Powrót po rozwodzie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Dwa_odcienie »

A co do dalszej części posta to nie rozumiem, czego oczekujesz.
A bo naszla mnie taka refleksja...
Bo czytam różne świadectwa, jak kobiety albo mężczyźni walczą o swoich współmałżonkow...
A przeciez sami twierdzicie że człowiek ma wolną wolę, że Bóg pomoże ale wszystkiego za nas nie zrobi....
A co powiedzmy w sytuacji, kiedy kobieta odeszła od męża, związała się z kimś, są szczęśliwi.
A sakramentalny mąż, zasypuje ją właśnie swiadectwami innych, że im Bóg pomógł, żeby spróbowała ratować małżeństwo, że on się zmieni, że już jest lepszym człowiekiem, bo odnalazł Boga, będzie też lepszym mężem. A kobieta go nie kocha... Uczucie się skończyło i jasno komunikuje mężowi, że nie wróci do niego, bo uczucie wygasło.
A mąż nie chce dać jej rozwodu bo mimo tego że żona jasno powiedziała że nie kocha, że nie wróci, to w mniemaniu męża to małżeństwo można uratować. Ze owszem, nie zmusi żony do miłości ale że będzie o małżeństwo walczył. I mąż odmawia różaniec, nowenny, czyta Biblię codziennie, narzuca żonie żeby i ona poczytala.
I jak to tak?

Czy to już nie zakrawa o jakiś fanatyzm?
Czy to nie jest niemożność racjonalnej oceny sytuacji?

To tak abstrahując od mojego wątku, naszla mnie taka myśl...
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Nirwanna »

Dwa_odcienie, przede wszystkim to co opisujesz, to nie do końca są świadectwa. Opisujesz po prostu poszczególne wątki na forum, jak sobie ludzie radzą w danych sytuacjach, nie zawsze dobrze, czasem bywa, że ocierają się o fanatyzm.

Świadectwo jest tam, gdzie człowiek pokazuje, jak współpracuje z Bożą łaską, a po owocach widać, że precyzyjnie rozeznaje - gdzie ma włożyć własnego działania 100 procent, a gdzie na się stuprocentowo na Boga zdać. I nie ma w tym fanatyzmu. Owocem może być uzdrowione, nawet po rozwodzie, małżeństwo.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Dwa_odcienie »

Nirwanna pisze: 13 sie 2018, 13:01 Dwa_odcienie, przede wszystkim to co opisujesz, to nie do końca są świadectwa. Opisujesz po prostu poszczególne wątki na forum, jak sobie ludzie radzą w danych sytuacjach, nie zawsze dobrze, czasem bywa, że ocierają się o fanatyzm.

Świadectwo jest tam, gdzie człowiek pokazuje, jak współpracuje z Bożą łaską, a po owocach widać, że precyzyjnie rozeznaje - gdzie ma włożyć własnego działania 100 procent, a gdzie na się stuprocentowo na Boga zdać. I nie ma w tym fanatyzmu. Owocem może być uzdrowione, nawet po rozwodzie, małżeństwo.

Tak, racja, przepraszam, to z rozpędu.
Chodziło mi o posty oczywiście różnych ludzi.
Bo siedzę i nocami czytam, szukam podobnych problemów.

I dlatego właśnie naszła mnie myśl że np w sytuacjach gdzie jedna osoba jasno komunikuje że uczucie wygasło i że nie wróci, a ta druga wciąż i wciąż zasypuje ją coraz to kolejnymi modlitwami, na około wszem i wobec ogłasza że wie że nie zmusi do miłości ale będzie walczyć o uratowanie małżeństwa, to jest tu chyba coś jednak nie tak z tą osobą?
Nie potrafi pogodzić się z sytuacją? Ocenić jej?
Zakończyć tego?
To już chyba nie silna wiara, tylko takke podejście bardziej "będę się tyle modlić aż wróci".
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Nirwanna »

D_o, na forum staramy się nie oceniać innych ludzi, czasem po prostu na ten moment nie potrafią inaczej.
Staramy się po prostu pokazywać potencjalne konsekwencje niewłaściwych postaw, aby dany człowiek w wolności mógł sam siebie zweryfikować i właśnie nauczyć się rozeznawać, co jest wolą Bożą dla niego i na ten moment.

Raczej warto się jednak spytać - jak to się odnosi do Ciebie? Czy chodzi o to, że Ty tak nie chcesz być postrzegana?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Pavel »

Dwa odcienie,
Ja bym Ci na początek polecił posłuchanie polecanych na forum konferencji (zwłaszcza o miłości i małżeństwie), świadectw.

Z tego bowiem co czytam, masz co prawda powszechne, ale nieprawdziwe, a przynajmniej mocno niepełne spojrzenie na miłość i małżeństwo.
Takie konferencje dadzą Ci również odpowiedzi na wiele pytań.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Dwa_odcienie »

Nie, poprostu czytałam kilka wpisów, kilka komentarzy, tu i na innych forach, i doczytałam taką właśnie historie...
I chciałabym dowiedzieć się, jak w takiej sytuacji rozgraniczyć wiarę w Boga, w sakrament małżeństwa od... fanatyzmu, czy nawet uprzykszania życia?
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: karo17 »

Dwa_odcienie
Tu określa się to jako zafiksowanie na punkcie małżeństwa. Sakrament małżeństwa stawiany ponad innymi sakramentami. Swoją wartość taka osoba uzależnia od tego że ma żoną/męża.
Amica

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Amica »

Dwa_odcienie, zastanawiam się, jakiego rodzaju pomocy oczekujesz, z czym przyszłaś na to forum? A Ty to wiesz? Wiesz, o co Ci chodzi i czego chcesz? :)

Spójrz. Doprowadziłaś do rozwodu i wówczas dylematy pt. sakrament, przysięga nie były dla Ciebie istotne.
Po dwóch latach pytasz, czy masz prawo oczekiwać od małżonka, że kiedy powołasz się na Sakrament, to on przemyśli, wróci, zechce być z Tobą, zostawi dla Ciebie obecną partnerkę i dziecko.

Nie twierdzę, że to Ty jesteś sprawczynią tego, że Twój mąż żyje w niesakramentalnym związku, że poczęło się nowe życie - bo to był wybór Twojego męża. Ale przyznasz chyba, że mocno się do tego przyczyniłaś? Mąż chciał naprawiać, chciał terapii, nie chciał rozwodu.

W tej chwili - z niejasnych pobudek (bo niby sakrament, ale jednak żyjesz z kimś), usiłujesz znowu wpływać na życie innych ludzi, swojego męża, jego dziecka itd. Nie odpowiedziałaś na pytania innych: dlaczego - z nudów? Bo nowy związek okazał się nie taki, jak oczekiwałaś?


Nie wiem, czy masz prawo się naprzykrzać mężowi. Możliwe, że to jest Twój krzyż i Twoja odpowiedzialność, konsekwencja grzechu, w którym miałaś udział. Nie wiem tego. Może to przykre, co napiszę - z góry za to przepraszam, ale z Twoich rozważań może wynikać Twoja głęboka niedojrzałość do jakichkolwiek relacji, może warto więc sprawdzić, czy w dniu ślubu spełniałaś warunki do tego, by w sposób ważny przyjąć sakrament małżeństwa.

A jeśli źle oceniam Twoją sytuację, a Twoją prawdziwą szczerą motywacją jest Twój powrót do Boga, do sakramentów, miłość do męża, to jedyne, co mogłabyś zrobić, to po pierwsze natychmiast zakończyć definitywnie związek, w którym jesteś. Przygotować się do Spowiedzi Świętej, wyspowiadać się i postanowić poprawę życia i pozostanie w wierności mężowi. A potem po prostu żyć już w zgodzie z Bogiem, bez oczekiwania, że mąż coś postanowi.

Myślę, że on dowie się w swoim czasie, że jesteś sama i że żyjesz jako jego żona sakramentalna.Może kiedyś z tą wiedzą coś zrobi, może nie - ale to nie powinno być dla Ciebie w żaden sposób drogowskazem. Może ta opcja Cię przeraża, ale być może to jest Twoje zadośćuczynienie za wszystkie Twoje błędy? Szczerze mówiąc - nie widzę innej drogi, gdybyś chciała żyć uczciwie i zgodnie z Bożym Słowem.

Jeśli jednak nie zakładasz opcji: czekania na męża w samotności, bez naprzykrzania mu się, a sakrament uważasz za taki bacik, który ma przywołać męża do porządku, to lepiej odpuść, bo to oznacza, że te motywacje nie są właściwe, nie wynikają z wiary, a z czystego egoizmu i niedojrzałości. Takie jest moje zdanie. Pozdrawiam. :)
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Dwa_odcienie »

Jeśli jednak nie zakładasz opcji: czekania na męża w samotności, bez naprzykrzania mu się, a sakrament uważasz za taki bacik, który ma przywołać męża do porządku, to lepiej odpuść, bo to oznacza, że te motywacje nie są właściwe, nie wynikają z wiary, a z czystego egoizmu i niedojrzałości. Takie jest moje zdanie. Pozdrawiam. :)
O właśnie i na tą odpowiedź czekałam!
Sakramentu małżeństwa nie powinno się traktować jako bacika do przywolywania do porządku, bo to egoizm.
I właśnie ja z tego samego założenia wychodzę.
I też myślę że to egoizm.
Szkoda, że nie wszyscy tak myślą i traktują małżeństwo jako właśnie taki bacik.

Dziękuję za Wasze wypowiedzi.

Pozdrawiam wszystkich!
Ostatnio zmieniony 13 sie 2018, 22:25 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Nirwanna »

D_o, pozostaje pytanie, w jakim celu jesteś jednak na forum? Bo Twój pierwszy post i teraz odpowiedź, o którą Ci chodziło, to jednak zupełnie różne przestrzenie wg mnie.
Wiadomo, że używanie sakramentu jako bata na kogokolwiek jest złe, bo sakrament jest darem, łaską, nie może być karą ani zagrożeniem.
Czy jednak Ty sama chciałaś tak postępować? Czy może ktoś wobec Ciebie stosował tego typu sankcje? o co chodzi?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Amica

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Amica »

Dwa_odcienie pisze: 13 sie 2018, 20:50
Sakramentu małżeństwa nie powinno się traktować jako bacika do przywolywania do porządku, bo to egoizm.

Momencik. Nie powinno się traktować jako bacika, jeśli pobudki są egoistyczne - czyli nie wierzę w Boga, nie są ważne dla mnie sakramenty, a skoro już jest, to wykorzystam go do swoich celów, a nuż się uda.

Natomiast jeśli jesteś blisko Boga, przyjmujesz Sakramenty i one są dla Ciebie ważne, nawet jeśli łatwiej i przyjemniej byłoby żyć bez nich, to powoływanie się na Sakrament jest Twoim prawem.

Niestety - z tego co pisałaś, ten drugi przypadek nie dotyczy Ciebie. :(

Dobra wiadomość jest taka, że Bóg czeka na Ciebie i na Twoje prawdziwe otwarcie się na Niego. Twoje błędy czy złe decyzje nie skreślają Cię w Jego oczach, warto zwrócić się do Niego całą sobą i oddać swoje sprawy Jego słowu. Wtedy nie będziesz miała wątpliwości, co Tobą kieruje - egoizm czy miłość.
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Dwa_odcienie »

Nie, nie chciałam tak postępować,. Znam taką historie, w ktorej jedna ze stron tak postępuje.
I tłumaczy, że tak postępuje bo tak nakazuje jej wiara.

Wg mnie opiera się to już o fanatyzm i nadinterpretacje pewnych stwierdzeń.

A na forum jestem, bo jestem.
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: zenia1780 »

Dwa_odcienie pisze: 13 sie 2018, 23:13 Znam taką historie, w ktorej jedna ze stron tak postępuje.
I tłumaczy, że tak postępuje bo tak nakazuje jej wiara.
A jaką masz pewność, ze jej działanie jest wynikiem tego?
Amica pisze: 13 sie 2018, 22:44 Nie powinno się traktować jako bacika, jeśli pobudki są egoistyczne - czyli nie wierzę w Boga, nie są ważne dla mnie sakramenty, a skoro już jest, to wykorzystam go do swoich celów, a nuż się uda.
A nie tego
Amica pisze: 13 sie 2018, 22:44 Natomiast jeśli jesteś blisko Boga, przyjmujesz Sakramenty i one są dla Ciebie ważne, nawet jeśli łatwiej i przyjemniej byłoby żyć bez nich, to powoływanie się na Sakrament jest Twoim prawem.
Tylko Bóg zna głębię naszych serc... Zatem może lepiej z miłością wskazać takiej osobie owe niuanse i zakamarki serca ludzkiego, aby sama oceniła, w którym jest miejscu, aniżeli oceniać ją przyklejając jej łatkę fanatyzmu...
Skąd wiesz jakie są jej intencje?
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Dwa_odcienie »

Amica pisze: 13 sie 2018, 22:44
Dwa_odcienie pisze: 13 sie 2018, 20:50
Sakramentu małżeństwa nie powinno się traktować jako bacika do przywolywania do porządku, bo to egoizm.

Momencik. Nie powinno się traktować jako bacika, jeśli pobudki są egoistyczne - czyli nie wierzę w Boga, nie są ważne dla mnie sakramenty, a skoro już jest, to wykorzystam go do swoich celów, a nuż się uda.

Natomiast jeśli jesteś blisko Boga, przyjmujesz Sakramenty i one są dla Ciebie ważne, nawet jeśli łatwiej i przyjemniej byłoby żyć bez nich, to powoływanie się na Sakrament jest Twoim prawem.

Niestety - z tego co pisałaś, ten drugi przypadek nie dotyczy Ciebie. :(

Dobra wiadomość jest taka, że Bóg czeka na Ciebie i na Twoje prawdziwe otwarcie się na Niego. Twoje błędy czy złe decyzje nie skreślają Cię w Jego oczach, warto zwrócić się do Niego całą sobą i oddać swoje sprawy Jego słowu. Wtedy nie będziesz miała wątpliwości, co Tobą kieruje - egoizm czy miłość.
To jest jasne, jeśli osoba jest wierząca, zawsze blisko Boga to ok.
Ale jeśli ktoś przez połowę życia chodzi do kościoła...no bo chodzi, bo taka poprostu wiara, to chodzi, a w rzeczywistości jest osobą despotyczna, partnera w związku traktuje jak własność, swoją postawą prezentuje wciąż swoją wyższość, wszystkie decyzje dotyczące wspólnego życia podejmuje samodzielnie bez konsultacji ze współmałżonkiem, a w momencie gdy współmałżonek odchodzi bo ma dosyć takiego traktowania, bo ma dosyć bycia przedmiotem, a tamta strona używa wszystkiego aby zmusić do powrotu, grozi że "zniszczy" że "puści z torbami" i jak nawet to nie pomaga to wykorzystuje do tego wiarę? Nagle większość książek na półkach w domu są zamienione na książki religijne, w każdym możliwym miejscu stoi krzyż, obrazki świętych, biblia na samym środku domu, nagle udział w rekolekcjach, spotkania wspólnoty religijnej do późnych wieczorów. I znowu tak naprawdę wywyzszanie się na zasadzie "mnie prowadzi Bóg a Ty pożałujesz swoich decyzji, bo Ty nic nie wiesz".


Czy to naprawdę jest wiara? Czy używanie wiary jako argumentu?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Powrót po rozwodzie

Post autor: Nirwanna »

Dwa_odcienie pisze: 14 sie 2018, 6:46 Czy to naprawdę jest wiara? Czy używanie wiary jako argumentu?
Dwa_odcienie, nie ukrywam, że jakoś niepokoi mnie drążenie tej nie Twojej, a hipotetycznej sytuacji fanatycznego traktowania sakramentu. W jakim celu chcesz zajmować się nie sobą, ale kimś-tam? Zwłaszcza, że - jak sama napisałaś - od Amica dostałaś wyczerpującą i satysfakcjonującą odpowiedź?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Zablokowany