Moje uzależnienie a rozwód

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: zenia1780 »

karo17 pisze: 08 sie 2018, 14:09 Jeśli idziesz do spowiedzi to ksiądz mówi Ci: Wyszumiałaś się już? Do końca życia nie chcę widzieć u Ciebie takiego a takiego grzechu... Czy usłyszał ktoś tak kiedyś na spowiedzi?
Pewna uwaga... W konfesjonale nie spotykamy się z księdzem a z Jezusem. I to od Niego otrzymujemy przebaczenie... On jest Miłością i Miłosierdziem.... I owszem, każdy z nas do takiej doskonałości w przebaczaniu dążyć powinien, jednak wcale nie jest to takie proste, zwłaszcza jak wiele zranień własnych mamy... i często tylko łaska Bożą potrafimy przebaczyć...
karo17 pisze: 08 sie 2018, 14:09 Każda zmiana nie przychodzi łatwo i wymaga wysiłku.
Dokładnie tak jak przebaczenie i ponowne zaufanie...
karo17 pisze: 08 sie 2018, 14:09 Jeśli to trwało by kilka lat nawet, a widziałbym realną poprawę to ja bym był dumny z żony.
Szczerze karo, to wiemy o sobie tyle, na ile nas sprawdzono (jak pani Szymborska powiedziała), wiec może nie warto pisać o tym co by było gdyby...i jak ja bym się w tym momencie zachował/a, jeśli jeszcze nie miałem/am okazji tego sprawdzić...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: marylka »

karo17 pisze: 08 sie 2018, 14:09

Marylka
Po pierwsze zależy czego dotyczyłyby te oszustwa. Tak jak grzechy są ciężkie i lekkie.
Jeśli to trwało by kilka lat nawet, a widziałbym realną poprawę to ja bym był dumny z żony. Każda zmiana nie przychodzi łatwo i wymaga wysiłku.
Każde staranie się żony bym doceniał.

Jeśli idziesz do spowiedzi to ksiądz mówi Ci: Wyszumiałaś się już? Do końca życia nie chcę widzieć u Ciebie takiego a takiego grzechu... Czy usłyszał ktoś tak kiedyś na spowiedzi?
I BOMBA!
To super czytać że święci są wśród nas!
Z małym ALE...
TEORETYZUJESZ.
a jak za kkilka lat popiszemy i mi napiszesz - jak mówiłem - tak zrobiłem
No to dojrze w Tobie duży pierwiastek świętości.

Co do spowiedzi...rozmowa z Bogiem a człowiekiem to inny wymiar jest. I akurat TU WIEM że Bóg okaże mi miłosierdzie.
Natomiast Ty - żonie - pożyjemy- zobaczymy
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: karo17 »

Zenia
Bardzo dobrze że napisałaś ten post. Skierowany mam wrażenie bardziej do Marylki, Amica. Nie ma tu żony Marcina. Nie znamy jej wersji. Jakie są powody tak szybkiego rozwodu. I od niej pewnie się tego nie dowiemy na forum.
Na forum jest Marcin i jego bardzo duża praca nad sobą. Jak już pisałem życie toczy się dalej.
Mógł nie iść na terapię, zbagatelizować problem. A jednak postąpił odpowiedzialnie. Ja mu kibicuję jak i Jego małżeństwu.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: marylka »

A jeszcze karo dodam......że nawet przy Miłosiernym Bogu i na Spowiedzi dostajemy pokutę za nasze grzechy.
Więc nie wiem skad u Ciebie taka postawa wobec żony i świadomosć, że jest zgodna z wola Bożą. Ale zostawmy to teologom może.
Ja w te tematy nie chce wchodzić
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: zenia1780 »

karo17 pisze: 08 sie 2018, 15:59 Skierowany mam wrażenie bardziej do Marylki, Amica.
Skierowany do wszystkich... Do Ciebie również. Wszyscy kibicujemy autorowi wątku i jego małżeństwu, starając się mu konstruktywnie pomóc... Jednak dziewczyny zauważają pewne kwestie, które Tobie widocznie umykają, mianowicie te, że sam zryw do pracy nad sobą to jeszcze za mało... liczy się wytrwałość w podjętym trudzie...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Witajcie,

Miesiąc od wyprowadzki - działam dalej ze sobą i swoim życiem. Przeczytałem książkę Anny Jednej - Ile jest warta Twoja obrączka. Przesyłam dalej w wiadome ręce...


Do ADMINISTRACJI:
Administrację proszę o "schowanie" mojego tematu na jakiś czas. Chciałbym uniknąć sytuacji w której żona będzie czytać ten temat i dowie się o poradach, zachowaniach z forum. Proszę o uszanowanie mojej prośby. Odezwę się jak coś się " ruszy"...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: s zona »

pisze: 07 sie 2018, 15:52 Zepsuty ,
gdybys mial wolny wieczor ,to polecam dzisiaj o 21h30 audycje w Radio Maryja ,
cos specjalnie pod Twoim katem :)
Audycja dla Małżonków i Rodziców: Jedność małżeńska a finanse
Elżbieta Wrotek, członek Rady d/s Apostolstwa Świeckich Konferencji Episkopatu Polski z mężem Mirosławem
Zepsuty ,
nawet jesli - jak piszesz uregulowales swoje finanse - to moim zdaniem audycja jest ciekawa :)

Jednosc malzenska a finanse http://www.radiomaryja.pl/multimedia/au ... _rodzicow/
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Poprzedni wątek prosiłem o "schowanie" - wysłałem żonie "Ile jest warta Twoja obrączka". Raczej nie zajrzała a tym bardziej nie będzie miała ochoty szukać tego forum. Wracam więc do pisania bo daje mi to jako taką ulgę.

Co zmieniło się od ostatniego razu ? A no trochę - chyba na gorsze.

Godzinna rozmowa telefoniczna - odebrała, pogadaliśmy ale każda strona słuchała jak druga mówiła, nikt nie rzucił słuchawką, ona pretensje standardowo ale słuchałem i brałem na klatę. Przez telefon przyznała się, że przesunęła urlop, powiedziała że nigdy mnie nie oszukała i nie ma nikogo "3". Ogólnie całość zarzutów bazuje na tym, że ją oszukałem na ołtarzu i nawet jak biskup i sąd biskupi orzekną, że ślub jest ważny to Ona i tak go uznaje za nieważny, bo ślubowała przed Bogiem a nie biskupem. Ogólnie wykazałem zrozumienie na niektóre fakty, na temat innych rozmawialiśmy. Niestety to moja wina ale ona jest przepełniona żalem do mnie i niechęcią, brakiem zaufania totalnym. Powiedziałem, gdzie ja widzę swoje wady, co zepsułem i co naprawiam, jakich działań się podjąłem. Dla niej niestety jest " za późno"...Do pierwszego dużego błędu. Starałem się jakoś pokierować rozmowę, że w małżeństwie " nie ma czasu", nie powinno być czegoś na próbę...Gdybym np. stracił pracę to też miałbym np. 5 miesięcy na znalezienie nowej i czas by się skończył gdyby to nie nastąpiło? Ogólnie ona, że chce rozwodu jak najszybszego, bez emocji, nie chce tego przeżywać - potwierdziła moja słowa. Pozew wysłany emailem, opłata przelewem, w sądzie najlepiej 10 minut i potem miejmy ze sobą kontakt. Ogólnie to bazuje teraz trochę na zastraszaniu mnie, żebym się zgodził bo " inaczej zmienię numer telefonu" lub " rozwiążę to w inny sposób"...Moja własna żona. Pozew został zarejestrowany w sądzie już.

Postanowiłem napisać do żony dwa maile w odstępie 10 dni. Pierwszy składał się z dwóch linijek w stylu, że zawaliłem, przepraszam i mam duży żal do samego siebie, że to się tak potoczyło. Zagwarantowałem, że może na mnie liczyć, bo to ja Ją sprowadziłem na Śląsk i jest tutaj sama. Znajomych ma przeze mnie, rodzina jest tutaj tylko moja. Ogólnie jest sama poza znajomymi z pracy lub kimś o kim nie wiem. Oczywiście, że ją szanuję, tęsknię i jest dla mnie ważną częścią tego świata. Ona odpisała w "swoim" stylu, że: nic nie zmieni decyzji, żadna książka i że teraz czuję się kobieta w 100%...

Powiedzmy, że to takie najmocniejsze, które mnie dotknęło. Po kilku dniach czyli wczoraj napisałem jej dłuższego maila ( od wczoraj leci Nam 6 rok znajomości). Napisałem wydaje mi się konkretnego maila, trochę o tym co było na początku jako odwołanie do dobrych emocji i wspomnień. Postanowiłem trochę opisać Naszą pierwszą randkę. Przekazałem, że byłem pierwszy raz na ognisku Sycharu i że w upadku najważniejsze jest wstawanie a ja chcę powstać. Za każde moje podziękowania za np. rozmowę telefoniczną Ona jedzie z atakiem jak czołg do przodu. Mimo, że w mailu napisałem, że chciałbym w tym mailu nie poruszać tematu rozwodu, rozstania bo znamy już swoje stanowiska w tej sprawie to dostałem bomby w stylu, że nawet jak się będę staral 50 lat to nie wróci, że jak ja kocham to mam dać odejść...kto w ogóle wymyślił to zdanie?

Rozwód na 100%.
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: acine »

Na moj osad ma faceta tylko nie chce stanac w prawdzie i ci tego powiedziec bo inaczej wygladala by kwestia rozwodu. Mozesz puscic ja w wolnosci i budowac nowego siebie a za jakis czas zobaczysz zniwo jej nowego zwiazku. Zaznaczam to jest tylko moja opinia nie fakt spoleczny :)
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

acine pisze: 18 sie 2018, 7:49 Na moj osad ma faceta tylko nie chce stanac w prawdzie i ci tego powiedziec bo inaczej wygladala by kwestia rozwodu. Mozesz puscic ja w wolnosci i budowac nowego siebie a za jakis czas zobaczysz zniwo jej nowego zwiazku. Zaznaczam to jest tylko moja opinia nie fakt spoleczny :)
Z tego co wiem to obrączki na palcu nie nosi. Ona jest religijną osobą, powiedziała że nigdy przez całe małżeństwo mnie nie oszukała i jak zapytałem czy jest ktoś "3" to powiedziała, ze stanowczością że nie ma nikogo. Wiem, że ma krucho z kasą a jakby ktoś był to pewnie jakoś starałby się może pomóc.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Nirwanna »

Zepsuty, warto nie zakładać niczego z góry, tylko realnie obserwować świat, życie, ludzi.
Zachęcam nieustająco do roztropności.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Nirwanna pisze: 18 sie 2018, 10:29 Zepsuty, warto nie zakładać niczego z góry, tylko realnie obserwować świat, życie, ludzi.
Zachęcam nieustająco do roztropności.
Sugerujesz nie zakładać i wymyślać scenariuszy ani na tak ani na nie ? Bliżej i łatwiej idzie mi niestety tworzenie tych z negatywnym zakończeniem...
twardy
Posty: 1894
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: twardy »

Zepsuty, gdy ja zapytałem żony na początku kryzysu, gdy mieszkaliśmy jeszcze razem, czy ma kogoś, to oczywiście powiedziała, że nie. Później okazało się, że to nie była prawda.

Nie szukaj argumentów za tym, aby przekonać samego siebie, że nie jest źle. Według mnie robisz to właśnie w tym zdaniu:
"Wiem, że ma krucho z kasą a jakby ktoś był to pewnie jakoś starałby się może pomóc."
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

twardy pisze: 18 sie 2018, 11:11 Zepsuty, gdy ja zapytałem żony na początku kryzysu, gdy mieszkaliśmy jeszcze razem, czy ma kogoś, to oczywiście powiedziała, że nie. Później okazało się, że to nie była prawda.

Nie szukaj argumentów za tym, aby przekonać samego siebie, że nie jest źle. Według mnie robisz to właśnie w tym zdaniu:
"Wiem, że ma krucho z kasą a jakby ktoś był to pewnie jakoś starałby się może pomóc."
Wiem, że może ktoś być i to też zakładam poniekąd. Jest młodą 25-letnią, atrakcyjną kobietą, więc nie mogę tego wykluczyć. Nie wyrzucam tego i nie mówię, że na pewno nie ma nikogo. Jest czy nie jest - nic z tym nie zrobię.

W sercu ciężko, bo jak już nawet zdarzało Nam się siedzieć i wymyślać imię dla dziewczynki i chłopczyka jakby się trafiło to po prostu zdajesz sobie sprawę z tego, że strasznie gdzieś skręciliśmy po drodze rozmijając się między rzeczywistością a marzeniami i planami.
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Camilaa »

acine pisze: 18 sie 2018, 7:49 Na moj osad ma faceta tylko nie chce stanac w prawdzie i ci tego powiedziec bo inaczej wygladala by kwestia rozwodu. Mozesz puscic ja w wolnosci i budowac nowego siebie a za jakis czas zobaczysz zniwo jej nowego zwiazku. Zaznaczam to jest tylko moja opinia nie fakt spoleczny :)
Moim zdaniem jest bardzo realne ze jednak jest ktos trzeci i nie licz ze zona ci powie prawde
Oczywiście życzę żeby tak nie bylo...
Ja zaczęłam sie modlic i prosic Boga o poznanie prawdy i wtedy wszystko zaczelo wychodzić, znaczy fakty a maz do tej pory się nie przyznaje...
ODPOWIEDZ