Moje uzależnienie a rozwód

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: s zona »

Witaj Zepsuty - w naprawie :)
To tak bardziej optymistycznie .

Ale do rzeczy , nie znam sie na hazardzie ,
ale post wyzej Pantopa brzmi przekonywujaco ,wczesniejsze tez :)
Jesli pozwolisz napisze Ci , jak ja to widze od babskiej strony .
Uwazam ,ze przy mezu mam prawo czuc sie bezpieczna i miec zaufanie ,
ze zachowa sie tak ,jak wymaga tego racja stanu.
Mam nadzieje ,ze Panowie sie nie obraza ,
ale mysle ,ze mozna podeprzec sie autem :P
dla mnie nie musi byc wypasione ,
ale solidne i takie ,ktore nie zawiedzie .

Zepsuty , nwm ,jakie podloze ma Wasz kryzys , moze kowalski w tle ,to gorsza opcja .
jesli nie ,a tylko zonie sie przelalo , to z Boza pomoca masz szanse :)
Pisze to ,jako ta ,ktorej tez sie przelalo ,
ale w tle byly kowalskie ,wiec mezowi pieniadze szly ,jak woda ...

Osobiscie nie lubie ,jak cos wisi nade mna ,
a tym bardzie wisialo ukryte :shock:

Moze warto skontaktowac sie z dobrym prawnikiem ,
ze swojej strony polecalabym prawniczke , kobiety maja lepsza intuicje w tego typu sprawach ;)
Pozbieraj te dobre fakty i udokumentuj je maksymalnie.
np cos takiego
Zepsuty13 pisze: 19 lip 2018, 19:55
Mieliśmy również po ślubie założyć wspólne konto. Środki z wesela poszły na konto żony, ja co miesiąc przelewam jej jakąś pulę na życie, mieszkanie, fryzjera a resztę zbieram u siebie. I tutaj kolejny błąd, bo żona myśli/myślała, że wszystko przetracam gdzieś a na prawdę udało mi się odłożyć trochę dodatkowych środków i chciałem w pierwszą rocznicę zrobić jej niespodziankę i pokazać ile jeszcze zostało ( jak mało). Niestety do pierwszej rocznicy będzie ciężko dotrzymać. Nie mam na koncie nic do ukrycia ale może to była też taka myśl, że skoro żona ma środki z wesela to ja swoje będę miał u siebie.

Zacząłem od marca przelewać żonie więcej środków na życie, na wydatki,
Zepsuty , jesli pozwolisz to jeszcze tak z babskiej ciekawosci spytam ,w co inwestuje Twoja zona ,
jesli , jak piszesz oboje macie dobra prace i Ty
Zepsuty13 pisze: 19 lip 2018, 19:55 ja co miesiąc przelewam jej jakąś pulę na życie, mieszkanie, fryzjera a resztę zbieram u siebie.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: s zona »

ps
Odnosnie kontaktow z zona ,przychylam sie do przedmowcow ,ze to jest ten czas ,
w ktorym zmieniasz siebie , jesli z pomoca Pana Boga to super :D
Chyba zadnej kobiecie nie imponuje zebrzacy maz ,
zadbaj o Siebie ,uporzadkuj swoje sprawy
a moze zone Olsni ,co traci ?

Czego ci serdecznie zycze .
Wswpomne w modlitwie :)
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pantop »

To dobrze że podchodzisz metodycznie do rozprawy w sądzie.
Zrób jeszcze jedną nieodzowną rzecz - najmij świetnego mecenasa.
Bez mecenasa Twoje oddsy :mrgreen: stopnieją pomimo argumentów i tzw obiektywnej racji.
Możesz także trafić na prawego sędziego/sędzinę - ale to jest zjawisko na pograniczu cudu.

Oczywiście lepiej byłoby się dogadać z piękną żoną - wtedy te wszystkie stresy, zadry, nerwy i koszta będą Wam oszczędzone - czego z serducha Wam życzę.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: marylka »

I ja Ci życze powodzenia.
Chcialam tylko zwrocic uwage na pewien FAKT.
CO KONKRETNIE WSPÓLNIE ZBUDOWALISCIE?
Czy Ty łożyłeś na studia żony?
Albo miałes udział w znalezieniu jej dobrej pracy? Dlaczego przypisujesz to też sobie?
Pytam bo uderzyly mnie dwie Twoje przedatawione rzeczywistości:
Zepsuty13 pisze: 20 lip 2018, 17:40 W tym roku w maju Ona założyła Nam taki plan na ten rok który ja zaakceptowałem - Awans żony, wakacje, powiększenie rodziny, własne mieszkanie. Więc jak nie chciała dzieci ze mną w ogóle? Co do drugiego zarzutu, że nic nie osiągnęliśmy to napisałem, że Ona 3 lata po studiach i dobra praca, ja 4 lata po studiach i również dobra praca. Mieliśmy kupić mieszkanie w tym roku, powiększyć rodzinę no ale nic według Niej nie osiągnęliśmy. Ona w wieku 25, ja 29...
Jeżeli nie łożyłeś na studia żony - no to ja też nie widze, że cos macie wspólnego. Oprócz planów.
No chyba że mieszkanie....wspólne jest?
Wiesz....troche według mnie piszesz zbyt oglednie o swoim przewinieniu
Zepsuty13 pisze: 20 lip 2018, 17:40 Nie zgodzę się, bo mimo tego, że nie powiedziałem o kredycie przed ślubem to nie stanowi to przeszkody w Naszym codziennym funkcjonowaniu poza odczuciami wewnętrznymi które można naprawić wstępnie u psychologa, na terapii małżeńskiej a później pracą nad samym sobą i małżeństwem.
Tu nie chodzi o sprawę ktorą załatwisz u psycholiga czy terapeuty.
Chodzi tu o to, że ona została oszukana - nie powiedziałeś jej o swoim nałogu, bo kredyt też był na nałóg i ona mie miała wolnego wyboru - czy wyjsć za nałogowca czy nie.
To jest NIE LICZENIE się z jej zdaniem i jej osoba a stworzenie sobie dogodnych warunków.
Pisze Ci ja, przed którą mąż też zataił nałóg.
Gdybym wiedziała - poczytałabym o nałogu i zdecydowała - czy chce z nim być czy nie.
Małżeństwo to nie jest pułapka.
Dlatego żona sie może czuc oszukana - tu nie chodzi o kasę tylko że ja oszukałeś. Mam wrażenie po Twoim wpisie, że nie zdajesz sobie do końca sprawy jak poważne to jest.
Może spróbuj odwrocić sytuację - to Ty dowiadujesz sie o oszustwach...jednak rpzez pryzmat siebie to inaczej już wyglada.
Wiesz co jest najgorsze dla osoby żyjącą z uzależnionym?
Nie to nawet co zrobił ale świadomość, że to MOŻE WRÓCIĆ.
Jutro za rok za 10 lat.
Dlatego Twoja terapia jest ważna.i dla Ciebie i dla żony. Dla jej odzyskania wiary w Ciebie
jacek-sychar

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: jacek-sychar »

marylka pisze: 20 lip 2018, 22:54 Czy Ty łożyłeś na studia żony?
Albo miałes udział w znalezieniu jej dobrej pracy? Dlaczego przypisujesz to też sobie?
i
marylka pisze: 20 lip 2018, 22:54 Jeżeli nie łożyłeś na studia żony - no to ja też nie widze, że cos macie wspólnego. Oprócz planów.
Przyznam szczerze, że poczułem się trochę skonfudowany.
Moja żona kończyła studia, gdy byliśmy już małżeństwem. Nie łożyłem na jej studia, ale opiekowałem się córką, jak ona wyjeżdżała na zjazdy, ja opiekowałem się babcią, jak jej nie było.
Ja więcej robiłem w domu, żeby ona miała czas na naukę.
W końcu ja przepisywałem jej pracę dyplomową.
Czy to znaczy, że nie miałem żadnego udziału w ukończeniu przez nią studiów? :shock:

Czy nie jest to trochę deprecjonowanie roli mężczyzny?

Wydawało mi się, że czasami w małżeństwie jest tak, że w danym momencie jeden z małżonków w jakiś sposób poświęca się dla drugiego. To znaczy, że nie miał udziału w sukcesie?

Jak później pracowałem i dużo więcej od żony zarabiałem to też to była tylko moja kasa?
Chyba nie. Była wspólna, bo wtedy żona więcej pracowała w domu.

Nie uważasz Marylko, że znowu pojechałaś ostro?
Nie neguję znaczenia nałogu i tajemnic, ale zachowajmy jednak umiar.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Lawendowa »

Zepsuty13 pisze: 20 lip 2018, 17:40 Nie zgodzę się, bo mimo tego, że nie powiedziałem o kredycie przed ślubem to nie stanowi to przeszkody w Naszym codziennym funkcjonowaniu poza odczuciami wewnętrznymi które można naprawić wstępnie u psychologa, na terapii małżeńskiej a później pracą nad samym sobą i małżeństwem.
A czyje odczucia wewnętrzne trzeba naprawić? Twoje czy żony, bo nie do końca zrozumiałam?
Zepsuty13 pisze: 20 lip 2018, 17:40Jak mam kryzys to zawsze patrzę na Listę Zerty - jak kusi żeby zadzwonić, zagadać, błagać i prosić...

Ucinam kontakt.
Narozrabiałeś mocno i teraz to Ty stosujesz listę Zerty?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: marylka »

Jacek - i ja kończyłam studia z mężem i mieliśmy dziecko wiec rozumiem, że Cie ruszyło i masz racje. Tyle że żona Zepsutego jest 3 lata po studiach a oni są małżeństwem od 9 miesięcy - w pierwszym poście o tym pisze. Dlatego nie dostrzegam związku miedzy jej studiami a jego udziałem, dlatego pytałam
Zepsuty13 pisze: 20 lip 2018, 17:40 Jak mam kryzys to zawsze patrzę na Listę Zerty - jak kusi żeby zadzwonić, zagadać, błagać i prosić...

Ucinam kontakt.
Jeszcze do tego sie odniosę.
Moje doświadczenie jest takie, że nie masz błagać i zagadywać tylko powinieneś żonie ZADOŚĆUCZYNIĆ wyrządzone krzywdy. Jak?
Znasz jej jezyk miłości?
Najlepiej tym jezykiem do niej się zwracać bo najszybciej zrozumie.
U mnie np jak dowiedziałam sie ile kasy idzie na meża nałóg to sie przestraszyłam. Mamy też dzieci.
I oprócz tego, że łożył na dzieci czyli przelewał mi co miesiąc to zgodził się żeby nasz wspólny dom był przepisany na mnie.
On chyba miał świadomosć że taki silny to nie jest mimo że też podjął trapię. Ale wierzył i mi....poza tym on swoim zadosćuczynianiem sprawił że ostatecznie do podziału i tych majatkowych spraw notarialnych nie doszło. Mnie też ujał tym, że godził się na moje żądania. Tylko wiesz...ja znam siebie i wiem że ja bym go z domu nie wyrzuciła. Znał zasadę - dopóki nie pojawi sie kowalska. Zresztą powiedziałam że myślę że jak się owa pojawi to sam z honorem opuści rodzinny dom.
Dlatego o ym mowię, że nie ma co błagać tylko zacząć myśleć jak prawdziwy facet i podejmować męskie decyzje
Amica

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Amica »

Dorzucę jeszcze swoje pięć groszy, jeśli można. Wprawdzie z innych postów przebijają wątpliwości i uwagi, że autor wątku rozmywa swój nałóg, ale widać to bardzo wyraźnie. To zapewne jeden z etapów uzależnienia, wybielanie, bagatelizowanie, argumenty pt. "nic takiego się nie stało, to można naprawić", albo słowa: jedyne, tylko, zaledwie itd. w odniesieniu do przedmiotu nałogu.

Zepsuty, żeby zobrazować Ci szkodę, jaką w małżeństwie wyrządził Twój nałóg, to pozwól sobie na chwilę zabawy z wyobraźnią. Wiesz, że jest taki nałóg, jak seksoholizm, prawda? Nałóg paskudny, jak KAŻDY inny (bo nie ma złych lub dobrych nałogów, lub złych albo tylko trochę złych - wszelki nałóg to zło). I teraz postaw się w takiej sytuacji: żenisz się z żoną. Po ślubie dowiadujesz się, że zdradzała Cię z innymi mężczyznami (jest uzależniona). Po ślubie też się jej zdarzało, ale niczego nie wiedziałeś. Kiedy to odkryłeś, rozmawialiście i obiecała Ci, że skończy z tym. Ale ona POWOLI wychodziła z nałogu i okazało się, że znalazłeś dowody na to, że dwukrotnie Cię zdradziła od marca. Ona mówi: Oj tam. To było jedyne dwa razy, nawet nie pamiętam.

Czy teraz rozumiesz, na czym polega problem? Naturalnie, że poczujesz się oszukany, zdradzony, wodzony za nos, lekceważony. I tak się czuje Twoja żona.

Nie bagatelizuj, że to TYLKO 20 tysięcy, że to TYLKO dwa razy. Że teraz zarabiasz i masz furę kasy. Przyjdzie moment, że pomyślisz: skoro mam tak dużo pieniędzy, to obstawię mecz. Jak stracę 500 zł, to nic się nie stanie. A może nawet zarobię. Albo co gorsza - uda Ci się zarobić, więc spróbujesz jeszcze raz i jeszcze raz. Jak żyć z takim zagrożeniem? Bardzo rozumiem Twoją żonę. Czy Ty żyłbyś spokojnie i budował swoje małżeństwo, gdybyś wiedział, że żona może w każdej chwili Cię zdradzić, bo to jest silniejsze od niej?
Nie bagatelizuj i nie wybielaj się też w sądzie, bo dla sędziego wystarczy jedno Twoje słówko "tylko", "zaledwie", "tylko troszkę" i już będzie wiedział, z kim na do czynienia.

Przykład drastyczny, ale jeśli nie ma w tej chwili w Tobie empatii w stosunku do żony (a nie ma jej za wiele, wskazują na to Twoje słowa), to może ten przykład pomoże chociaż trochę wczuć się w jej sytuację, w jej lęki, w jej niechęć do Ciebie, w jej strach o przyszłość, w jej brak poczucia bezpieczeństwa.

Nawiasem mówiąc, ja z kolei nie mam za wiele empatii do nałogowców. Każdy z nich najbardziej niszczy nałogowca, ale przy tym ma taką siłę rażenia i wpływa na tak wiele osób. I jest to takie... głupie, matko jedyna. No płacić jakimś cwaniakom, którzy robią na tym biznes, że ten wygra mecz, a ten przegra. I te dziesiątki ludzi dających się robić w trąbę. Na hazardzie dorobić się można i owszem. Ale jedynie prowadząc zakład bukmacherski i robiąc w trąbę naiwniaków, sorry. Znasz kogoś, kto jest bogaty, bo hazardował? Ja nie. Za to znam jednego, co przegrał życie na jednorękich bandytach. Stracił wszystko, jest żulem. I nadal żebrze na automaty.

Nabierz wstrętu do tego, miej do siebie szacunek. Lepiej być biedniejszym, ale dochodzić do wszystkiego własną pracą, niż poniżać się w zakładach bukmacherskich. Walcz o siebie!
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Walczę o szacunek do siebie poprzez terapię i naprawę swoją od wewnątrz poprzez różne metody.

Już któryś post dotyczy naprawy wyrządzonej krzywdy. Jak postąpić w tym momencie i na moim przykładzie i działać po męsku, zdecydowanie ?

Spłacić kredyt i wysłać żonie potwierdzenie ? Ona nie chce tego widzieć i mówi, że chodzi o oszustwo a nie pieniądze.

Zaproponowałem Jej, żeby poczuła się bezpiecznie:

a) wspólne konto i pozamykanie mojego konta
b) dostęp do telefonów, stron internetowych itp
c) spłatę całego kredytu
d) cała wypłata na wspólne lub żony konto
e) odebranie mi prawa do pełnienia czynności w banku ( ostateczność)
f) intercyza (ostateczność 2)

To tak w kwestii finansowej. Chciałbym, żeby czuła się bezpieczna i stabilna w Naszym małżeństwie.

Nie deprecjonuje znaczenia swojego uzależnienia w kwestii początku rozpadu mojego małżeństwa i kryzysu który mnie dosięgnął. Zdaje sobie sprawę, że przesadziłem w pewnym momencie i poszło to równią pochyłą w dół, że źle postępowałem ale oczy otworzyły się dopiero "po wstrząsie". Nabieram wstrętu ogólnie do sportu - zamiast sportu biernego i przed tv, stawiam na sport aktywny: spacery, bieganie, kajak...

Zdaje sobie sprawę jaki odczuwa do mnie wstręt i obawę pisząc do mnie różne komunikaty. Zdaje sobie sprawę z tego, że dla Niej w tym momencie jestem zbędnym elementem układanki Jej życia i dużo poświęciła siebie i swoich planów, życia na to, żeby być ze mną a ja zawiodłem totalnie.

Co do wpływu na życie i co razem osiągnęliśmy:

- żona pracowała na początku w sklepie z butami ale uczyliśmy się razem języka, ja wysyłałem Jej CV w wolnej chwili, Ona moje CV w wolnej chwili
- jeżeli przychodziło do sesji na studiach to zawsze uczyliśmy się razem, nawzajem się przepytywaliśmy
- do każdego awansu, przed egzaminem w pracy pomagaliśmy sobie
- pomagałem Jej szukać pracy w nowym mieście, chodziłem, szukałem
- mieszkaliśmy razem w jednym malutkim pokoju przed ślubem, bo przeprowadziła się do moich rodziców i szukaliśmy pracy na miejscu
- odbierałem ją, jeździłem po Nią na rozmowy kwalifikacyjne, pomagałem się przygotowywać

Uważasz, że tylko kwestia finansowa się liczy ?

Na dzień dzisiejszy biorąc pod uwagę karierę oboje jesteśmy jak na nasz wiek w dobrym punkcie wyjścia. Gorzej niestety w małżeństwie.
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

" Zepsuty , jesli pozwolisz to jeszcze tak z babskiej ciekawosci spytam ,w co inwestuje Twoja zona ,
jesli , jak piszesz oboje macie dobra prace i Ty "

Moja żona oszczędza, kupuje kosmetyki i różne akcesoria do paznokci, lampy itp itd - interesuje się po prostu tym. Jest jedynaczką, rodzice materialiści straszni, nigdy nie dołożyli żonie nawet złotówki do niczego.

" Odnośnie kontaktów z zona ,przychylam sie do przedmówców ,ze to jest ten czas ,
w ktorym zmieniasz siebie , jesli z pomoca Pana Boga to super
Chyba zadnej kobiecie nie imponuje zebrzacy maz ,
zadbaj o Siebie ,uporządkuj swoje sprawy "

Dlatego o ile na początku prosiłem i błagałem o tyle teraz tego nie robię. Uporządkowałem swoje finanse, uporządkowuje to wszystko w głowie, jutro idę na pierwszy miting AH do kościoła. Chcę i wiem, że dam radę to poukładać.

" Chodzi tu o to, że ona została oszukana - nie powiedziałeś jej o swoim nałogu, bo kredyt też był na nałóg i ona nie miała wolnego wyboru - czy wyjść za nałogowca czy nie. "

Żona wiedziała przed ślubem, że obstawiam mecze i nawet sama podawała mi nieraz wyniki. To nie jest tak, że dowiedziała się dopiero po ślubie. Może po ślubie zdała sobie dopiero sprawę z tego do czego to może doprowadzić.

" Dlatego Twoja terapia jest ważna.i dla Ciebie i dla żony. Dla jej odzyskania wiary w Ciebie"

Przede wszystkim dla mnie, niezależnie jak się skończy z żoną muszę to uporządkować w swojej głowie. Żona może dostrzec tylko efekty. Na dzień dzisiejszy cieszy się, że poszedłem na terapię ale podobno " jej już to nie interesuje"...

"Tyle że żona Zepsutego jest 3 lata po studiach a oni są małżeństwem od 9 miesięcy - w pierwszym poście o tym pisze. Dlatego nie dostrzegam związku miedzy jej studiami a jego udziałem, dlatego pytałam"

Z żoną jestem już łącznie 5 lat - 9 miesięcy po ślubie. Wcześniej studia, początki na rynku pracy - zawsze wspólnie.

Jak zadośćuczynić ? Ciężko mi cokolwiek zrobić skoro żona się wyprowadziła, nie chce mieć kontaktu, nie chce się zobaczyć i...nie dziwię się po tym co zrobiłem ale blokuje mi to poniekąd drogę do zadośćuczynienia.
jacek-sychar

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: jacek-sychar »

Zepsuty
Instrukcję cytowania postów masz tutaj:
viewtopic.php?f=20&t=229
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Może to co napisze to wyda Wam się dziecinne ale wczoraj siedziałem i myślałem w głębi duszy " Ooooo pewnie jeszcze z tydzień bądź dwa i Żona pewnie wrzuci jakieś super zdjęcie na swoje konto w portalach społecznościowych"

Myliłem się....z tym tygodniem bądź dwa. Zdjęcie wylądowało już dzisiaj z hasztagami: " nowe życie" "bycie szczęśliwym"...

Aż tak to musi boleć ? Nie reaguję.
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Niezapominajka »

Zepsuty, chcesz zmienić jej myślenie na pstryk. To się nie uda, choćbyś się powiesił na jej oczach za włosy pod sufitem z kwitem spłaty w zębach. Doskonale wiesz i ona to wprost powiedziała, że nie chodzi o dług tylko o oszustwo zatajenia. Ona ma ramę zawiedzenia zaufania. Tego się nie odbuduje w tydzień. Rób swoje nie ustawaj. Pros o doskonała pomoc z Nieba. Walcz mocno. Nieustannie.
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Pracuję nad sobą. Drogie Panie - mowilyscie dużo o poczuciu bezpieczeństwa.

Czy myślicie, że do momentu rozwodu bo pewnie to trochę będzie trwało zaproponować żonie podpisanie intercyzy, żeby nie musiała się bać, że wezmę jakiś kredyt czy coś na hazard?

Wierzę sobie, że tego i tak bym nie zrobił bo już właśnie przez kredyt mam problem ale fakt, żeby zobaczyła że chce powoli krok po kroku naprawiać.

Myślicie że zadziałałoby to w dobra stronę czy raczej w stronę " eeeee czyli dalej ma problem jak chce intercyze"...?
Amica

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Amica »

Zepsuty, pisałeś, że chodzisz na terapię AH? Czy tam też są sponsorzy czy opiekunowie? Bardzo niepokojące jest to, co piszesz.

Zwróciłam Ci uwagę, że bagatelizujesz swój nałóg i że robisz to może i całkiem nieświadomie, że używasz konkretnych słów. Te słowa można przeczytać na forum. A Ty odpowiadasz: nie bagatelizuję nałogu. No przecież gdybyś nie bagatelizował, to byś tych słówek, które są użyte po to by ŁAGODZIĆ sytuacje, wydarzenia, wydźwięk historii - nie używał. Dostałeś od nas zwrot, że na coś takiego zwróciliśmy uwagę, a Ty zamiast przyjąć to ze spokojem, rozwagą, powiedzieć, że zastanowisz się, bo faktycznie coś jest na rzeczy (tak by zrobił ktoś wolny od nałogu), Ty jeszcze raz zaprzeczasz: nie bagatelizuję swojego nałogu.

Wyjaśnię Ci, dlaczego to jest ważne i dlaczego "czepiam się" tego.

Mechanizm wygląda tak:

Jeśli żona słyszała od Ciebie wystarczająco dużo usprawiedliwień Twoich zachowań, wystarczająco dużo słówek: jedynie, to tylko, troszkę, zaledwie, nic się nie stało - to w tej chwili nie ma mowy, aby nastąpiło jakieś zaufanie z jej strony. Ponieważ oszukałeś ją z powodu nałogu. Więc na nic Twoje zapewnienia, że już nigdy jej nie oszukasz. Osoba w nałogu przyrzeka wiele różnych rzeczy. Wiesz, ile razy żona alkoholika słyszy: już nigdy nie będę pić, to był ostatni kieliszek? Setki razy. Ale z nałogiem jest tak, że jeśli masz bakcyla, to Twoje dobre chęci nie wystarczą, bo to nałóg Tobą rządzi i to on w jakiejś Twojej słabszej chwili zdecyduje za Ciebie. Dlatego tak ważne jest to, by spojrzeć uczciwie na siebie. Bez tego to wszystko będzie pudrowaniem siniaka, zamiast nakładania maści leczniczej.

I teraz - Twoje pytanie o tę intercyzę - i znowu: analogia do pijaka, który zarzeka się, że nic w domu nie ma, ani jednej buteleczki. Masz żono wszystkie pieniądze z mojej pensji, żebyś wiedziała, że nie kupię, że się nie napiję. Demonstracyjne wywalanie szafek, żeby pokazać, że nie ma butelki. To też typowe zachowanie nałogowca. Masz żono kluczyk do barku i nigdy mi nie dawaj, nawet jakbym błagał. Zewnętrzne (iluzoryczne) starania, by utrzymać nałóg w ryzach - co jest niemożliwe.

Czy żona wyraziła obawę, że weźmiesz kolejne kredyty?
Twoja propozycja intercyzy byłaby dla mnie, żony, sygnałem: nie ufam sobie, bo rządzi mną nałóg, więc lepiej zabezpieczę się, żebym nie narobił głupstw.
Trochę to bardziej szczere, ale czy żonę to uspokoi? Czy wzmoże wątpliwości, że swoją część pieniędzy będziesz wydawał już legalnie poza jej kontrolą na cokolwiek chcesz, w tym na obstawianie meczy? Że może i tak stracisz wszystko, co masz, a ona jako żona będzie zobowiązana Ci pomóc?

Alkoholik nigdy nie przestaje być alkoholikiem. Ale można powiedzieć, że ujarzmił nałóg wtedy, kiedy w domu może być cały barek alkoholu, a on nie wypije ani kropli. Kiedy może spokojnie imprezować w podchmielonym towarzystwie ze szklanką soku. Kiedy rozumie, że nie może sobie pozwolić ani na kropelkę, bo jest chory i ta jedna kropelka może zniweczyć lata starań.

I tak samo jest każdym innym nałogiem. Nie sztuką jest "nie przegrać" pieniędzy żony, jeśli się prawnie nie ma do nich dostępu. Nie sztuką jest nie zostawić jej długów, jeśli jest intercyza. Sztuką jest mieć dostęp do pieniędzy i trzymać się z daleka od hazardu.

Bądź cierpliwy i skup się teraz na całkowitym wyzwoleniu się z nałogu. To tak szybko nie pójdzie, ale im szybciej zaczniesz, tym lepiej. Dopóki piszesz, że w ciągu 3 miesięcy zrealizowałeś JEDYNE dwa kupony, to nie jest dobrze, uwierz mi. Poczekaj cierpliwie na dzień, kiedy sam dostrzeżesz, że to słowo "jedyne" sygnalizuje Twój problem.

Wg mnie - jeśli chodzi o żonę - nie powinieneś robić żadnych nerwowych, rozpaczliwych ruchów. Poczucie bezpieczeństwa żony nie zależy od intercyz, umów pisemnych, demonstracyjnych gestów. Po prostu niech widzi, że naprawdę pracujesz nad sobą i że:

- przyznajesz się przed sobą, że masz problem
- rozwiązujesz ten problem (terapia porządna)
- trzymasz się zaleceń terapeuty
- jesteś cierpliwy, wytrwały, konsekwentny i niezależny (czyli walczysz z nałogiem bez żadnych warunków).

Trzymaj się i rób swoje. Powodzenia. :)
ODPOWIEDZ