Mąż chce odejść
Moderator: Moderatorzy
Re: Mąż chce odejść
Być może ktoś mu doradził by iść na terapię, właśnie w kontekście sprawy rozwodowej. Wtedy na rozprawie rozwodowej będzie mógł pokazać, że starał się naprawiać. ale nic to nie dało.
Człowiek nie jest tylko sprawcą swoich czynów, ale przez te czyny jest zarazem w jakiś sposób „twórcą siebie samego”. Jan Paweł II, ( Homilia Jana Pawła II wygłoszona podczas mszy św. na placu Zwycięstwa, Warszawa, 2 czerwca 1979.)
Re: Mąż chce odejść
Ostatnio rozmawiałam z jednym Sycharkiem, który został namówiony przez żonę na terapię- jeszcze nie było mowy o rozwodzie- a w czasie terapii tylko on był szczery, ona nie angażowała się w terapię. Potem okazało się, że żona zbierała "materiał" na rozprawę by wykazać winę męża.
Dlatego uważaj na terapii. Patrz, jak mąż się zachowuje, czy jest szczery czy się angażuje proces terapeutyczny.
Może jednak jest szczera jego intencja. Byli tacy małżonkowie, którzy szli na terapię dlatego, żeby nie powtarzać tych samych błędów w nowych związkach. Więc ich intencja była szczera, choć nie służyła uzdrowieniu relacji małżeńskiej.
Dlatego uważaj na terapii. Patrz, jak mąż się zachowuje, czy jest szczery czy się angażuje proces terapeutyczny.
Może jednak jest szczera jego intencja. Byli tacy małżonkowie, którzy szli na terapię dlatego, żeby nie powtarzać tych samych błędów w nowych związkach. Więc ich intencja była szczera, choć nie służyła uzdrowieniu relacji małżeńskiej.
Człowiek nie jest tylko sprawcą swoich czynów, ale przez te czyny jest zarazem w jakiś sposób „twórcą siebie samego”. Jan Paweł II, ( Homilia Jana Pawła II wygłoszona podczas mszy św. na placu Zwycięstwa, Warszawa, 2 czerwca 1979.)
Re: Mąż chce odejść
Jak perfidni potrafią być ludzie :/
Oczywiście będę uważać, w tej chwili nie jestem pewna jego intencji. Wrócić do domu ani spotykać się w innych okolicznościach nie chce. Mało rozmawiamy. Mam nadzieję, że na terapii się otworzy i da szansę na naprawę małżeństwa... Może nawet pod wpływem tej terapii zmieni nastawienie... Czas pokaże. Ja już lepiej funkcjonuje i daję czas na rozwój sytuacji.
Oczywiście będę uważać, w tej chwili nie jestem pewna jego intencji. Wrócić do domu ani spotykać się w innych okolicznościach nie chce. Mało rozmawiamy. Mam nadzieję, że na terapii się otworzy i da szansę na naprawę małżeństwa... Może nawet pod wpływem tej terapii zmieni nastawienie... Czas pokaże. Ja już lepiej funkcjonuje i daję czas na rozwój sytuacji.
Re: Mąż chce odejść
Swoją drogą, może ktoś z czytających był na takiej terapii i może podzielić się doświadczeniami?
Re: Mąż chce odejść
Ja byłam na jednym spotkaniu. Wcześniej "prześwietliłam" miejsce, wydawało się ok.Piękne motto ""Nie rozwiązujemy związków tylko problemy".Zdecydowałam się na terapeutę mężczyznę,żeby mąż czuł się lepiej. Wcześniej prawie miesiąc błagałam męża, żeby zgodził się pójść. On nie widział w tym sensu. Poszedł, myślę po to,żebym dała mu już spokój...żebym w końcu sie odczepiła...
Teraz Ci powiem,że nie warto było. Jestem rozczarowana.Ja wyszłam na histeryczkę, bo płakałam, tak mnie dławiły emocje, mąż ze spokojem opowiedział o swoich planach tzn. o odejściu i związku z kochanką. Terapeuta coś zapisał, nie rzucił "kamyczka" do "właściwego ogródka".Nie myśl,ze obiecywałam sobie wiele po jednym spotkaniu. Nie, ale liczyłam,że takie zachowanie tzn. porzucenie rodziny będzie napiętnowane,że specjalista powie,ze warto powalczyć o rodzinę, przynajmniej spróbować.Liczyłam na to,ze terapeuta powie, warto powalczyć o rodzinę.Terapeuta wysłuchał nas(mąż powiedział 5 zdań, bo nie chciał mówić) i twierdził,ze nie ma podstaw do terapii małżeńskiej, bo mamy rozbieżne cele, zaproponował terapię dla mnie Jak poradzić sobie z odrzuceniem, zaś mężowi jak funkcjonować w nowej sytuacji.... Bogatsza o to doświadczenie, teraz zdecydowałabym się tylko na terapię katolicką. Co więcej, w pozwie rozwodowym mąż podkreślił,że wykorzystał wszystkie możliwości,żeby walczyć o rodzinę tzn. nawet był na terapii!!!!
Pomyśl nad intencją męża.Jaki jest jego cel.Teraz widzę,że naprawić małżeństwo mogą tylko dwie strony. Jedna nic nie może. Sama do tego musiałam dojrzeć. Bądź ostrożna. Życzę Ci szczęścia, oby Twoje spotkanie skończyło się lepiej niż moje. Życzę Ci,by Twój mąż chciał naprawiać.To już jest bardzo wiele, nawet jeżeli efekt nie będzie zadawalający.
Teraz Ci powiem,że nie warto było. Jestem rozczarowana.Ja wyszłam na histeryczkę, bo płakałam, tak mnie dławiły emocje, mąż ze spokojem opowiedział o swoich planach tzn. o odejściu i związku z kochanką. Terapeuta coś zapisał, nie rzucił "kamyczka" do "właściwego ogródka".Nie myśl,ze obiecywałam sobie wiele po jednym spotkaniu. Nie, ale liczyłam,że takie zachowanie tzn. porzucenie rodziny będzie napiętnowane,że specjalista powie,ze warto powalczyć o rodzinę, przynajmniej spróbować.Liczyłam na to,ze terapeuta powie, warto powalczyć o rodzinę.Terapeuta wysłuchał nas(mąż powiedział 5 zdań, bo nie chciał mówić) i twierdził,ze nie ma podstaw do terapii małżeńskiej, bo mamy rozbieżne cele, zaproponował terapię dla mnie Jak poradzić sobie z odrzuceniem, zaś mężowi jak funkcjonować w nowej sytuacji.... Bogatsza o to doświadczenie, teraz zdecydowałabym się tylko na terapię katolicką. Co więcej, w pozwie rozwodowym mąż podkreślił,że wykorzystał wszystkie możliwości,żeby walczyć o rodzinę tzn. nawet był na terapii!!!!
Pomyśl nad intencją męża.Jaki jest jego cel.Teraz widzę,że naprawić małżeństwo mogą tylko dwie strony. Jedna nic nie może. Sama do tego musiałam dojrzeć. Bądź ostrożna. Życzę Ci szczęścia, oby Twoje spotkanie skończyło się lepiej niż moje. Życzę Ci,by Twój mąż chciał naprawiać.To już jest bardzo wiele, nawet jeżeli efekt nie będzie zadawalający.
Re: Mąż chce odejść
Witaj AmaDa55, podzielę się swoim doświadczeniem.Otóż próbowałam męża nakłonic na terapię,nie chciał o tym słyszeć,ale pózniej postawil mi warunek,ze pojdzie jesli dam mu rozwod.Bylismy na jednym takim spotkaniu ,ktore nic nie dalo(bo mial juz kowalską,ale nie przyznawal sie) a w sądzie zaznaczył,ze robil wszystko zeby ratowac ,nawet byl na terapii...Nasz proces sie ciągnie i dzięki temu pojawialy sie nowe fakty i w efekcie mąż przyznal sie,ze jest z tą wlasnie kowalska,ale nie od momentu kiedy nas opuscil czy wczesniej,tylko po naszej dluzszej separacji zaczeli sie spotykac.Gra w te gierki przed sądem,chociaz miałam detektywa,ktory zeznal,ze maz wczesniej spotykal sie z kowalska oraz swiadkow,nie tylko z mojej rodziny,obcych rowniez,nawet jednego z rodziny kowalskiej.A kowalską tez bralam na swiadka,oczywiscie nie przyznawala się.
Re: Mąż chce odejść
Dziękuję za Wasze historie, nie brzmi to zachęcająco
Na tą chwilę i tak nie mam wyjścia, to jest ostatnia szansa dla nas. Trzymam się nadziei, że to pomoże.
Na tą chwilę i tak nie mam wyjścia, to jest ostatnia szansa dla nas. Trzymam się nadziei, że to pomoże.
Re: Mąż chce odejść
Kolejna rozmowa z mężem znów odbiera nadzieję. Nadal twierdzi, że zmarnował ze mną te długie lata, że nie kocha mnie i nie chce ze mną być. Jeśli w ogóle wróci do tylko dla dziecka i będzie nieszczęśliwy. Nie lubi mojej obecności.
Po 1 spotkaniu na terapii zero poprawy.
Im dłużej się zastanawiam, tym mniej mam nadziei na odbudowanie rodziny. Przecież nie mogę nic zrobić, to jest fatalne uczucie... zalamalam się już kompletnie.
Po 1 spotkaniu na terapii zero poprawy.
Im dłużej się zastanawiam, tym mniej mam nadziei na odbudowanie rodziny. Przecież nie mogę nic zrobić, to jest fatalne uczucie... zalamalam się już kompletnie.
Re: Mąż chce odejść
AmDa u mnie podobnie, i powiem Ci paradoksalnie mój mąż próbował, no bo byl ze mną i byl na terapii jeden raz, no i nie wyprowadzil sie od razu, więc on czuje sie usprawiedliwiony że sprobowal przecież... no a ze uczucie i motyle w tym czasie nie wrocily, bo oni chyba na to liczą, to sobie odpuscil... i tez nie wierzy w szczęście ze mną wiec musi sobie gdzieś indziej poszukać...AmaDa55 pisze: ↑14 wrz 2018, 13:08 Kolejna rozmowa z mężem znów odbiera nadzieję. Nadal twierdzi, że zmarnował ze mną te długie lata, że nie kocha mnie i nie chce ze mną być. Jeśli w ogóle wróci do tylko dla dziecka i będzie nieszczęśliwy. Nie lubi mojej obecności.
Po 1 spotkaniu na terapii zero poprawy.
Im dłużej się zastanawiam, tym mniej mam nadziei na odbudowanie rodziny. Przecież nie mogę nic zrobić, to jest fatalne uczucie... zalamalam się już kompletnie.
Re: Mąż chce odejść
Tak, myślę że liczą na motyle. Mój w dodatku widzi nasze małżeństwo jako ciąg cierpienia teraz, a przecież było po prostu różnie, i on też ma swoje winy. Takie "próby" to niezłe usprawiedliwienie przes światem... Camilaa przykro mi że u Was też nie wychodzi smutno że tylu ludzi coś takiego spotyka.
Najgorsze jest to, że nie mogę się pozbierać i wciąż mam malutka nadzieję, i trzymam się jej kurczowo Gdy to tak daleko zaszło, to przecież nagle się nie odmieni...
Najgorsze jest to, że nie mogę się pozbierać i wciąż mam malutka nadzieję, i trzymam się jej kurczowo Gdy to tak daleko zaszło, to przecież nagle się nie odmieni...
Re: Mąż chce odejść
U mnie też nic nie wychodzi...czarna dziura...kryzys większy niż inne."Znowu leżę". Przez pomyłkę dostałam sms, który miała otrzymać kowalska!!!AmaDa55 pisze:
Camilaa przykro mi że u Was też nie wychodzi smutno że tylu ludzi coś takiego spotyka.
Najgorsze jest to, że nie mogę się pozbierać
No właśnie ...cały czas to usprawiedliwianie...Niby robię źle, ale... cały czas mąż próbuje mi wmówić,że to jest normalne!!Takie "próby" to niezłe usprawiedliwienie przes światem...
Dobrze,że masz nadzieję, to daje silę, tak trzymaj!AmaDa55 pisze
wciąż mam malutka nadzieję, i trzymam się jej kurczowo
Ja nie mam już nadziei...Pozdrawiam
Re: Mąż chce odejść
Dziewczyny ,
a moze po wysluchaniu spojrzycie z nadzieja ...
a moze po wysluchaniu spojrzycie z nadzieja ...
Bozego dnia
Re: Mąż chce odejść
Leno ,a jakie jest źródło Twojej nadziei i dokąd ona się kieruje ?lena101 pisze:Dobrze,że masz nadzieję, to daje silę, tak trzymaj!
Ja nie mam już nadziei...Pozdrawiam
Żaden człowiek nie jest w stanie mnie uszczęśliwić ,jako członek wspólnoty charyzmatycznej od dwudziestu kilku lat znałem słowa PŚ "nie pokładaj ufności w człowieku" mimo że znałem je ,dotarły do mnie po zdradzie mojej żony dopiero , na ile moje myślenie ,głuchota miało na nią wpływ ?
Leno , AmaDo , byłem i jestem w pewnym stopniu nadal uzależniony od żony ,cierpienie (często niepotrzebne)bierze się z uwiązania i odnoszenia się w każdej z sytuacji , emocjach ,myślach do współmałżonka ,jak Was czytam to wychodzi to praktycznie z każdego posta , to informacja że brakuje tu odniesienia osoby autonomicznej ,wolnej i niezależnej , JP2 powiedział kiedyś coś w tym rodzaju ,że żeby siebie dać ,trzeba siebie wpierw posiadać ,czy to możesz powiedzieć o sobie, że potrafisz funkcjonować bez współmałżonka w sposób właściwy i normalny ,jeśli nie , to sytuacja wygląda jak u alkoholika który na dzień dzisiejszy nie ma się czego napić i zaczyna być "na głodzie". Wyjściem w tej sytuacji nie jest "powrót do nałogu" a odwyk i leczenie ,powinien zrozumieć że problemem nie jest brak alkoholu ,ale brak wolności od alkoholu (może nie tylko od niego) .
Może być nawet tak , że jeśli nastąpi uzdrowienie to i napić się będzie można bez presji i ciśnienia ,ale dopiero po wyleczeniu ,nie wcześniej .
Co do terapii byłem na niejednej dzięki pierwszej zostałem uleczony ,uzdrowiony z zachowań przemocowych , następne wspólne terapie za wiele nie wniosły do poprawy naszego związku , z ostatniej żona uciekła .
Jeśli miałbym oceniać to z każdej coś wyniosłem dobrego ,nie każda dała mi tyle samo , na dzień dzisiejszy nie szukałbym żadnego psychoterapeuty bez wyznawanych wartości w które sam wierzę , a i to nie jest gwarantem ,wg mnie na każdym etapie warto być czujnym ,ale nie lękliwym ,ufnym ,ale nie naiwnym , otwartym ,ale świadomym swojej tożsamości i wyznawanych wartości .
Dziś wspominając "na zimno" jestem świadomy że emocje ,tendencyjność myślenia , asekuranctwo uniemożliwiły mi przyjęcie usłyszanych treści , a może do pewnych zachowań ,sposobu myślenia trzeba po prostu dojrzeć ?
Pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: Mąż chce odejść
Ozeasz pisze:
Leno ,a jakie jest źródło Twojej nadziei i dokąd ona się kieruje ?
Żaden człowiek nie jest w stanie mnie uszczęśliwić ,jako członek wspólnoty charyzmatycznej od dwudziestu kilku lat znałem słowa PŚ "nie pokładaj ufności w człowieku"
Ozeaszu,
moim źródłem nadziei jest mąż. Starciłam nadzieję, po ostatnim esemesie, który miał trafić do kowalskiej a trafił do mnie.Wiara w wartości, które wyznawaliśmy . Chciałabym się obudzić z tego koszmarnego snu.Spędziłam z nim całą młodość i moje dorosłe życie.Parą zostaliśmy mając zaledwie 17 lat.Wiem,że jestem emocjonalnie uzależniona. To trafne porównanie z alkoholikiem. Walczę z tym. Odwieszam się i znowu sie uwieszam...Czytam, słucham, niby rozumiem, ale chyba nie rozumiem. Tak trwam w nałogu, potrzebny mi odwyk i leczenie.
Masz rację, do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć. Coś nie pozwala mi przyjąć usłyszanych treści.
Ozeaszu dziękuję,