Moje uzależnienie a rozwód

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

twardy
Posty: 1889
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: twardy »

Zepsuty13 pisze: 09 wrz 2018, 14:37 Calkiem serio to robię to co czuje i to co myślę o całej sytuacji. Pewnie bym się zgodził, gdyby mi nie zależało, wolałbym hazard i miał żonę daleko i głęboko. Może cześć z Was odbierze to jako " oszukał żonę, narozrabial a teraz nawet nie da jej rozwodu"...
Mam nadzieję, że nikt tak nie odbierze. Tak jak napisałeś, nie zgadzasz się na rozwód bo tak czujesz. I to jest najważniejsze - abyś był spójny sam ze sobą.
Każdy/a z nas coś narozrabiał w swoim życiu, popełnił błędy. Czy to jednak ma nam odbierać prawo do naszego nawrócenia, naszej zmiany. Jezus przychodził do potrzebujących, do tych którzy w niego wierzyli. I pomagał im. Ufaj, że i Tobie pomoże. A jak? To wie już tylko On.
Zepsuty13 pisze: 09 wrz 2018, 14:37 Tylko czy odpowiedź na pozew żony nie obudzi w niej całkowitej nienawiści?
Jeśli ona chce się rozwieść to normalne, że nie spodoba jej się, że Ty nie zgadzasz się na to. Czy to ma jednak jakieś znaczenie w tej chwili? Czy miałbyś postąpić tak jak chce żona, a Twoje uczucia i poglądy na temat małżeństwa nie miałyby mieć znaczenia?
Nawet jeśli to pogorszy Wasze relacje (na dzisiaj) to może się okazać, że ten czas jaki swoją niezgodą na rozwód Wam dasz, jest właśnie potrzebny Twojej żonie.
A jeśli to i tak nic nie zmieni, to będziesz miał chociaż czyste sumienie przed sobą i Bogiem, że postąpiłeś właściwie. To czyste sumienie pozwoli Ci nie mieć wyrzutów sumienia do końca życia. To bardzo duża wartość.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Monti »

Wydaje mi się, że Twoja zgoda na rozwód uciszyłaby u żony wyrzuty sumienia. A z pewnością takie ma, skoro jest osobą wierzącą, zwłaszcza, że powód rozstania mimo wszystko jest stosunkowo błahy (w tym sensie, że nie jesteś jakimś patologicznym typem, ale facetem na poziomie, który w dodatku pracuje nad sobą). Chyba właśnie o to chodzi w filozofii Sycharu, by pokazać współmałżonkowi (i przy okazji innym), że rozwód nie jest ok i dać szansę na refleksję.
Jeśli się zgodzisz na rozwód, to sprawa szybko się skończy i za kilka miesięcy w świetle prawa świeckiego będziecie już byłymi małżonkami. A wtedy znacznie trudniej będzie odbudowywać.
Nawet gdyby wyrok był dla Ciebie niekorzystny, jest jeszcze druga instancja. A wtedy to pewnie z dwa lata, zanim sprawa się skończy. Sporo czasu dla żony, żeby otrząsnąć się z amoku.
Jeśli chodzi o przykre słowa pod Twoim adresem, to aż tak bardzo się tym nie przejmuj. Ja też słyszałem bardzo wiele złego pod swoim adresem, żona wyrzuciła obrączkę i album ślubny do kosza. Twoja żona na ten moment ma takie silne emocje, ale to nie znaczy, że sytuacja się nie zmieni.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

twardy pisze: 10 wrz 2018, 9:03 Mam nadzieję, że nikt tak nie odbierze. Tak jak napisałeś, nie zgadzasz się na rozwód bo tak czujesz. I to jest najważniejsze - abyś był spójny sam ze sobą.
Każdy/a z nas coś narozrabiał w swoim życiu, popełnił błędy. Czy to jednak ma nam odbierać prawo do naszego nawrócenia, naszej zmiany. Jezus przychodził do potrzebujących, do tych którzy w niego wierzyli. I pomagał im. Ufaj, że i Tobie pomoże. A jak? To wie już tylko On.
Moja niezgoda na rozwód nie bierze się z faktu, że robię komuś/coś na złość chociaż tak pewnie będę odbierany w stosunku od żony, teściów itp...Trudno - za winę poczuwam się dalej (już w tym aspekcie jestem trochę spokojniejszy) ale nie dam sobie wmówić, że jestem jedyny winny i żona nie przykłada ręki do rozwodu i rozpadu Naszego małżeństwa. Tak jak mówisz - każdy popełnia błędy ale jeżeli ktoś bierze się za siebie ( a nie rękami i nogami wyklucza potrzebne zmiany) w życiu to moim zdaniem dobrze. Modlę się cały czas i zostawiam to "Górze"...
twardy pisze: 10 wrz 2018, 9:03 Jeśli ona chce się rozwieść to normalne, że nie spodoba jej się, że Ty nie zgadzasz się na to. Czy to ma jednak jakieś znaczenie w tej chwili? Czy miałbyś postąpić tak jak chce żona, a Twoje uczucia i poglądy na temat małżeństwa nie miałyby mieć znaczenia?
Nawet jeśli to pogorszy Wasze relacje (na dzisiaj) to może się okazać, że ten czas jaki swoją niezgodą na rozwód Wam dasz, jest właśnie potrzebny Twojej żonie.
A jeśli to i tak nic nie zmieni, to będziesz miał chociaż czyste sumienie przed sobą i Bogiem, że postąpiłeś właściwie. To czyste sumienie pozwoli Ci nie mieć wyrzutów sumienia do końca życia. To bardzo duża wartość.
A no - teraz pewnie trwa w oczekiwaniu, że jednak się zgodzę po obraźliwym mailu. Nie wiem czy to ja nie pasuję do tej epoki czy dla ludzi rozwód teraz to po prostu codzienność, wycenienie wspólnego życia na 600 zł ? No zobaczymy jak zareaguje żona - na chwilę obecną każdy siedzi w swoim okopie i może myśli nad planem na dalszą "grę". Tylko, że ona tego nie widzi a moi żołnierze cofnęli się do koszar i tam przerabiają całą taktykę, błędy, wyciągają wnioski pod pseudonimem " Kryzys" , tam dbają o siebie i starają się doszlifować przed decydującym starciem.
Monti pisze: 10 wrz 2018, 12:29 Wydaje mi się, że Twoja zgoda na rozwód uciszyłaby u żony wyrzuty sumienia. A z pewnością takie ma, skoro jest osobą wierzącą, zwłaszcza, że powód rozstania mimo wszystko jest stosunkowo błahy (w tym sensie, że nie jesteś jakimś patologicznym typem, ale facetem na poziomie, który w dodatku pracuje nad sobą). Chyba właśnie o to chodzi w filozofii Sycharu, by pokazać współmałżonkowi (i przy okazji innym), że rozwód nie jest ok i dać szansę na refleksję.
Jeśli się zgodzisz na rozwód, to sprawa szybko się skończy i za kilka miesięcy w świetle prawa świeckiego będziecie już byłymi małżonkami. A wtedy znacznie trudniej będzie odbudowywać.
Nawet gdyby wyrok był dla Ciebie niekorzystny, jest jeszcze druga instancja. A wtedy to pewnie z dwa lata, zanim sprawa się skończy. Sporo czasu dla żony, żeby otrząsnąć się z amoku.
Jeśli chodzi o przykre słowa pod Twoim adresem, to aż tak bardzo się tym nie przejmuj. Ja też słyszałem bardzo wiele złego pod swoim adresem, żona wyrzuciła obrączkę i album ślubny do kosza. Twoja żona na ten moment ma takie silne emocje, ale to nie znaczy, że sytuacja się nie zmieni.
Monti,

Dziękuję za miło słowo,
Zgodzę się z pierwszym zdaniem a propos wyrzutów sumienia - na chwilę obecną żona ma przekonanie, że ona nie rozwala tego małżeństwa. To co pisałem wyżej - chyba wyznaję inne wartości, że nawet jak bywa ciężko, żeby wspólnie nieść ten krzyż zwany małżeństwem. Nie wiem co mogłaby się wydarzyć za 5,10 lat w moim małżeństwie - może to ja znalazłbym się na pozycji żony w obecnej sytuacji ?

A no na chwilę obecną takie gesty bolą trochę ale to nie jest też tak, że wpadam w furię, bo żona nie przyszła na mszę, nie nosi obrączki czy wyzywa mnie od najgorszych. Nie do końca to akceptuję ale na to nie mam wpływu. Raczej są to działania mające na celu pokazaniu mi swojej desperacji w dążeniu do celu.
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Żona chyba chce mnie upodlic do końca i pokazać kto rozdaje karty - te normalne i emocjonalne.

Na 99.9% jest ktoś trzeci. Żona wybrała się na urlop nad polskie morze. Tak wynika że zdjęć z instagrama. Oczywiście są zdjęcia nie wprost ale ukazujące że nie jest tam sama. Raczej chodzi o kolegę z pracy, który ma urlop w tym samym czasie. Czemu się tym katuje i co mi to daje? Złość, że to ja miałem być z nią a nie ktoś inny. To po ludzku boli ale żona gra już bez reguł. Stawia mnie w pozycji największego zera i dna.

Bawię się z kimś innym, życie jest super...te zdjęcia mają ukryty przekaż dla mnie "Patrz jak mi dobrze bez Ciebie, jak korzystam z życia z kimś innym"...

To po męsku boli.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Monti »

Rozumiem, że to boli.

Zawsze możesz skasować konto na instagramie, żeby nie przysparzać sobie niepotrzebnych cierpień. Być może są to zdjęcia jakoś upozorowane w ten sposób, żeby Cię podrażnić. Nie ma sensu katować się domysłami.

Gdybyśmy patrzyli tylko z perpektywy życia doczesnego, to Twoja żona robi dobrze. Ale my patrzymy dalej. Może Twoja żona się otrząśnie i przyjdzie chwila refleksji, skoro została wychowana na chrześcijańskich wartościach.

Nie bierz tego za bardzo do siebie. Zachowanie Twojej żony świadczy tylko o niej.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: zenia1780 »

Monti znasz pojęcie granic? Wiesz komu w pierwszej kolejności je stawiamy? Sobie.
Zatem postaw sobie granice i nie podglądaj żony.
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Monti »

zenia1780 pisze: 12 wrz 2018, 18:47 Monti znasz pojęcie granic? Wiesz komu w pierwszej kolejności je stawiamy? Sobie.
Zatem postaw sobie granice i nie podglądaj żony.
Chyba chodziło o Marcina- Zepsutego? ;) Chociaż ja też się dopiero uczę stawiać granice ;)
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: zenia1780 »

Monti pisze: 12 wrz 2018, 19:00
zenia1780 pisze: 12 wrz 2018, 18:47 Monti znasz pojęcie granic? Wiesz komu w pierwszej kolejności je stawiamy? Sobie.
Zatem postaw sobie granice i nie podglądaj żony.
Chyba chodziło o Marcina- Zepsutego? ;) Chociaż ja też się dopiero uczę stawiać granice ;)
Jak najbardziej :) . Przepraszam bardzo :roll:
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Monti pisze: 12 wrz 2018, 18:26
Gdybyśmy patrzyli tylko z perpektywy życia doczesnego, to Twoja żona robi dobrze. Ale my patrzymy dalej. Może Twoja żona się otrząśnie i przyjdzie chwila refleksji, skoro została wychowana na chrześcijańskich wartościach.
Co robi dobrze, jeżeli chodzi o życie doczesne, bo nie zrozumiałem?
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Monti »

W tym sensie, że się dobrze bawi i korzysta z życia. Miało zabrzmieć ironicznie.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Amica

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Amica »

No Montiemu zapewne chodzi o to, że gdyby chodziło tylko o życie doczesne, to wiadomo: mam prawo do szczęścia, nie zmuszajmy się do miłości, życie jest krótkie, trzeba korzystać i nie tracić chwili, lepiej coś zrobić i żałować, niż żałować, że się czegoś nie zrobiło, bla bla bla.
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Amica pisze: 12 wrz 2018, 21:42 No Montiemu zapewne chodzi o to, że gdyby chodziło tylko o życie doczesne, to wiadomo: mam prawo do szczęścia, nie zmuszajmy się do miłości, życie jest krótkie, trzeba korzystać i nie tracić chwili, lepiej coś zrobić i żałować, niż żałować, że się czegoś nie zrobiło, bla bla bla.
Amico,

No właśnie - życie jest krótkie, poświęce 5 lat z kimś, z mężem, z bliską osoba na zaczynanie od nowa i budowanie tego samego poziomu "bliskości" z kimś innym niż poświęcić nawet rok, dwa na naprawę aktualnego stanu...

Czy ja nie pasuje już do tego świata mimo swojego młodego wieku?

Dlaczego rozwód stał się czymś tak powszechnym, że dla ludzi stał się normalny? Dlaczego dla ludzi rozwód po roku jest rozpatrywany w kategoriach - dobrze, że nie było dzieci lub lepiej teraz niż później?

Niestety ale moim zdaniem dzieje się tak przez zbyt duża chęć zaspokojenia własnego "ja". Ludzie szukają ideału bez końca, coś się nie spodoba - out, coś nie wyjdzie - out, mąż /żona nie zrobią czegos/przytyja-zdrada - out...

Skąd w ludziach przychodzi ta łatwość? Może to, że życie ma się jedno i szuka się bez końca? Może jako facet, który trenował sport podchodzę do tego inaczej bo zawsze uczono mnie walczyć, grać, starać się do samego końca, do ostatniej minuty mimo kiepskiego wyniku. Takie też mam podejście w życiu, starać się próbować do utraty tchu...

Skąd wzięło się podejście, że lepiej zabrać łopatke, grabki i iść do innej piaskownicy od tak...

Co do mojej sprawy to może jest dziś w tym dużo goryczy ale ciekawe co na dzień dzisiejszy mieliby do powiedzenia moi tesciowie o zachowaniu mojej żony...
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Camilaa »

Zepsuty13 pisze: 12 wrz 2018, 22:16 Skąd wzięło się podejście, że lepiej zabrać łopatke, grabki i iść do innej piaskownicy od tak...
Moj mąż jak mówił o wyprowadzcce dzieciom to właśnie porównał małżeństwo do zabawek w piaskownicy... Chyba żeby dzieci lepiej zrozumiały tylko wyszło ze sie zabawki stare wyrzuca...
A jaki był dumny z siebie... :shock: bylam przerażona :shock:
Człowiek z zasadami, wyznajacy zasady rodzinne...
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Mam mega ciężki okres - chyba w porównaniu z siłą do początku kryzysu...
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Monti »

Nic dziwnego, w końcu przychodzisz pewnie najtrudniejsze doświadczenie swojego życia. Ale dziś wykonałeś ważny krok w kierunku dania świadectwa swoim przekonaniom. Trzymaj się.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
ODPOWIEDZ