Moje uzależnienie a rozwód

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

karo17 pisze: 22 sie 2018, 15:09 Osobiście uważam że „plany” kontaktu Marcina z żoną są jak najbardziej dobre. Nie wiem czy jest kobieta (nie mówiąc już o żonie) której jest obojętne to że mąż się o nią stara.
Dzisiaj godzinna rozmowa przez telefon z żoną. Sprawa w sądzie wstępnie na 08.01.2019 r. /to kiedyś i na to nie mam wpływu /

Spotkanie umówione na 17:00 we wtorek w miejscu żony. Ona wybrała lokalizację, będę miał jakieś dwie godzinki. Ogólnie biorę też jej rzeczy które zostały na mieszkaniu a które powiedziała, że się jej przydadzą. Poprosiła nawet o kubek że wspólnych wakacji. Powiedziała, że "będzie mieć wspomnienia i pamiątkę". Ogólnie na początku rozmowy gadaliśmy jak dawniej, trochę się posmialismy i było wszystko ok.
karo17 pisze: 22 sie 2018, 15:09 Czy brak kontaktu i zostawienie wszystkiego czasowi to dobre wyjście? Wg. mnie niekoniecznie.
Jeden ze szczegółów to taki że żona jest młoda 25lat i rok po ślubie, brak dzieci. Dodatkowo na szybko i usilnie chce rozwodu. Wg. mnie (i nie tylko mnie) nie są to adekwatne środki w stosunku do win Marcina. Dlaczego nie nawet nieformalna (lub formalna) separacja na teraz tylko rozwód? Tego to my nie wiemy...
Powtorzylem dziś żonie, że dalej ja kocham tak samo albo i mocniej jak w dniu ślubu. Żona twierdzi, że nie ma do mnie zaufania ale pół roku będziemy żyli osobno, ja uzależnienie leczone od hazardu ale intercyzy nie będziemy podpisywać. Czyli do końca zdaje sobie sprawę, że biorę życie za rogi i głupot już robił nie będę. Czemu od razu rozwód? Ona nie wierzy, że może być lepiej a nawet już byłoby lepiej, chociaż dziś sama powiedziała "wiem, że się zmieniasz, bo to słyszę"...
ozeasz pisze: 22 sie 2018, 8:26 Twoja żona jednak zaznaczyła swoje granice ,wyprowadziła się ,nie chce Cię widzieć , "ogrodziła sie na swoim terenie w którym czuje się bezpiecznie , w którym czuje wolność" ( jeśli w ten sposób nie realizuje miłości , wierności i uczciwości , to jest Jej pole odpowiedzialności ,myślę że nie możesz Jej z tego rozliczać , bo to ciągle Jej przestrzeń wolności ) , a wiesz że do miłości zmusić nie można ,zresztą to nie byłaby miłość .
Żona nie wiem czy na złość czy żeby wzbudzić we mnie zazdrość powiedziała, że nie ma nikogo stałego ale randkuje, że była już na kilku randkach z paroma facetami, więc nie wiem jak u Niej z miłością po czym zapytała czy ja poznałem jakąś fajną dziewczynę... ;) Utwierdzilem Ją, że u mnie żona jest najważniejsza z płci pięknej.

Ogólnie powiedziała, że w rocznicę jedzie na weekend daleko, żeby nie myśleć o rocznicy - nie wiem z kim, niewiem gdzie. Chce sobie zrobić taką "wewnętrzna" ucieczkę od pamietania. Tzn. że poniekąd boli ja to wewnętrznie... Próba zamazania wspomnienia.
Amica

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Amica »

Zepsuty13 pisze: 22 sie 2018, 17:28

Żona nie wiem czy na złość czy żeby wzbudzić we mnie zazdrość powiedziała, że nie ma nikogo stałego ale randkuje, że była już na kilku randkach z paroma facetami, więc nie wiem jak u Niej z miłością po czym zapytała czy ja poznałem jakąś fajną dziewczynę... ;) Utwierdzilem Ją, że u mnie żona jest najważniejsza z płci pięknej.

Ogólnie powiedziała, że w rocznicę jedzie na weekend daleko, żeby nie myśleć o rocznicy - nie wiem z kim, niewiem gdzie. Chce sobie zrobić taką "wewnętrzna" ucieczkę od pamietania. Tzn. że poniekąd boli ja to wewnętrznie... Próba zamazania wspomnienia.

Ja od samego początku widzę jedynie konsekwentne podążanie jedną drogą, o czym komunikuje Ci jasno, bez żadnych zbędnych ozdobników, które mogą budzić nadzieję. Żona Ci mówi, że umawia się na randki z innymi facetami, a Ty nadal ciągniesz do spotkań z nią i rozmów o Was? Zapewne ci faceci nie musieli błagać o dwie godzinki spotkania. A Ty dostałeś ochłap i się cieszysz, przyniesiesz jej w zębach nawet jej ulubiony kubeczek... ojej.

Gdzie Twój honor, Marcin? Jako mężczyzny, męża - bo póki co - jesteś nim. W tym momencie ona już może zrobić wszystko, ponieważ straciła do Ciebie szacunek - kobieta, która szanuje męża i chciałaby, aby i on ją szanował - nie umawiałaby się z nikim na randki. Bo po prostu jest póki co jeszcze wciąż żoną. Gdyby choć trochę szanowała Twoje uczucia - nie mówiłaby o tych spotkaniach, by Cię nie ranić.

Zrezygnuj z tego spotkania. Chyba że chcesz dobić łopatą Wasze małżeństwo....
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Amica pisze: 22 sie 2018, 18:46 Ja od samego początku widzę jedynie konsekwentne podążanie jedną drogą, o czym komunikuje Ci jasno, bez żadnych zbędnych ozdobników, które mogą budzić nadzieję. Żona Ci mówi, że umawia się na randki z innymi facetami, a Ty nadal ciągniesz do spotkań z nią i rozmów o Was? Zapewne ci faceci nie musieli błagać o dwie godzinki spotkania. A Ty dostałeś ochłap i się cieszysz, przyniesiesz jej w zębach nawet jej ulubiony kubeczek... ojej.

Gdzie Twój honor, Marcin? Jako mężczyzny, męża - bo póki co - jesteś nim. W tym momencie ona już może zrobić wszystko, ponieważ straciła do Ciebie szacunek - kobieta, która szanuje męża i chciałaby, aby i on ją szanował - nie umawiałaby się z nikim na randki. Bo po prostu jest póki co jeszcze wciąż żoną. Gdyby choć trochę szanowała Twoje uczucia - nie mówiłaby o tych spotkaniach, by Cię nie ranić.

Zrezygnuj z tego spotkania. Chyba że chcesz dobić łopatą Wasze małżeństwo....
Pytanie ile w tym jest prawdy, ile w tym wszystkim jest realnych celów a ile rzeczy, żebym odpuścił. Znam swoją żonę i uwierz mi Amica, że ona nawet się bała dzwonić po pizzę a teraz nagle mam wierzyć, że w ciągu dwóch miesięcy nagle tak się zmienił jej charakter na taką otwartą?

Ile jest w tym zabiegów, żebym się zgodził na rozwód i żebym mentalnie czuł się sponiewierany?

Co mam teraz napisać, że jednak po dwóch miesiącach nie uda Nam się spotkać? Raz na miesiąc w miarę normalnie się dogadaliśmy co do spotkania i nie ma z jej strony "limitu", że tylko na pół godziny. Amica, może pojechać tylko zawieźć jej rzeczy i nie iść na żadne lody, kawę?
jacek-sychar

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: jacek-sychar »

Zepsuty

Gdy byłem w Twoim miejscu kryzysu, zachowywałem się tak samo jak Ty teraz. Chciałem spotkań i rozmów. Z każdego gestu mojej żony doczytywałem się oznak poprawy naszych relacji i jej powrotu do małżeństwa.
Dzisiaj postąpiłbym tak, jak radzi Ci Amica.
Ale piszę to z perspektywy pół roku próby ratowania małżeństwa (w rzeczywistości poniżania siebie) oraz 8 lat mieszkania oddzielnie).

Rób jak uważasz, żeby nie mieć później do siebie pretensji.
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

jacek-sychar pisze: 22 sie 2018, 19:05 Gdy byłem w Twoim miejscu kryzysu, zachowywałem się tak samo jak Ty teraz. Chciałem spotkań i rozmów. Z każdego gestu mojej żony doczytywałem się oznak poprawy naszych relacji i jej powrotu do małżeństwa.
Dzisiaj postąpiłbym tak, jak radzi Ci Amica.
Ale piszę to z perspektywy pół roku próby ratowania małżeństwa...
Jacku, może tak jest ze się doszukuje małych gestów mówiących "ooo coś się ruszyło". Z drugiej strony chciałbym żeby mnie zobaczyła po dwóch miesiącach chociaż na chwilę. Myślę, że może coś by się jej przypomniało ale może Amica ma rację, że nie ma co przeciągnąć tego spotkania. Rzeczy i tak jakoś muszę jej przekazać...

Dzisiaj powiedziała przez telefon, że nawet nie chodzi o kasę ale o oszustwa i kłamstwa. Czy tego nie da się "odbudować"?
jacek-sychar

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: jacek-sychar »

Zepsuty13 pisze: 22 sie 2018, 19:15 Dzisiaj powiedziała przez telefon, że nawet nie chodzi o kasę ale o oszustwa i kłamstwa. Czy tego nie da się "odbudować"?
Zepsuty

Jak jest kowalski, to choćbyś stawał na rzęsach, to raczej nic nie da. Wtedy są emocje i zakochanie, które trwa do 2-3 lat.
Jak go nie ma, to jest nadzieja.
Amica

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Amica »

Nie ma znaczenia, czy naprawdę umawia się na randki, czy bleffuje, bo tak czy inaczej uważa, że to jest normalne, że to, że mimo, że jest póki co jeszcze Twoją żoną, może umawiać się na randki, komunikuje Ci o tym spokojnie, bez obaw, że możesz zareagować np. złością, gniewem, rezygnacją z tego związku. I czego się dowiedziała z tej rozmowy? Że może umawiać się na randki z innymi facetami, a Ty i tak będziesz błagał ją o chwilę uwagi, spotkania, będziesz przywoził dla niej kubeczki.

Gdybyś znał swoją żonę, to przecież nie odważyłbyś się złamać danej obietnicy, bo bałbyś się, że odejdzie, możliwe jest więc, że jednak jej tak dobrze nie znasz. Nie byłbyś zaskoczony, że jednak spełniła pogróżki.

I znowu - to, że nie jesteście razem od dwóch miesięcy, nie oznacza, że od tego dnia, od tego momentu zachodziła w niej zmiana - mówiłam Ci - już w marcu mieliście trudne rozmowy i nie wynikły one z tego, że kupiłeś bułki ze słonecznikiem, a miałeś kupić z sezamem. Omawialiście trudny problem małżeński, były łzy, ustalenia. A wydarzenia działy się jeszcze wcześniej. Zatem nie dwa miesiące, ale przynajmniej pół roku. Jeśli już. To wystarczająco dużo czasu, by się zmienić, przemyśleć życie, otrzymać wsparcie z zewnątrz.

Nie wiem, co masz jej napisać.

Interesuje mnie bardziej, czemu po tym, co Ci powiedziała, nadal chcesz ją widzieć? Czemu nie przeszkadza Ci to, że umawia się na randki z facetami, że przyjąłeś to do wiadomości, że godzisz się jeszcze na jakieś jej limity, że chcesz wozić jej rzeczy.

Nie niepokoi Cię to? To, co jest podstawą, to Twoje własne myślenie. A z niego wynikające inne rzeczy, np. szacunek do siebie.

Nie ma sensu pytać obcych ludzi z netu, co masz robić, czy masz iść na spotkanie, czy tylko zawieźć rzeczy itd. Całe życie będziesz pytał ludzi o porady, jak masz żyć i co robić?

Pisałam dawno - nie kontaktuj się z żoną. Ona wie, co czujesz, ona wie, czego chcesz. I koniec, kropka. Jak widzisz - nic Twoja atencja i adoracja nie zmienia w jej postawie, jest wciąż gorzej: straszenie policją, randki z facetami.

Niech sama sobie przyjedzie po rzeczy, jeśli są jej potrzebne.

A intercyza i rozdzielność majątkowa może Tobie będzie potrzebna - może pozna jakiegoś gacha, który namówi ją na jakiś kredyt? Przecież to chroni dwie strony małżeństwa, a nie tylko Twoje. Skoro wybiera życie i poszukuje nowego partnera, to czemu ma mieć zaplecze w postaci męża? Skoro robi, co chce, przebywa gdzie chce, to cóż. Różnie może być. Nikt nie powiedział, że ją nagle obowiązuje racjonalne życie - przecież może popełniać błędy, jak każdy.

Do stycznia jest dużo czasu. Wykorzystaj ten czas na zbudowanie szacunku do siebie samego, uznaj to za największą inwestycję w Wasze małżeństwo. Bez tego żadna relacja się przecież nie uda!

Czy chodzisz na indywidualną terapię? Czy tylko na spotkania grupy AH?
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

jacek-sychar pisze: 22 sie 2018, 19:21
Zepsuty13 pisze: 22 sie 2018, 19:15 Dzisiaj powiedziała przez telefon, że nawet nie chodzi o kasę ale o oszustwa i kłamstwa. Czy tego nie da się "odbudować"?
Zepsuty

Jak jest kowalski, to choćbyś stawał na rzęsach, to raczej nic nie da. Wtedy są emocje i zakochanie, które trwa do 2-3 lat.
Jak go nie ma, to jest nadzieja.
Na dzień dzisiejszy chyba trwa "poszukiwanie" Kowalskiego. Dlatego chciałbym się spotkać chociaż na sekundę, żeby jej przypomnieć że ma w domu faceta całkiem fajnego, z poczuciem humoru, takie chodzące 188cm/90 kg :) fizycznie, wiem że bardzo jestem/byłem w guście żony.
jacek-sychar

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: jacek-sychar »

Zepsuty13 pisze: 22 sie 2018, 19:26 fizycznie, wiem że bardzo jestem/byłem w guście żony
Ładnie to napisałeś. Byłeś. :P

Przepraszam za złośliwość, ale chyba na razie jesteś impregnowany na argumenty. Rób co chcesz.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: ozeasz »

Zepsuty13 pisze:Żona nie wiem czy na złość czy żeby wzbudzić we mnie zazdrość powiedziała, że nie ma nikogo stałego ale randkuje, że była już na kilku randkach z paroma facetami, więc nie wiem jak u Niej z miłością po czym zapytała czy ja poznałem jakąś fajną dziewczynę... ;) Utwierdzilem Ją, że u mnie żona jest najważniejsza z płci pięknej.
Powiem Ci że potrzeba mi lustra , Ty i żona w tym kawałku dajecie mi się przeglądnąć ,jaki ja byłem naiwny kiedy myślałem ,myślę nieraz jak Ty ,ale to łatwiej zobaczyć w innych ,bo i bez emocji i z dystansem ,współczuję Ci ,to trudny czas....

Pamiętam jak żona proponowała mi przy którymś z kolesi ,znajdź sobie kogoś i bądź szczęśliwy ,bo ja do Ciebie nie wrócę ,bo nas nie ma i takie tam jeszcze inne wyświechtane teksty kusego ..... :lol:

Piszesz że utwierdziłeś żonę w tym że jest najważniejsza ,to ja Ci napiszę tak ,jeśli to prawda to źle i jeśli to nie prawda ,a tak myślę że to , bez urazy , bardziej jest życzeniowe , to też źle ,bo nie ma co obiecywać kiedy się zachowuje w sposób przeciwny ,odnoszę się do ciągłego szukania kontaktu mimo Jej próśb .
Ja Cię rozumiem ,sam przeżywałem podobnie ,to u mnie świadczyło o uzależnieniu od żony , sklejeniu się z nią , czyli braku tożsamości i braku poczucia wartości , gdzie w tym była moja miłość do Niej ,ano była taka jak i odrobina złota w grudzie ziemi ,do dzisiaj Bóg wypalił w większości to co złotem nie jest ,niedużo tego zostało ,ale to co zostało , to złoto wyższej próby bez domieszek .

Jeszcze trzeba to trochę poddać temperaturze żeby wszelkie śmieci wypalić i będzie git :D
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Pomysły mam dwa a pewnie co drugi to gorszy:

1. Napisać smsa, że do spotkania nie dojdzie i że ciężko mi zaakceptować jej system wartości na ten moment.

2. Pojechać, zostawić rzeczy i powiedzieć: znasz moje zdanie, wiesz co robię w swoim życiu, powodzenia. Szybko i krótko. Wcześniej nic nie powiem, że spotkanie potrwa tak krótko.
Pantop
Posty: 3193
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pantop »

lena50 pisze:Pantop.....a czy Ty bierzesz odpowiedzialność za swoje porady.......zrób to,napisz to,powiedz to.....???
Moim zdaniem zapędziłeś się.
i
Za dwa- trzy miesiące Ty i Twoja żona znów będziecie razem - tak mi szepce intuicja.
Oby,ale co jak nie?
Co wtedy napiszesz Zepsutemu?...,przepraszam pomyliłem się?
Zaproś Swą wybrankę do letniej kafejki, kieliszek czerwonego wina i taniec policzek przy policzku 
Kierunek - powrót do korzeni Waszej znajomości.Poczuj się znowu jak nienasycony i rządny zwycięstw Leonidas (This is Sparta!!! rules).
Zdobądź ją na nowo i od nowa.
Ona tego pragnie choć o tym świadomie nie myśli - ale wierzaj mi - chce tego całym sercem.
Wybranka póki co nie chcę małżonka widzieć,a w zwiazku z tym nie sądzę aby chciała powrotu do korzeni.
No pewnie, że ona teraz nic nie chce bo jest szczelnie zakutana w kombinezon o nazwie ,,ja ci teraz pokażę,,.
Takie są fakty.
Fakty są takie ,że mało wiesz o kobietach,a już na pewno o żonie Zepsutego.

Sympatyczna leno50
Wielcem rad, że postanowiłaś na nowo podgrzać kanał wymiany naszych myśli - czasem nieuczesanych - acz z serca płynących.
Ponieważ znam z góry wynik mych na Twe obiekcje odpowiedzi pozwól, że od razu do sedna przejdę.

Sedno
Ty masz rację.
I to we wszystkim co napisałaś.
(Aż mi żal, że nie mam Twego oglądu sytuacji ni sposobu dedukcji :cry: )
Pocieszam się jednak tym, że jesteś Ty i kiedy potrzeba udzielasz sercem łagodnej reprymendy.


Dłużnikiem Twym pozostając polecam się łaskawej pamięci.
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: karo17 »

Z tego co tu dowiadujemy się o żonie Marcina, to min. to że lubi się bawić. Najpierw w wspólne zakłady, w małżeństwo, w randkowanie... A wszystko w niecały rok po ślubie... Już to że tak szybko chce rozwodu, czymś pachniało...
Czy ten cały nałóg miał coś do tego że teraz wygląda to wszystko jak wygląda? Trudno powiedzieć.
Zajmij się sobą Marcin, a na ile będziesz dawał jakieś sygnały żonie to od Ciebie zależy, no i na ile zależy Ci na żonie.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: s zona »

Jesli pozwolisz ,to zaproponuje Ci 3 opcje ..
Otoz ,ile razy zaczynasz myslec o zonie ,nakrecasz sie ,co by powiedziala ,zrobila lub co zrobi .. lap za rozaniec .. mnie Bolesne najlepiej przekonywaly .. Wyprobowalam na sobie ,ale sama na to nie wpadlam ..
Madra Dusza z forum mi doradzila ,ale Tajemnice Bolesne ,to juz moj wybor .
Mnie wyciszyly emocje :)
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: ozeasz »

Jak dla mnie to ciepło ,cieplej ,choć po co jechać jak Ci tu już niektórzy sugerowali ?

Myślę że inni się jeszcze wypowiedzą ,spokojnej nocy bracie :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ