Re: Moje uzależnienie a rozwód
: 25 kwie 2019, 22:12
Otóż to. Bardzo bym prosił o nieatakowanie mnie osobiście, bo to średnio poniekąd wychodzi niektórym osobom. Wmawianie na siłę pewnych kwestii. Patrzymy pierwsze każdy w swój ogródek. Nie pytam jak odejść od żony itp itd ale to o czym tutaj rozmawialiscie i pojawiły się kwestie:
1. Czy osobom starszym lub porzuconym w starszym wieku nie jest łatwiej?
2. Jak duża rolę odgrywają dzieci?
Moim zdaniem potomstwo z sakramentalnego związku ma kolosalne znaczenie. Wiesz, że masz dla kogo żyć, wiesz że robisz coś dla nich i zdajesz sobie sprawę, że mając 70 lat przyjedzie do Ciebie syn lub córka, żeby pomóc zrobić zakupy czy pojechać do lekarza.
Zdajesz sobie sprawę również, że do pewnego momentu dzieci są "spoiwem" i łącznikiem między mężem a żona. Wizyty, odwiedziny, wspólne okazję. Jakiś kontakt jest i realne światełko w tunelu chociażby na widzenie się z żoną/mężem.
Dodatkowo, wiesz że masz potomstwo, że masz swoje własne dzieci a nie mówcie mi, że człowiek młody, zdrowy z finansowym zapleczem nie chciałby mieć potomstwa...Wydaje mi się, że każdy chciałby mieć rodzinę - po to też było małżeństwo.
Na koniec dodam, że naprawdę ciekawi mnie jaki odsetek ludzi na ogniskach Sycharu czeka mimo wszystko na swojego małżonka zgodnie z przysięga ale mówmy o osobach bez potomstwa. Uważam to za kluczowy czynnik.
Zapraszam do dyskusji bez ataków i bezzasadnych odniesień.
1. Czy osobom starszym lub porzuconym w starszym wieku nie jest łatwiej?
2. Jak duża rolę odgrywają dzieci?
Moim zdaniem potomstwo z sakramentalnego związku ma kolosalne znaczenie. Wiesz, że masz dla kogo żyć, wiesz że robisz coś dla nich i zdajesz sobie sprawę, że mając 70 lat przyjedzie do Ciebie syn lub córka, żeby pomóc zrobić zakupy czy pojechać do lekarza.
Zdajesz sobie sprawę również, że do pewnego momentu dzieci są "spoiwem" i łącznikiem między mężem a żona. Wizyty, odwiedziny, wspólne okazję. Jakiś kontakt jest i realne światełko w tunelu chociażby na widzenie się z żoną/mężem.
Dodatkowo, wiesz że masz potomstwo, że masz swoje własne dzieci a nie mówcie mi, że człowiek młody, zdrowy z finansowym zapleczem nie chciałby mieć potomstwa...Wydaje mi się, że każdy chciałby mieć rodzinę - po to też było małżeństwo.
Na koniec dodam, że naprawdę ciekawi mnie jaki odsetek ludzi na ogniskach Sycharu czeka mimo wszystko na swojego małżonka zgodnie z przysięga ale mówmy o osobach bez potomstwa. Uważam to za kluczowy czynnik.
Zapraszam do dyskusji bez ataków i bezzasadnych odniesień.