
Paulek rozumiem stanowisko Twojej żony Twoje Pan Bóg też się według Ciebie poddał i nie ma nic do powiedzenia.
A stanowisko Twojego dziecka w tej sprawie?
Bo też jest stroną prawda?
A stanowisko Twojego dziecka w tej sprawie?
Bo też jest stroną prawda?