Pavel pisze: ↑05 sie 2018, 0:06
Mi się wydaje, że Marcin po prostu oczekiwał więcej niż jednego głosu
To był jeden głos na tej stronie. Na poprzednich znaleźć można ich więcej - pisały o tym właśnie Panie - Krople Rosy, Tulipanka...
I tak, wiem, że to jest ten etap, kiedy się nie przyjmuje faktów, a ma się myślenie życzeniowe, ale im częściej potrzebujący zobaczy znak stop, tym większa szansa, że zatrzyma się w swoich destrukcyjnych działaniach. Wszystko już zostało powiedziane, napisane, ale Marcin nie czyta, bo wciąż nie przeczytał tego, co chce przeczytać. Tak jak z pomysłem spotkania się z żoną, mimo że nie chciała.
Żałuję, że nie odezwałam się w momencie, kiedy Marcin pytał o to, czy jechać do żony wbrew jej woli. Przeczytał: jedź, ja bym jechał.
Słowa napisane przez kogoś, kto rzekomo nie ma żadnego kryzysu. Bo to łatwo napisać, prawda? Łatwo doradzać siedząc sobie przed komputerem, kiedy nie trzeba ponosić konsekwencji swoich rad. Marcin zobaczył tę radę najsilniej, bo chciał właśnie ją zobaczyć - inne rady były mu nie w smak. Tak jak nie w smak jest soczek dla alkoholika. Chętniej posłucha kogoś, kto mówi: ej, jedna lampka nie zaszkodzi.
Marcin skwapliwie z rady skorzystał, pojechał i usłyszał od żony, że oskarży go o nękanie i wezwie policję. Mam nadzieję, że "doradca" jest zadowolony, że tak swoimi radami wsparł sytuację Marcina.
Marcinie, czytaj wypowiedzi wspomnianych przeze mnie Pań i innych osób, które stopują Cię w Twoich działaniach, wskazują na możliwe błędy i sugerują, byś się przyjrzał dobrze sobie samemu, bo idzie to w stronę kolejnego uzależnienia czy obsesji. Rozumiem, że nie podoba Ci się sytuacja, że może uważasz, że żona przesadza, że masz żal, że nie daje Wam szansy.
Ale najważniejszym i największym dowodem dojrzałej miłości małżeńskiej jest uznanie wolności małżonka. Wolności w podejmowanych decyzjach (choćby nam się nie podobały). Jeśli nie uznajesz, że druga strona ma prawo do swoich błędów, złych decyzji, to ustawiasz się w złej pozycji, niszczącej. Ona nigdy nie przyniesie Ci szczęścia, bo czym jest wymuszona, wyproszona, wybłagana, wystękana i wyżebrana "miłość"? Nie o tę Miłość chodziło Bogu, kiedy mówił o cnotach.