Jednak wydaje mi się, że idziesz w złym kierunku...niestety jak większość z nas.
To zdanie mówi mi, że skupiasz się za bardzo na swoim cierpieniu. Według mnie to jest błędne myślenie. Po pierwsze, wielu z nas na siłę szuka Boga z nadzieją, że dostaną jakiś jasny drogowskaz z instrukcją co dalej rozbić lub zwyczajnie oczekują na cud nawrócenia współmałżonka/i. A to właśnie powinno być odwrotnie, to Bóg sam powinien nas znaleźć. Jezus wędrował nieustannie, nie miał stałego miejsca zamieszkania, cały czas wędrował, nauczał i powoływał. To On szukał! Dlatego powinniśmy mu powierzyć swoje życie, czyny, małżeństwa. Musimy być otwarci na Boga, kierować się Słowem Bożym. Nie czekać na Niego czy też na jakiś cud. Jeśli zaczniemy po prostu żyć razem z Panem Bogiem w sercu, tak bezinteresownie, to On sam nas znajdzie. I wtedy może wypełnić się Jego wola. Zazwyczaj pojawia się to całkowicie niespodziewanie, właśnie gdy tego nie oczekujemy.
Nie wiem jak wyglądało Twoje małżeństwo, ale wiem jak było u mnie. Też wydawało mi się, że było szczęście, bardzo przyjemnie a przede wszystkim łatwiej. Jednak gdy sam się nawróciłem, dostrzegłem, że to były tylko pozory. Właśnie dlatego wszystko runęło. Szczęście dopiero przede mną i tylko z Panem Bogiem. Spełnienie - mam nadzieję że również. Czy jest łatwo? Oj nie. Jest strasznie ciężko. Ale czy to coś zmienia? Z całego serca pragnę, aby naprawić moje małżeństwo, jednak gdyby moja żona dzisiaj do mnie wróciła, wiem że było by o wiele ciężej. Dlatego zamiast skupiać się na cierpieniu, powinniśmy skupić się na sobie i postawić Pana Boga na pierwszym miejscu. Tylko wtedy będziemy w stanie osiągnąć spełnienie, wieczne (nie pozorne) szczęście i podjąć walkę z grzechem - którym niestety bardzo często jest właśnie ta przyjemna łatwizna na którą decyduje się nie jeden z nas.
SiSi, Bóg dał nam wolną wolę. Jeśli chcesz, możesz na nowo ułożyć sobie życie z kimś innym. Będzie łatwo i pewnie bardzo przyjemnie. Jednak nie na długo. Możesz też, jeżeli tylko chcesz, na nowo ułożyć sobie życie z Bogiem. Jest to trudne i wymaga poświęceń. Ale tylko wtedy zbierzesz obfite plony. I, według mnie, tylko wtedy jest cień szansy, że wymodlimy nawrócenie naszej drugiej połówki, odkupienie jego/jej win. Tylko wtedy jest szansa, że jeśli mąż/żona wróci, to zaczniemy od nowa budować na skale, a nie jak dotychczas na piasku.
Na koniec pozwolę sobie zacytować Ewangelię, a dokładnie wyjaśnienie przypowieści o siewcy:
Łk 8, 11-15 Takie jest znaczenie przypowieści: Ziarnem jest słowo Boże. Tymi na drodze są ci, którzy słuchają słowa; potem przychodzi diabeł i zabiera słowo z ich serca, żeby nie uwierzyli i nie byli zbawieni. Na skałę pada u tych, którzy, gdy usłyszą, z radością przyjmują słowo, lecz nie mają korzenia: wierzą do czasu, a w chwili pokusy odstępują. To, co padło między ciernie, oznacza tych, którzy słuchają słowa, lecz potem odchodzą i przez troski, bogactwa i przyjemności życia bywają zagłuszeni i nie wydają owocu. W końcu ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymują je i wydają owoc przez swą wytrwałość.
Życzę Ci pogody ducha. I pamiętaj, każdy z nas jest słaby. Ale w słabości Bóg nas doskonali.