Re: Moje uzależnienie a rozwód
: 06 paź 2018, 14:04
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
https://www.kryzys.org/
Tak Jacku - moja cena. Człowiek się uczy całe życie i głupi umiera.
Dziękuję Santi.
Witaj MareS - chodzę na terapię antyhazardowa, zostałem wybrany starosta grupy. Cieszy mnie to bo jestem w połowie terapii i widocznie ktoś docenił moje zaangażowanie. Od 5 miesięcy nie gram w zakładach. Przyznam szczerze, że na poważnie sobie wziąłem terapię, bo mimo że nie mam problemów z alkoholem i jakoś mi nie smakował nigdy to na urodzinach chrzesniaka zawsze coś się wypiło. Nie dużo ale zawsze coś. Od kiedy chodzę na terapię i podpisałem się pod tym, że zero alkoholu również to nie dotykam niczego. Także jestem po pierwszych urodzinach chrzesniaka bez alkoholu. Co do wsparcia duchowego to oczywiście modlitwa, rozmowy w samochodzie z Bogiem, sakramenty oraz staram się regularnie umawiać z duchownym w parafii. W dniu wyprowadzki żony zacząłem podróż wgłąb siebie. Odkryłem w sobie wewnętrznego Krzysztofa Kolumba. Odkrywanie nieznanego.MareS pisze: ↑06 paź 2018, 8:19 Marcin trzymaj się. Niedługo mija 3 rocznica odejścia mojej żony a pierwsza rozwodu lecz nadal mam chwilę zwątpienia i smutku. Niestety nasze życie jest jak sinusoida. Raz lepiej raz gorzej. Co mi pomaga. Bóg, modlitwa i wspólnota. Wiem, że chodzisz na terapię ale czy dostajesz tam wsparcie duchowe.
Ozeaszu, przyznam Ci się szczerze - jestem w fazie wykluczania tego, że żona odejdzie tak na dobre. Nie wiem dlaczego. Wszystkie znaki na ziemi i niebie mówią że tak będzie a do mnie to jakby nie dociera. Chyba nie chce się z tym do końca wewnętrznie pogodzić. Żona ma teraz wolność 100%-ową a w głowie mam na chwilę obecna żeby nic nie planować, bo do sprawy daleko, w sądzie się dużo może wydarzyć i jakoś odrzucam to, że żona odejdzie. Piszę to całkiem szczerze - niby odeszła 3 miesiące temu ale traktuje to chyba bardziej jako "delegację" żony. Tak, kocham całym sercem żonę stąd może mi tak trudno przychodzi fakt, że kiedyś zobaczę ja szczęśliwa z kimś innym. Popełniłem błąd - pracuje nie tylko nad nim ale mam całą listę swoich małżeńskich grzechów wypisana i sięgam do źródła żeby je wyeliminować.ozeasz pisze: ↑06 paź 2018, 15:49 Marcinie ,a bierzesz pod uwagę że ...nie wróci , co w takiej sytuacji ,jakie uczucia się w Tobie rodzą ?
Ta gdzie wolność człowieka nie jest skrępowana , możliwe jest prawie wszystko ,tak myślę .
Co do uczciwości ..każdy popełnia błędy ..jedne z nich widać wyraźniej od razu , inne wychodzą po latach , w mojej ocenie miłość nie polega na rozliczaniu z błędów , karaniu , bo to jak m.in. szukanie pretekstu do wzbudzenia poczucia winy ,narzucenia jakby ciężaru jeszcze większego niż sama świadomość popełnienia zła ,a raczej na motywowaniu do rozwoju i zmiany na lepsze , skoro zależy mi na dobru drugiego .
No właśnie - problemem tutaj nie są pieniądze ale to jak traktowalem żonę, jak ja zawiodłem i sfera emocjonalna została pogrzebana. Tu akurat 100% moja wina.santi pisze: ↑06 paź 2018, 17:23 Wiesz z tym kredytem to przesadzasz. To jest bez znaczenia. 35 tys. - to jest żaden kredyt. Większość ludzi ma kredyty i nie rozwalają rodzin. Czy przed ślubem czy po to jest kwestia perspektywy wartości. Problem jest w psychice (sferze emocji) u kobiety. Ona tym kredytem i obstawianiem meczy nadmuchała wielkiego balona pt. pretekst. No bo przecież to Twoja wina.
Do tego dąże.
Wybór dla mnie jest jasny od samego początku - popsulem swoje małżeństwo ale uważam, że jestem w stanie je naprawić. Przynajmniej tę swoją część.AWS pisze: ↑11 paź 2018, 22:19 No, to masz start pt. "Sprawdzam". Teraz dopiero przekonasz się, jak prawdziwe są Twoje zmiany.
Twoja postawa w tym czasie okołorozwodowym to taki papierek lakmusowy priorytetów "być, czy mieć". Pod "mieć" możesz wstawić np. tzw. świety spokój, uznanie otoczenia, zadowolenie żony...
Wybór nadal należy do Ciebie ...i to jest ta dobra wiadomość!
Jakoś mnie nie dziwi postępowanie Twojej żony. Dlatego moim zdaniem o czym juz wczesniej pisalam odmawiala spotkań, rozmów i budowania i naprawiania relacji. To by nie pasowało do do tej całej litanii zarzutów i roli krzywdzonej psychicznie i prawie fizycznie kobiety.
Witaj krople_rosy,krople rosy pisze: ↑15 paź 2018, 19:09
Jakoś mnie nie dziwi postępowanie Twojej żony. Dlatego moim zdaniem o czym juz wczesniej pisalam odmawiala spotkań, rozmów i budowania i naprawiania relacji. To by nie pasowało do do tej całej litanii zarzutów i roli krzywdzonej psychicznie i prawie fizycznie kobiety.
Mężczyzna gdy odchodzi zazwyczaj nie ma nic na swoje usprawiedliwienie, odchodzi z łata łajdaków. Kobieta tak pokieruje rzeczywistością że nawet jeśli jej się odechcialo życia w małżeństwie to zazwyczaj odegra rolę męczennicy i koniecznie musi sobie zrobić z męża wroga.
To takie luźne wnioski....niekoniecznie muszą pokrywać się z Twoją sytuacją Marcinie .
Jak się czujesz z tą wymierzona w Ciebie armata?