Jak się nie zagubić?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

Nirwanno,
Rozumiem to tak, że dopóki będzie trwał w innej relacji to mnie krzywdzi i nie możemy wówczas żyć jak małżeństwo, jak rodzina.
lena101
Posty: 148
Rejestracja: 24 lut 2018, 22:28
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: lena101 »

Sisi pisze:
Nie potrafię pojąć myślenia mojego męża.
Chciałby być szczęśliwy i żebym ja była szczęśliwa.

Chciałby uczestniczyć w naszym życiu bo mu zależy

Przepraszam cię za krzywdę.
Nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził.
Nie potrafię unieść odpowiedzialności.
Przy czym całował mnie po rękach
Sisi, Identycznie działa i mówi mój mąż!

Też go nie rozumiem. Czuję,że dzielą nas lata świetlne.
Ja nie mam sił, by mąż uczestniczył w naszym życiu, będąc jednocześnie z kowalską.

Ściskam Cię.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: Nirwanna »

SiSi pisze: 16 paź 2018, 16:42 Nirwanno,
Rozumiem to tak, że dopóki będzie trwał w innej relacji to mnie krzywdzi i nie możemy wówczas żyć jak małżeństwo, jak rodzina.
Sisi, zatem
- czy wyraźnie i konkretnie zakomunikowałaś to mężowi?
- jakie w związku z tym stawiasz granice i czy dasz radę konsekwentnie się ich trzymać?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ukasz

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: Ukasz »

W jakim sensie jego romans trwa? Emocjonalnym czy utrzymywanych kontaktów? Jakich?
Co to znaczy, że odchodzi?
Nie oczekuj od niego teraz dojrzałości, miłości, poukładania. Oboje chodzicie na połamanych nogach - on je połamał Tobie i sobie - i dziwicie się, że boli? Należałby się martwić, gdyby w tym stanie nie bolało.
Nie wiem, ile do Twojego męża może teraz dotrzeć, ale może taki prosty i racjonalny przekaz tak: cokolwiek teraz zrobi, będzie bolało. Jak zostanie i weźmie się za siebie - to może zacząć odliczać do końca, jest w trakcie wychodzenia z tego. Jeśli wróci do kowalskiej, to to jest droga w dół. Na razie łatwiejsza, ale całą drogę w górę i tak trzeba będzie odbyć, tylko będzie znacznie dłuższa. Będzie bolało dłużej i bardziej. I nie tylko jego. Kowalską także, pewnie jeszcze bardziej.
Rozmawiałaś wcześniej z mężem kowalskiej - czy wiesz, jak sytuacja wygląda aktualnie u niej?
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

Ukasz pisze: 16 paź 2018, 23:34 W jakim sensie jego romans trwa? Emocjonalnym czy utrzymywanych kontaktów? Jakich?

Utrzymanie kontaktów telefonicznych, smsowych.

Co to znaczy, że odchodzi?

To znaczy tyle, że znów się wyprowadza.
To znaczy, że 3 tygodnie wystarczyły na zmianę jego decyzji. Mnie żadnej szansy nie dał.


Rozmawiałaś wcześniej z mężem kowalskiej - czy wiesz, jak sytuacja wygląda aktualnie u niej?
U niej sytuacja wygląda podobnie. Miota się. Rani męża. Chce odejść.

Mój mąż dziś napisał mi, że on nie może znieść tego, że ciągle mnie rani. Nic nie potrafi mi dać.
Ma nadzieję, że kiedyś dojrzeje do wartości...
Ostatnio zmieniony 17 paź 2018, 12:15 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: Camilaa »

Sisi to zabrzmi strasznie ale twój mąż czuje się chyba nie potrzebny... I tak widzę że mój chyba podobnie ma choć mi tak nigdy nie powiedział, bo mój mam wrażenie że nic nie mówi w porównaniu do tego co czytam na forum.
Tak czytam sobie co lustro pisała o swoim odejściu i powrocie, poczytaj może, nie jest to pokrzepiajace ale pokazuje co myślą osoby odchodzace... Że im się przelało i wcale nie chcą tak wracać jak nie mają po co i na ten moment nie wygrywa racjonalny wybór...
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

Camilaa,
Mój mąż nie chcę się raczej poczuć potrzebny...
To co do mnie mówi to pewnego rodzaju manipulacja.
Powtarzanie, że jest dobrym człowiekiem, że robi to co robi dla mojego dobra, że kiedyś udowodni mi, że jest wartościowy...
On dla mnie jest przecież wartościowy, jest ważny i jest dobry, ale jego aktualna postawa nie jest dobra.
Jak można szukać potwierdzenia swojej wartości poprzez rozbijanie rodzin, przez krzywdzenie dzieci?
No dla mnie to nie jest dobre.
On się pogubił i ja też się pogubiłam.
Przez to wszystko co mi robi, w jaki sposób myśli i jak usprawiedliwia wiem, że daleka droga do uzdrowienia.
Jednocześnie jest mi żal tego życia, które tracę. Żal i tęsknota za mężem kochanym, którym był.
Znowu jestem w tym samym punkcie. Rozrywa mnie straszny ból...Ile łez jeszcze?
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: rak »

Sisi,

mam tutaj pewne swoej obserwacje, pozwól więc, że się nimi podzielę:
SiSi pisze: 17 paź 2018, 14:18 Powtarzanie, że jest dobrym człowiekiem, że robi to co robi dla mojego dobra, że kiedyś udowodni mi, że jest wartościowy...
On dla mnie jest przecież wartościowy, jest ważny i jest dobry, ale jego aktualna postawa nie jest dobra.
Jak można szukać potwierdzenia swojej wartości poprzez rozbijanie rodzin, przez krzywdzenie dzieci?
Romans i zdrada jest pewną formą dowartościowania się, człowiek wchodzący w takie układy mimo częstego na zewnątrz stroszenia piórek, wewnętrznie nie jest pewny swojej wartości i potrzebuje "dowartościowania" z zewnątrz, zauważenia go i wybrania przez osobę, która jest przez niego postrzegana jako atrakcyjna i warta zachodu.
Życie rodzinne dla takich osób staje się po jakimś czasie monotonne i przestaje przynosić żródło tej wartości, a nawet odrzuca, bo widzą w nim coraz więcej rzeczy obniżających ich niezależność i wolność, które są u dorosłych dzieci bardzo mocno przecenionymi wartościami. Chcąc więc podkreślić swoją odrębność mogą się coraz bardziej dystansować od najbliższych osób - trochę jak zbuntowane nastolatki od wymagających rodziców.
Kłopot tutaj jest w błędnym postrzeganiu własnej wartości, a właściwie w jej braku, częściowo na to zasłużyliśmy w małżeństwie, ale zazwyczaj problem sięga aż do dzieciństwa, gdzie jako dziecko nie zbudowało swojego "ja" i później przez całe późniejsze życie nie mogło tego nadrobić ...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

raku,
W jaki więc sposób można nadrobić te braki?
Jak pomóc osobie niedowartościowanej?
Jak ja, zraniona żona mogę mojego męża dowartościować?
Czy on tego oczekuje?
Może ja zupełnie błędnie o wszystkim myślę.
Chciałam normalności i odbudowy a mam kupę nieszczęść.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: rak »

Sisi,

to pytania niemal fundamentalne, postaram się jakoś odpowiedzieć, ale nie ręczę za jej jakość ;)

Moim zdaniem te braki można nadrobić, tylko poprzez opóźnione dojrzewanie. I to już jest indywidualna i niestety własna, ciężka praca, bo im później się ja zaczyna tym naleciałości i nawyków więcej...

A jak komuś w tej pracy pomóc?

No cóż. Moim zdaniem najlepiej samemu okazywać dojrzałą miłość, takiej której raczej na pewno wcześniej brakowało, bo inaczej by do takiej sytuacji nie doszło, albo by osoba sama dojrzała przy Tobie, albo byś jej świadomie nie wybrała, bo ... nie byłaby dla Ciebie atrakcyjna męczarnia przy takim dorosłym dziecku, choć coś zapewnie Ciebie w nim przyciągało, czemu też się warto przyjrzeć, bo to zazwyczaj lustro naszych własnych problemów z miłością ;)
Więc jest nad czy pracować też ze swojej strony.

Myślę, że pierwszym krokiem jest znalezienie źródła swojej wartości, bo dopiero wtedy można się nią dzielić, a nie samemu na niej podpierać. Ta podpórka jest teraz mocno wyszarpywana i z tym myślę, nie ma sensu walczyć, tylko ją sobie dokładnie obejrzeć, wyrzucić i znaleźć nową stabilną podstawę. A później z nią zatrzymać na niej zło, które się wylało i nie "przekazywać go dalej". A później to już tylko z górki i wszystko się może wydarzyć...

Niestety nie jest to konkretna instrukcja kulinarna i możliwości jej realizacji jest nieskończenie wiele...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Nini
Posty: 28
Rejestracja: 15 wrz 2018, 15:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: Nini »

Camilaa pisze: 17 paź 2018, 12:59 Tak czytam sobie co lustro pisała o swoim odejściu i powrocie, poczytaj może, nie jest to pokrzepiajace ale pokazuje co myślą osoby odchodzace... Że im się przelało i wcale nie chcą tak wracać jak nie mają po co i na ten moment nie wygrywa racjonalny wybór...
Przepraszam, ze nie na temat, ale gdzie moge znalesc watek lustro... chcialabym go przeczytac, ale nie moge odnalesc.
jacek-sychar

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: jacek-sychar »

Wątek Lustro był na starym forum.
Na tym forum Lustro pisała w wielu miejscach.
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

Witam Was,
Mąż odchodzi drugi raz. Znowu szuka mieszkania, znowu muszę drugi raz żegnać się z nim.
Według jego słów rodzina jest dla niego ważna ale nie potrafi już tak żyć...
Cała moja nadzieja na naprawę została pochowana na ten czas.
Silnie działający we mnie mechanizm wyparcia tej całej sytuacji zaczął słabnąć.
Mój mąż jest narazie bardzo nieprawdziwym człowiekiem. Kłamstwa na każdy temat dominują w jego życiu. Jest niedojrzały i egoistyczny.
I taki byl tylko ja nie chciałam tego widzieć.
Nie chcę kogoś zatrzymać na siłę, już nie. Wiele miesięcy minęło zanim to zrozumiałam.
Nie wyobrażam sobie życia bez zaufania, radości przebywania z kimś.
To co dostaję na ten moment to jedynie tłumaczenie zachowania słowami : ze mną nie będziesz szczęśliwa albo szukam swojego szczęścia.
Godzeniem się na takie traktowanie sięgnęłam swojego progu wytrzymałości.
Niech odchodzi. Jeśli sam swojego życia nie przebuduje na nowo to nic z niego mieć nie będzie.
Ja potrzebuję spokoju.
Jeśli im gorzej tym lepiej to u mnie musi być wreszcie lepiej...
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: acine »

to jest fragment z watku Leski a pisze stokrotka:
cytat:"Łezko,
Byłam w identycznej sytuacji i mogę się tylko przychylić do poprzednich wypowiedzi. Nic nie dało tłumaczenie, proszenie, itd. Nic nie docierało do mojego męża. Dopiero jak przeczytałam książkę "Miłość potrzebuje stanowczości" to zrozumiałam, że muszę mojego męża puścić wolno. Ciężko, wiem, uwierz mi, wiem jak ciężko to zrobić, ale trzeba do tego po swojemu "dorosnąć". Łezko Twój mąż musi sam zrozumieć czego chce. Spróbuj powstrzymać emocje podczas rozmowy, bądź spokojna i opanowana, to tylko może Ci pomóc."

wiesz co ta ksiazka wlasnie jest dla Ciebie, ona jest o tzw twardym podejsciu w sytuacjach wlasnie zdrad malzonkkow i kiedy juz oni z nami nie mieszkaja ( nie stosuje sie tego jak sie mieszka razem ale jak juz mazlonek odchodzi do innej ) . Autor ja napisal w 1983 a w Polsce pierwsze wydanie bylo w 1993 ale jest ciagle wznawiana.
Tam jest rada dla malzonka ktory jest zdradzany by byl twardy i twardo podjal decyzje o odseparowaniu sie od zdradzacza jako wlasnie warunek jego ewentualnego powrotu bo tylko wtedy taki zdradzacz wraca jak szanuje osobe a szanuje tylko taka ktora stawia twarde warunki. Ksiazka ma 95 stron i wlasnie jest dokladnie dla takich jak Ty, nie gdzie jest jakis tam kryzys zwiazany z niedopasownaiem sie czy alkoholizm czy agresja ale wlasnie zdrady i odejscia z naciskiem na zdrady malzonka i jak sobie z tym poradzic. Tzw "tough love" czyli podejscie "milosci stanowczej". Najlepiej jak bys sobie ja szybko kupila na allegro za 20 zl i ja przeczytala. Jak ci potrzebne na juz bo emocje siegaja zenitu to sugeruje chomikuj :) W Twojej sytuacji mysle ze masz prawo skorzysac z tej opcji z pewnego rodzaju moralnym usprawiedliwieniem.
Poraniona
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2018, 9:07
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: Poraniona »

Kochana Sisi, Przytylam Cię mocno, mocno, szkoda, że tylko wirtualnie. Dokładnie Cię rozumiem. Przerabiałam to samo z tym podwójnym albo nawet potrójnym żegnaniem. Ratowaniem ponad swoje siły, niszcząc w ten sposób szacunek do samej siebie. Powiem Tobie, że i tak szybciej doszłaś do tego o czym piszesz. Brawo. Ja musiałam być pokopana trochę bardziej. Tak naprawdę dopiero teraz wiem, że tak się nie da...że za wszelką cenę go nie zatrzymam. A taki niedojrzały ktoś nie jest mi potrzebny. Czasem już w końcu przyszła złość i mam ochotę mu powiedzieć żeby zabierał wszystkie swoje rzeczy. Do tej pory wszystko leży tak jak leżało. Przeraża mnie tylko to, że jestem młoda... a tutaj możliwe, że przeżyję je sama. Dzieci nie mamy, pół roku przed tym jak oznajmił, że mnie nie kocha poroniłam. Jestem z Tobą, bądź silna. Myśl o sobie tylko dobrze i dbaj o siebie.
ODPOWIEDZ