Witaj AmaDa55.
AmaDa55 pisze: ↑29 lip 2018, 16:46
Maz mowi ze może się starać ale to się czuje albo nie i ciężko będzie żeby wróciło, skoro się wypaliło...
on tak czuje teraz. ja bylam z tej strony co on, wiem jak to jest. i musialam tu na krokach napisac czym dla mnie jest milosc... a ja czulam tylko, ze wszyscy chca mi wmowic, ze milosc to nie to co ja czuje, a to co czuje to nie milosc. moglam sie nawet z tym zgodzic na rozum. niestety czulam inaczej a od tego co sie czuje ciezko sie oderwac, zapomniec, wyprzec...
jacek-sychar pisze: ↑29 lip 2018, 17:45
Wygląda na to, że Twój mąż się w kimś zakochał. Takie zakochanie odbiera rozum nawet dorosłym ludziom.
Ale ono po 2, góra 3 latach się kończy.
zgadzam sie. po dwoch latach nie ma nic. po trzech tylko zal. oczywiscie tak bylo u mnie, ale ja ostatecznie nie odeszlam od meza, nie zaczelam wic gniazdka. z wiciem wspolnego gniazdka te uczucia moglyby moze trwac troche dluzej, ale niewiele dluzej.
AmaDa55 pisze: ↑29 lip 2018, 17:58
W tej chwili troche wymusilam na nim, żeby się postarał i nie odchodził ale czuję jego obojętność...
to dobry pierwzy krok. niech zostanie. ale jak widzisz powyzej, trwa zakochanie kilka lat a nie kilka dni. nie wymagaj od niego deklaracji uczuc ani ich okazywania. sama takze badz delikatna, wiem z doswiadczenia, ze nachalne okazywanie uczuc przez wspolmalzonka jest denerwujace i odstraszajace, kiedy jestes mentalnie daleko, przy kims innym. najlepsze co mozesz zrobic teraz to byc. byc cierpliwa i dobra. nie wszczynaj awantur, nie domagaj sie tulenia, adorowania, sama nie adoruj. ja bylam w domu, nie odeszlam i rzecza ktorej potrzebowalam od meza to zeby on byl NORMALNY. taki jak zawsze. nie nagle wielce zakchany lub dobry, denerwowalo mnie to.
AmaDa55 pisze: ↑29 lip 2018, 16:46
Teraz jedyne czego pragnę to usłyszeć znów "kocham Cię"... Żeby nie zostawił rodziny... Chcę żeby syn miał ojca jako wzór.
ktora z tych dwóch rzeczy jest dla ciebie na ten moment wazniejsza? domaganie sie kocham, spowoduje ze on byc moze predzej ucieknie, a wowczas sprawa bycia ojcem ucierpi. wiem ze to trudne i brutalne co mowie, ale jesli zalezy ci na dobru rodziny, powinnas zaakceptowac, ze na ten moment tej milosci od meza ty masz mniej. ale to moze sie zmienic, u mnie sie zmienilo. kocham meza, choc 4 lata temu bym tak nie powiedziala, kocham go i ciesze sie, ze kryzys minal, ze jestesmy razem i ze od byl madry. Sprobuj poszukac milosci i akceptacji u Boga, ona jest wieczna. niezalezna od widzi mi sie, trwala. w Bogu warto szukac poczucia wartosci i bycia kochanym.
AmaDa55 pisze: ↑29 lip 2018, 16:46
Na pewno czyta to ktoś z doświadczeniem, czy moja nadzieja ma rację bytu?
ma!ma!ma! zakochanie mija, jesli kochasz meza badz cierpliwa. nie naiwna, ale cierpliwa. sutyacja sie MOZE zmienic, warto pracowac nad soba, aby on chcial wrocic, zobaczyc w Tobie kobiete ktora pokochal, a jednoczesnie nie uzalezniac swojej postawy od tego czy on wroci uczuciowo czy nie. ty zrob swoje.
AmaDa55 pisze: ↑29 lip 2018, 17:58
Mieszkanie należy do jego rodziny i ja w zasadzie nie mam nic.
jestescie malzenstwem i to takze twoj dom
AmaDa55 pisze: ↑29 lip 2018, 16:46
Znajomi mówią ze powinnam mieć godność i się wyprowadzić.
postaraj sie tez znalezc znajomych ktorym bliskie beda wartosci trwalosci rodziny, wiara w Boga. Czesto sie slyszy ze kolezanki rozwodki doradzaja rozwód. to nie jest dobre srodowisko.
no i... godnosc... zachowasz godnosc jak unieszczesliwisz siebie i zrobisz cos czego nie chcesz, odejdziesz... w dodatku... potem przed sadem moze byc twoja wina za rozpad malzenstwa, bo ty odeszlas... znam taki przypadek..
a poza tym... jesli zalezy ci na trwalosci rodziny.. to NIE ULATWIAJ MU.
pamietaj: TRUDNO ODEJSC OD DOBREJ ZONY.