Zepsuty13 pisze: ↑20 kwie 2019, 19:58
Droga Satine załóżmy, że masz 23 lata. Nie masz dzieci, mąż odchodzi do innej kobiety . Rozwód cywilny - orzeczony. Stwierdzenie nieważności małżeństwa - nie, bo mąż chciał Ci dać popalić na koniec. Dodatkowo orzekanie trwało 3 lata, więc masz już 26 lat. W ciągu tych 3 lat Twój były mąż ma już dwójkę dzieci z nową partnerka, kupili mieszkanie i nie ma z Tobą kontaktu od 3 lat. Dodatkowo wyjechał do innego miasta 500 km od Ciebie. Wybacz ale już widzę jak każda młoda kobieta, której marzeniem jest posiadanie potomstwa będzie wiernie czekać na męża przy takich okolicznościach.
Co Ty byś zrobiła? Masz 26 lat, dookoła każda koleżanka ma dzieci a Ty dodatkowo spotykasz w pracy fajnego faceta z którym Ci się dobrze spędza czas.
Tak - pewnie będziesz wierna mężowi itp itd ale to tylko forum a życie zakładam w 99.9% przypadków mówi co innego.
Wiesz, co, Marcinie (Tak masz na imię?) - nie gniewaj się, ale Twoje rozumowanie jest mi tak odległe, że nie wiem, czy kiedykolwiek tak mogłam myśleć, kalkulować. Może kiedy miałam 16, 17 lat? Serio, nie pamiętam.
Poza tym - przecież to nie jest Twoja sytuacja - a to Twój wątek. Wróćmy do Twojej rzeczywistości, a nie gdybania. Z tego co piszesz, nie wiesz, czy żona nie wniesie wniosku o zbadanie ważności Sakramentu i nie "daje Ci popalić na koniec". Została oszukana przed ślubem i miała prawo zrezygnować z tego związku, skoro na początku drogi okazało się, że ten, który miał być jej mężem, zaufaniem, miłością, ojcem dzieci - zatajał przed nią istotne rzeczy (dla mnie kwestia kwoty nie ma znaczenia, myślę, że takie kłamstwo byłoby ciosem dla mnie, jako świeżo upieczonej żony).
I myślę, że poznanie nowego znajomego jedynie przyspieszyło to, co było i tak nieuchronne.
Twoje podejście do małżeństwa może być dla niej także przesłanką - Twoją niedojrzałość wykaże przecież bardzo łatwo, sam się podłożyłeś. Jeśli przedstawi to, w jak piękne słowa ubierałeś walkę o nią i zapewnienia, jak to będziesz na nią czekał, walczył, kochał do końca życia, podczas gdy nie minął rok, a Ty już masz nową partnerkę - to jak myślisz, co się wydarzy?
Marcinie - nikt Ci nie kazał brać ślubu kościelnego przecież. To myślenie, które prezentujesz przecież może być jak najbardziej fair - pod warunkiem, że mówisz o związku cywilnym.
Nie odpowiedziałeś mi na pytania - zbyt trudne? Czy idąc do ślubu zdawałeś sobie na pewno sprawę, że jeśli żona odejdzie od Ciebie, to złożona przysięga zobowiązuje Cię do wierności żonie - bez względu na jej zachowanie, czy wróci, czy nie, czy będziesz młody, czy stary? Jeśli tak - to do kogo masz teraz pretensje? Jeśli nie - czy Twoja przysięga jest ważna? Musi być świadoma. Czy była?
Jeśli nie zdawałeś sobie sprawy, nie myślałeś o tym - to czy możesz z ręką na sercu powiedzieć: wiem, co przysięgałem?
Rozumiem Twoje rozgoryczenie i uwierz mi, rozumiem, że masz prawo tak się czuć - oszukanym, rozczarowanym. Masz prawo się też wiązać z kim chcesz, bo to Twoje życie, Twoje przysięgi, Twoje grzechy i Twoje zbawienie. Jesteś młody. Ale może zbyt pochopnie podjąłeś decyzję o ślubie? Nie wiedząc dokładnie, czym jest Sakrament Małżeństwa?
Bóg chciałby, byś był Dzielnym Wojownikiem. Bo stworzył Cię do wielkich celów.
Wiem, że nie piszę tego, co chciałbyś przeczytać, ale przykro mi - jesteś na określonym forum i trudno, aby ludzie tu zakłamywali rzeczywistość, żeby poprawić Ci samopoczucie. Ja nie mam prawa potępiać, bo sama popełniłam wiele błędów w swoim życiu, choć moje błędy może były inne - więc i nie potępiam oczywiście. Ale nazywajmy rzeczy po imieniu, nie zakłamujmy prawdy, tylko dlatego, że jest dla nas niewygodna...