Re: Moje uzależnienie a rozwód
: 15 wrz 2018, 1:25
Dobra Rybeńki,
Dzisiaj w sądzie złożyłem odpowiedź na pozew. Ogólnie co mam wchodzić do tego sądu to mnie trzepie. Przygotowane 3 zestawy - dwa zostają w sądzie a na jednym macie potwierdzenie, że od daliście. Kobieta nawet nie sprawdzała czy wszystkie "pakiety" zawierają te same załączniki itp itd. Ogólnie wyszło mi 27 stron. Na 3 stronicowy pozew żony odpowiedziałem 5 swoimi oraz 22 kartkami dowodów oraz załączników tj. zaświadczenie z banku ile zostało kredytu, zaświadczenie z terapii, potwierdzenia przelewów do żony, umowa zlecenie z dodatkowej pracy, potwierdzenie przelewu z firmy za nadgodziny itp...
Tak się tego uzbieralo. Ogólnie teraz ten zestaw do domu dostanie z sądu żona. Najprawdopodobniej będzie mogła się ustosunkować do tego oraz przygotować swoje dowody. Jeszcze trochę te papierki potrwają. Dopiero teraz "fizycznie" odczuje co się dzieje, bo pozew i opłata wysyłane były przez Nią przez internet. Jestem z siebie zadowolony, bo mimo tego jak ostatnimi czasy chciała mnie "zdeptac" żona to nie zmieniłem zdania co do rozwodu.
Ogólnie posłuchalem Was i może nie tyle co usunąłem profil na instagramie to "odpolubilem" profil żony, żeby nie pojawiały się komunikaty że dodała jakieś nowe zdjęcia czy coś. Od początku urlopu zdjęcia pojawiały się codziennie, co dzień to bardziej bolące mnie w środku ale...
Wczoraj wieczorem wysłałem żonie maila bez żadnych słów, bez tytułu a w załączniku była moja ostateczna odpowiedź na pozew. I co?
Wiadomo - początki są ciężkie i nie wytrzymałem, sprawdziłem czy jest coś nowego na instagramie, jak to cudownie się nie bawi, jakie to życie teraz nie jest super a tam cisza... Wydaje mi się że dobrze wiedziała, że w tym tygodniu składam odpowiedź i może miała nadzieję, że ja się posypie wrzucając takie zdjęcia. Tak jak mowiliscie - one miały za zadanie mnie zabolec.
Byłem dziś na pakierni - każdemu będę polecał na każdy kryzys. No coś cudownego!
Ps. Wieczorem żona "odpolubila" mój profil na instagramie
Dzisiaj w sądzie złożyłem odpowiedź na pozew. Ogólnie co mam wchodzić do tego sądu to mnie trzepie. Przygotowane 3 zestawy - dwa zostają w sądzie a na jednym macie potwierdzenie, że od daliście. Kobieta nawet nie sprawdzała czy wszystkie "pakiety" zawierają te same załączniki itp itd. Ogólnie wyszło mi 27 stron. Na 3 stronicowy pozew żony odpowiedziałem 5 swoimi oraz 22 kartkami dowodów oraz załączników tj. zaświadczenie z banku ile zostało kredytu, zaświadczenie z terapii, potwierdzenia przelewów do żony, umowa zlecenie z dodatkowej pracy, potwierdzenie przelewu z firmy za nadgodziny itp...
Tak się tego uzbieralo. Ogólnie teraz ten zestaw do domu dostanie z sądu żona. Najprawdopodobniej będzie mogła się ustosunkować do tego oraz przygotować swoje dowody. Jeszcze trochę te papierki potrwają. Dopiero teraz "fizycznie" odczuje co się dzieje, bo pozew i opłata wysyłane były przez Nią przez internet. Jestem z siebie zadowolony, bo mimo tego jak ostatnimi czasy chciała mnie "zdeptac" żona to nie zmieniłem zdania co do rozwodu.
Ogólnie posłuchalem Was i może nie tyle co usunąłem profil na instagramie to "odpolubilem" profil żony, żeby nie pojawiały się komunikaty że dodała jakieś nowe zdjęcia czy coś. Od początku urlopu zdjęcia pojawiały się codziennie, co dzień to bardziej bolące mnie w środku ale...
Wczoraj wieczorem wysłałem żonie maila bez żadnych słów, bez tytułu a w załączniku była moja ostateczna odpowiedź na pozew. I co?
Wiadomo - początki są ciężkie i nie wytrzymałem, sprawdziłem czy jest coś nowego na instagramie, jak to cudownie się nie bawi, jakie to życie teraz nie jest super a tam cisza... Wydaje mi się że dobrze wiedziała, że w tym tygodniu składam odpowiedź i może miała nadzieję, że ja się posypie wrzucając takie zdjęcia. Tak jak mowiliscie - one miały za zadanie mnie zabolec.
Byłem dziś na pakierni - każdemu będę polecał na każdy kryzys. No coś cudownego!
Ps. Wieczorem żona "odpolubila" mój profil na instagramie