Jak się nie zagubić?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

Mam mnóstwo wątpliwości...
To jest nie do zniesienia.
I właśnie nie wiem co robić. Wszyscy dookoła mówią mi różne rzeczy. Przeważa niewiara, że budowanie na zgliszczach ma sens.
Może inni widzą więcej? Może moja chęć naprawy jest naiwna?
A jeśli to wszystko jest już nie do uratowania?
Taki mam dziś zjazd emocji.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: Nirwanna »

Sisi, akurat na taki temat warto rozmawiać gł. z Bogiem. A z ludźmi prosząc o opinie - modląc się wcześniej za nich i za siebie o światło Ducha Świętego. Wtedy będziesz sama wiedziała, jakie opinie od ludzi brać, a jakie niech lepiej sobie spłyną po Tobie.
Bożej niedzieli Ci życzę :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

Dziękuję Nirwanna.
Amica

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: Amica »

Sisi, pomyśl sobie, że kryzysy małżeńskie powstają nawet wtedy, kiedy małżonkowie mają za sobą zgodny i w miarę szczęśliwy związek. Ilu tu z nas miało szczęśliwy okres narzeczeństwa, piękny ślub i kilka pierwszych lat. A potem przychodzi nieco bardziej szare życie i bomba - ukochana osoba nas odrzuca. Nie muszą być zgliszcza, by i tak się zepsuło. To po pierwsze. A po drugie - gdyby Bóg miał do nas takie podejście, że nie warto nam dawać szansy, gdyby odstępował od nas, bo znowu i znowu (a przecież tak jest!) popełniamy te same grzechy, niszczymy relację z Bogiem - to co by było? A przecież to jest nasz wzór - chociaż wiadomo, że niedościgniony.

To naturalne, że boisz się skrzywdzenia. Ale lęk pochodzi od kogoś zupełnie innego. Kiedy człowiek kocha - godzi się z tym, że odsłania swój miękki brzuszek jeża i naraża się na zranienia. Czy ktoś zna miłość bez cierpienia? Nawet rodzicielska bezwarunkowa często taka jest. Ale czy lepiej wtedy w ogóle nie kochać nikogo? Bo można się zamknąć przed drugim człowiekiem, uniknąć w ten sposób zranień, ale co to wtedy za życie?

Bóg pokona wszystkie lęki i da Ci siłę, nawet na te gorsze dni. Nie słuchaj ludzi, słuchaj męża. Jeśli ma to wykorzystać przeciwko Tobie - to i tak wykorzysta. Ale przez dystans spowodowany lękami, może być ta odbudowa mocno utrudniona i przesunięta w czasie. A czy nie szkoda życia?

Nie twierdzę, że trzeba iść na żywioł i ślepo podążać za każdym pomysłem męża, za każdym jego słowem. Ale warto dać szansę, przy jednoczesnym postawieniu granicy, np. że jeśli teraz się nie uda, to więcej szans na powrót może już nigdy nie być.
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

Amica dziękuję,
Tych słów potrzebowałam jak powietrza.
Masz rację, że słuchanie tłumu zniekształca glos, który jest w sercu.
Wątpliwości są zawsze i pewnie zostaną ale masz rację, że szkoda życia na roztrząsanie problemów, które jeszcze się nie pojawiły.
Nie mówię, że jestem w 100 procentach pewna, że nam się uda. Ale jeśli nie spróbuję to już się nie dowiem...
lena101
Posty: 148
Rejestracja: 24 lut 2018, 22:28
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: lena101 »

Cześć,
mój mąż- zdradziecka recydywa. Ból, szok, niedowierzanie, żal. Przez kilka pierwszych miesięcy wyrzucałam sobie naiwność, po co dałam mu wtedy szansę? Teraz im dłużej o tym myślę, dochodzę do wniosku,że wtedy dobrze zrobiłam.Lepiej spróbować niż żałować. Przeżyliśmy 8 cudownych lat. Mąż bardzo sie starał, ja zresztą też. Niczego się nie spodziewałam, dostałam cios w plecy. Boli, strasznie boli. Boli bardziej niz za pierwszym razem. Ciągle upadam, wyję. Szkoda,że wtedy nie wiedziałam o Sycharze,że nie spotkałam na drodze tylu mądrych ludzi, nie znałam tylu mądrych książek. Nasz kryzys był nieprzepracowany. Podstawą są jasno określone granice.
stokrotka
Posty: 43
Rejestracja: 21 lis 2017, 13:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: stokrotka »

Witaj Sisi,
Po przeczytaniu Twojego wątku, poczułam się jakbym się przeniosła w czasie do mojej własnej historii, która jest bardzo podobna, z tą małą subtelną różnicą, że mój mąż wrócił do domu za szybko, za łatwo...
Konsekwencją takiego powrotu było to, że kontaktu z kowalską nie zerwał przez następne cztery miesiące od momentu powrotu do domu. Nie muszę opisywać tego jak wyglądało nasze życie w tamtym okresie, czułam się po raz kolejny zdradzona, wykorzystana itd... Teraz próbuję chociaż w jakimś małym procencie zaufać, ale uwierz mi, to jest w tym wszystkim najtrudniejsze.
Ale do sedna sprawy, Sisi, zastanawiasz się co masz zrobić, szukasz recepty, szukasz przepisu, boisz się pewnie, że jak za długo będziesz zwlekać to może znowu się coś rozsypie. Jedno co mogę poradzić patrząc na swoją sytuację, czytając Twoją historię to przemódl to i proś Pana Boga o czystość spojrzenia, o czystość umysłu. Dodatkowo co mogę powiedzieć to stawianie granic i konsekwencja jest podstawą w odbudowie małżeństwa.
Czy można odbudować małżeństwo na zgliszczach? Każdego dnia zadaję sobie to pytanie i modlę się o to, żeby nam się udało. Jesteśmy po wspólnych wakacjach, trochę odzyskaliśmy równowagi, ale uwierz mi, nie jest łatwo, ale z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie żałuję swojej decyzji. Jak się życie ułoży tego nikt nie wie, ale udane powroty małżonków do siebie są możliwe i trzeba w nie wierzyć...

pozdrawiam Stokrotka
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

Drogie dziewczyny- lena101, stokrotko,
Dziękuję za Wasze historie, Wasze spojrzenie.
Jestem teraz na rozdrożu. Kocham męża. Pragnę jego powrotu.
Dzięki Wam, dzięki temu forum wiele więcej rozumiem, mam większą wiedzę.
Codziennie modlę się o rozeznanie. Rozmawiam z mężem i staram się rozpoznać jego motywację do powrotu.
Jest mi ciężko. Patrzę mu w oczy i staram się wierzyć. To strasznie trudne.
Decyzja, to co jest przede mną budzi lęk.
Ale dam mu szansę. Wiem to.
Lawendowa
Posty: 7695
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: Lawendowa »

SiSi pisze: 15 wrz 2018, 10:15
Mówi mądrze. Chce rozmów, zgadza się na terapię.
Daje mi czas na przemyślenia.
Ale ja zdaje sobie sprawę, że to wszystko tak naprawdę dopiero się zacznie kiedy zgodzę się na powrót.
To akurat nie byłoby dobrze, gdyby mąż pracę nad sobą uzależniał od Twojej zgody na powrót.
Jeśli postawiłby tak sprawę to kiepsko to widzę...
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

Witajcie,
Maz nadal chce wrócić. Rozmawiamy o tym.
Im bardziej mnie przekonuje tym bardziej rosną we mnie wątpliwości...
Czy ja dam radę ? Czasem czuje obrzydzenie i ogromną wściekłość. Nawet modlitwa nie pomaga.
Zdradził mnie. Zdradził rodzinę. To paskudne uczucie wyłazi że mnie. Czuje się źle.
Takie gotowe recepty naprawy rodziny, więzi jakoś mnie nie przekonują.
Mam ogromny dylemat. Przecież chciałam żeby wrócił...
AmaDa55
Posty: 75
Rejestracja: 25 lip 2018, 10:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: AmaDa55 »

Witaj,
Oczywiście, jako osoba której małżeństwo się rozsypuje, jestem pewnie kiepskim doradcą, ale...
Po pierwsze - to dobrze, że mąż chce wrócić. Ile bym teraz dała za to, żeby mój wrócił...
Po drugie - te wszystkie emocje, które odczuwasz, myślę że to normalne. Może psycholog byłby w stanie tu pomoc? Zwróć się może po profesjonalną pomoc.
Wszystko da się naprawić gdy obie strony chcą.
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: Camilaa »

Hej. Sisi, a tak sobie pomyślałam, probujecie cos robic poza gadaniem o tym?
Choćby wyjść gdzieś razem? Jakieś takie male kroki i nie starać sie ogarnąć tego całościowo.... chyba że nie jesteś gotowa jeszcze.... może powiedz że potrzebujesz nie jego zapewnień a pokazania ze mu zależy. Na gadanie przyjdzie czas i to raczej o tym co Was doprowadziło do takiego kryzysu ...
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

Camilaa,
Potrafię z nim się spotkać, rozmawiać...ale to co mi zrobił siedzi we mnie głęboko.
Ja nawet nie wiem czy o romansie można rozmawiać? I jak?
Wiem, że rana jest otwarta, ale ona może się już nie zagoić we mnie.
A mój mąż...cóż myślę, że dla niego jest to łatwiejsze mimo wszystko.
Wiedźmin

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: Wiedźmin »

SiSi pisze: 20 wrz 2018, 13:12 Camilaa,
Potrafię z nim się spotkać, rozmawiać...ale to co mi zrobił siedzi we mnie głęboko.
Ja nawet nie wiem czy o romansie można rozmawiać? I jak? [...]
Pewnie można - tylko po co - trzeba sobie zadać pytanie.

Czy taka rozmowa ma cokolwiek zbudować?

Bo jak tylko z ciekawości pogrzebać o tak sobie, patykiem w świeżej ranie... z ciekawości, co z niej wypłynie, jakiego koloru krew... - to nie polecam.
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

Aleksander,
Sama nie wiem po co. Może to jest główny problem. Jak rozmawiać szczerze a jednocześnie trochę zachować tylko dla siebie, trochę pytań, trochę emocji.
Bo przecież gdybym rozmawiała z nim szczerze to mówiłabym również o tym, że strasznie się boję, że czasem sensu w tym żadnego nie widzę i z dumy własnej powiedziałabym również, że skoro tak głupio wybrał to niech teraz ma!
Ale wiem, że lepiej tym jadem nie pluć.
Z drugiej strony kompletnie nie wiem czy da się budować przyszłość zamazując kompletnie ten trudny okres w naszym życiu.
Myślałam, że kiedy mąż będzie chciał wrócić to będzie dla mnie takie ogromne szczęście a teraz widzę, że to nie tak. Teraz zaczyna się trudność.
ODPOWIEDZ