Moje uzależnienie a rozwód

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Camilaa pisze: 18 sie 2018, 13:08 Moim zdaniem jest bardzo realne ze jednak jest ktos trzeci i nie licz ze zona ci powie prawde
Oczywiście życzę żeby tak nie bylo...
Ja zaczęłam sie modlic i prosic Boga o poznanie prawdy i wtedy wszystko zaczelo wychodzić, znaczy fakty a maz do tej pory się nie przyznaje...
Może ktoś jest może nie - nie zmienię ani jednego ani drugiego stanu rzeczy. Według mojej jakiejś tam trzeźwej analizy fakty są takie:

- mieszka sama w małym mieszkaniu 28m2
- z kasą bardzo średnio
- wieczory w weekendy często na internecie
- podejście religijne całej rodziny - w jej trochę powątpiewam chyba, że to głęboki uraz do mnie.
- jak wcześniej pisałem, żeby coś odczytała na necie lub zadzwoniła do mnie- robiła to w ciągu minuty - zawsze o różnych porach dnia, nawet wieczorami.
- zapewniała ( ok to taki średni fakt), że nigdy mnie nie skłamie i nie ma nikogo...

Z drugiej strony pisze, że czuje się w końcu kobietą w 100%. Drogie Panie czy to od razu musi oznaczać kogoś "3" ?
Lawendowa
Posty: 7691
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Lawendowa »

Zepsuty13 pisze: 18 sie 2018, 13:43
Z drugiej strony pisze, że czuje się w końcu kobietą w 100%. Drogie Panie czy to od razu musi oznaczać kogoś "3" ?
Nie, nie musi, szczególnie w przypadku nałogu.
Równie dobrze może oznaczać to, że:
- żona odzyskuje powoli swoją wartość, nadwyrężoną (albo całkiem zburzoną) Twoim nałogiem
- życie w prawdzie okazało się biedniejsze, ale odzyskała poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji
- poszła na terapię dla współuzależnionych (może już dość dawno, skoro tak radykalnie podbiła Ci dno) i odzyskuje siebie
i wiele innych...
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pantop »

Zepsuty13
Ty się trzymaj chłopie.
(Nie wierzę ja co prawda w żadne NLP ale weź se zmień nik.
Programujesz siebie i otoczenie na negatyw [to uwaga dla wszystkich posmarkanych ników; nieszczęśliwy nik przyciąga podobne] - po kija?)

No
A teraz będzie ciężko.
Czemu.
Z bardzo prostej przyczyny.
Za dwa- trzy miesiące Ty i Twoja żona znów będziecie razem - tak mi szepce intuicja.

I dlatego już teraz racz przyjąć me szczere wyrazy współczucia.

,, - No przecież to dobrze i o to chodzi ,, - zdaję się słyszeć Twój protest.

Niby tak..
Czemu niby?
Oto odpowiedź
Bo od tej pory Twoja żona będzie oczekiwała od Ciebie, że będziesz mężem idealnym.
Zero wad - same cnoty.
Miej się na baczności!

Ja to niestety przeżyłem - i wtopiłem - też niestety.

Z perspektywy
Dobrze na początku stworzyć jakiś bufor tolerancji - jakieś ustalenia w punktach (może na piśmie) aby wiedzieć czego się trzymać.
Inaczej - może być krucho.
Pamiętaj - po powrocie kobitka chce widzieć w Tobie księcia z bajki na białym rumaku i w lśniącej zbroi.
Nie daj się wpędzić do narożnika bo liczenie i KO będzie tylko kwestią czasu.
paulek
Posty: 45
Rejestracja: 17 sie 2018, 4:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: paulek »

Zepsuty13
Opowiem swoją hisotrię.
Jestem podobnie jak ty uzależniony od pieniędzy. Jak nie mam pieniędzy czuje się nerwowy mam niskie poczuci wartości ze tylko pieniądze daja mi miłośc szaczunek u innych. Zastanów sie na terapii jak jest u Ciebie. Jakie uczucia Tobą targają. Po moim zapewnieniu o czystości wróciłem do żony bo jednak najważniejsza rodzina. Nic bardziej mylnego. Myśli wracały. Byłem nerwowy. Nie było rozmowy pomiędzy nami. Był cisza i pustka. Powiem Ci tak żona może przeszkadzać bo w nerwach może ci wypomnieć to i tamto a to już prosta droga do upadku. Możesz się zarzekać ale wpuściłeś tak samo jak i ja żłego na podwórko a on nie puszcza tak łatwo. Wpadleś w sidła. Poza tym nie strach przed utratą żony powinna być bodźcem do Twojej zmiany ale strach przed piekłem. PRzed zniewoleniem. To powinien być nadrzędne. Życzę z całego serca wytrwałości.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13352
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Nirwanna »

Pantop, będziemy mogli sprawdzić znajomość życia Twojej intuicji ;-) oby nie było jak w tym studenckim dowcipie ;-)

Zepsuty, nie ukrywam, że zmiana nicka może być jednym z elementów pozytywnej zmiany siebie. Co Ty na to?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: acine »

ja sie juz nie raz zawiodlem na swojej intuicji. To bardzo zwodnicze narzedzie. Efekt uboczny moze nawet prowadzic do jakichs przejsciowych form paranoi czy schizo(rozdwojenia) gdyz z dostepnych np 5/10% informacji dobudowuje sie droga intuciji pozostale 90/95% a to nawet dla detektywow jest bardzo ryzykowna metoda do zastosowania w praktyce czyli tzw. "nos".
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pantop »

Nirwanno i acinie

Oczywiste jest, że macie rację jak i to, że nie gracie w pokera :P

Przechodząc do sedna
Intuicja to nie jest wyrocznia czy przepowiednia jasnowidza albo widzimisię wróżki.
Związek intuicji z rachunkiem prawdopodobieństwa i logiką jest słaby, a niekiedy stoi w jawnej do nich opozycji.
Czym więc jest intuicja dla mnie?
Użytecznym narzędziem wyjściowym.
Dzięki niej można podjąć decyzję w oparciu - jak napisał acine - o 5-10% dostępnych informacji.
Poprzez to wchodzimy w pewien proces myślowy (nierzadko połączony z konkretnym działaniem) - pociąg zdarzeń rusza ze stacji.
I nawet jeśli stwierdzimy że zrobiliśmy błąd, to zawsze istnieje możliwość korekty kursu.

Dlatego
W tym sposobie jest metoda.
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Pantop pisze: 19 sie 2018, 0:16 No
A teraz będzie ciężko.
Czemu.
Z bardzo prostej przyczyny.
Za dwa- trzy miesiące Ty i Twoja żona znów będziecie razem - tak mi szepce intuicja.

I dlatego już teraz racz przyjąć me szczere wyrazy współczucia.

,, - No przecież to dobrze i o to chodzi ,, - zdaję się słyszeć Twój protest.
Witaj. Przy takiej determinacji żony to za 2/3 miesiace bedzie już po rozwodzie. Oczywiście dziękuję za miłe słowa wsparcia. Czy chciałbym żeby tak było? Oczywiście, bo przecież nadrzędnym celem jest naprawienie siebie, błędów i kontynuowanie życia z żoną. Niestety wydaje mi się, że to już za daleko zaszło. Kobiety bardzo rzadko wycofują się z pozwów rozwodowych. Raczej nie myśli w kategoriach powrotu po tym co mogę przeczytać w mailach (strona 16 tematu).

Ona nie widzi przyszłości za 2,3 miesiące tylko dzieli ja na tą przed i po rozwodzie... Po prostu zmarnowalem swoją szansę w małżeństwie i koniec. Następny proszę...

Co do warunków powrotu to na razie nawet nad tym nie dywaguje. Wiadomo, że trzeba bedzie ustalić jakieś nowe zasady, reguły oparte na Bogu i transparentnosci.
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pantop »

Przemiły Świeżutki13 :D
Witaj. Przy takiej determinacji żony to za 2/3 miesiace bedzie już po rozwodzie. Oczywiście dziękuję za miłe słowa wsparcia. Czy chciałbym żeby tak było? Oczywiście, bo przecież nadrzędnym celem jest naprawienie siebie, błędów i kontynuowanie życia z żoną. Niestety wydaje mi się, że to już za daleko zaszło. Kobiety bardzo rzadko wycofują się z pozwów rozwodowych. Raczej nie myśli w kategoriach powrotu po tym co mogę przeczytać w mailach (strona 16 tematu).

Ona nie widzi przyszłości za 2,3 miesiące tylko dzieli ja na tą przed i po rozwodzie... Po prostu zmarnowalem swoją szansę w małżeństwie i koniec. Następny proszę...

Co do warunków powrotu to na razie nawet nad tym nie dywaguje. Wiadomo, że trzeba bedzie ustalić jakieś nowe zasady, reguły oparte na Bogu i transparentnosci.
Aha
To my tutaj jesteśmy - aha.

Miły panie
Popatrz teraz przez okno.
Co zobaczyłeś?
....
Ok

Teraz do łazienki i głowa pod zimny prysznic!
Pędziorkiem!!!
...
Ok

Do rzeczy
To co wyżej opisałeś to nic innego jak stwierdzenie stanu faktycznego.
Ale to się da zignorować i wykreować nowe okoliczności i rzeczywistość.
Sięgnij do entuzjazmu i radości jakie towarzyszyły Wam, kiedy poznawaliście się - pierwsze randki, rozmowy, pocałunki i te skrzydła u ramion !!
Uruchom w sobie generator pozytywnej energii i pomysłów.
Zaproś Swą wybrankę do letniej kafejki, kieliszek czerwonego wina i taniec policzek przy policzku :mrgreen:
Kierunek - powrót do korzeni Waszej znajomości.
Poczuj się znowu jak nienasycony i rządny zwycięstw Leonidas (This is Sparta!!! rules).
Zdobądź ją na nowo i od nowa.
Ona tego pragnie choć o tym świadomie nie myśli - ale wierzaj mi - chce tego całym sercem.
Twoje zadanko to przebić się przez tę całą aberrację.
Jak już zdobędziesz przyczółek to dostaniesz takiego pałera, że reszta będzie już tylko radością i satysfakcją.
Kiedy rozniecisz w serduszku swoim a potem jej ognik i żar entuzjazmu, uczuć i miłości, to sam pojmujesz, że smutne ,,fakty,, i smutna ,,rzeczywistość,, muszą znikać z prędkością wprost proporcjonalną do pojawiania się pozytywów.

Dalej
Piszesz, że:
Co do warunków powrotu to na razie nawet nad tym nie dywaguje.
Hahahahaha!!! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Dobre!!
To jakbyś szedł na wojnę a o karabinie na razie nie myślisz :lol: :lol:
Kartka, długopis, i myślisz na kartce.
Piszesz punkty warunków/zobowiązań powrotu - pisz ile umiesz, napisz 20 punktów, potem jeszcze 30 a potem jeszcze 50! - to nie są żarty.
Zbierz maksymalnie ile się da.
(PAMIĘTAJ O PUNKTACH BUFOROWYCH - nie jesteśmy idealni choćby bylibyśmy świętymi - na Ziemi to praktycznie niemożliwe)
Potem będzie czas na redagowanie, układanie wg ważności, kolejności etc

Co się potem stanie?
Ano obudzisz się jutro z ,,nową,, głową, z nowymi ideami i azymutem działania oraz postrzegania rzeczywistości.



Zapamiętaj także to, że odbić/pozyskać Twą żonkę w tych okolicznościach to pan pikuś w porównaniu z tym co czeka Cię potem - ostrzeżonko w mym wcześniejszym wpisie :mrgreen:



No Świeżutki13 - DO ROBOTY!!!
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Tylko, że Ona nie chce się widzieć... Tu jest problem i pies pogrzebany...

Jakby chciała to byłoby inaczej...
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pantop »

No pewnie, że ona teraz nic nie chce bo jest szczelnie zakutana w kombinezon o nazwie ,,ja ci teraz pokażę,,.
Takie są fakty.
Ale to są jej fakty i jej postawa.
Ty je zobacz ale odrzuć je w 100% i zrób swoje.
Na początku przyda się wykonanie wyrwy w twierdzy jej przekonań.
Jak to uczynisz prawdopodobnie zaleje Cię jad, trucizna i żółć, które swobodnie zaczną przez ową wyrwę wypływać.
Możesz jeszcze dziś skołować bilety na śmieszny/romantyczny film do kina szczerze przyrzekając, że nic od niej nie chcesz prócz wspólnego seansu + kawki w bistro. (A wtedy nawet słowem nie możesz wspomnieć o powrocie, rozwodzie, czymkolwiek co wiąże się ze smutną sytuacją)
Niezobowiązujące bycie razem obok siebie przez półtorej godziny powinno dobrze zadziałać.
Cokolwiek powie - przytakuj i zgadzaj się.
Jakakolwiek opozycja (choćbyś miał rację) będzie cofała postęp negocjacji.

Przemyśl sobie wszystko, zapisz na kartce co powiesz, dzwoń, umów się i wszystko.
Jak nie dzisiaj to na jutro, pojutrze - niech rozmyśla, niech wie że działasz.

Musisz mieć jakiegoś pomysła i w razie czego nie bać się improwizacji - bądź sobą bo ona takiego właśnie Cię kocha.
W razie wystąpienia pomroczności jasnej poproś o natchnienie Tatę - raczej nie odmówi :D
I najważniejsze - oddaj Mu prowadzenie wszystkiego co zamierzasz.
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Pantopie...

Gdyby to było takie proste jak piszesz...

Moja żona chce mnie "wykasowac" z życia, nie pamiętać że istniałem, napisała że jestem największym błędem jej życia a Ty mówisz o spotkaniu do kina? Ona chce szybkiego rozwodu i życia dalej...
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pantop »

No to właśnie piszę Ci cały czas o tym zagadnieniu.

Parafrazując
Obecnie jedziesz wraz z żonką pociągiem.
Jest to jej pociąg, w którym dyspozycje maszyniście wydała Twoja żona.
Cel podróży: przepaść pod zerwanym mostem.
Żona jest rada, że podjęła słuszną decyzję i wykasuje Cię ze swego życia jako największy błąd.
Jako osoba zaślepiona ma do tego prawo.
Pytanie czy pozwolisz na to szaleństwo?
Na razie pewne jest to, że pociąg pędzi i jeśli czegoś nie zrobisz to osiągnie on swe przeznaczenie.

To od czego możesz zacząć już opisałem.
Reszta - jak zwykle - to już tylko Twoja decyzja.
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Pantop pisze: 19 sie 2018, 11:02 Do rzeczy
To co wyżej opisałeś to nic innego jak stwierdzenie stanu faktycznego.
Ale to się da zignorować i wykreować nowe okoliczności i rzeczywistość.
Sięgnij do entuzjazmu i radości jakie towarzyszyły Wam, kiedy poznawaliście się - pierwsze randki, rozmowy, pocałunki i te skrzydła u ramion !!
Uruchom w sobie generator pozytywnej energii i pomysłów.
Zaproś Swą wybrankę do letniej kafejki, kieliszek czerwonego wina i taniec policzek przy policzku :mrgreen:
Kierunek - powrót do korzeni Waszej znajomości.
Poczuj się znowu jak nienasycony i rządny zwycięstw Leonidas (This is Sparta!!! rules).
Zdobądź ją na nowo i od nowa.
Ona tego pragnie choć o tym świadomie nie myśli - ale wierzaj mi - chce tego całym sercem.
Twoje zadanko to przebić się przez tę całą aberrację.
Jak już zdobędziesz przyczółek to dostaniesz takiego pałera, że reszta będzie już tylko radością i satysfakcją.
Kiedy rozniecisz w serduszku swoim a potem jej ognik i żar entuzjazmu, uczuć i miłości, to sam pojmujesz, że smutne ,,fakty,, i smutna ,,rzeczywistość,, muszą znikać z prędkością wprost proporcjonalną do pojawiania się pozytywów.

Zapamiętaj także to, że odbić/pozyskać Twą żonkę w tych okolicznościach to pan pikuś w porównaniu z tym co czeka Cię potem - ostrzeżonko w mym wcześniejszym wpisie :mrgreen:
Jesteśmy dziś w dniu 21.08.2018 - dniu, który jest kolejnym bez żony ale jakimś takim spokojniejszym. Dlaczego ?

Przeprosiłem wczoraj tak szczerze od serca swoich rodziców - wiem ile przeze mnie przeżyli i ile krzywdy im wyrządziłem. Popłakali się i ja również. Do żony wysłałem krótkiego sms-a " Przepraszam za wszystko. Pa". Przemodliłem to wszystko.

Za 5 dni pierwsza rocznica ślubu. Nie wiem jak mogłem zepsuć tak to małżeństwo...

Na codzień jestem bardzo optymistycznym człowiekiem ale w wiadomej sytuacji przeżywam to wszystko. Będę chciał wysłać jutro do żony maila z 4 propozycjami spędzenia niedzieli jako wspólnego dnia. Nie chciałbym decydować za Nią i zaprosić stricte do jednego miejsca. Chcę wrócić trochę do korzeni Naszej znajomości.

Pewnie odbiję się od ściany ale muszę być Dzielnym Wojownikiem Pana :)

Jak podejść do tematu rocznicy ? Porady ?
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pantop »

Na codzień jestem bardzo optymistycznym człowiekiem ale w wiadomej sytuacji przeżywam to wszystko. Będę chciał wysłać jutro do żony maila z 4 propozycjami spędzenia niedzieli jako wspólnego dnia. Nie chciałbym decydować za Nią i zaprosić stricte do jednego miejsca. Chcę wrócić trochę do korzeni Naszej znajomości.

Pewnie odbiję się od ściany ale muszę być Dzielnym Wojownikiem Pana :)

Jak podejść do tematu rocznicy ? Porady ?
Jak te 4 propozycje wyślesz to dopisz żeś otwarty na wszelkie propozycje z jej strony.

Bądź roztropny z tematem rocznicy!
To oczywiście doskonała okazja do spotkania ale - paradoksalnie - do obchodzenia jej to już nie bardzo :o
Jakiekolwiek Twoje odwołanie się do waszej przeszłości natychmiast uruchomi w żonie dziesiątki czerwonych światełek ostrzegawczych - dlatego co jest istotne? - zero gadki o powrocie, zero wspomnień z cyklu ,, a pamiętasz jak nam kiedyś było dobrze ze sobą,,.
Powiedz - jeśli np ona wyjdzie z jakąś bolesną zaszłością, że jesteś pełen podziwu dla jej obecnej postawy, że dobrze sobie daje radę, że obecna sytuacja pozwoliła Ci dostrzec w niej rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałeś (to co piszę to oczywiście brudnopis a nie ściąga - sięgniesz do swych uczuć to inteligencja ubierze w słowa)
[przyjdzie kiedyś czas to wrócicie do przeszłości i będziecie mogli ją wtedy roztrząsać - bo będziecie znów razem]

Spotykasz piękną panią i - jak kiedyś :lol: - bardzo ale to bardzo chcesz z nią po prostu być.
Jesteś podekscytowany i radosny na samą myśl, że gdzieś razem pójdziecie, że może zaskoczysz ją jakimś spontanicznym drobiazgiem (np zamówiony 3 dni wcześniej kosz 250 czerwonych róż :D - żart taki )
Ważne by nie wprawić ją w zakłopotanie i ewentualne myśli o rewanżu.
Ma być fajnie i będzie, jeśli ona dostrzeże w Twych oczach ten żar i ogień co kiedyś.
Ty go masz w sobie.
I nie chodzi tu o dobre aktorstwo, tylko o rozpalenie serca, a z oczków w odpowiednim momencie popłynie ku niej co trzeba. Nie będziesz potrzebował nawet o tym myśleć - stanie się to samo z siebie - tylko bądź sobą.

To co napiszę teraz może nosić znamiona wyrachowania lub dyplomacji/przezorności - jak kto woli.
POSTARAJ SIĘ ZOSTAWIĆ UCHYLONĄ FURTKĘ
Oznacza to ni mniej ni więcej co stworzenie sposobności do następnego spotkania.
Może okazać się to niemożliwe.
Może.
Jednak dołóż starań - bez żadnych zobowiązań i stresów z jej strony - ona ma się czuć dobrze i (to magiczne słowo klucz:) bezpiecznie 8-)



Z grubsza - tyle.
ODPOWIEDZ