zastanawia mnie czy "grasz rolę " teraz - bo nie dostałaś głaskania po głowie, czy grałaś ją na wejściu na to forum
jakkolwiek by nie było- nick obrałaś sobie dobry: dwa odcienie, czyli nie wiadomo, gdzie jest prawda
Powrót po rozwodzie
Moderator: Moderatorzy
Re: Powrót po rozwodzie
Dwa_odcienie z faktu złożenia przed Bogiem przysięgi małżeńskiej nie wynika zgoda na trwanie w krzywdzie będącej efektem zniewoleń nałogami lub przemocy. Taka postawa jest wynikiem mylenia miłości z naiwnością.Dwa_odcienie pisze: ↑01 wrz 2018, 23:05 A ja czuję się źle, kiedy osobom w podobnej do mojej sytuacji (gdzie mąż podnosi rękę na żonę) piszecie, że powinna być silna w swojej miłości, i modlić się a napewno Bóg wysłucha i ulecxy jej męża.
A w między czasie ma zbierać kolejne "razy" - w imię miłości?
W takich sytuacjach na forum zachęcamy do nauki i praktykowania "twardej miłości", która ofierze daje możliwość skutecznej obrony przed krzywdą, a sprawcy przemocy szansę na uwolnienie od destrukcyjnych zachowań poprzez umożliwieniu mu poniesienia dotkliwych konsekwencji własnych zachowań.
W sytuacjach najtrudniejszych jedyną możliwością obrony może okazać się odseparowanie od współmałżonka. Odseparowanie się nie wymaga rozwodu.
Dwa_odcienie pisze: ↑01 wrz 2018, 23:14 Z moim byłym mężem (tak i będę to podkreślać - to mój były mąż) byłam w związku sakramentalnym, w którym doświadczyłam wiele złego - upokorzenia, brak szacunku.
Bycie w związku sakramentalnym oznacza, że Ty i Twój mąż udzielając sobie wzajemnie sakramentu małżeństwa zaprosiliście do Waszego małżeństwa Boga. I niezależnie co Ty o tym sądzisz i piszesz, w oczach Boga, a także wobec wspólnoty ludzi tworzących Kościół, pozostajecie mężem i żoną, bo On szanuje Waszą wolność i nie wycofuje swojego dla Was błogosławieństwa.
Łaska sakramentu małżeństwa wyraża się tym, że Bóg będzie dawał wszelką potrzebną siłę i wsparcie, aby w kryzysowej i trudnej sytuacji stworzyć warunki sprzyjające dochowania słów przysięgi małżeńskiej.Dwa_odcienie pisze: ↑01 wrz 2018, 23:14 W związku z moim obecnym partnerem - nie sakramentalnym - jestem szczęśliwa.
Rozmawiamy, spędzamy wspólnie czas, w żaden sposób się nie ograniczamy, szanujemy siebie nawzajem.
To jest dla mnie szczęście.
To o czym Ty piszesz jest sposobem na poradzenie sobie z kryzysem na sposób ludzki. Jest to opieranie i budowanie swojego szczęścia na zaufaniu i wierze w siebie samą i drugiego człowieka. Jak pokazują historie ludzi na forum jest to przekonanie fałszywe, bo jako ludzie jesteśmy słabi i nosimy w sobie głód miłości, którego bez Boga nie sposób zaspokoić.
Dwa_odcienie w imieniu moderatorów forum, chciałbym wyrazić nasz sprzeciw i oburzenie w odniesieniu do intencji z jaką pojawiłaś się na forum i założyłaś ten wątek.Dwa_odcienie pisze: ↑01 wrz 2018, 20:04 Napisałam na forum, bo dużo czytałam opinii na temat Sycharu. Gdzieś tam coś usłyszałam, że to wspólnota, że daje wsparcie w trudnych chwilach.
Opinie były również te negatywne.
Historie swoją opisalam...ale czysto hipotetycznie. Chciałam się dowiedzieć, jakiego wsparcia można się od Was spodziewać, tak poprostu, po ludzku byłam ciekawa.
Tobie szczególnie chcemy przypomnieć, że celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki.
W trosce o tych użytkowników forum, którym taka intencja przyświeca i aby opisywany przez Ciebie sposób radzenia sobie z kryzysem nie rozmydlał prawdy o małżeństwie sakramentalnym podjęliśmy decyzję o zamknięciu niniejszego wątku.