Moje uzależnienie a rozwód

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: s zona »

Zepsuty13 pisze: 03 sie 2018, 0:04
Proszę o poradę lub lincz...
Osobiscie uwazam ,ze juz troche popastwiono sie nad Toba ,
ale osobiscie nie narzucalabym sie z kasa dla zony
I pisze to ,jako ta ,ktora " kupowala sobie milosc meza " ..
Teraz widze ,jak to bylo niedojrzale i szkodliwe - dla obojga .

Znasz /czytalas Granice w relacjach malzenskich ?
http://www.tolle.pl/pozycja/granice-w-r ... alzenskich
Goraco polecam :)

Nwm ,jak Twoja zona ,ale wg mnie narzucajac sie jej ,
stawiasz sie na przegranej pozycji .
Moze odrobina zdrowego hedonizmu /butelka dobrych perfum 8-)
Zona nie cierpi przeciez niedostatku ...
Tylko uwazaj na produkt uboczny - eventualne " fanki" :P

Ale powaznie ,sama korzystalam czesto z porad mojej adw , dobry prawnik przydaje sie ;)
Polecam :)
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

s zona pisze: 03 sie 2018, 19:34
Osobiscie uwazam ,ze juz troche popastwiono sie nad Toba ,
ale osobiscie nie narzucalabym sie z kasa dla zony
I pisze to ,jako ta ,ktora " kupowala sobie milosc meza " ..
Teraz widze ,jak to bylo niedojrzale i szkodliwe - dla obojga .

Znasz /czytalas Granice w relacjach malzenskich ?
http://www.tolle.pl/pozycja/granice-w-r ... alzenskich
Goraco polecam :)

Nwm ,jak Twoja zona ,ale wg mnie narzucajac sie jej ,
stawiasz sie na przegranej pozycji .
Moze odrobina zdrowego hedonizmu /butelka dobrych perfum 8-)
Zona nie cierpi przeciez niedostatku ...
Tylko uwazaj na produkt uboczny - eventualne " fanki" :P

Ale powaznie ,sama korzystalam czesto z porad mojej adw , dobry prawnik przydaje sie ;)
Polecam :)
Witaj,

Bardziej mnie to zastanawia jednak w kwestii problemu jakim w moim związku jednak były finanse. Nie ma co ukrywać
Hazard, czasami mniej środków na gospodarstwo domowe dla żony, wydawanie na zakłady sportowe, kredyt itp...

Patrzę na to pod kątem tego, że jednak teraz się pilnuję z finansami, ograniczam gdzie trzeba - umiejętne zarządzanie finansami po wyprowadzce żony.

Czemu nie robiłem tak wcześniej ?

Paradoks poniekąd całej sytuacji polega na tym, że powodem odejścia żony również są finanse i bezpieczeństwo żony pod tym kątem a teraz stać Nas na opłacanie dwóch wynajmowanych mieszkań, dwie osoby jedzą osobno co zawsze wyjdzie drożej niż dwie razem, każdy kupuje środki czystości, lepiej mieć dwa telefony w abonamencie niż jeden itp...
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Tak jak wspomniałem - finanse poukładane na dzień dzisiejszy i tego się trzymam.

Wczoraj miałem poważną rozmowę ze swoimi rodzicami. Pomogli mi na początku kryzysu ale teraz tak jakby starali się mi przekazać, że " żona podjęła już decyzję, nie pisze, nie chce Cię znać - odpuść i daj jej rozwód, im szybciej to się skończy tym lepiej, nic na siłę nie zrobisz".

Wiedzą, bo od początku im mówiłem, że mojej zgody na to nie będzie. Żona walczyła o to, żebym zrezygnował z zakładów sportowych dla Nas dlatego ja podjąłem decyzję, że zrobię wszystko aby utrzymać to małżeństwo również dla Nas.

Na chwilę obecną traktuję nieobecność żony jako " delegację z pracy". Nie potrafię na dzień dzisiejszy powiedzieć sobie, że odeszła na zawsze i nigdy nie wróci.

O tyle o ile jak mam wolne to jakoś te dni lecą, bo sobie zorganizuję dzień o tyle pracę mam po 12 godzin kilka dni w tygodniu - przy komputerze. Jak nie ma co robić to oczywiście przeglądam jej zdjęcia, nasze wspólne, patrzę, myślę, wracam...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: s zona »

Zepsuty13 pisze: 04 sie 2018, 12:00
Tak jak wspomniałem - finanse poukładane na dzień dzisiejszy i tego się trzymam.
I chwala Ci za to ,ale ta ksiazeczka zawiera w sobie cos wiecej ,niz w tytule
UZDROWIENIE FINANSOW Jak z Boza Pomoca wyjsc z dlugow ,
Spis tresci wydaje sie byc ciekawy ,moze sie komus przyda ...
http://www.tolle.pl/zajrzyj-do-ksiazki/12629
Zepsuty13 pisze: 04 sie 2018, 12:00

O tyle o ile jak mam wolne to jakoś te dni lecą, bo sobie zorganizuję dzień o tyle pracę mam po 12 godzin kilka dni w tygodniu - przy komputerze. Jak nie ma co robić to oczywiście przeglądam jej zdjęcia, nasze wspólne, patrzę, myślę, wracam...
A moze jednak Lista Zerty bylaby Ci teraz pomocna ,
mimo ,ze to Ty narozrabiales ;)
viewtopic.php?f=10&t=282
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

s zona pisze: 04 sie 2018, 12:33 A moze jednak Lista Zerty bylaby Ci teraz pomocna ,
mimo ,ze to Ty narozrabiales ;)
viewtopic.php?f=10&t=282
No właśnie zastanawiam się czy nie wdrożyć tej Listy.

Na próby kontaktu reaguje niespotykaną agresją, na próby spotkania również ( straszenie policją).

Jak napiszę "SMS" że proszę o kontakt " pilne" to wtedy oddzwoni.

Staram się powoli wycofywać z kontaktu. Na początku zdarzyło się napisać 2/3 SMS-y dziennie czy to na komunikatorze jakimś zostawić jakąś informację. Nie pomagało.

Nie byłem jakoś aż nadto nachalny i stręczycielski. Po prostu chciałem spotkania na minutę i tyle. Powiedzieć co powiedzieć i koniec.

Skoro: piszę-odpycha, piszę-odpycha, piszę-odpycha to chyba zostało mi się nie "przybliżać", żeby nie miała okazji odepchnąć. Dać spokój i tyle.

Lista Zerty zawiera punkt:

" 32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz. żona będzie wszystko negowała, ponieważ jest zraniona i przestraszona. "

Komunikaty w stylu: " nie kocham Cię, układaj życie na nowo, nie chce mieć z Tobą nic wspólnego, daj mi spokój, zmieniaj się dla kogoś innego, nie chciałam mieć z Tobą dzieci..." - dosyć mocne stwierdzenia raczej chyba nie wywołane przez emocje.

Nawet jako ten bardziej winny uważacie, że dobrym będzie zastosowanie czy raczej starać się utrzymać jakoś ten kontakt minimalny ale żeby był? Z jej strony "0".
Amica

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Amica »

Marcinie, już tu dostałeś odpowiedź na to pytanie, nawet na tej samej stronie wątku.

Zacytuję s żonę: "wg mnie narzucajac sie jej , stawiasz sie na przegranej pozycji ."

Będziesz pytał dopóty, dopóki dostaniesz odpowiedź zgodną z tym, co chcesz usłyszeć?
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pavel »

Mi się wydaje, że Marcin po prostu oczekiwał więcej niż jednego ‭głosu ;)

Czerpiąc z własnego doświadczenia, odwieszenie się od żony i skupienie na sobie i pracy nad sobą były jednymi z kluczowych elementów umożliwiających ratowanie.
Najpierw bowiem trzeba uratować siebie, zbudować nowego siebie. Do tego potrzeba czasu i pracy oraz skupienia uwagi na sobie.
Wisząc na żonie nie da się skupić na sobie, jednocześnie ona nie ma ani spokoju ani przestrzeni na spokojne przemyślenie sprawy.
Cokolwiek się dzieje ze strony żony - w takich emocjach i na takim etapie kryzysu - łatwo popsuć bardziej relację, mimo najlepszych chęci. Ja przez pół roku chcąc desperacko ratować, psułem bardziej.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Amica

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Amica »

Pavel pisze: 05 sie 2018, 0:06 Mi się wydaje, że Marcin po prostu oczekiwał więcej niż jednego ‭głosu ;)
To był jeden głos na tej stronie. Na poprzednich znaleźć można ich więcej - pisały o tym właśnie Panie - Krople Rosy, Tulipanka...

I tak, wiem, że to jest ten etap, kiedy się nie przyjmuje faktów, a ma się myślenie życzeniowe, ale im częściej potrzebujący zobaczy znak stop, tym większa szansa, że zatrzyma się w swoich destrukcyjnych działaniach. Wszystko już zostało powiedziane, napisane, ale Marcin nie czyta, bo wciąż nie przeczytał tego, co chce przeczytać. Tak jak z pomysłem spotkania się z żoną, mimo że nie chciała.

Żałuję, że nie odezwałam się w momencie, kiedy Marcin pytał o to, czy jechać do żony wbrew jej woli. Przeczytał: jedź, ja bym jechał.
Słowa napisane przez kogoś, kto rzekomo nie ma żadnego kryzysu. Bo to łatwo napisać, prawda? Łatwo doradzać siedząc sobie przed komputerem, kiedy nie trzeba ponosić konsekwencji swoich rad. Marcin zobaczył tę radę najsilniej, bo chciał właśnie ją zobaczyć - inne rady były mu nie w smak. Tak jak nie w smak jest soczek dla alkoholika. Chętniej posłucha kogoś, kto mówi: ej, jedna lampka nie zaszkodzi.

Marcin skwapliwie z rady skorzystał, pojechał i usłyszał od żony, że oskarży go o nękanie i wezwie policję. Mam nadzieję, że "doradca" jest zadowolony, że tak swoimi radami wsparł sytuację Marcina.

Marcinie, czytaj wypowiedzi wspomnianych przeze mnie Pań i innych osób, które stopują Cię w Twoich działaniach, wskazują na możliwe błędy i sugerują, byś się przyjrzał dobrze sobie samemu, bo idzie to w stronę kolejnego uzależnienia czy obsesji. Rozumiem, że nie podoba Ci się sytuacja, że może uważasz, że żona przesadza, że masz żal, że nie daje Wam szansy.

Ale najważniejszym i największym dowodem dojrzałej miłości małżeńskiej jest uznanie wolności małżonka. Wolności w podejmowanych decyzjach (choćby nam się nie podobały). Jeśli nie uznajesz, że druga strona ma prawo do swoich błędów, złych decyzji, to ustawiasz się w złej pozycji, niszczącej. Ona nigdy nie przyniesie Ci szczęścia, bo czym jest wymuszona, wyproszona, wybłagana, wystękana i wyżebrana "miłość"? Nie o tę Miłość chodziło Bogu, kiedy mówił o cnotach.
krople rosy

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: krople rosy »

Amica pisze: 05 sie 2018, 1:42 Wszystko już zostało powiedziane, napisane, ale Marcin nie czyta, bo wciąż nie przeczytał tego, co chce przeczytać.
Dokładnie tak. Dlatego wcześniej napisałam że mnożenie pytań i kompulsywne działania i myśli nie przyniosą dobrego rozwiązania i spokoju.
Zachęcam do następującego ćwiczenia: zrobić sobie dobrą kawę i przysiąść do lektury całego swojego wątku. Na spokojnie. Może niektóre wpisy wejdą głębiej.
I nie zapominaj o modlitwie gdy wszystko w Tobie Marcin będzie się wyrywalo by działać.
Pozorujesz spokój, równowagę i ład w sobie ale tak naprawdę wszystko w Tobie kipi stąd szybkie deklaracje i działania w amoku. Dlatego Twoja postawa może być odbierana jako nieautentyczna.
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: acine »

z ta rada o kawie to wydaje mi sie ze wyobrazajac sobie Zepsutego to bym raczej nie zalecal, on juz i tak pewnie nie je i dobrze nie spi to kofeina moze go wpedzic w manie i wtedy mozg jeszcze wieksza ma biegunke. Mi tez wydaje sie najlepsza opcja zeby czytal cale forum wlacznie z archiwum. Czesto na nowym forum sa linki do starego i tak powoli mozna trafiac na co ciekawe watki. Ta wiedza z forum go moim zdaniem troche wyciszy. Z mojej strony do Zepsutego to skoro juz jestesmy na formu katolickim to Batshebą i Dawidem zajade. Niech sobie Zepsuty poczyta jak Dawid ( Krol Izraela, autorytet przeciez ) uwiodl swojemu jednemu znajwierniejszych jego kapitanow Uriaszowi zone - takze to sie dzialo zawsze mam na mysli takie problemy i dotyczylo wszystkich ( oczywiscie mowie o naszym kregu kulturowym bo moze gdzies na Polinezji to maja troche inaczej ). Wazniejsze sa wnioski jakie w tych ksiegach czy ja bym nazwal refleksjach sie pojawiaja bo ich wberw potoczemu obiegowi jest tam sporo a nawet sa zdania ze cala Biblia to taka refleksja nad relacjami damsko-meskimi i instrukcja obslugi jak w tych sprawach dzialac by przezyc godnie i szczesliwie no i z rodzinka to zycie tutaj na ziemi. Najwiecej tych refleksji to chyba jest w ksiedze madrosci Salomona. Dla leniwych albo zmieczonych jak teraz Zepsuty jest wersja do sluchania ( ok 1.5 godziny sluchania) dostepna nawet na youtube wiec nie trzeba meczyc oczu i tak juz zaplakanych, mozna zaprzasc uszka do tego na jakis czas :) Trzymaj sie Zepsuty i pewnie niezle Zestresowany :)
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: acine »

do moderatorow, prosilbym o poprawnienie nazwy ksiegi. nie ksiega madrosci Salomona ale ksiega przypowiesci Salomona :)
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: marylka »

Amica pisze: 05 sie 2018, 1:42 Marcin skwapliwie z rady skorzystał, pojechał i usłyszał od żony, że oskarży go o nękanie i wezwie policję. Mam nadzieję, że "doradca" jest zadowolony, że tak swoimi radami wsparł sytuację Marcina.
Ja napisalam Ci Marcin że jak czujesz potrzebe jechać - to jedź.
I uważam że dobrze zrobiłeś. Do tej pory pisałeś że żona milczy. Wprawdzie czyta wszystko co jej piszesz ale nie odpowiada.
Teraz masz jasność. Ona na ta chwile nie chce z Toba rozmawiać.
Ale gdybys nie pojechał........równie dobrze mogło to spotkanie inaczej sie potoczyć. Np pójść na kawę. No...wtedy by były inne głosy na forum..
Ja pisze na bazie moich doświadczeń. Mój mąż jak mógł to starał sie o mnie mimo że też nie chciałam go znać.
A jak kompletnie nie chciałam go znać to szukał kontaktu z moja rodzina. To dobijanie sie do mego serca sprawiło że mnie odzyskał. Gdyby zniknal na rok no to nie wiem...ja takich doświadczeń nie mam.
Warto wiec pisac o przeżyciach a nie dawać rady.
Łatwo pisać Amica jak już jest PO. i osądzać.
Ja uważam że kto nie ryzykuje nie pije szampana. I warto wyjac głowę z piachu i podjać trud. Nawet narazic sie na ośmieszenie. Dla jasności sytuacji - warto.
Jeszcze tak sobie pomyślałam...dużo tu osób które wierzę że w dobrej wierze - ale odradzaja chociażby jednej próby spotkania.
A...jeśli to Wasi małżonkowie...na których powrót czekacie...jeśli to oni maja też takich doradzców?
Zostaw, zajmij się sobą... ile to lat trwa?
I niektorzy w oknach wypatruja powrotu...nie chcielibyscie jednej rozmowy? A przecież małżonek nie szuka kontaktu bo może ma takich doradców jakimi Wy sami jesteście.
Do czego to doprowadzi?
Marcin - Twoja żona jasno Ci powiedziała - STOP.
Ale możesz sie za nia modlić, możesz właśnie jakos z jej rodzina sie pojednać. Możesz wiele robić czekając na jej powrót.
I jeszcze raz napisze - dobrze że podjałeś według mnie ryzyko spotkania sie z nia. Masz jasny sygnał. Pracuj nad soba - naprawdę masz co robić.
A do drogich forumowiczów napiszę - ja też zachecam każdego do pracy nad sobą. Ale też nie popieram totalnego odciecia sie od małżonka.
A jak sobie nie życzy kontaktu - jak to jest w przypadku żony Marcina - to jest wiele sposobów żeby do żony dotarła informacja że pracuje nad soba że jest całkiem fajny gość. Głównie przez znajomych. Żeby mieć swiadomosć nawet jeśli sie okaże na koniec - że nic z tego nie wyszło. Ale co było w moich możliwosciach to zrobiłem. Myśle że jak uszanujesz wole żony że chce byc teraz sama to też jest okazanie jej szacunku do jej decyzji.
Pozdrawiam
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Witajcie,

Powiem tak: zdrowotnie trzymam się ok, waga spadła o 8 kg ale wracam już do normalnego jedzenia, odpowiednich porcji. Brzuszek mi spadł, więc z tego się akurat trochę cieszę. Na rozprawie rozwodowej będę bardziej "fit". Sypiam normalnie, jak położę się o 23/00:00 to śpię normalnie do 7:30 i wstaje do pracy. Ostatnie dwa dni miałem jakieś "dziwne" sny o żonie. Jeden to taki, że napisał do mnie jej wujek z Włoch , że Iza poznała jakiegoś Amerykanina i w Lozanie (?!) będzie składać o stwierdzenie nieważności małżeństwa i potem wylatuje z nim do Stanów. Rano od razu sprawdzałem czy coś pisał bo sen był bardzo realistyczny. Przerwała go nocna burza...

Kawy nie piję w ogóle - ani dużych ani małych, cappuccino czy latte - żadnych. Na codzień jestem bardzo optymistycznym człowiekiem, więc "jadę z życiem" bez wspomagaczy :)

Powoli dociera do mnie, że źle zacząłem przepracowywac ten kryzys--bardzo źle...raz jej pisałem że nie zgodzę się na rozwód a z drugiej że jej wyprowadzka dla mnie oznacza koniec itp...

Po ostatniej wiadomości do niej kilka dni temu została z komunikatem, że ja szanuje, tęsknię i zostawiłem ja z poczuciem, że drzwi są otwarte cały czas niezależnie od tego co pisała i co zamierza zrobić. Postanowiłem, że napiszę tylko kilka słów w rocznicę 26.08. Dla mnie ta data ma znaczenie.

Odcinam się teraz i daje swobodę do przemyślenia, wolność w wyborze i konsekwencjach tego wyboru.

Czy wewnętrznie jestem spokojny i stanowie oaze spokoju? Nie...

Z jednej strony dostalem od żony jasne komunikaty, że to koniec, że ona nie chce więcej, że mam układać życie na nowo a z drugiej strony...

Pracuje że mną, nazwijmy ja X - wiek około 45 lat. Ona 20 lat temu składała pozew o rozwód, 2 dzieci, mąż bardzo dużo pił - alkoholik. Opowiadała, że na sali sądowej są niemilosiernie emocje i ona chociaż była strona składająca pozew i była bardzo zdeterminowana żeby go uzyskać to mówi że gdyby jej mąż na sali rozwodowej jej powiedział że poszedł na terapię, chce się pozbyć alkoholu z życia to zrezygnowałaby z rozwodu. Tylko że on nie widział problemu, nie podjął leczenia.

I wiem, że powinienem się skupić na tu i teraz ale głowa zaczyna układać scenariusze - te negatywne i te pozytywne. Stąd pewnie mam dni, że nie chce nic robić w tej sprawie a z drugiej czuje nadzieję na odwrócenie całego kryzysu.

Przepracowuje swoje zachowanie, dużo czytam, wyciągam wnioski że swojego życia, z różnych sytuacji. Zdałem sobie sprawę że popełniłem błędy ale chce je wyprostować. Boli natomiast, że ta najbliższa osoba nie chce tego widzieć, o tym słyszeć chociaż daje od siebie na prawdę dużo...
krople rosy

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: krople rosy »

Zepsuty13 pisze: 05 sie 2018, 12:41 Kawy nie piję w ogóle - ani dużych ani małych, cappuccino czy latte - żadnych.
Moja propozycja czytania swego wątku przy dobrej kawie była sugestią spędzenia przyjemnego czasu samemu ze sobą, bez nerwów, spięcia i ciągłej gonitwy myśli. Po prostu pobyć z tym co czytasz. Bez presji, że coś zaraz pod wpływem owego czytania musisz zrobić.
Zepsuty13 pisze: 05 sie 2018, 12:41 Po ostatniej wiadomości do niej kilka dni temu została z komunikatem, że ja szanuje, tęsknię i zostawiłem ja z poczuciem, że drzwi są otwarte cały czas niezależnie od tego co pisała i co zamierza zrobić. Postanowiłem, że napiszę tylko kilka słów w rocznicę 26.08. Dla mnie ta data ma znaczenie.

Odcinam się teraz i daje swobodę do przemyślenia, wolność w wyborze i konsekwencjach tego wyboru.
Myślę, że taka postawa Twoja jest optymalna: bez nachalności, nieustannego przypominania o sobie, upierdliwości.
Bez narzucania swojej osoby komuś kto tym bardziej ucieka im bardziej depczesz po piętach.
Subtelne sygnały typu: ,,kocham Cię żono'', ,,pragnę Cię mieć obok siebie'' , ,,dobranoc'' myślę, że nie są jakąś brutalną ingerencją wobec żony a zasygnalizowaniem, że kochasz i czekasz.
No i cały czas praca nad sobą jako potwierdzenie ,że rozumiesz swoje błędy i zaniedbania oraz że odzyskujesz kontrolę nad swoim życiem.
A czy na żonie to kiedykolwiek zrobi wrażenie w tym sensie, że zdecyduje się wrócić to gwarancji nie ma.
Ale sam sobie dajesz lepszą alternatywę bo staniesz się mężczyzną silnym wewnętrznie i jesli żona miałaby wrócić to zapewne do nowego Ty.
ODPOWIEDZ